Prosze o ocenę sytacji bo chyba zaczynam gubić sie w tym czy postrzegam właściwie.
Postaram sie krótko i najmniej subiektywnie jak to możliwe.
Poznałam osobę która była w trudnym toksycznym związku. Nasza znajomość (online) to były godziny rozmow. Ona wychodziła z trudnej relacji, która była oparta na wspóluzależnieniu emocjonalnym, ja byłam podpora i wsparciem. Kiedy poczułam ze emocjonalnie sie zaangażowałam, przyznałam sie do tego i chciałam ta znajomość zakończyć. Padły wówczas słowa i deklaracje, które mnie zatrzymały.
To początek. Piec lat temu.
Kolejne lata to spotkania i huśtawka emocjonalna. Jej zapewnienia ze już już sie prawie emocjonalnie uwolniła, ale równocześnie komunikaty, ze czuje sie odpowiedzialna za tamta osobę i nie moze zerwać kontaktu bo to jej obiecała. Ale sie odsuwa i angażuje tu. Ok. Po dwóch latach niby budowania związku tu ale z wciąż obecna eks w tle, przyszła z informacja, ze nie jest pewna czy nie chce wrócić tam czy zostać tu. Złamało mnie to. Wybrała tu. Ze świadomością, ze ja zostaje tu ale tam musi być zdecydowana sie odciąć i zakończyć tamto. Moje zaufanie sięgnęło podłogi. Dałam szanse ale okreslilam czego potrzebuje zeby nie czuć sie niepewnie i ufać.
Wiedziałam ze pozostają w kontakcie ale dostawałam informacje ze to już nie budzi emocji i rozterek. Moje zaufanie było ograniczone. Próby rozmowy na ten temat za kazdym razem kończyły sie obraza cichymi dniami i zarzutami, ze jej nie ufam.
Rok temu czyli po ponad 3 latach naszego związku znalazłam przypadkiem ich wymiane w której moja partnerka pisała do swojej eks, ze sie z niej jeszcze nie wyleczyła.
Chciałam odejść. Dostałam ogrom tłumaczeń, przyrzeczeń i obietnic. Zostałam. Z nadwyrężonym zaufaniem. Moim warunkiem było to, zeby albo wróciła tam jesli nie moze sie odciąć, albo sie odcięła i była tu na 100%.
To było ponad poł roku temu. Od tego czasu dwa razy zapytałam jak wyglada sytacja. Maja sporadyczny kontakt, jesli eks go zainicjuje.
Od 2-3 miesięcy sie nie odezwała. Ok. I co. I moja partnerka lajkuje jej posty na fb. Niby bzdura. Ale pytam po co? Zeby o sobie przypomnieć? Czemu to ma służyć?
No i chyba mamy koniec związku bo sie dowiedziałam, ze tak być nie moze zeby komuś dawac zaufanie i je zabierać.
Czy zaufanie można komuś zabrać? Przecież je można co najwyżej stracić poprzez swoje postępowanie.
Zarzut w moja stronę, ze ona nie chce tego związku bo jej nie ufam. Jak ma sie czuć wolna kiedy mowie ze to co robi jest niewłaściwe?
Moje argumenty, ze zaufanie kilkacraxy straciłam i wymaga to i czadu i wysiłku nie tylko z mojej strony, zeby je odbudować, sa brane za atak na jej wolność i poczucie godności.
Ja sie czuje wyglupiona. Czy rzeczywiście postępuje zle i krzywdząco chcąc ufać ale równocześnie informując ze to nie zależy tylko ode mnie?
1 2020-10-07 15:14:50 Ostatnio edytowany przez MalaMi2 (2020-10-07 15:15:17)
Temat: Zaufanie
Zobacz podobne tematy :
Odp: Zaufanie
To już piąty wątek dotyczący problemów w Twoim związku.
https://www.netkobiety.pl/search.php?ac … _id=359845
Doskonale wiesz o tym, że nasz regulamin nie dopuszcza dublowania tematów, a mimo tego nie ustajesz w zaśmiecaniu forum.
Dlatego też otrzymujesz pierwsze ostrzeżenie, które zostaje przypisane do Twojego profilu.
Moderator IsaBella77