Witam dziewczyny
Przejdę od razu do sprawy.
Wydaje mi się że mój facet ma dosyć duże skłonności do kłamstwa..
Nie wiem już sama czy przesadzam.
To nie są duże kłamstwa przynajmniej na takim go nie zlapalam.
Ale np. kupi coś głupiego i chce oddać jednak z powrotem. Pytam się go czy ma paragon. Mówi że ma. Ok. Mijają 2 tygodnie. Pytam czy oddał. Mówi że zapomniał. Mija tydzień. Pytam czy ma paragon. Mówi że nie ale to bez znaczenia bo płacił karta. Mija tydzień pytam czy płacił karta. Mówi że nie ale ma paragon! Przypieram go do muru przeinacza wszystko itp że to jego kasa że paragonu nie ma karta nie płacił i mam dac spokój. 400 pln.. trudno...
Inna sytuacja. Pytam czy ma czas w jakiś tam weekend. Mówi że nie bo jego siostra i mama do nas przyjadą i tyle. Ok. Piszę do jego siostry na what's up czy coś rezerwować co by chciały robić. Ona nic nie wie o odwiedzinach i ma już plany swoje...
Innym razem obieca że coś naprawi i się tym zajmie. Po tygodniu pytam czy to zrobił. Mówi że nic nie obiecywał. To spokojnej tłumaczę.. Słuchaj ja nie jestem zła że tego nie zrobisz bo mogę sama to ogarnąć ale po cholere obiecujesz puste słowa? Nie obiecuj to mnie nie rozczarujesz i sama się zajmę...
Ale on nie rozumie..juz nawet jak coś tam obieca to wzgardliwie tylko wzruszam ramionami i sama załatwiam a on: masz prawo narzekać dopiero jak nie zrobię! A nie z góry! Jesteś jedzowata... Ja mu tłumaczę ze to jest problem nie zajęć tylko obietnic..
Inna sprawa... Umówił się z kumplem i... Zapomniał. Na ten sam weekend już mieliśmy inne plany no i co... Zamiast wyjaśnić I przeprosić postawić mu piwo i tyle on mówi :powiem mu ze ty masz egzaminy..... Strasznie się wkurzyłam i nie gadam z nim że nie ma jaj tego wytłumaczyć po prostu. Ja nie mam żadnych egzaminow...
On generalnie ma bardzo tchórzliwy charakter..
Potem przez dwa dni np usiłował mnie przekonać że z siostrą jest umówiony. Aż mu pokazałam wiadomości na what's up... No i pytam... Po co ty kombinujesz? A on... Bo nie chciał zwyczajnie nic robić i chciał już iść spać I tak jest krócej.
Martwię się hmm... Nastolatka już dawno nie jestem ale zastanawiam się czy on się nadaje na całe życie jako partner... Boję się trochę że może kiedyś będę mieć córkę i ona wyrośnie tak jak ja w przekonaniu że na tatę nie ma co liczyć ani zbyt na nim polegać..
Generalnie mamy udane życie ale jak patrzę na niego to.. Ostatnie miesiące inaczej. Unikam zbliżeń bo facet który nie daje poczucia bezpieczeństwa.. Nie wiem ale nie jest po prostu sexy..
I jeszcze zapomniałam... On Wie że "zdarza mu się opowiadać głupoty"
I np przeprasza mnie przez wiadomości na what's up...
Nie działa... No to po 2 dniach kupi czekoladę z kiosku pod blokiem...
No już mam go dosyć I mówię mu: słuchaj ty nie uważasz że to coś złego ściemniać prawda? Te przeprosiny.... Mów uczciwie... Na pół gwizdka co? A on.. No masz rację.. Ja już jestem zmęczony... Teraz jest na weekend z kumplami w Hiszpanii. Nic nawet nie napisze że dotarł itp... Tak jakbym to ja miała o niego zabiegać!