Seks i wirus. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 115 ]

1 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-04-01 12:26:53)

Temat: Seks i wirus.

Pytanie w sumie czysto teoretyczne. Czy w związku z tym że dłużej partnerzy przebywają razem zauważyliście u was że powiedzmy zwiększyła się częstotliwość uprawiania go ewentualnie jakość. U mnie bez zmian, jaki przed pandemią był taki jest.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Seks i wirus.

U mnie też bez żadnej zmiany.

3

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:

Pytanie w sumie czysto teoretyczne. Czy w związku z tym że dłużej partnerzy przebywają razem zauważyliście u was że powiedzmy zwiększyła się częstotliwość uprawiania go ewentualnie jakość. U mnie bez zmian, jaki przed pandemią był taki jest.

Żadnych zmian w tym temacie u mnie.
Ale nie pogniewałabym się, gdyby częstotliwość wzrosła big_smile

4

Odp: Seks i wirus.
Cyngli napisał/a:
Janix2 napisał/a:

Pytanie w sumie czysto teoretyczne. Czy w związku z tym że dłużej partnerzy przebywają razem zauważyliście u was że powiedzmy zwiększyła się częstotliwość uprawiania go ewentualnie jakość. U mnie bez zmian, jaki przed pandemią był taki jest.

Żadnych zmian w tym temacie u mnie.
Ale nie pogniewałabym się, gdyby częstotliwość wzrosła big_smile

Też bym się nie pogniewał, bo ostatni raz było pod koniec stycznia.

5

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Janix2 napisał/a:

Pytanie w sumie czysto teoretyczne. Czy w związku z tym że dłużej partnerzy przebywają razem zauważyliście u was że powiedzmy zwiększyła się częstotliwość uprawiania go ewentualnie jakość. U mnie bez zmian, jaki przed pandemią był taki jest.

Żadnych zmian w tym temacie u mnie.
Ale nie pogniewałabym się, gdyby częstotliwość wzrosła big_smile

Też bym się nie pogniewał, bo ostatni raz było pod koniec stycznia.

Współczuję. U nas jest to z reguły 3 razy w tygodniu, czasem częściej.

6 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-04-01 13:03:34)

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:

Też bym się nie pogniewał, bo ostatni raz było pod koniec stycznia.

Ale którego roku? smile

7

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Też bym się nie pogniewał, bo ostatni raz było pod koniec stycznia.

Ale którego roku? smile

Nie uwierzysz !!! Tego roku !! big_smile Też jestem w szoku big_smile

Cyngli napisał/a:

Współczuję. U nas jest to z reguły 3 razy w tygodniu, czasem częściej.

No w Twoim wieku to nic dziwnego. Ja aż takich wymagań nie mam smile

8

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:
Janix2 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Też bym się nie pogniewał, bo ostatni raz było pod koniec stycznia.

Ale którego roku? smile

Nie uwierzysz !!! Tego roku !! big_smile Też jestem w szoku big_smile

Urodziny miałeś big_smile?

9

Odp: Seks i wirus.

Bez zmian. Raz w miesiącu... W dodatku przeziębienia/stres z dziećmi/stres z home office/zmęczenie itd itp.

10

Odp: Seks i wirus.
HardBreaker napisał/a:
Misinx napisał/a:
Janix2 napisał/a:

Ale którego roku? smile

Nie uwierzysz !!! Tego roku !! big_smile Też jestem w szoku big_smile

Urodziny miałeś big_smile?

Wtedy akurat nie.

11

Odp: Seks i wirus.
m4jkel napisał/a:

Bez zmian. Raz w miesiącu... W dodatku przeziębienia/stres z dziećmi/stres z home office/zmęczenie itd itp.

No i zapewne Hashimoto nieprzebadane oraz inne tarczyce i żylaki. smile

12

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
m4jkel napisał/a:

Bez zmian. Raz w miesiącu... W dodatku przeziębienia/stres z dziećmi/stres z home office/zmęczenie itd itp.

No i zapewne Hashimoto nieprzebadane oraz inne tarczyce i żylaki. smile

I książki, netfliksy i amazony, szperanie w necie dużo ciekawsza aktywność w łóżku niż seks z mężem.

13

Odp: Seks i wirus.
m4jkel napisał/a:

I książki, netfliksy i amazony, szperanie w necie dużo ciekawsza aktywność w łóżku niż seks z mężem.

Skądś to znam, czyżbyśmy mieli tę samą żonę? smile

14

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
m4jkel napisał/a:

I książki, netfliksy i amazony, szperanie w necie dużo ciekawsza aktywność w łóżku niż seks z mężem.

Skądś to znam, czyżbyśmy mieli tę samą żonę? smile

Nie prawda jest ze zdrowe kobiety nie lubi sekdu. Kobiety nie lubią kiepskiego seksu w związku w ktorym nie czują sie kochane.

15

Odp: Seks i wirus.

U mnie bez zmian.

16

Odp: Seks i wirus.

U mnie częściej, lepiej, dłużej. Mamy drugi miesiąc miodowy.

17

Odp: Seks i wirus.
Lagrange napisał/a:

U mnie częściej, lepiej, dłużej. Mamy drugi miesiąc miodowy.

Jak się robi drugi miesiąc miodowy big_smile ?

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:
Lagrange napisał/a:

U mnie częściej, lepiej, dłużej. Mamy drugi miesiąc miodowy.

Jak się robi drugi miesiąc miodowy big_smile ?

Sąsiadka big_smile

19

Odp: Seks i wirus.

Jakoś bez zmian,  szkoda bo wolałabym  częściej ale co się dziwić chłopu jak miał kobietę w makijażu,  ładnie ubrana,  a tak to w dresie i wyglądająca  jak kot z memow big_smile

20 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-04-02 23:03:09)

Odp: Seks i wirus.
Istotka6 napisał/a:

Jakoś bez zmian,  szkoda bo wolałabym  częściej ale co się dziwić chłopu jak miał kobietę w makijażu,  ładnie ubrana,  a tak to w dresie i wyglądająca  jak kot z memow big_smile

No nie mów. Przecież chyba nie kochasz się z nim w dresie? Przynajmniej dół zdejmij. Jeśli chodzi o seks to nie wiem czy makijaż w łóżku aż tak podkręca atmosferę.

21

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Jakoś bez zmian,  szkoda bo wolałabym  częściej ale co się dziwić chłopu jak miał kobietę w makijażu,  ładnie ubrana,  a tak to w dresie i wyglądająca  jak kot z memow big_smile

No nie mów. Przecież chyba nie kochasz się z nim w dresie? Przynajmniej dół zdejmij. Jeśli chodzi o seks to nie wiem czy makijaż w łóżku aż tak podkręca atmosferę.

No jak,  przez spodnie miałabym? A później tu będą tematy o potencjalnej  ciąży  big_smile
Wiesz... Każdy lubi co innego,  urozmaicenie też jest spoko,  on lubi mnie w dwóch wersjach ale jak ostatnio  ma tylko tą drugą,  to tęskni za tą  pierwszą.  Z kolei  jak miał pierwszą wersję  często to chwalił mnie bez makijażu... Dziś pierwszy raz od ponad dwóch tygodni miał mnie w makijażu,  to zaczął doceniać i komplementowac cały dzień,  a kiedyś miał to na codzień  to wrażenia nie robiło,  a robiły leginsy i naturalny wygląd big_smile
Facetom  nie dogodzisz tongue

A co do tematu,  uważam czy wirus czy nie,  w długich związkach  to i tak bez znaczenia,  nie zmienia częstotliwości

22

Odp: Seks i wirus.
Istotka6 napisał/a:

Jakoś bez zmian,  szkoda bo wolałabym  częściej ale co się dziwić chłopu jak miał kobietę w makijażu,  ładnie ubrana,  a tak to w dresie i wyglądająca  jak kot z memow big_smile

Ja słyszałem, głównie z ust kobiet, że ubierają się i malują dla siebie "żeby mieć dobre samopoczucie". Zatem wersja "domowego kocmołucha", to raczej wybór? Rozumiem, że w obecnych okolicznościach trudno zrobić sobie tipsy czy jak to się nazywa, dokleić rzęsy, zrobić tatuaż brwi czy jakąś wysublimowaną fryzurę. Można jednak zrobić wokół siebie to samo co robiły wokół siebie kobiety kiedyś. Można zrobić makijaż, wydepilować się, fajnie ubrać itp. No ale tylko dla jednego widza? Tego gościa na dodatek z kanapy?
lol

23

Odp: Seks i wirus.
Istotka6 napisał/a:

Facetom  nie dogodzisz tongue
A co do tematu,  uważam czy wirus czy nie,  w długich związkach  to i tak bez znaczenia,  nie zmienia częstotliwości

Dogodzisz, dogodzisz. Wyobraź sobie ten szok z nagą partnerką pod prysznicem gdy nikt nie popędza. I to o której godzinie, o 12 w południe. No normalnie szok. smile

24

Odp: Seks i wirus.
Snake napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Jakoś bez zmian,  szkoda bo wolałabym  częściej ale co się dziwić chłopu jak miał kobietę w makijażu,  ładnie ubrana,  a tak to w dresie i wyglądająca  jak kot z memow big_smile

Ja słyszałem, głównie z ust kobiet, że ubierają się i malują dla siebie "żeby mieć dobre samopoczucie". Zatem wersja "domowego kocmołucha", to raczej wybór? Rozumiem, że w obecnych okolicznościach trudno zrobić sobie tipsy czy jak to się nazywa, dokleić rzęsy, zrobić tatuaż brwi czy jakąś wysublimowaną fryzurę. Można jednak zrobić wokół siebie to samo co robiły wokół siebie kobiety kiedyś. Można zrobić makijaż, wydepilować się, fajnie ubrać itp. No ale tylko dla jednego widza? Tego gościa na dodatek z kanapy?
lol

Co nie? Bez sensu big_smile
Złą wersję słyszałeś,  my to robimy,  stroimy  się ale nie dla facetów ani samej sobie,  my to robimy  dla innych kobiet by nam zazdrościly a teraz jak mam tego samego faceta na kanapie,  to po co,  konkurencji  obok nie ma przecież  big_smile

25

Odp: Seks i wirus.

A mnie wczoraj żona powiedziała, że seks może dla niej nie istnieć i ten stan chyba jej się już nie zmieni. De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła mnie totalnie sad Twierdzi, że ten problem jest w niej, ale ja i tak czuję się jak trędowaty. Mam wrażenie, że moje małżeństwo właśnie zaczęło się kończyć.

26

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:

A mnie wczoraj żona powiedziała, że seks może dla niej nie istnieć i ten stan chyba jej się już nie zmieni. De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła mnie totalnie sad Twierdzi, że ten problem jest w niej, ale ja i tak czuję się jak trędowaty. Mam wrażenie, że moje małżeństwo właśnie zaczęło się kończyć.

Współczuję. Czy ja czuję się blisko temu? I tak, i nie. Rzadko, bo rzadko, mimo wszystko seks jest. Wszelkie próby rozruszania na różne sposoby zawodzą. Ostatnio zapytała się czemu nieco przygaszony się zrobiłem. Po tym jak kolejny raz zwróciłem jej uwagę, że czuję się "pominięty", to skwitowała "nie chcę o tym rozmawiać, będzie awantura" i zrobiła teatralną minę obrażonej. Dorosła kobieta...

27

Odp: Seks i wirus.
m4jkel napisał/a:

De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła Po tym jak kolejny raz zwróciłem jej uwagę, że czuję się "pominięty", to skwitowała "nie chcę o tym rozmawiać, będzie awantura" i zrobiła teatralną minę obrażonej. Dorosła kobieta...

Temat przerabiany wielokrotnie tak jak zmęczenie, dzieci, praca, tarczyca, seks zaczyna się w głowie...itp, o słynnym: masz raz na miesiąc i jeszcze marudzisz nie wspominając.

28

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
m4jkel napisał/a:

De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła Po tym jak kolejny raz zwróciłem jej uwagę, że czuję się "pominięty", to skwitowała "nie chcę o tym rozmawiać, będzie awantura" i zrobiła teatralną minę obrażonej. Dorosła kobieta...

Temat przerabiany wielokrotnie tak jak zmęczenie, dzieci, praca, tarczyca, seks zaczyna się w głowie...itp, o słynnym: masz raz na miesiąc i jeszcze marudzisz nie wspominając.

Wycinasz z kontekstu wypowiedzi dwóch facetów i samemu marudzisz nie wnosząc nic do tematu.

29 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-04-04 22:33:18)

Odp: Seks i wirus.
m4jkel napisał/a:

Wycinasz z kontekstu wypowiedzi dwóch facetów i samemu marudzisz nie wnosząc nic do tematu.

Przeczytaj trochę podobnych tematów na forum. Post mój miał pokazać że seks jest dalej w dużej części związków kartą przetargową. A dla mnie taka gadka jak propozycja"białego małżeństwa" lub gadki typu "seks dla mnie może nie istnieć" to coś jak policzek dla partnera bo ja to rozumiem jak: nie jesteś dla mnie partnerem wystarczająco pociągającym abym chciała się z Tobą kochać, inaczej -nie podniecasz mnie zupełnie i seks z tobą to nuda i niechciana konieczność (czasami). No ale jak Ty jesteś zadowolony ze swojego współżycia i z jego jakości to cieszę się. Ja po odmowie z powodu " nie, bo nie" nie zamierzam się więcej prosić partnerki o seks.

30

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:

A mnie wczoraj żona powiedziała, że seks może dla niej nie istnieć i ten stan chyba jej się już nie zmieni. De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła mnie totalnie sad Twierdzi, że ten problem jest w niej, ale ja i tak czuję się jak trędowaty. Mam wrażenie, że moje małżeństwo właśnie zaczęło się kończyć.

Kurczę, współczuję, dostałeś strzała  prosto z mostu, bez owijania. Z drugiej strony tak naprawdę jak ona to widzi? Możesz chodzić na boki w du.. e to ma?
Znasz film Dwoje do poprawki?
Może to być szansa iść tą drogą?

31

Odp: Seks i wirus.
Morfeusz1 napisał/a:

Kurczę, współczuję, dostałeś strzała  prosto z mostu, bez owijania. Z drugiej strony tak naprawdę jak ona to widzi? Możesz chodzić na boki w du.. e to ma?
Znasz film Dwoje do poprawki?
Może to być szansa iść tą drogą?

W sytuacji kolegi nie ma bardzo jakiegoś sensownego ruchu bo co by nie zrobił będzie źle. Najlepiej było by się rozstać aby było najuczciwiej ale w bardzo niewielu związkach jest to możliwe.

32

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
m4jkel napisał/a:

Wycinasz z kontekstu wypowiedzi dwóch facetów i samemu marudzisz nie wnosząc nic do tematu.

Przeczytaj trochę podobnych tematów na forum. Post mój miał pokazać że seks jest dalej w dużej części związków kartą przetargową. A dla mnie taka gadka jak propozycja"białego małżeństwa" lub gadki typu "seks dla mnie może nie istnieć" to coś jak policzek dla partnera bo ja to rozumiem jak: nie jesteś dla mnie partnerem wystarczająco pociągającym abym chciała się z Tobą kochać, inaczej -nie podniecasz mnie zupełnie i seks z tobą to nuda i niechciana konieczność (czasami). No ale jak Ty jesteś zadowolony ze swojego współżycia i z jego jakości to cieszę się. Ja po odmowie z powodu " nie, bo nie" nie zamierzam się więcej prosić partnerki o seks.


Nie muszę czytać, bo sam zakładałem podobny. Po prostu chciałem poklepać kolegę po ramieniu, bo rozumiem.

33 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-04-05 00:38:43)

Odp: Seks i wirus.
Morfeusz1 napisał/a:
Misinx napisał/a:

A mnie wczoraj żona powiedziała, że seks może dla niej nie istnieć i ten stan chyba jej się już nie zmieni. De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła mnie totalnie sad Twierdzi, że ten problem jest w niej, ale ja i tak czuję się jak trędowaty. Mam wrażenie, że moje małżeństwo właśnie zaczęło się kończyć.

Kurczę, współczuję, dostałeś strzała  prosto z mostu, bez owijania. Z drugiej strony tak naprawdę jak ona to widzi? Możesz chodzić na boki w du.. e to ma?
Znasz film Dwoje do poprawki?
Może to być szansa iść tą drogą?

Na moje pytania co ja mam w takiej sytuacji robić ona odpowiadała, że nie wie. Wczoraj zmieniła jednak zdanie i powiedziała, że pójdzie na terapię, że weźmie się za siebie. Ja jej powiedziałem, że jak nie zobaczę to nie uwierzę. Jeśli pójdzie na terapię z nastawieniem, że to nic nie da, ale robi to dla świętego spokoju, to gówno z tego będzie. Mnie poraża to, że osoba inteligentna od kilku lat wypiera to, uważając, że nie ma problemu i wszystko jest ok. Nie dało się nie zauważyć, że każdy nasz seks ostatnio był z jej strony jakby wymuszony. Można się normalnie poczuć jak jakiś gwałciciel sad
Niestety obecne fatalna sytuacja i to, że ona prawdopodobnie straci pracę nie sprzyja myśleniu o rozwodzie. Zresztą rozwód to jedno, ale co potem ?

34

Odp: Seks i wirus.

Misinx to daj jej jescze szansę.  Na taką terapię powinniście iść oboje. To nie jest tylko jej problem, ale też twój jako jej partnera. Zgadzam się z Tobą, że podejście " pójdę, żeby się nie czepiał dla świętego spokoju " , nie wróży szans powodzenia. Jak z każdą terapią , osoba sama musi widzieć problem i chcieć się z nim zmierzyć.  Bez tego nie ma co zaczynać

35 Ostatnio edytowany przez Morfeusz1 (2020-04-05 01:35:09)

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:
Morfeusz1 napisał/a:
Misinx napisał/a:

A mnie wczoraj żona powiedziała, że seks może dla niej nie istnieć i ten stan chyba jej się już nie zmieni. De facto zasugerowała mi "białe małżeństwo". Rozwaliła mnie totalnie sad Twierdzi, że ten problem jest w niej, ale ja i tak czuję się jak trędowaty. Mam wrażenie, że moje małżeństwo właśnie zaczęło się kończyć.

Kurczę, współczuję, dostałeś strzała  prosto z mostu, bez owijania. Z drugiej strony tak naprawdę jak ona to widzi? Możesz chodzić na boki w du.. e to ma?
Znasz film Dwoje do poprawki?
Może to być szansa iść tą drogą?

Na moje pytania co ja mam w takiej sytuacji robić ona odpowiadała, że nie wie. Wczoraj zmieniła jednak zdanie i powiedziała, że pójdzie na terapię, że weźmie się za siebie. Ja jej powiedziałem, że jak nie zobaczę to nie uwierzę. Jeśli pójdzie na terapię z nastawieniem, że to nic nie da, ale robi to dla świętego spokoju, to gówno z tego będzie. Mnie poraża to, że osoba inteligentna od kilku lat wypiera to, uważając, że nie ma problemu i wszystko jest ok. Nie dało się nie zauważyć, że każdy nasz seks ostatnio był z jej strony jakby wymuszony. Można się normalnie poczuć jak jakiś gwałciciel sad
Niestety obecne fatalna sytuacja i to, że ona prawdopodobnie straci pracę nie sprzyja myśleniu o rozwodzie. Zresztą rozwód to jedno, ale co potem ?

Rozwód to poważnie brzmi, zawsze zostaje separacja, w każdym znaczeniu. Niech ogarnie się w każdej kwestii. Słowa padły z jej strony. Ratuje sytuację , zależności?
Nie musisz jej pomagać, niech ogarnie siebie swoje myśli. Daj jej czas ale też stawiaj do pionu. 34 kroki
Wyczujesz co jest prawdą.
P. S obejrzyj ten film mimo  nastroju i ten
Co się wydarzyło w Madison County

36 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-04-05 01:51:05)

Odp: Seks i wirus.
Morfeusz1 napisał/a:
Misinx napisał/a:
Morfeusz1 napisał/a:

Kurczę, współczuję, dostałeś strzała  prosto z mostu, bez owijania. Z drugiej strony tak naprawdę jak ona to widzi? Możesz chodzić na boki w du.. e to ma?
Znasz film Dwoje do poprawki?
Może to być szansa iść tą drogą?

Na moje pytania co ja mam w takiej sytuacji robić ona odpowiadała, że nie wie. Wczoraj zmieniła jednak zdanie i powiedziała, że pójdzie na terapię, że weźmie się za siebie. Ja jej powiedziałem, że jak nie zobaczę to nie uwierzę. Jeśli pójdzie na terapię z nastawieniem, że to nic nie da, ale robi to dla świętego spokoju, to gówno z tego będzie. Mnie poraża to, że osoba inteligentna od kilku lat wypiera to, uważając, że nie ma problemu i wszystko jest ok. Nie dało się nie zauważyć, że każdy nasz seks ostatnio był z jej strony jakby wymuszony. Można się normalnie poczuć jak jakiś gwałciciel sad
Niestety obecne fatalna sytuacja i to, że ona prawdopodobnie straci pracę nie sprzyja myśleniu o rozwodzie. Zresztą rozwód to jedno, ale co potem ?

Rozwód to poważnie brzmi, zawsze zostaje separacja, w każdym znaczeniu. Niech ogarnie się w każdej kwestii. Słowa padły z jej strony. Ratuje sytuację , zależności?
Nie musisz jej pomagać, niech ogarnie siebie swoje myśli. Daj jej czas ale też stawiaj do pionu. 34 kroki
Wyczujesz co jest prawdą.
P. S obejrzyj ten film mimo  nastroju

Co to jest "34 kroki" ? Film ?
Moja żona jest osobą zimną emocjonalnie. Nawet wobec swojego syna nie potrafiła się często zdobyć na czułość. U nas to nawet nie chodzi o sam seks, ale jakikolwiek dotyk. Ja nie wiem co jej się przestawiło w głowie, bo kiedyś taka nie była. Mnie osobiście rozwala to, jak ona mówi, że to jest jej problem ze sobą i ja źle robię, że odbieram to tak jakbym to ja bym przyczyną, ale to się tak po prostu nie da. W głowie mi się to nie mieści, że można kogoś stawiać w takiej sytuacji. Naprawdę się czuję jak trędowaty. Tak jakby ona nie miała jakiejś autorefleksji. O empatii nie wspomnę, bo z tym faktycznie jest u niej problem.

Separacja ? Co w takiej sytuacji daje mi separacja ? Myślałem też o tym, ale co mi to daje ? Miałoby być jako "żółta kartka" dla niej ?

Meliska21 napisał/a:

Misinx to daj jej jescze szansę.  Na taką terapię powinniście iść oboje. To nie jest tylko jej problem, ale też twój jako jej partnera. Zgadzam się z Tobą, że podejście " pójdę, żeby się nie czepiał dla świętego spokoju " , nie wróży szans powodzenia. Jak z każdą terapią , osoba sama musi widzieć problem i chcieć się z nim zmierzyć.  Bez tego nie ma co zaczynać

Melisko my terapię dla par przerabialiśmy już dwukrotnie. Nie tędy droga. Ona przede wszystkim musi iść na terapię sama i przyjąć do wiadomości to, co się o sobie dowie. Z tym może być problem, bo to jest taki typ, który "wszystko wie lepiej". Ja już naprawdę nie robię sobie wielkich nadziei. To już trwa naprawdę długo. My śpimy oddzielnie od ponad dwu lat. Ja bym się nie dziwił, gdyby ona mnie zdradzała, miała kogoś na boku, ale jeśli kobieta 42-letnia mówi, że seks może dla niej nie istnieć, to coś jest nie tak. Czułość w ogóle dla niej może nie istnieć. Jak ją przytulam, to tak jakbym przytulał kłodę. Żadnej interakcji. Jako faceta to mnie kastruje niesamowicie, a ja nigdy nie byłem demonem seksu.

Moderacjo jeśli robimy off top to daj znać.

37

Odp: Seks i wirus.

34 kroki to nie film   to odcięcie się emocjonalne od drugiej osoby. Zostawienie sobie i jej przedpola do działania. 42 lata to nie ten wiek aby pogrzebać bliskość. Na to chyba nigdy nie jest pora. Mi dziś tylko przychodzi do głowy dobranie się właściwe. Nie z każdym chyba można. Wychodzi to po latach. Jestem w podobnym wieku i podobne problemy, ja ustawiłem priorytety. Czasem jest ciężko dla samego siebie jak pizga wieczorem po ścianach. Zastanów się co jest  naj terez dla Ciebie

38

Odp: Seks i wirus.
Misinx napisał/a:

Moderacjo jeśli robimy off top to daj znać.

Decyzję wyjątkowo pozostawię Autorowi wątku, bo dopóki przynajmniej pośrednio pozostajecie w temacie, a sam Janix2 nie ma nic przeciwko temu, aby w odpowiedzi na zadane pytanie skupić się również na bardziej indywidualnych problemach, skłonna jestem nie interweniować. Uprzedzam jednak, że jeśli temat bardzo odejdzie od głównego zagadnienia, zmuszona będę uznać to za działanie sprzeczne z zasadami i podjąć konieczne w celu przywrócenia porządku kroki. 
Z pozdrowieniami, Olinka

39 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-04-05 08:06:48)

Odp: Seks i wirus.
Olinka napisał/a:
Misinx napisał/a:

Moderacjo jeśli robimy off top to daj znać.

Decyzję wyjątkowo pozostawię Autorowi wątku, bo dopóki przynajmniej pośrednio pozostajecie w temacie, a sam Janix2 nie ma nic przeciwko temu, aby w odpowiedzi na zadane pytanie skupić się również na bardziej indywidualnych problemach, skłonna jestem nie interweniować. Uprzedzam jednak, że jeśli temat bardzo odejdzie od głównego zagadnienia, zmuszona będę uznać to za działanie sprzeczne z zasadami i podjąć konieczne w celu przywrócenia porządku kroki. 
Z pozdrowieniami, Olinka

Temat założyłem po to, gdyż w dużej ilości postów szczególnie o kulejącym współżyciu partnerów dało się wyczuć iż seks nie jest dla wszystkich satysfakcjonujący ponieważ jesteśmy, zapracowani, zagonieni, mamy mało czasu dla siebie oraz dla partnera czyli życie pogania nas ciągle do przodu. W dużej ilości wypowiedzi było : jestem zapracowana/y, bo sprzątanie, gotowanie, zmęczenie, mijanie się w domu, opieka nad dziećmi itp. Teraz mamy dużo więcej czasu więc teoretycznie powinno być lepiej (pomijając psychikę). Ale jak widzę nic się nie zmienia. Tam gdzie seks był taki jak być powinien dalej jest a gdzie leżał dalej leży. W związku z tym mam wrażenie że te wszystkie tłumaczenia że " normalnie nie mam czasu aby kochać się z partnerem/ką bo jestem zabiegana/ny" jest po prostu nie do końca prawdą. Zawszy uważałem że jeżeli partnerzy nie pociągają się wzajemnie, są zmęczeni sobą, nie interesują się potrzebami partnera po prostu nie są fair w stosunku do nich. I wątpię by terapie w jakiś drastyczny sposób to zmieniły. Dalej uważam że seks jest rodzajem manipulacji w małżeństwie i próbą dominacji jednej strony nad drugą. Ktoś nas kochał, ktoś nam coś przysięgał i usłyszeć " dla mnie seks może w ogóle nie istnieć" jest jak policzek. Tylko co z tym dalej robić? Nie wiem. Liczyłem na posty osób którym się poprawiło tzn. jest lepiej, częściej, gorącej, mamy więcej czasu dla siebie ale jak widać problem jest chyba gdzie indziej. ja już mam swoje lata ale szkoda mi ludzi którzy kilka lat po ślubie tracą sferę życia którą jest seks z partnerem a podobno 50% udanego seksu to połowa udanego związku (podobno). A może po prostu nie potrafimy rozmawiać za sobą o swoich potrzebach i jednocześnie nie słuchamy partnera i nie potrafimy dostrzec potrzeb partnera. Ja od siebie dodam że też wcześniej łasiłem się do partnerki gdy chciałem się kochać, nadskakiwałem ale z czasem zrozumiałem że raczej nie tędy droga. satysfakcjonujący seks to seks do którego dążą obie połówki. O żebraniu, proszeniu nie będę pisał bo to uwłacza godności ( ale to tylko moja opinia). Czekam na posta w którym ktoś napisze że potrafił w obecnym okresie poukładać sobie swoje sprawy seksualne i nie tylko. Dla jasności: problem (jeżeli występuje) dotyczy zarówno kobiet oraz mężczyzn i nie chciał bym aby odebrane to było jako atak na jakąkolwiek grupę.

Meliska21 napisał/a:

Misinx to daj jej jescze szansę.  Na taką terapię powinniście iść oboje.

A możesz uzasadnić dlaczego na trapię mają iść oboje i co ona da autorowi posta?

40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-04-05 08:51:01)

Odp: Seks i wirus.

No cóż.. Jakieś ppzytki z wirusa muszą być. Wyostrzają się wszystkie nasze problemy  bo świat na chwilę się zatrzymał.
Misinx, jesteś inteligentnym facetem.
Przeczytaj co napisaleś..
Piszesz jakbys chciał by żona podejmowała za Ciebie decyzje. A Ty się dostosujesz..Może najprościej: zrób tak, by było dla Ciebie dobrze po prostu.
Byliscie na dwóch terapiach, wydaliscie pewnie sporo kasy.Jakieś obserwacje i wnioski tam padły?
Seks mógłby dla żony nie istnieć..
Pewnie tak czuje. A mógłby istniec też? Czy to stwierdzenie wykluczające?

41 Ostatnio edytowany przez Zielony_Domek (2020-04-05 09:34:04)

Odp: Seks i wirus.

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.
Trzymam kciuki abym innym się ułożyło.
(mam 3 dzieci i Hashimoto)
Misinx współczuję.

42

Odp: Seks i wirus.
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.

Możesz coś więcej napisać w jaki sposób tego wymagasz? Tylko trochę więcej niż jedno zdanie. Nauki nigdy nie za dużo.

43

Odp: Seks i wirus.
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.
Trzymam kciuki abym innym się ułożyło.
(mam 3 dzieci i Hashimoto)
Misinx współczuję.

Jak najbardziej z Tobą wszystko ok big_smile No widzisz, moja ex też taka była i akurat jak się zeszliśmy (poznałem ją w pracy), po kilku miesiącach spadło jej zapotrzebowanie. Argumentowała to nawałem obowiązków (prawda, pierwszy raz w jej 25 letnim życiu miała trudną i bardzo odpowiedzialną pracę), ale coś mi się wydaje, że czymś ja ją też musiałem zniechęcić.

44

Odp: Seks i wirus.

Bardzo ciekawe pytanie zadał Janix.
Otóż my kobiety mamy chyba tu łatwiej, bo nikt nas za gwalcicielki nie weźmie.:)

45

Odp: Seks i wirus.
Ela210 napisał/a:

Bardzo ciekawe pytanie zadał Janix.
Otóż my kobiety mamy chyba tu łatwiej, bo nikt nas za gwalcicielki nie weźmie.:)

Zgodzę się Ela z Tobą na 100%. Sam jak miałem okres proszenia się o seks to potem miałem taki niesmak że rzeczywiście czułem się jak bym to robił na siłę a już na pewno wymuszał.

46

Odp: Seks i wirus.

Tyle "dobrego" że za gwałcicielki was nikt nie weźmie.
Natomiast błaganie,proszenie, zabieganie o seks, czułość,bliskość przez kobietę u i od męża to chyba nie różni się
jeżeli chodzi o odczuwanie niespełnionych potrzeb tych naturalnych ,zawiedzione oczekiwania ,rozczarowanie, frustrację,poczucie odrzucenia i upokorzenia czy bycia "zboczoną" natrętną .
Tu chyba nikt nie ma lepiej.Kto częściej gra,manipuluje seksem w związkach i dlaczego, o to jest pytanie i czy płeć ma znaczenie.

47 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-04-05 11:16:21)

Odp: Seks i wirus.

Misix, nie wiedziałam, ze byliście na terapii, więc rozumiem, że próbowałes zdefiniować problem wspólnie z żoną i go rozwiązać. Chwała ci za to. Niestety żona musiałaby widzieć problem w sobie, aby  kontynuować swoją terapię z zadowalającym skutkiem, ale skoro jej wystarcza wytłumaczenie, ze seks dla niej może nie istnieć, to raczej nie ma się co spodziewać po terapii chyba, ze ubytków w portfelu. Terapia dla terapii nie ma sensu. Skoro nie potrafisz zaakceptowac białego małżeństwa,  to pozostaje rozstanie, abyś był uczciwy też wobec samego siebie.
Statystycznie kobiety po 40 są najbardziej świadome swojej seksualności i potrzeb, odchodzi już wtedy potrzeba prokreacji, zakończył się etap zmęczenia przy  wstawaniu w nocy do dzieci, etap dorabiania się i gruntowania pozycji zawodowej. To powoduje, że u kobiet zwiększa się zapotrzebowanie na seks. Ale to tylko syatystyki i wiadomo, że zawsze są odstępstwa. Na twoim miejscu też bym straciła nadzieję na poprawę , jeśli to trwa już tak długo. Przykre to , bo seks jest ważny i daje tyle przyjemności w naszym szarym życiu.  Rozumiem też, że możesz czuć sie dotknięty , pominięty i twoja wiara w samego siebie mogła zostac podkopana. To działa niezależnie od płci , przestajemy się czuć pociągający, atrakcyjni - to dołujące.

Janix odpowiem czemu na terapię powinno się pójść razem, przynajmniej początkowo. Ponieważ najpierw trzeba ustalić podłoże problemu, a ono może być po obu stronach, dlatego opinia jednej strony nie będzie obiektywna i nie da obrazu całości. Kiedy już ustali się przyczynę i " sprawcę" , można kontynuować terapię solo. Poza tym uważam, że związek/ małżeństwio polega na wspólnym rozwiązywaniu problemów. Jeśli wpadamy w szambo to razem , razem się w nim grzebiemy i razem staramy się z niego wydostać- to jest chyba idea związku. Razem w szczęściu i w problemach. Jeśli któraś ze stron odpuszcza, to znak, że należy to zakończyć. Celowo piszę bezpłciowo, bo to dotyczy obu stron w dowolnej konfiguracji.

P.S. Seks powinien być przyjemnością, a jak tu odczuwac przyjemność, kiedy widzimy czy czujemy, że druga osoba robi to z przymusu czy obowiązku. To uwlaczające .

48 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-04-05 13:19:10)

Odp: Seks i wirus.

Paslawek, sytuacji proszenia czy błagania w ogóle sobie nie wyobrażam.
Ale zanim do niej dojdzie, jest chociażby zwykłe przytulenie się które może być jednak trochę inaczej interpretowane.
Ale może się mylę i są Panowie którzy bez obciachu odganiają się żony jak od natrętnej  muchy, ale może to lepiej, bo łatwo się od razu zorientować że nie jesteś chciana.

------------

Meliska, muszę zaprotestować przeciwko tworzeniu legendy, jakoby ktoś musiał się dorobić statusu by obudziło się w nim libido.Z rosnącą z czasem świadomością seksualności kobiet się zgadzam.
Ale może trzeba też przyjąć do wiadomości że niektórzy po prostu bez tej sfery mogą się obejść. I wyciągnąć swoje wnioski

49

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.

Możesz coś więcej napisać w jaki sposób tego wymagasz? Tylko trochę więcej niż jedno zdanie. Nauki nigdy nie za dużo.

Taka już się urodziłam, mam duży temperament, przy czym jestem w 100% monogamiczna gdy mam stałego partnera, reszta w zasadzie jest przezroczysta. Czasem lubię poflirtować, ale to wszystko.
Nie mogłabym być z kimś kto ma potrzebę zbliżenia/seksu/stosunku/ukoronowania bliskości - raz na tydzień, czy dwa. To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Oczywiście mam na myśli czas gdy nie spada na parę żaden poważny problem czy choroba, nie podchodzę do tego "zero-jedynkowo".
Mój partner wie jaka i jestem, to w zasadzie on mi to uświadomił.
Daję troskę, zaangażowanie, życzliwość, swobodę, miłość, ciało w 100%.
Sygnalizuję to w tym co do partnera mówię, drobnymi gestami, w ciągu dnia mamy już tę swoją grę wstępną. Nie mam seksu codzienie, czasem i mnie lub jego dopada zmęczenie. Ale ogień i oddanie czujemy codziennie. Nikt nie gra seksem, szanujemy się wzajemnie, jesteśmy na siebie otwarci.
Chyba tyle.
Ale słucham np. koleżanek i czasem podczas zwierzeń widziałam te tzw. wywrócenie oczami gdy delikatnie sugerowałam co lubię. Wiem też, że dużo kobiet potrzebuję seksu tylko po to by się rozmnożyć (faceci zresztą też). Stąd to autopytanie, czy aby jestem normalna?

50

Odp: Seks i wirus.
Ela210 napisał/a:

Meliska, muszę zaprotestować przeciwko tworzeniu legendy, jakoby ktoś musiał się dorobić statusu by obudziło się w nim libido.Z rosnącą z czasem świadomością seksualności kobiet się zgadzam.
Ale może trzeba też przyjąć do wiadomości że niektórzy po prostu bez tej sfery mogą się obejść. I wyciągnąć swoje wnioski

Chodziło nie o status tylko o presję i stres. Z czasem napięcie związane z pewnymi aspektami naszego życia maleje i dla tego stajemy się bardziej otwarci na inne jego aspekty. Oczywiście libido to sprawa indywidualna, ale naukowo jest potwierdzone, że u kobiet ono rośnie po 40 , więc z czegoś to wynika.Oczywiście dodalam też wcześniej, że to są statystyki i badania, a w rzeczywistości zawsze są wyjątki mniejsze lub większe.

51

Odp: Seks i wirus.
Zielony_Domek napisał/a:
Janix2 napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.

Możesz coś więcej napisać w jaki sposób tego wymagasz? Tylko trochę więcej niż jedno zdanie. Nauki nigdy nie za dużo.

Taka już się urodziłam, mam duży temperament, przy czym jestem w 100% monogamiczna gdy mam stałego partnera, reszta w zasadzie jest przezroczysta. Czasem lubię poflirtować, ale to wszystko.
Nie mogłabym być z kimś kto ma potrzebę zbliżenia/seksu/stosunku/ukoronowania bliskości - raz na tydzień, czy dwa. To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Oczywiście mam na myśli czas gdy nie spada na parę żaden poważny problem czy choroba, nie podchodzę do tego "zero-jedynkowo".

@Zielony_Domek.
Jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili.

52

Odp: Seks i wirus.

Rozumiem, ale  i w presję i stres nie wierzę, tym bardziej ze w przypadku kobiet  nie muszą one mobilizować swojego organizmu ;)czynnościowo, że tak powiem.

53 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-04-05 22:44:28)

Odp: Seks i wirus.
Ela210 napisał/a:

Rozumiem, ale  i w presję i stres nie wierzę, tym bardziej ze w przypadku kobiet  nie muszą one mobilizować swojego organizmu ;)czynnościowo, że tak powiem.

No ok, tylko nie wiem czym wytłumaczyć fakt, że libido większości kobiet z wiekiem rośnie, no można powiedzieć, ze to natura, ale jednak czymś to jest spowodowane.

54

Odp: Seks i wirus.
Janix2 napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.

Możesz coś więcej napisać w jaki sposób tego wymagasz? Tylko trochę więcej niż jedno zdanie. Nauki nigdy nie za dużo.

Mogę się na ten temat  wypowiedzieć? wink

Również  jestem kobietą co często się domaga  seksu. Odnajduje w tym coś wyjątkowego,  nie tylko przyjemność cielesna,  nie tylko bliskość partnera.  Jest to taka wisienka na torcie dobrego związku. Rozpaczam gdy nie mam tego tydzień z jakiś powodów,  zawsze miałam wysokie libido,  kiedyś mogłabym codziennie po kilka razy,  z czasem odkryłam że co drugi,  trzeci  dzień jest najlepiej bo oboje z partnerem czerpiemy największą przyjemność. 
To prawda jak wspomniano wyżej,  seks u kobiety zaczyna się w głowie, aczkolwiek  spontaniczne numerki też są w cenie wink w ciągu dnia daje się wyłapać  spojrzenia,  grę gestów,  ruchów i już wiadomo że to będzie nieuniknione,  drobne  zaczepki,  flirciki,  każda para okazuje to na swój sposób ale warto partnerkę złapać czasem za tylek dla rozbudzenia. 
U nas to ja jestem stroną częściej inicjujaca,  koleżanka wyżej słusznie zauważyła,  że przytulenie się jest w swoim rodzaju inicjatywa,  ale mężczyźni  nie zawsze to zauważaja,  ale też i nie zawsze jest to inicjatywa wink natomiast  u nas jest to raczej konkret gdy juz wiemy że chcemy i że będzie.  Finalizacja propozycji wygląda bardzo konkretnie, bez owijania w bawełnę... "to co,  pieprz... już się,  czy wieczorem?" albo po prostu ręce czy co innego znajdują gdzie powinny się znajdować heh
A domaganie? Robię wszystko co mogę by Seks był.
Druga kwestia,  kobiety takim naleganiem też walczą z myślami,  czy to wypada,  czy to namolnosc. Niby rzadziej jesteśmy posadzane o "molestowanie" ale zresztą tyczy się to obu stron,  druga strona też musi wykazywać  inicjatywę by wiedzieć czy jest sens namolnie molestowac,  by ta pierwsza  nie zadowala sobie pytania "czy jestem normalna?" wink

55 Ostatnio edytowany przez m4jkel (2020-04-05 17:15:04)

Odp: Seks i wirus.

Czytam Was Panie i zastanawiam się gdzie w tym wszystkim umieścić moją żonę. Z każdej wypowiedzi mógłbym wziąć po trochu.
Jeszcze wrócę do wypowiedzi Janixa, bo zrozumiałem Twój zamysł w tym wątku. I jeszcze w sprawie obecnej sytuacji z wirusem. Ludzie zamknięci w czterech ścianach wydawać by się mogło, że powinni odżyć nieco. Niestety z dziećmi jest niewesoło. Zacząłem rozumieć potęgę przedszkola smile To, plus praca zdalna nie ma racji bytu. Za dużo nerwów, galimatiasu, ciężko się zorganizować, co powoduje dodatkowe spięcia w domu. Efekt jest taki, że ja zajmuję się dziećmi i domem, żona w wolnych chwilach od pracy coś pomaga, ale koniec końców jest wymęczona. Widać to po niej. Nie są to warunki do budowania atmosfery do łóżka. Natomiast, gdybym nie miał dzieci i przypomnę sobie, żonę sprzed 6 lat, to podejrzewam, że miałbym jak Zielony_Domek. Częściej, mocniej, każdy kąt w domu byśmy zaliczyli. Żona wtedy była dokładnie jak z opisu Zielonego_Domka (i z Tobą jest wszystko w porządku smile )
Przytoczę jeszcze od Zielonego_Domka: "Sygnalizuję to w tym co do partnera mówię, drobnymi gestami, w ciągu dnia mamy już tę swoją grę wstępną. Nie mam seksu codzienie, czasem i mnie lub jego dopada zmęczenie. Ale ogień i oddanie czujemy codziennie. Nikt nie gra seksem, szanujemy się wzajemnie, jesteśmy na siebie otwarci."
Pomimo tego, że seks jest rzadszy i libido niskie (jak mi się wydaje), to u nas nadal to występuje. Opisywałem zresztą w swoim wątku. Są czułe słówka, przytulenie, oglądania seriali trzymając się za ręce, robimy dużo rzeczy razem, wzajemne klapsy to chleb codzienny. Wydawać by się mogło, że obie strony rozumieją, że to część gier miłosnych, których finisz wyrażony jest we wzajemnym splątaniu ciał. Ale nie u mojej żony. Czułe słówka i gesty tak, seks nie, bo... i tu sobie dodajcie boli głowa/zmęczona. Nagle i bez zapowiedzi.
Jednak coś się zmieniło, mianowicie, że stała się bardziej samolubna, bardziej dba o swoje potrzeby. Mógłbym rzec, że kiedyś były wspólne, a teraz szala przeważa po jej stronie. W zasadzie seks jest wtedy, kiedy ona chce. Wiadomo, że w tym momencie nie odmawiam sobie, w końcu możemy się do siebie zbliżyć. Natomiast gdy ja delikatnie słowem lub gestem zasugeruję, że może by się troszkę popieścić, to 99,9% przypadków spotykam się z odmową. Tak jest od 2 lat. Nazwiemy to manipulacją? Myślę, że tak. I racja w tym, że nie cisnę, nie proszę się, bo to faktycznie jest żenujące i czasem zakrawa na gwałt. Nie na tym to polega. Nie wiem, gdzie się podziała żona sprzed dwóch lat. Nie wiem, co się zadziało, że nagle zaczęła mnie w tej kwestii pomijać. Na chwilę obecną nasza droga idzie w kierunku Misinxa. Nie wiem czy za chwilę mi żona nie powie, że nie ma już ze mną ochoty na seks, chociaż 2 tygodnie temu w trakcie robienia posiłku, przerwała go i zaspokoiła mnie oralnie, bo pojawiłem się w kuchni. Jak za dawnych czasów.
Czy byłem zadowolony? I tak i nie. Za dużo razy mnie odtrącała, za dużo czułem rozgoryczenia, za dużo "złych gierek", żebym nie myślał teraz, że ten lodzik był dla "spokoju", a nie z podniecenia "bo maż pojawił się w kuchni". Niestety włącza się myślenie o manipulacji seksem. Gierki miłosne zamieniają się w grę pozorów. Ale żeby nie było, tego samego dnia, na wieczór odwdzięczyłem się minetką z orgazmem, bo dawała sygnały czego chce. Seksu nie było, bo jej wystarczyło. Doskonale widzi, że nie potrafię oswoić się z nową rzeczywistością, którą nam stworzyła. Nie potrafi przy tym się określić dlaczego tak postępuje - nie ma tematu. Wieczorem sytuacja się napina, rano jest reset - kochanie, nic się nie stało.
U mnie to nie jest kwestia samego seksu, ale też czułości. Poza łóżkiem jest czuła, ale w samym łóżku skupia się głównie na swoich uczuciach. Mam często wrażenie, że myśli, że mnie interesuje tylko mechanika seksu. Włożyć, wyjąć, spust, spać. Boże mój, znów mnie zaczepia. Natomiast, co bym miał, gdybym ja odmówił czułości i seksu, bo jej się chce? Foch na 3 dni. Jak w słynnych kawałach, w których facet zawsze przegrywa kłótnie.

To forum pokazuje, że ludzie w tej kwestii są zmienni. Przeczytałem kilkanaście forów, w tym kobiecych i natrafiałem na wątki, w których kobiety skarżyły się na spadek libido. Przy tym nie potrafiły odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego im spadło, dlaczego tracą zainteresowanie swoim partnerem. Dlaczego czasem muszą pobudzić się pornolem, aby nabrać ochotę na męża. To jest powszechne, u obojga płci. Związek to jednak skomplikowany mechanizm i uważam, że jednym lepszych narzędzi do jego korygowania i naprawiania jest rozmowa. Gorzej, jak druga strona nie chce. Cóż, moja nie chce, więc zębatki się u mnie ścierają i wykruszają. Aż w końcu serwisant na to wszystko macha ręką.

Też słyszałem, że kobiety po 40-sce na nowo nabierają ochoty na seks. Nie jest to niestety reguła, jak widać w przypadku Misinxa. Widzę to tak: nie ma dzieci - jest szał ciał (20-30 lat) Są dzieci - jest zmęczenie, nerwy, problemy - seks rzadki (30-40 lat), dzieci dorastają, usamodzielniają się, rodzice mają więcej czasu dla siebie, stąd też zwracają większa uwagę na siebie i seks (40+).
W każdym z tych przydziałów, w którym momencie może pojawić się obluzowana śruba, która zatrzymuje mechanizm.

56

Odp: Seks i wirus.

@m4jkel. Dobrze napisane, żeby jeszcze wiadomo było kiedy śruba zaczyna się luzować to można by podjąć działania naprawcze.
@Istotka6. Ile masz lat? Bo wydaje ni się że jesteś w miarę młoda. U mojej partnerki bardzo znaczny spadek zainteresowania seksem zauważyłem ok 40 natomiast zwiększony tak ok 30 lat.

57

Odp: Seks i wirus.
Istotka6 napisał/a:
Janix2 napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Czytając te wypowiedzi, zastanawiam się czy ze mną wszystko ok.
Uwielbiam seks, wręcz się go domagam. To mega ważna dziedzina życia w zasadzie codziennego.

Możesz coś więcej napisać w jaki sposób tego wymagasz? Tylko trochę więcej niż jedno zdanie. Nauki nigdy nie za dużo.

Mogę się na ten temat  wypowiedzieć? wink

Również  jestem kobietą co często się domaga  seksu. Odnajduje w tym coś wyjątkowego,  nie tylko przyjemność cielesna,  nie tylko bliskość partnera.  Jest to taka wisienka na torcie dobrego związku. Rozpaczam gdy nie mam tego tydzień z jakiś powodów,  zawsze miałam wysokie libido,  kiedyś mogłabym codziennie po kilka razy,  z czasem odkryłam że co drugi,  trzeci  dzień jest najlepiej bo oboje z partnerem czerpiemy największą przyjemność. 
To prawda jak wspomniano wyżej,  seks u kobiety zaczyna się w głowie, aczkolwiek  spontaniczne numerki też są w cenie wink w ciągu dnia daje się wyłapać  spojrzenia,  grę gestów,  ruchów i już wiadomo że to będzie nieuniknione,  drobne  zaczepki,  flirciki,  każda para okazuje to na swój sposób ale warto partnerkę złapać czasem za tylek dla rozbudzenia. 
U nas to ja jestem stroną częściej inicjujaca,  koleżanka wyżej słusznie zauważyła,  że przytulenie się jest w swoim rodzaju inicjatywa,  ale mężczyźni  nie zawsze to zauważaja,  ale też i nie zawsze jest to inicjatywa wink natomiast  u nas jest to raczej konkret gdy juz wiemy że chcemy i że będzie.  Finalizacja propozycji wygląda bardzo konkretnie, bez owijania w bawełnę... "to co,  pieprz... już się,  czy wieczorem?" albo po prostu ręce czy co innego znajdują gdzie powinny się znajdować heh
A domaganie? Robię wszystko co mogę by Seks był.
Druga kwestia,  kobiety takim naleganiem też walczą z myślami,  czy to wypada,  czy to namolnosc. Niby rzadziej jesteśmy posadzane o "molestowanie" ale zresztą tyczy się to obu stron,  druga strona też musi wykazywać  inicjatywę by wiedzieć czy jest sens namolnie molestowac,  by ta pierwsza  nie zadowala sobie pytania "czy jestem normalna?" wink

Chyba jesteś moją siostrą bliźniaczką wink

58

Odp: Seks i wirus.

A ja trochę rozumiem te Wasze partnerki, że one nie do końca wiedzą, o czym chcecie rozmawiać, bo one nie widzą problemu. Gdyby był problem to by rozmawiały, ale dla nich to nie jest problem. Nie wiem do czego to przyrównać, ale jakby ja się z tym w miarę identyfikuję. Nie wiem do końca z jakiego powodu moje libido spadło, mam trochę podejrzeń, ale mi taki stan zupełnie nie przeszkadza i nie widzę żadnego problemu. Nie rozumiem dlaczego w jakiś sposób miałabym być naprawiona, skoro wcale nie czuję się zepsuta.
Jednocześnie rozumiem to, że druga strona ma swoje potrzeby tylko to nie jest u mnie motywatorem do poprawy, a czymś co powoduje większy spadek nastroju, więc też i większy spadek ochoty, której i tak niewiele jest.

59

Odp: Seks i wirus.

m4jkel, miałem podobnie. Kiedyś ex powiedziała mi, że pragnie mnie kiedy ja jej nie chcę big_smile Teraz jako mądry Polak po szkodzie, żałuję, że nie powiedziałem jej, że nie pasują mi takie gierki. Wszyscy wiemy, że powinieneś porozmawiać z żoną na poważnie i dosadnie zakomunikować, że nie pasuje Ci obecna sytuacja, ale masz prawo się obawiać konsekwencji tych słów i że żona wystrzeli fochem na 7 kolejnych dni.

60

Odp: Seks i wirus.
Meliska21 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Rozumiem, ale  i w presję i stres nie wierzę, tym bardziej ze w przypadku kobiet  nie muszą one mobilizować swojego organizmu ;)czynnościowo, że tak powiem.

No ok, tylko nie wiem czym wytłumaczyć fakt, że libido większości kobiet z wiekiem rośnie, no można powiedzieć, ze to natura, ale jednak czymś to jest spowodowane.

Nie wiem czy tyle samo libido, co chyba po prostu wyzwalają się ograniczeń różnych, kompleksów itd. Bardziej są sobą, co dla niektórych być może oznacza to, że nie czują się zobowiązane do seksu którego nie chcą, albo nie ukrywają że chcą.i czego chcą.

61 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-05 19:59:00)

Odp: Seks i wirus.
Lady Loka napisał/a:

A ja trochę rozumiem te Wasze partnerki, że one nie do końca wiedzą, o czym chcecie rozmawiać, bo one nie widzą problemu. Gdyby był problem to by rozmawiały, ale dla nich to nie jest problem. Nie wiem do czego to przyrównać, ale jakby ja się z tym w miarę identyfikuję. Nie wiem do końca z jakiego powodu moje libido spadło, mam trochę podejrzeń, ale mi taki stan zupełnie nie przeszkadza i nie widzę żadnego problemu. Nie rozumiem dlaczego w jakiś sposób miałabym być naprawiona, skoro wcale nie czuję się zepsuta.
Jednocześnie rozumiem to, że druga strona ma swoje potrzeby tylko to nie jest u mnie motywatorem do poprawy, a czymś co powoduje większy spadek nastroju, więc też i większy spadek ochoty, której i tak niewiele jest.

Tak to może u niektórych osób wyglądać .
Rozmowy nie są skuteczne jeżeli druga strona nie ma w sobie w tej dziedzinie empatii.Taki brak empatii może być spowodowany niedoświadczeniem albo wypieraniem i szukaniem pseudo komfortu psychicznego dla siebie nie jest to jednak zdrowy egoizm wzajemność jest częścią więzi nie musi być idealnej równowagi ale otwartość na potrzeby partnera jest nie do uniknięcia i nie do obejścia.Zmęczenie ,stres,choroby można zrozumieć,ale oporu czy uporu już nie za bardzo.Pożądanie i potrzeby się zmieniają to prawda ale to całkiem łatwo zauważyć moim zdaniem u siebie przede wszystkim i nie lekceważyć ich gorzej z drugą osobą jeżeli nie widzi lub nie chce widzieć własnej odpowiedzialności za wspólną więź i jej podtrzymywanie.Inwestowanie od początku w zażyłość i poufałość tak na maksa jest istotna pomaga przetrwać trudne momenty.
Związek jest dobrowolnym zobowiązaniem zwłaszcza małżeński doprowadzanie sytuacji gdzie są dwie strony już jest niebezpieczne.
Nakręcanie spirali wzajemnych fochów ,żali,pretensji,uraz a nawet czegoś co przypomina poczucie winy z powodu braku libido i z powodu tego że nie ma się ochoty na rozwiązanie problemu to równia pochyła sytuacje patowe i niby bez wyjścia.
Przemocowe rozwiązanie typu ultimatum tez mało skuteczne - przywiązanie do dzieci i mnóstwo innych powiązań.
W moim małżeństwie zdarzyło się i spadek zainteresowanie seksem u mojej żony i o zgrozo u mnie też za każdym razem to jednak empatia pozwalała i pomagała  przywracać równowagę .Jak jednak zainspirować kogoś do zmiany po zmianie podejścia nastawienia to jest ogromne wyzwanie gdzie cierpliwość bywa na granicy wyczerpania a nie gwarantuje pozytywnego rozwiązania tak naprawdę nic,bo nie ma cudownych pigułek na to niestety delikatne sfery łatwo popsuć trudniej odrobić i naprawić straty .

62

Odp: Seks i wirus.

No właśnie chyba idzie za tym brak wyobraźni raczej, bo mam wrażenie że osoby które uważają że wszystko z nimi ok i nic się nie zepsuło jakimś dziwnym trafem sądzą że związek przetrwa to bez problemu.
Zawsze mnie to zastanawiało..
Z drugiej strony z seksem chyba jak z jedzeniem .jak nie ma apetytu to o zrobić? wpychać w siebie na siłę?
Może to kwestia jednak jakichś hormonalnych zmian?
Gdyby pociag seksualny był jakoś ściśle związany z relacjami w związku, to powinien upadać np po odkryciu zdrady..
A wcale tak nie jest.

63 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-05 20:05:45)

Odp: Seks i wirus.
Ela210 napisał/a:

No właśnie chyba idzie za tym brak wyobraźni raczej, bo mam wrażenie że osoby które uważają że wszystko z nimi ok i nic się nie zepsuło jakimś dziwnym trafem sądzą że związek przetrwa to bez problemu.
Zawsze mnie to zastanawiało..
Z drugiej strony z seksem chyba jak z jedzeniem .jak nie ma apetytu to o zrobić? wpychać w siebie na siłę?
Może to kwestia jednak jakichś hormonalnych zmian?
Gdyby pociag seksualny był jakoś ściśle związany z relacjami w związku, to powinien upadać np po odkryciu zdrady..
A wcale tak nie jest.

Brak apetytu taki jednostkowy bywa objawem przejedzenia,albo zatrucia pokarmowego smile ale to nie tylko to więcej jest przyczyn, jednak notoryczny brak apetytu nie jest czymś zwyczajnym czy naturalnym, brak instynktu związanego z głodem również
Pociąg seksualny po zdradzie czy wykryciu jej to już znowu inny temat rzeka u jednych upada pod wpływem szoku, urazu niekiedy powstaje awersja do współżycia po zdradzie, u innych nie, a jeszcze u innych pożądanie i seks ma służyć i pomóc do naprawy relacji, albo jest jakby dobrym objawem powrotu do siebie, związanym z rodzajem euforii na zgodę czasem dzieci się z tego robią po zdradzie.

64

Odp: Seks i wirus.

Paslawek zgodzę się odnośnie empatii. Żona ma jej mało, ja tymczasem bardzo wiele. Potrafię się wczuć w czyjąś rolę i spojrzeć na problem oczamk innej osoby.

Lady Loka. Ja Ciebie doskonale rozumiem i tok myślenia. Dlatego przestałem naciskac o rozmowę, a liczę na to, że sama z tym wyjdzie widząc moje aktualne nastawienie do tej sfery życia. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że boi się tej rozmowy.

65

Odp: Seks i wirus.

Nie wyjdzie. Po co skoro jej jest z tym ok.
Jedyna opcja to taka, w której osoba "poszkodowana" czyli w tym przypadku Wy, albo godzi się z tym co jest albo odchodzi. Tu nie ma półśrodków. Widzę po sobie.

Posty [ 1 do 65 z 115 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024