Miałam kawałek ziemi. Część tej ziemi sprzedałam, a drugą część zapisałam córce. Ci którzy kupili tą ziemię /państwo X/od nas, dojeżdżali naszą drogą,bo nie mają innego dojazdu. Córka też sprzedała ziemię i nowi właściciele /państwo Y/robią problem z dojazdem do wcześniej sprzedanej ziemi panstwu X. Teraz wydzwaniają do nas, że to nasza wina i straszą, że założą sprawę w sądzie jeżeli państwo Y nie pójdą na ugodę i my poniesiemy koszty. Czy mają rację?
Zresztą jeżeli pójdą na ugodę, to chcą to zapisać prawnie i kosztami nas obciążyć.
1 2020-07-14 14:24:57 Ostatnio edytowany przez bulinka_1969 (2020-07-14 14:28:06)
Bulinko, Twoja córka zaniedbała sprawę. Powinna przed sprzedażą wydzielić drogę ze swojej dzialki aby sąsiedzi mogli dojechać do swojej posesji. W tej sytuacji trzeba chyba będzie ustanowić służebność drogi koniecznej. Poczytaj w internecie na ten temat. Myślę że u notariusza to załatwicie.
3 2020-07-14 16:39:11 Ostatnio edytowany przez bulinka_1969 (2020-07-14 16:39:38)
Tylko, czy tą służebność nie powinni teraz załatwić między sobą obecni właściciele?
Tak. Mam nadzieję że się dogadają.
Bulinko , jeżeli p. X sugeruje Ci, że poniesiesz koszty, być może była u prawnika i coś wie, jak sobie wyobrażasz, że będą fruwać do swojej działki ? jeszcze się pytasz czy mają rację ?
od początku sprzedaż ziemi odbyła się nieprawidłowo, powinnaś zapewnić nowym właścicielom dojazd do działki, oni zaufali Tobie na gębę (błąd – nic na gębę tylko na papierze) że będą jeździć przez działkę córki. Natomiast córka bez skrupułów sprzedała całą swoją działkę pozbawiając p. X dojazdu (chcąc naprawić błąd matki mogła wydzielić dojazd) p. Y nie ma obowiązku dzielić się drogą – zapłaciła za całość.
Jakieś rozwiązanie trzeba znaleźć, a koszty ? – no cóż nieprzyjemna sprawa.
Bulinko , jeżeli p. X sugeruje Ci, że poniesiesz koszty, być może była u prawnika i coś wie, jak sobie wyobrażasz, że będą fruwać do swojej działki ? jeszcze się pytasz czy mają rację ?
od początku sprzedaż ziemi odbyła się nieprawidłowo, powinnaś zapewnić nowym właścicielom dojazd do działki, oni zaufali Tobie na gębę (błąd – nic na gębę tylko na papierze) że będą jeździć przez działkę córki. Natomiast córka bez skrupułów sprzedała całą swoją działkę pozbawiając p. X dojazdu (chcąc naprawić błąd matki mogła wydzielić dojazd) p. Y nie ma obowiązku dzielić się drogą – zapłaciła za całość.
Jakieś rozwiązanie trzeba znaleźć, a koszty ? – no cóż nieprzyjemna sprawa.
Dokładnie tak. Nie rozumiem tylko, jak moglo dojść do sprzedazy tej nieruchomości, gdy nie była wytyczona droga dojazdowa, zrobiona mapka geodezyjna itd. Tutaj nawet notariusz zrobił błąd, tak myslę.
Teraz koszty wytyczenia tej drogi, zmian w planie geodezyjnym, wpisów w księgach wieczystych poniesie ten kto sprzedawał ten kawałek ziemi, o ile sprzedaż nastąpiła zgodnie z prawem, czyli u notariusza. Choć jak wcześniej wspomniałam, notariusz tutaj też nie jest bez winy.
Oczywiście, że wszystko odbyło się u notariusza. Do końca nawet nie wiem, czy w moim akcie notarialnym coś na ten temat pisze, bo jestem poza domem, a to było lata temu. Nie wiem jeszcze kto zawinił. Czy my to pominęliśmy, czy córka, bo właściciele dzwonili do córki. Myślę, że odpowiedź o służebność była trafna, bo sprawdzałam w internecie. Nie wiem tylko kto ma tą służebność podpisać, jeżeli nie jesteśmy już właścicielami ziemi.
Nie wiem też po co tyle jadu, jeżeli zrobiliśmy to wszyscy z niewiedzy. Notariusz powinien nas poinformować.
8 2020-07-14 17:39:03 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-07-14 17:40:37)
Oczywiście, że wszystko odbyło się u notariusza. Do końca nawet nie wiem, czy w moim akcie notarialnym coś na ten temat pisze, bo jestem poza domem, a to było lata temu. Nie wiem jeszcze kto zawinił. Czy my to pominęliśmy, czy córka, bo właściciele dzwonili do córki. Myślę, że odpowiedź o służebność była trafna, bo sprawdzałam w internecie. Nie wiem tylko kto ma tą służebność podpisać, jeżeli nie jesteśmy już właścicielami ziemi.
Nie wiem też po co tyle jadu, jeżeli zrobiliśmy to wszyscy z niewiedzy. Notariusz powinien nas poinformować.
Właściciele tego nieszczęsnego kawałka ziemi mogą wystąpić do sądu o ustanowienie drogi dojazdowej do swojej nieruchomości, nawet gdy będzie ona musiala przebiegać przez inną sąsiednią nieruchomośc. Taka droga może być odpłatna na rzecz włascieli kawałka ziemi przez który droga przebiegnie, jednak gdy strony nie "dogadają" się co do wysokości tej kwoty, ustali ją sąd.
Ja jednak proponuję, żebyś zwróciła się do dobrego prawnika o pomoc prawną w tej sprawie, bo wiele rzeczy jest tu niejasnych.
Dobry notariusz powinien na to zwrócić uwagę. Niestety już jest po fakcie. Może córka zaproponuje spotkanie państwu X i Y i na spokojnie porozmawia z nimi o zaistniałej sytuacji i o rozwiązaniu tejże ugodowo. Tylko sama niech przedtem zasięgnie porady u prawnika, żeby wiedziała na czym stoi.
.....
Nie wiem też po co tyle jadu, jeżeli zrobiliśmy to wszyscy z niewiedzy. Notariusz powinien nas poinformować.
Otrzymałaś prawidłowe odpowiedzi, jak powinno być przy transakcji kupno-sprzedaż, będziesz wiedziała na przyszłość, oraz może przydać się osobom, które będą czytać - nie wiedzących jest wiele, ja jako kupująca w czas i porę zorientowałam się przed kupnem (cena wtedy atrakcyjna) , że brak dojazdu.
O ile wiem obecnie nie wydziela się działek będących tylko drogą dojazdową. Błąd jest ewidentnie notariusza, bo on jest od znajomości prawa i sprawdzeniu, że wszystko jest ok. Powinien zawrzeć w akcie notarialnym służebność przejścia i przejazdu na rzecz działki bez dostępu do drogi publicznej. To nie musi być chyba zawarte na mapce ale wskazane. To pas ziemi o szerokości minimum 5 metrów.
Ci nowi nabywcy muszą być głupi, bo ci którym blokują przejazd mają 100% wygraną sprawę w sądzie o ustalenie drogi koniecznej.
Teraz wydzwaniają do nas, że to nasza wina i straszą, że założą sprawę w sądzie jeżeli państwo Y nie pójdą na ugodę i my poniesiemy koszty. Czy mają rację?
Zresztą jeżeli pójdą na ugodę, to chcą to zapisać prawnie i kosztami nas obciążyć.
Nie mam 100% pewności, ale na ile moja wiedza mnie nie myli, to jedyną możliwością, by obciążyli Was kosztami, byłoby założenie odrębnej sprawy w sądzie cywilnym, tym razem przeciwko Wam o zwrot poniesionych w związku ze sprawą kosztów. Nie wydaje mi się jednak, aby sąd rozstrzygnął na ich korzyść.
Na ten moment jest to sprawa do rozwiązania między obecnymi właścicielami obu nieruchomości. Inaczej byłoby, gdybyście coś przed nimi świadomie zataili i/lub działka miała istotną wadę prawną.
Moim zdaniem najbardziej zawalił tu notariusz, który powinien przynajmniej wszystko sprawdzić i poinformować kupujących o problemie, jaki zauważył, ewentualnie podać możliwości jego rozwiązania. To jest zresztą kolejny dowód na to, o czym tu, na forum, wielokrotnie pisałam, czyli że natariusze też popełniają błędy i samo podpisanie aktu notarialnego naprawdę nie gwarantuje uniknięcia późniejszych kłopotów.
Na ten moment jest to sprawa do rozwiązania między obecnymi właścicielami obu nieruchomości. Inaczej byłoby, gdybyście coś przed nimi świadomie zataili i/lub działka miała istotną wadę prawną.
W dodatku musiało by to być podstępne wprowadzenie w błąd itp. Z orzecznictwa dość łatwo wysnuć wniosek, że brak dostępu do drogi publicznej, to nie wada prawna, a cecha. Taka różnica w nazewnictwie Państwu X było przez lata wygodnie i nie załatwili sprawy drogi koniecznej do swojej działki, a powinni to zrobić już kupując działkę nie na zasadzie "na gębę" ale ustanawiając służebność na działce córki.
Moim zdaniem najbardziej zawalił tu notariusz, który powinien przynajmniej wszystko sprawdzić i poinformować kupujących o problemie, jaki zauważył, ewentualnie podać możliwości jego rozwiązania. To jest zresztą kolejny dowód na to, o czym tu, na forum, wielokrotnie pisałam, czyli że natariusze też popełniają błędy i samo podpisanie aktu notarialnego naprawdę nie gwarantuje uniknięcia późniejszych kłopotów.
Przy obu sprzedażach nawalił notariusz jak też przeprowadzający podział działki (geodeta, urząd zatwierdzający podział).
Obecnie to raczej jedynie problem państwa X i Y.
Dziękuję za odpowiedzi. Sprawa teoretycznie mnie nie obchodzi. Państwo X mają dostęp do drogi publicznej z drugiej strony.Ta droga jest i od tej drogi było dosłownie 10 m dróżki, którą w tym roku obecny właściciel zaorał. Ta dróżka prowadziła do innej posesji /obecnie pustostan/, ktora została bez dojazdu.Po tych 10 m jest ziemia państwa X, przy której dalej ciągła się ta dróżka.Państwo X też ją zaorali, bo należy do tej ziemi.Na mapkach geadezyjnych obecnie nie ma tej dróżki, ale gdy my sprzedawaliśmy ziemię, to była. W moim akcie notarialnym pisze tylko, że państwo X zostali poinformowani o dostępie do drogi publicznej.
W moim akcie notarialnym pisze tylko, że państwo X zostali poinformowani o dostępie do drogi publicznej.
No i proszę, sprawa rozwiązana, w takich sprawach każdy szczegół jest ważny. p. X niech doczytają akt notarialny.
16 2020-08-09 20:09:38 Ostatnio edytowany przez VECTRA (2020-08-09 20:11:15)
A ja bym poradził autorce by skorzystała z konsultacji prawnej, a nie szukała porad w tak istotnych sprawach w internecie. W internecie każdy pisze co mu się wydaje (notariusz nawalił, geodeta itp.). Bez urazy, ale jaka jest podstawa takiego roszczenia "jedyną możliwością, by obciążyli Was kosztami, byłoby założenie odrębnej sprawy w sądzie cywilnym, tym razem przeciwko Wam o zwrot poniesionych w związku ze sprawą kosztów"?Jak droga była na mapach w chwili sprzedaży, to sama nie znikła, tym bardziej poprzez zaoranie gleby (drogi).
Jak droga była na mapach w chwili sprzedaży, to sama nie znikła, tym bardziej poprzez zaoranie gleby (drogi).
Rzecz w tym, że oficjalnie drogi w tym miejscu nie było. Przynajmniej tak wynika z informacji przekazanych przez Autorkę.
Chciałabym też zwrócić uwagę, że całość zacytowanego przez Ciebie zdania brzmiała: nie mam 100% pewności, ale na ile moja wiedza mnie nie myli, to.... Przyznasz, mam nadzieję, że brzmi to nieco inaczej i sugeruje, że co najmniej należy tę informację sprawdzić. W ogóle zawsze i wszystko warto sprawdzać.
18 2020-08-10 09:16:57 Ostatnio edytowany przez Witek7 (2020-08-10 09:18:27)
O ile wiem obecnie nie wydziela się działek będących tylko drogą dojazdową. .
Często się wydziela.
Nie ma co teraz roztrząsać kto zawinił, bo zawiniły wszystkie urzędy. Może nie geodeta, bo jego pracę sprawdza i zatwierdza urząd geodezji. Urząd gminy też może nie, bo jeśli to był podział rolny, to jako taki nie wymagał urzędowej decyzji. Najwięcej to notariusz.
Problem, że była droga i nagle jej nie ma też może zaistnieć. Może nie często, ale zdarza się. Nie będę wchodził w szczegóły, bo to zawiłe.
Mleko się rozlało i najłatwiej i najtaniej, aby strony dogadały się i z tym pójść do notariusza celem sporządzenia AN następnie wpis do KW.
Jeśli nie - to pozostaje sąd... no i życzę zdrowia. Jeśli do tego dojdzie proponuję najpierw pójść do geodety od spraw prawnych, gdyż oni są najbardziej obeznani jeśli chodzi mapy, mapki, szkice i mają szybki dostęp do składnic map. Następnie konsultacja do samego notariusza, który będzie się tym zajmował.
My tu nie jesteśmy kompetentni, szczególnie że nie widzimy dokumentów.