Cześć dziewczyny. Pytanie do tych które mają obrażalskich mężów, chłopaków, narzeczonych. Jak w temacie "jak żyć i nie zwariować"?
Mąż jest baaardzo obrażalski i to w ten nieprzyjemny sposób. W życiu codziennym lepiej obchodzić się z nim jak z jajkiem bo nigdy nie wiem kiedy palnę słowo za dużo lub powiem coś uniesionych głosem ( nie, nie jest to darcie japy , raczej coś bardzo oczywistego co nieraz nie może czekać. Mąż jest typem samotnika, nie potrzebuje w swoim życiu innych ludzi i potrafi się obrazić śmiertelnie na najbliższe mu osoby, w moim przekonaniu o blahe sprawy, w których dorosły człowiek po prostu rozmawia, chodzi na ustępstwa. Mąż jest nieustepliwy, najmadrzejszy i nie liczy się z uczuciami innych w tym z moimi. O pierdole potrafi się przestac odzywać, jest opryskliwy, udaje że nie słyszy gdy mówię do niego lub się unosi nie rzadko mnie obrażając przy tym i tak może w nieskończoność to ciągnąć, a ja mam czekać aż mu po prostu minie. Ja w tym czasie bardzo to przeżywam. Nie umiem się obrażać, nie umiem nie rozmawiać. Dla mnie wszystko każda kłótnie każdy kłopot i niedomowienie można rozwiązać za pomocą normalnej rozmowy. Zawsze i o każdej porze. Dąże do pokoju w domu, bo szkoda mi czasu. Nie lubię ciszy i karania mnie nią. Staram się nie egzekwować swojego zdania, wiele przemilczam nawet w momencie gdy mnie obraża, i to nieraz wyklinajac przy tym na mnie. Wszystkie rozmowy i chęć poprawy w związku wychodzi z mojej strony. W zasadzie było tak zawsze, takiego go poznałam i pokochałam. Tylko wtedy potrafił przeprosić, przytulić, zagadać. Teraz niestety nic. Jesteśmy młodzi mamy malutkie dzieci jest to coraz bardziej nieznośne. Kiedyś mogłam się poklocić, tupnac nogą, teraz chodzę na ustępstwa dla spokoju, tylko że to nadal nie działa. Jeden dzień może być piękny, drugi katastrofalny. Ta huśtawka emocjonalna mnie niszczy.
. Niedawna rozmowa, w której obiecał, że nie będzie do mnie klnal i mnie obrazal poki co jest ok, tylko jak długo.
Czy ktoś miał podobny kłopot z drugą połówka?