Cześć kochane. Postanowiłam podzielić się z Wami moją historią. Wyżalić się, być może dostać parę wskazówek, dobrych słów i wsparcie. Mam 30 lat. Od dzieciństwa mieszkałam z mamą i jej bratem. Nigdy ojca nie poznałam, jego rodziny również. Jestem jedynaczką. Moja mama piła odkąd pamiętam, zawsze jej się bałam, Krzyku, bicia, awantur. Od dziecka mam wadę wymowy, jąkam się. To do dziś utrudnia mi życie. Mam problem wypowiedzieć swoje imię, zadzwonić gdzieś, bądź odebrać telefon. Psychicznie czuje się nie kochana, jak gówno. W życiu nic nie osiągnęłam do tej pory chodź każdy powtarzał że mam dryg do bukietów, dekoracji to ja nie wiem czy to pomysł na biznes i życie. Dwa lata temu świat zawalił mi się totalnie. Byłam 5 lat z facetem chcieliśmy lepszej pracy i życia więc planowaliśmy wyjazd do Warszawy jednak... On za mną nie przyjechał. Rozstaliśmy się a on zostawił mnie z kredytem i chwilówka których nie płacę. Nie miałam pracy, ubrań nawet wszystkich, auto wszystkie cenniejsze rzeczy facet sprzedał i połowę gotówki mi przesłał i tak zamieszkałam w hostelu. Najtańszej opcji w Warszawie w pokoju z obcymi ludźmi, większość facetami. Nie czuję się na tyle odważna i silna by kogoś poznać. Czuję się brzydka, nieatrakcyjna, nudna. Nie mam tutaj więcej znajomych niz z pracy i hostelu. Tutaj właśnie poznalalam moja przyjaciółkę od serca i to jedno co trzyma mnie w przekonaniu że warto było przyjechać tutaj ponad 300km aby poznać tają osobę jak ona. Wspiera mnie bardzo ale ja jednak czuje się bardzo nieszczęśliwa. Czuję się nie potrzebna. Z matką kontakt się urwał ona jest zdania że dorósł rób co chcesz... Czuję się samotna, muszę bardzo udawać że jest inaczej ale psychika już mi siada i coraz częściej mój smutek widać.
Spokojnie wszystko stopniowo. Na początek wynajmij może pokój w jakimś mieszkaniu? Na psychikę to dużo by dało, przynajmniej u mnie, później pomyśl o jakiejś terapii, potrzebujesz tego, musisz przerobić to wszystko co Cie spotkało
Myśl o tym co masz, a nie nie masz. Masz dużo, przyjaciółkę, zdrowie i dużo czasu przed sobą na zmiany
Dodam do powyższego, ze masz jeszcze talent. Jeśli cię chwalą za bukiety i dekoracje to możesz wiele osiągnąć.
To jak siebie aktualnie oceniasz nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Oceniasz się jako osoba nic nie warta a to nie prawda. To w jakiej jesteś sytuacji finansowej nie stanowi o tym jaką osobą jesteś. Doświadczyłaś ogromnego zawodu i twój punkt widzenia samej siebie napędza niskie poczucie własnej wartości. To że się bardzo jąkasz też na pewno mocno ją nadwyręża. Wiem doskonale jak to wygląda bo sam jąkam się od 6 roku życia. Ale masz przecież talent. Priorytetem jest na pewno własny kąt. Kondycja psychiczna powinna się zdecydowanie poprawić. Szkoda że kontakt z rodziną się urwał ale też trzeba spojrzeć na to w odpowiedni sposób. Są rodziny od których trzeba się odseparować żeby zacząć żyć. Masz za to wspaniałą przyjaciółkę i to się liczy. Wiele osób oddałoby wszystko za prawdziwego przyjaciela.
Tak to prawda, że mam przyjaciółkę i to się liczy natomiast ja czasem mam wrażenie, że kiedy nie widzimy się to już jest coś nie tak. Chodzi o to że ona zazwyczaj pisze codziennie czy do niej przyjdę ja odpisuje że jeśli chce to okej. A czasem jest tak że nie napisze i już się martwię czy ja coś nie tak zrobiłam. Tak jakbym się bała że ją stracę. Ja bardzo przejmuje się kiedy ona ma zły dzień i coś jej dolega czy ma problemy. Piszę czy jest okej, czy czegoś nie potrzebuje, ona natomiast nie potrafi napisać mi choć wie że jestem smutna czy jest okej etc. Jestem jej wdzięczna i pomagam jej bardzo i bardzo się poświęcam dla tej przyjaźni tylko nie wiem czy to jest dobre że aż tak z mojej strony jest poświęcenie a z jej strony nie. Ona ma duzo znajomych, dużo osób ja prosi o spotkania o kawy, spacery ja natomiast mam ją i czasem mi jest przykro i zazdroszczę jej tyłu znajomych voc ona też z większością mnie poznała
Tak to prawda, że mam przyjaciółkę i to się liczy natomiast ja czasem mam wrażenie, że kiedy nie widzimy się to już jest coś nie tak. Chodzi o to że ona zazwyczaj pisze codziennie czy do niej przyjdę ja odpisuje że jeśli chce to okej. A czasem jest tak że nie napisze i już się martwię czy ja coś nie tak zrobiłam. Tak jakbym się bała że ją stracę. Ja bardzo przejmuje się kiedy ona ma zły dzień i coś jej dolega czy ma problemy. Piszę czy jest okej, czy czegoś nie potrzebuje, ona natomiast nie potrafi napisać mi choć wie że jestem smutna czy jest okej etc. Jestem jej wdzięczna i pomagam jej bardzo i bardzo się poświęcam dla tej przyjaźni tylko nie wiem czy to jest dobre że aż tak z mojej strony jest poświęcenie a z jej strony nie. Ona ma duzo znajomych, dużo osób ja prosi o spotkania o kawy, spacery ja natomiast mam ją i czasem mi jest przykro i zazdroszczę jej tyłu znajomych voc ona też z większością mnie poznała
W jaki sposób się poświęcasz dla niej?
To jest trochę skomplikowane ale ona ma firmę ja czasem pomagam gdzie inni braliby za to pieniądze, osoba która ma o wiele więcej ode mnie pieniędzy czasem ja staram się coś od siebie przynieść, kupić gdzie mnie praktycznie na nic nie stać, na firmowe ubrania etc ale jej to kupię, sobie odmówię. Jest chora interesuje się co może jeść, kupuje to, dbam żeby miała wsparcie, poprosi mnie o pomoc w zakupach, kwiatach, na cmentarzu coś posprzątać też to robię w sumie to nigdy jej nie odmówiłam tylko tak naprawdę ja nie wiem za kogo ona mnie ma. Za osobę do towarzystwa koleżankę czy przyjaciółkę
To jest trochę skomplikowane ale ona ma firmę ja czasem pomagam gdzie inni braliby za to pieniądze, osoba która ma o wiele więcej ode mnie pieniędzy czasem ja staram się coś od siebie przynieść, kupić gdzie mnie praktycznie na nic nie stać, na firmowe ubrania etc ale jej to kupię, sobie odmówię. Jest chora interesuje się co może jeść, kupuje to, dbam żeby miała wsparcie, poprosi mnie o pomoc w zakupach, kwiatach, na cmentarzu coś posprzątać też to robię w sumie to nigdy jej nie odmówiłam tylko tak naprawdę ja nie wiem za kogo ona mnie ma. Za osobę do towarzystwa koleżankę czy przyjaciółkę
Według mnie to przyjaźń tak nie wygląda.
Moim zdaniem ona cię wykorzystuje.
Za te prace, które dla niej wykonujesz mogłabyś od innych brać pieniądze i twoja sytuacja finansowa i mieszkaniowa polepszyłaby się. Mogłabyś też spłacić kredyt, chwilówkę.
Ona nie jest dobrym człowiekiem jeśli wiedząc jak mało masz, jak skromnie żyjesz nie ma nic przeciwko, ze dajesz jej prezenty, ciągle oś dla niej robisz bezinteresownie.
To nawet nie jest koleżeństwo bo koleżanki nie powinny się wykorzystywać.
Ona pasożytuje na tobie.
Hmm a czy przyjaciółka się odwdzięcza?
Pewnie że się odwdzięcza. To ona zaprosiła mnie na święta bo ja nie mam nikogo, wiadomo prezenty na święta, kurtka na zimę bo ja nie miałam nawet funduszy na zakup, obiady gotuję częstuje, kawy, jakieś tego typu rzeczy też to jest. Ale nie wiem co ja mam myśleć czy według niej ja jestem kimś ważnym nie wiem. Ona często wspomina o wspólnej znajomej że nie traktuje jej jak swoje koleżanki etc a teraz wychodzą razem na spotkanie i widać jej to odpowiada... Może właśnie ona chciałaby żeby ta druga koleżanka była taka jak ja i jej pomagała, wspierała a tego nie robi i dlatego tak się mnie trzyma nie wiem.
O tym jak jest naprawdę możesz się przekonać odmawiając wykonywania przysług dla niej.
Wtedy by się okazało czy ona będzie szukała kontaktu z tobą nie zyskując finansowo.
Ale pewnie nie zdecydujesz się na taki krok.
Moim zdaniem w tej chwili kupujesz sobie jej ''przyjaźń' bezpłatną pracą dla niej.
Przykre to, wiem.
Postaram się zobaczyć czy z jej strony będzie inicjatywa. Na pewno powiem zemnie boli jak opowiada o tej naszej wspólnej znajomej że czuję się jak opcja dla niej. Zobaczymy jak to się potoczy
Zaciekawiła mnie Twoja historia. Jak sobie radzisz materialnie? Wygląda na to, że tak bardzo zależy Ci na przyjaźni, że odstawiasz swoje potrzeby czy wymagania na dalszy plan. Co - szczerze mówiąc - nie jest dziwne. Wszyscy robimy różne niemądre rzeczy dla ludzi, którzy są dla nas ważni. Jeśli ta przyjaźń jest tym, co trzyma Cię "przy życiu" to rozumiem, że jesteś w stanie dla niej zrobić wszystko. I z Twojej historii też wynika, że obawiasz się, że jeśli nie będziesz się poświęcać, na każdym kroku dawać znać, że jest ważna, pierwsza, najlepsza, to nie utrzymasz tej przyjaźni. I to też jakoś wydaje mi się zrozumiałe. Nawet emocjonalnie logiczne. I pewnie w wielu aspktach warto. Ale czy we wszsytkich? Co warta jest taka przyjaźń, która nie zniesie gorszych chwil?
Sama zaczynasz mieć wątpliwości, piszesz, że mimo wszystko czujesz się samotna, nie wiesz, czy warto się tak poświęcać - bo nie czujesz tej wzajemności.
Jeśli cokolwiek mi samej udało się zrozumieć o moich nastrojach i podejściu do przyjaźni to jest to: jeśli sama czuję się ze sobą okej, to różne wahania w przyjaźniach nie zaburzają mi świata; nie jestem zazdrosna, sama organizuję sobie czas, widzę swoją wartość więc nie biegam za kimś. Ale kiedy mam gorszy czas? Kiedy wraca do mnie stare przekonanie, że nic nie jestem warta, wtedy dzieją się trudne rzeczy. Każde zachowanie przyjaciół odbieram jako wymierzone we mnie, żyję w poczuciu zazdrości i krzywdy i porzucenia.
Co ciekawe, mój odbiór przyjaźni jest bardziej związany z MOIM stanem niż z rzeczywistymi wydarzeniami.
Wydaje mi się, że tak jesteśmy zbudowani, że nierozerwalnie nasze stany zabarwiają odbiór rzeczywistości.
Bardzo dla mnie jest przykre słuchać kiedy przyjaciółka opowiada jak ta wspólną znajoma ją traktuje, że nie zaprasza ja na wyjścia, że koleżanki swoje ma a teraz razem wyszły wszystkie... Ja poszłam w odstawkę. Mam wrażenie jakbym była tylko dziewczyna do zakupów do kawy i to wszystko. Chodź rozmawia że mną o swoich problemach, zali się, wie że ja wspiera ale też nie wi czy każdemu nie opowiada o problemach. Przykro mi jest bardzo i zapewne będzie mi opowiadać jak to na spotkaniu nie było etc i właśnie tego się boję że ze mną nie wyjdzie, bo znalazła już nowe towarzystwo a ja będę opcja dla zbicia nudy
Mode to też moja wina i jestem zazdrosna o przyjaciółkę, o to, że z innymi wychodzi, a my praktycznie codziennie siedzimy u niej bo ona pracuje. Może niepotrzebnie się obawiam, że kontakt się urwie. Jestem sama i też dlatego w zasadzie prócz niej nie mam nikogo
namolna9, nie pisz, proszę, postu pod postem. Używaj opcji „edytuj”.
Moderatorka Cyngli
Bardzo dla mnie jest przykre słuchać kiedy przyjaciółka opowiada jak ta wspólną znajoma ją traktuje, że nie zaprasza ja na wyjścia, że koleżanki swoje ma a teraz razem wyszły wszystkie... Ja poszłam w odstawkę. Mam wrażenie jakbym była tylko dziewczyna do zakupów do kawy i to wszystko. Chodź rozmawia że mną o swoich problemach, zali się, wie że ja wspiera ale też nie wi czy każdemu nie opowiada o problemach. Przykro mi jest bardzo i zapewne będzie mi opowiadać jak to na spotkaniu nie było etc i właśnie tego się boję że ze mną nie wyjdzie, bo znalazła już nowe towarzystwo a ja będę opcja dla zbicia nudy
Co to znaczy, że poszłaś w odstawkę? Jak długo nie macie kontaktu?
Nie dziwię się Twojej zazdrości i tego, że jest Ci przykro, ale Twoja sytuacja chyba nie jest normą - zazwyczaj ludzie mają różnych znajomych, z którymi robią różne rzeczy. Mam kolegę od planszówek, kolegę z którym piszę listy, przyjaciółki od pogaduszek, znajomą od wyjść na piwo, koleżankę z którą mogę pojechać na kajaki. Jeśli zazdrościłabym przyjaciółce wyjścia na piwo z kimś, to sama musiałabym być fair i ograniczyć wszystkie znajomości i tylko z tą jedną robić wszystko. A przecież takich zasad to nawet w małżeństwie nie ma.
Witam
Nazbierało się tego i mam taki mętlik że nie wiem od czego zacząć.
Może od początku.
Jestem 11 lat po ślubie mam dwoje dzieci 10l.chlopca i 8 l.dziewczynke.
Niestety mam rown7ez meza i małżeństwo które w ogóle nie powinno istnieć.
Maz jest ode mnie 4 lata młodszy poznaliśmy się przez Internet ale wcześniej już się widzieliśmy.szybko zaczęliśmy że robi chodzi chociaż bardziej ja do tego dazylam chyba z samotności i ta samotność czuje do dziś.
Rodzice meza byli przeciwni naszemu związkowi i kiedy zaszła.w ciąży strasznie mi dokuczali mój jeszcze wtedy chłopak nic na to nie mówił i chyba już wtedy powinnam zakończyć to. Po tym wszystkim Niebede do już chciałam slubu ale chciałam domu dla dziecka. Kiedy wzięliśmy ślub zamueszkalismy u mnie z moimi rodzicami i tak faktycznie moi rodzice też bywali dokuczliwe ale ja zawsze szłam za swoje rodzina. Niestety było coraz gorzej maz chcial zyc tylko swoja praca i bawić się. Jest kucharzem. Na poczatku pomagał przy dziecku ale szybko mu się nudziła opieka, szybko się irytowal. Nieminol mi do końca połóg gdzie on chciał już seksu potem było do narodzin córki coraz gorzej w ogóle nie bywam w domu .
Kiedy urodziłam córkę pracował z jednym starym kawalerem który robił mu wodę z mózgu wpoil mu że kobieta to baba tylko do wybzykania i nic nie warta.zaczol mnie oszukiwać wolał spędzać czas z kolegami nie że nami nichcial opiekować się dziećmi.
Po porodzie 1 dziecka wróciłam szybko do pracy i wtedy ktoś musiał zostać z dziećmi bo napewno nie on. Wzielismy kredyt na remont domu w tym czasie moja mama zmarla a problemy rosły.Maz ciągle czegoś nie płaci ciągle mnie oszukuje jak pytam ściemniać,podejmuje decyzję bez mojej wiedzy.
Rozumiem że nie musi o wszystko mnie pytać ale o takie rzeczy kiedy brać urlop czy Po życzyć jakiś sprzęt swojej siostrze czy kupić coś drogiego do domu to by wypadało ustalić.
Poza tym jest bardzo porywcxy krzyczy ba dzieci przeklina wyzywa mnie również od najgorszych szmat przy dzieciach.
Co i rusz że coś nas ganiaja bo czegoś nie oplacil a kupił sobie coś potem wyzywa mnie że to ja rozwala kasę ,a nie tobie w ogóle zakupów. Wziął kredyt nic mi nie mówiąc a teraz gada mi że to przeze mnie.
Często mnie w awanturze szarpie rzuca czymś we mnie. W domu jest raz na 3 miesiące pracuje co dzień jak trzeba z dziećmi zostać to na pewno nie on jak dzieci mają zwolnienie i nie mogę iść do szkoły to on absolutnie nie.
Nieposwieca dzieciom czasu jak już jest to sobie gra .
Czuje siebardzo samotna jestem sama że wszystkimi problemami nie mam ochoty na seks od bardzo dawna ale Po prostu czuje się oszukana i nie kochana. A on mi mówi że jak mu nie dam to nie Bedzie utrzymyw domu.
Wiecznie to niema w domu wszystko ja robię opieka ,sprzątanie koszenie trawy reperowanie.
Jak chce z nim porozmawiać słyszę obelgi.
Nie chce być w związku tylko dla seksu.
W tym roku mój mąż miał tylko czas jak chciał wyjechać nad morze to łaskawie nas wziął gdzie ciągle słuchałam jak to on by odpoczol gdyby nie my.
I pojechaliśmy w tym terminie co on chciał tam gdzie chciał na jego warunkach. Nigdy nie ma czasu dlamnie urlop gada z obcymi w domu jest gada z kolegami gdzies wyjdziemy impreza gada z obcymi babami. Jestem po perlaku mam wyciete lewo ucho srodkowe i nieslysze na nie i bardzo bolalo gdy on wszystkim obcym ludziom opowiafal o mojej chorobie jakby to było coś super.kbyteraz juz praktycznie ze soba nierozmawiamy śpimy oddzielnie JESTEM SAMA. Nie wiem czy to skończy?
Cześć kochane. Postanowiłam podzielić się z Wami moją historią. Wyżalić się, być może dostać parę wskazówek, dobrych słów i wsparcie. Mam 30 lat. Od dzieciństwa mieszkałam z mamą i jej bratem. Nigdy ojca nie poznałam, jego rodziny również. Jestem jedynaczką. Moja mama piła odkąd pamiętam, zawsze jej się bałam, Krzyku, bicia, awantur. Od dziecka mam wadę wymowy, jąkam się. To do dziś utrudnia mi życie. Mam problem wypowiedzieć swoje imię, zadzwonić gdzieś, bądź odebrać telefon. Psychicznie czuje się nie kochana, jak gówno. W życiu nic nie osiągnęłam do tej pory chodź każdy powtarzał że mam dryg do bukietów, dekoracji to ja nie wiem czy to pomysł na biznes i życie. Dwa lata temu świat zawalił mi się totalnie. Byłam 5 lat z facetem chcieliśmy lepszej pracy i życia więc planowaliśmy wyjazd do Warszawy jednak... On za mną nie przyjechał. Rozstaliśmy się a on zostawił mnie z kredytem i chwilówka których nie płacę. Nie miałam pracy, ubrań nawet wszystkich, auto wszystkie cenniejsze rzeczy facet sprzedał i połowę gotówki mi przesłał i tak zamieszkałam w hostelu. Najtańszej opcji w Warszawie w pokoju z obcymi ludźmi, większość facetami. Nie czuję się na tyle odważna i silna by kogoś poznać. Czuję się brzydka, nieatrakcyjna, nudna. Nie mam tutaj więcej znajomych niz z pracy i hostelu. Tutaj właśnie poznalalam moja przyjaciółkę od serca i to jedno co trzyma mnie w przekonaniu że warto było przyjechać tutaj ponad 300km aby poznać tają osobę jak ona. Wspiera mnie bardzo ale ja jednak czuje się bardzo nieszczęśliwa. Czuję się nie potrzebna. Z matką kontakt się urwał ona jest zdania że dorósł rób co chcesz... Czuję się samotna, muszę bardzo udawać że jest inaczej ale psychika już mi siada i coraz częściej mój smutek widać.
Jak tu dodać nowy post?
Załóżcie nowy wątek, piszecie nie w swoim !