Ela210 napisał/a:Ja twojego postu nie odebralam tak jak Wielokropek.
Możesz uzyskać kontrolę nad tym, jak toczą się twoje relacje.
To nie to samo co kontrolowanie drugiej osoby, co kojarzy się źle.
Więc, jesli chcesz się częściej spotykać, masz prawo do takiej wizji związku.
Nie pytaj, co robi, ale zaproponuj Ty spotkanie.
Tak często jak chcesz.
Jego reakcja na to, kiedy nie bedzie miał czasu, tez Ci wiele powie.
Poza spotkaniami jak utrzymujecie kontakt?
Przez komunikatory internetowe. Czasem do siebie zadzwonimy, ale to rzadko i są to zwykle szybkie rozmowy czy wszystko ok.
Ale on dobrze wie, że pytanie co robi jest propozycją spotkania. Bo odpowiedz brzmi np 'dopiero wróciłem do domu, odezwę się później' I się nie odzywa. Odzywa się na drugi dzień, mocno zmęczony pyta, czy się bardzo nudzę i czy nie chcę wpaść, bo będzie wracał skądś tam i może po mnie zajechać. I tutaj pojawia się mój problem - owijanie w bawełnę - bo zamiast powiedzieć wprost, że chciałabym gdzieś wyjść, coś porobić, to po cichu mam nadzieję, że w końcu sam coś zaproponuje. Do tej pory nie miałam przecież problemu, żeby ograniczać nasze spotkania do mieszkania, to czemu miałby to zmieniać.
On dużo pracuje, jestem w stanie to zrozumieć, bo sama to widziałam, ok. Przed weekendem zaproponowałam, czy nie chcemy go spędzić razem. Zapytałam czy jest wolny, czy pracuje. Powiedział, że chciałby, ale nie wie na chwile obecną. Po czym zadzwonił po dwóch dniach, że coś tam się w pracy wydarzyło, że ma dość, że wraca do domu odespać i może zdzwonimy się wieczorem. Ok. Zdzwoniliśmy się wieczorem, zaplanowaliśmy, że ma wpaść, ale bez umawiania na konkretną godzinę, po czym dwie godziny później pisze, że mama do niego przyjechała i jedzie z nią coś zjeść. Gdzie z tyłu głowy aż neon mi świeci, że to ściema. Bo kiedy mama przyjeżdża do dziecka do innego miasta, o 21, bez uprzedzenia. I to jest takie właśnie - z jednej strony nie mam żadnych potwierdzeń tego, że kłamie. Nie mogę mu zarzucić, że mnie olewa, bo zawsze ma jakieś wytłumaczenie i argument. Ale neon uwaga aż świeci. I tu nie wiem, czy to moje paranoje z poprzedniego związku, czy rzeczywiście powinnam uważać.