Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 56 ]

Temat: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Hej, jestem nowa i chciałam zapytać Was o zdanie – jak widzicie tę sytuację. Postaram się krótko, w razie potrzeby mogę coś dopowiedzieć.

Jesteśmy zaręczeni i chcemy razem zamieszkać, oboje dobrze zarabiamy. On mieszka w mieszkaniu należącym formalnie do jego matki, za które on sam spłaca kredyt (płaci też czynsz do administracji i rachunki). Ja mieszkam w mieszkaniu należącym do moich rodziców, bez kredytu (płacę czynsz do administracji i rachunki). Mamy zamieszkać u niego, bo jest większy metraż. Moje mieszkanie będzie wynajmowane, a zysk z tego będzie dla moich rodziców, bo to ich własność.

Ja myślałam, że wprowadzając się do niego, będę płaciła pół rachunków i pół czynszu do administracji, a kredyt on spłaca, bo jest jego, zaś wszelkie potrzebne zakupy sprzętów, naprawy finansujemy na pół. On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji). On za to chce finansować wszelkie zakupy dodatkowych sprzętów, naprawy, remonty. Jedzenie i chemia na pół.

Czy uważacie, że to rozliczenie jest fair?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

Hej, jestem nowa i chciałam zapytać Was o zdanie – jak widzicie tę sytuację. Postaram się krótko, w razie potrzeby mogę coś dopowiedzieć.

Jesteśmy zaręczeni i chcemy razem zamieszkać, oboje dobrze zarabiamy. On mieszka w mieszkaniu należącym formalnie do jego matki, za które on sam spłaca kredyt (płaci też czynsz do administracji i rachunki). Ja mieszkam w mieszkaniu należącym do moich rodziców, bez kredytu (płacę czynsz do administracji i rachunki). Mamy zamieszkać u niego, bo jest większy metraż. Moje mieszkanie będzie wynajmowane, a zysk z tego będzie dla moich rodziców, bo to ich własność.

Ja myślałam, że wprowadzając się do niego, będę płaciła pół rachunków i pół czynszu do administracji, a kredyt on spłaca, bo jest jego, zaś wszelkie potrzebne zakupy sprzętów, naprawy finansujemy na pół. On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji). On za to chce finansować wszelkie zakupy dodatkowych sprzętów, naprawy, remonty. Jedzenie i chemia na pół.

Czy uważacie, że to rozliczenie jest fair?

Myśle że to co ty zaproponowałaś jest dobrym rozwiązaniem ponieważ nie jesteście małżeństwem. Dlaczego masz spłacać połowe kredytu skoro nie wiadomo czy związek się nie rozpadnie?
A tak swoją drogą to mieszkanie przed ślubem jest powodem rozpadu związków. Jest to grzech ciężki....do tego dochodzi seks przed ślubem który też jest grzechem ciężkim. Grzech ciężki działa jak trucizna niszcząc miłość. Efektem jest rozpad.....

3

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
themusik napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:

Hej, jestem nowa i chciałam zapytać Was o zdanie – jak widzicie tę sytuację. Postaram się krótko, w razie potrzeby mogę coś dopowiedzieć.

Jesteśmy zaręczeni i chcemy razem zamieszkać, oboje dobrze zarabiamy. On mieszka w mieszkaniu należącym formalnie do jego matki, za które on sam spłaca kredyt (płaci też czynsz do administracji i rachunki). Ja mieszkam w mieszkaniu należącym do moich rodziców, bez kredytu (płacę czynsz do administracji i rachunki). Mamy zamieszkać u niego, bo jest większy metraż. Moje mieszkanie będzie wynajmowane, a zysk z tego będzie dla moich rodziców, bo to ich własność.

Ja myślałam, że wprowadzając się do niego, będę płaciła pół rachunków i pół czynszu do administracji, a kredyt on spłaca, bo jest jego, zaś wszelkie potrzebne zakupy sprzętów, naprawy finansujemy na pół. On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji). On za to chce finansować wszelkie zakupy dodatkowych sprzętów, naprawy, remonty. Jedzenie i chemia na pół.

Czy uważacie, że to rozliczenie jest fair?

Myśle że to co ty zaproponowałaś jest dobrym rozwiązaniem ponieważ nie jesteście małżeństwem. Dlaczego masz spłacać połowe kredytu skoro nie wiadomo czy związek się nie rozpadnie?
A tak swoją drogą to mieszkanie przed ślubem jest powodem rozpadu związków. Jest to grzech ciężki....do tego dochodzi seks przed ślubem który też jest grzechem ciężkim. Grzech ciężki działa jak trucizna niszcząc miłość. Efektem jest rozpad.....

Moi rodzice zyja razem od wielu lat bez slubu koscielnego, nie strasz dziewczyny!

Mi sie wydaje, ze rozwiazania sa dobre. I Twoje i jego. Wszystko zalezy od tego co wam przypasuje obojgu. Dlaczego masz watpliwosci? Musi byc jakis powod.

4 Ostatnio edytowany przez Lagrange (2019-11-14 07:40:48)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Pieniądze w związku to często trudny temat i to wy sami musicie znaleźć rozwiązanie które was usatysfakcjonuje. Ale tak czysto formalnie, to oba mieszkania są własnością rodziców i nawet w przypadku małżeństwa nie będą waszą własnością. Co więcej, nawet jak rodzice umrą to będzie to własność odrębna. Czyli tak czysto formalnie, to twój narzeczony spłaca kredyt swojej mamy, bo chce, a ty masz regularną darowiznę od rodziców w postaci pieniędzy za wynajem. Czy już jesteście na etapie, że przy tak dużej rozpiętości dochodów chcecie wszystko wrzucić do wspólnego gara i korzystać po równo, to twoja i jego decyzja, ale tak najuczciwiej byłoby zrzucić się po równo i z tego zyc, a pozostałe pieniądze, czyli kredyt i pieniądze z wynajmu, jakieś "zaskórniaki" traktować jako własność odrębna, na własne potrzeby.

5

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Wydaje mi się, że wbrew pozorom Wasze rozwiązania są bardzo do siebie podobne i właściwie finansowo wyjdzie Wam na to samo, a Ty nie będziesz musiała myśleć o naprawach, bo on je ogarnie nawet bez informowania.

6 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-11-14 10:51:42)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
themusik napisał/a:

A tak swoją drogą to mieszkanie przed ślubem jest powodem rozpadu związków. Jest to grzech ciężki....do tego dochodzi seks przed ślubem który też jest grzechem ciężkim. Grzech ciężki działa jak trucizna niszcząc miłość. Efektem jest rozpad.....

[Post poniżej poziomu Forum]

7

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

Mamy zamieszkać u niego, bo jest większy metraż. Moje mieszkanie będzie wynajmowane, a zysk z tego będzie dla moich rodziców, bo to ich własność.

Ja myślałam, że wprowadzając się do niego, będę płaciła pół rachunków i pół czynszu do administracji, a kredyt on spłaca, bo jest jego, zaś wszelkie potrzebne zakupy sprzętów, naprawy finansujemy na pół. On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji). On za to chce finansować wszelkie zakupy dodatkowych sprzętów, naprawy, remonty. Jedzenie i chemia na pół.

Czy uważacie, że to rozliczenie jest fair?

Przede wszystkim, zysk z wynajmowanego mieszkania w którym aktualnie mieszkasz będą otrzymywać Twoi rodzice i słusznie, bo to ich mieszkanie. Twój chłopak usiłuje dzielić skórę na niedźwiedziu i wyciąga ręce po nie swoje.
Twoja propozycja jest jak najbardziej sprawiedliwa, więc trudno zrozumieć, co mu się nie podoba, jeśli i tak chcesz pokrywać połowę kosztów administracji i mediów.
Być może on skalkulował, że połowa kwoty za wynajem "Twojego" mieszkania będzie większa i liczy na jakieś korzyści?
To nie w porządku, zwłaszcza, że to nie Twoje, tym bardziej jego pieniądze.
Nie masz żadnego obowiązku dokładać się do jego kredytu, nawet w formie odstępnego za mieszkanie, bo jakby nie było masz gdzie mieszkać, a na wynajmie "swojego" mieszkania nie Ty skorzystasz.

8

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Czyli chcesz u niego zamieszkać płacąc tylko połowę czynszu i rachunków? Podczas gdy on ma na głowie jeszcze ratę kredytu? Wiem, że to kredyt jego mamy, ale z takich czy innych względów jest to całościowy koszt życia w tym mieszkaniu, który on ponosi, więc nie dość, że z wynajmu mieszkania Twoich rodziców nic nie wpłynie do Waszego budżetu, to jeszcze Ty chcesz ograniczyć swój wkład tylko do 50% czynszu i rachunków? Skoro jesteście narzeczeństwem i podejmujecie wspólną decyzję żeby wybrać jedno z dwóch mieszkań, to jego propozycja wydaje mi się całkowicie naturalna. A druga sprawa, że skoro spłaca ten kredyt, to domyślam się, że to mieszkanie będzie z czasem formalnie jego, czyli wasze.

9

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
broken87 napisał/a:

Czyli chcesz u niego zamieszkać płacąc tylko połowę czynszu i rachunków? Podczas gdy on ma na głowie jeszcze ratę kredytu? Wiem, że to kredyt jego mamy, ale z takich czy innych względów jest to całościowy koszt życia w tym mieszkaniu, który on ponosi, więc nie dość, że z wynajmu mieszkania Twoich rodziców nic nie wpłynie do Waszego budżetu, to jeszcze Ty chcesz ograniczyć swój wkład tylko do 50% czynszu i rachunków? Skoro jesteście narzeczeństwem i podejmujecie wspólną decyzję żeby wybrać jedno z dwóch mieszkań, to jego propozycja wydaje mi się całkowicie naturalna. A druga sprawa, że skoro spłaca ten kredyt, to domyślam się, że to mieszkanie będzie z czasem formalnie jego, czyli wasze.


Jego czyli jego. A nie ich.

Ja myślę, że Twoje rozwiązanie Autorko jest sensowniejsze. W taki sam sposób funkcjonuję ze swoim mężem i jesteśmy zadowoleni z takiego rozwiązania.

10

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Rising_Sun napisał/a:

Jego czyli jego. A nie ich.

Tego póki co nie wiemy. Jeśli zdecydują się przy ślubie na rozdzielność majątkową to wtedy owszem, mieszkanie będzie jego.

11

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

On mieszka w mieszkaniu należącym formalnie do jego matki, za które on sam spłaca kredyt (płaci też czynsz do administracji i rachunki).


broken87 napisał/a:

Tego póki co nie wiemy. Jeśli zdecydują się przy ślubie na rozdzielność majątkową to wtedy owszem, mieszkanie będzie jego.

Mieszkanie jest matki, więc nawet nie ma pewności czy mu je przepisze. Po co ona ma spłacać kredyt matki?

12 Ostatnio edytowany przez zojaanna (2019-11-14 12:18:37)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Propozycja Autorki jest jak najbardziej w porządku .Koszty życia dzieli na pół a do kredytu  mieszkania ,które nie jest jej własnością  nie dokłada się
Nawet gdyby matka przepisała na syna mieszkanie , to i tak będzie jego własnością
Mieszkanie Autorki jest własnością rodziców i narzeczony nie może wymagać zeby jej rodzice dokładali się im do ,,życia''
A tak by było gdyby dostała połowę za wynajem

13

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
broken87 napisał/a:
Rising_Sun napisał/a:

Jego czyli jego. A nie ich.

Tego póki co nie wiemy. Jeśli zdecydują się przy ślubie na rozdzielność majątkową to wtedy owszem, mieszkanie będzie jego.


Rozdzielność majątkowa czy też jej brak nie mają tutaj żadnego znaczenia. Mieszkanie przepisane na syna będzie stanowiło jego majątek osobisty, żona do tego mieszkania nie będzie miała żadnych praw. Nie inwestuje się (też nie spłaca się kredytów) w nieruchomość, która nie jest naszą własności/współwłasnością.

14

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Jeżeli będziesz miała potwierdzenie notarialne że mieszkanie jest Twoją współwłasnością część raty możesz płacić, w pozostałych wypadkach nie.

15

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Rising_Sun napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:

On mieszka w mieszkaniu należącym formalnie do jego matki, za które on sam spłaca kredyt (płaci też czynsz do administracji i rachunki).


broken87 napisał/a:

Tego póki co nie wiemy. Jeśli zdecydują się przy ślubie na rozdzielność majątkową to wtedy owszem, mieszkanie będzie jego.

Mieszkanie jest matki, więc nawet nie ma pewności czy mu je przepisze. Po co ona ma spłacać kredyt matki?

To zawsze pozostanie własnością odrębną.

16 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-11-14 14:48:51)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
themusik napisał/a:

Myśle że to co ty zaproponowałaś jest dobrym rozwiązaniem ponieważ nie jesteście małżeństwem. Dlaczego masz spłacać połowe kredytu skoro nie wiadomo czy związek się nie rozpadnie?
A tak swoją drogą to mieszkanie przed ślubem jest powodem rozpadu związków. Jest to grzech ciężki....do tego dochodzi seks przed ślubem który też jest grzechem ciężkim. Grzech ciężki działa jak trucizna niszcząc miłość. Efektem jest rozpad.....

Nie będę spłacać połowy kredytu ani nawet połowy odsetek. Rata kredytu w sumie wynosi ok. 2300 zł, czynsz do administracji i rachunki u mojego faceta to ok. 600 zł. On zakłada, że z wynajmu "mojego" mieszkania można uzyskać 1300-1400 zł, więc miałabym mu płacić 650-700 zł - w tym byłoby już pół czynszu do administracji i pół rachunków oraz mój facet pokrywałby koszty wszelkich nowych sprzętów i remontów.

Lagrange napisał/a:

Pieniądze w związku to często trudny temat i to wy sami musicie znaleźć rozwiązanie które was usatysfakcjonuje. Ale tak czysto formalnie, to oba mieszkania są własnością rodziców i nawet w przypadku małżeństwa nie będą waszą własnością. Co więcej, nawet jak rodzice umrą to będzie to własność odrębna. Czyli tak czysto formalnie, to twój narzeczony spłaca kredyt swojej mamy, bo chce, a ty masz regularną darowiznę od rodziców w postaci pieniędzy za wynajem. Czy już jesteście na etapie, że przy tak dużej rozpiętości dochodów chcecie wszystko wrzucić do wspólnego gara i korzystać po równo, to twoja i jego decyzja, ale tak najuczciwiej byłoby zrzucić się po równo i z tego zyc, a pozostałe pieniądze, czyli kredyt i pieniądze z wynajmu, jakieś "zaskórniaki" traktować jako własność odrębna, na własne potrzeby.

Ja nie mam darowizny od rodziców w postaci pieniędzy za wynajem, bo te pieniądze będą moich rodziców (ja ich nie chcę, rodzice wystarczająco mi pomogli).
Czyli w sumie, jeśli dobrze rozumiem, opowiadasz się za moją opcją?

Lady Loka napisał/a:

Wydaje mi się, że wbrew pozorom Wasze rozwiązania są bardzo do siebie podobne i właściwie finansowo wyjdzie Wam na to samo, a Ty nie będziesz musiała myśleć o naprawach, bo on je ogarnie nawet bez informowania.

Ja na początku byłam skrajnie zbulwersowana jego propozycją, ale w sumie zaczynam o tym myśleć tak, jak Ty. Tylko to takie trochę głupie, taki ryczałt. Bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ile trzeba będzie w przyszłości czegoś dokupić albo wyremontować. Może być tak, że któreś z nas będzie na tym stratne - i o ile jego "strata" oznacza, że on po prostu więcej włoży w swoje (swojej matki) mieszkanie, o tyle moja strata oznacza, że dopłacę mu do kredytu.

josz napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:

Mamy zamieszkać u niego, bo jest większy metraż. Moje mieszkanie będzie wynajmowane, a zysk z tego będzie dla moich rodziców, bo to ich własność.

Ja myślałam, że wprowadzając się do niego, będę płaciła pół rachunków i pół czynszu do administracji, a kredyt on spłaca, bo jest jego, zaś wszelkie potrzebne zakupy sprzętów, naprawy finansujemy na pół. On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji). On za to chce finansować wszelkie zakupy dodatkowych sprzętów, naprawy, remonty. Jedzenie i chemia na pół.

Czy uważacie, że to rozliczenie jest fair?

Przede wszystkim, zysk z wynajmowanego mieszkania w którym aktualnie mieszkasz będą otrzymywać Twoi rodzice i słusznie, bo to ich mieszkanie. Twój chłopak usiłuje dzielić skórę na niedźwiedziu i wyciąga ręce po nie swoje.
Twoja propozycja jest jak najbardziej sprawiedliwa, więc trudno zrozumieć, co mu się nie podoba, jeśli i tak chcesz pokrywać połowę kosztów administracji i mediów.
Być może on skalkulował, że połowa kwoty za wynajem "Twojego" mieszkania będzie większa i liczy na jakieś korzyści?
To nie w porządku, zwłaszcza, że to nie Twoje, tym bardziej jego pieniądze.
Nie masz żadnego obowiązku dokładać się do jego kredytu, nawet w formie odstępnego za mieszkanie, bo jakby nie było masz gdzie mieszkać, a na wynajmie "swojego" mieszkania nie Ty skorzystasz.

Ja właśnie myślę dokładnie tak, jak Ty. Ale poniżej jest wypowiedź broken87, który myśli jak mój facet.
Rozliczenia będą mniej więcej takie:
Rata kredytu w sumie wynosi ok. 2300 zł, czynsz do administracji i rachunki u mojego faceta to ok. 600 zł. On zakłada, że z wynajmu "mojego" mieszkania można uzyskać 1300-1400 zł, więc miałabym mu płacić 650-700 zł - w tym byłoby już pół czynszu do administracji i pół rachunków oraz mój facet pokrywałby koszty wszelkich nowych sprzętów i remontów.
Na początku nie chciałam się na to zgodzić, bo to oznacza, że dopłacałabym mu do kredytu te 350-400 zł, ale jeśli on ma finansować wszystkie sprzęty i remonty, to może nie jest to dla mnie takie krzywdzące?

broken87 napisał/a:

Czyli chcesz u niego zamieszkać płacąc tylko połowę czynszu i rachunków? Podczas gdy on ma na głowie jeszcze ratę kredytu? Wiem, że to kredyt jego mamy, ale z takich czy innych względów jest to całościowy koszt życia w tym mieszkaniu, który on ponosi, więc nie dość, że z wynajmu mieszkania Twoich rodziców nic nie wpłynie do Waszego budżetu, to jeszcze Ty chcesz ograniczyć swój wkład tylko do 50% czynszu i rachunków? Skoro jesteście narzeczeństwem i podejmujecie wspólną decyzję żeby wybrać jedno z dwóch mieszkań, to jego propozycja wydaje mi się całkowicie naturalna. A druga sprawa, że skoro spłaca ten kredyt, to domyślam się, że to mieszkanie będzie z czasem formalnie jego, czyli wasze.

Tak właśnie chcę, bo i tak odciążam go w spłacie połowy czynszu i rachunków. Kredyt zaciągnął on na swoje (matki) mieszkanie dawno temu, to była jego decyzja, stać go na spłatę, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym go spłacać. Mieszkanie moich rodziców i zyski z niego należą do moich rodziców. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, żeby on mi płacił jakąś kwotę z tytułu jakiegoś zysku, który ma jego matka wink A gdybym mieszkała po prostu w domu rodzinnym w pokoiku i nie byłoby po mojej stronie żadnego mieszkania na wynajem, to też miałabym coś facetowi płacić za prawo pomieszkania u niego? Czy teraz mam mu płacić z uwagi na zysk po stronie mojej rodziny? To trochę tak, jakbym ja z moją rodziną sobie, a on ze swoją rodziną sobie.
Jak kiedyś mieszkał u mnie mój poprzedni facet, który zrezygnował z tego powodu z wynajmowania u kogoś pokoju, to chciałam od niego pół czynszu do administracji i pół rachunków. Nie chciałam od niego połowy zysku, który on miał z tego tytułu, że przestał wynajmować pokój.
Dla mnie żądanie kasy od partnera za "wynajem" jest słabe, partner to nie najemca.
O tym, czy mieszkanie będzie kiedyś nasze, to nie rozmawialiśmy, aż tak daleko nie wybiegam, poza tym ja bym chciała, żebyśmy zamieszkali w czymś od początku wybranym i urządzonym przez nas oboje. No, raz do niego warczałam, czy jak mu będę spłacać ten kredyt, to daruje mi kiedyś odpowiednią część udziału, to odwarknął, że tak, ale jakoś nie nastawiam się wink

17

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Nie pisz posta pod postem, użyj opcji Edytuj.

18 Ostatnio edytowany przez Stokrotka123123 (2019-11-14 13:51:10)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Janix2 napisał/a:

Jeżeli będziesz miała potwierdzenie notarialne że mieszkanie jest Twoją współwłasnością część raty możesz płacić, w pozostałych wypadkach nie.

No. A wziąłeś pod uwagę fakt, że on chce finansować wszystkie nowe sprzęty i potencjalne naprawy, remonty?

A ja specjalnie każdemu osobno odpisuję, żeby był porządek wink

19

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wydaje mi się, że wbrew pozorom Wasze rozwiązania są bardzo do siebie podobne i właściwie finansowo wyjdzie Wam na to samo, a Ty nie będziesz musiała myśleć o naprawach, bo on je ogarnie nawet bez informowania.

Ja na początku byłam skrajnie zbulwersowana jego propozycją, ale w sumie zaczynam o tym myśleć tak, jak Ty. Tylko to takie trochę głupie, taki ryczałt. Bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ile trzeba będzie w przyszłości czegoś dokupić albo wyremontować. Może być tak, że któreś z nas będzie na tym stratne - i o ile jego "strata" oznacza, że on po prostu więcej włoży w swoje (swojej matki) mieszkanie, o tyle moja strata oznacza, że dopłacę mu do kredytu.

Gdybyś wynajęła gdzieś pokój w mieszkaniu to płaciłabyś tyle samo. 650zł miesięcznie to nie jest majątek, a jeżeli on i tak się mieszkaniem zajmuje, to ja nie widzę problemów. Ty natomiast robisz wojnę o 300zł.
Gdybyście się wyprowadzili i zamieszkali w zupełnie innym miejscu to płaciłabyś tyle samo albo dużo więcej w zależności od lokalizacji. Ja bym to po prostu potraktowała jak jakiś rodzaj odstępnego. Nie burzyłabym się o to, ale od razu porozmawiałabym o tym, że po ślubie sytuacja ma być inna.

20

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

@stokrotka123123

Jeśli chcesz mieszkać u swojego mężczyzny w mieszkaniu, to wypadałoby płacić połowę rynkowego najmu plus połowę rachunków i opłat do zarządcy.

To, czy go stać, czy nie - bez znaczenia
To, czy lokal jego, jego cioć czy kogokolwiek - bez znaczenia

Słabe to jest podczepianie się pod kogoś z hajsem i oczekiwanie odeń ponoszenia większości kosztów, a nie traktowanie partnera jak najemcy

To, że łaskawie go odciążasz od połowy kosztów zarządcy i mediów - nawet nie umiem tego skomentować - chyba że on jest inkarnacją Hugh Hefnera, a ty króliczkiem

21

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

A ja specjalnie każdemu osobno odpisuję, żeby był porządek wink

Nic to nie daje tylko rozciąga temat.

22

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Lady Loka napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wydaje mi się, że wbrew pozorom Wasze rozwiązania są bardzo do siebie podobne i właściwie finansowo wyjdzie Wam na to samo, a Ty nie będziesz musiała myśleć o naprawach, bo on je ogarnie nawet bez informowania.

Ja na początku byłam skrajnie zbulwersowana jego propozycją, ale w sumie zaczynam o tym myśleć tak, jak Ty. Tylko to takie trochę głupie, taki ryczałt. Bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ile trzeba będzie w przyszłości czegoś dokupić albo wyremontować. Może być tak, że któreś z nas będzie na tym stratne - i o ile jego "strata" oznacza, że on po prostu więcej włoży w swoje (swojej matki) mieszkanie, o tyle moja strata oznacza, że dopłacę mu do kredytu.

Gdybyś wynajęła gdzieś pokój w mieszkaniu to płaciłabyś tyle samo. 650zł miesięcznie to nie jest majątek, a jeżeli on i tak się mieszkaniem zajmuje, to ja nie widzę problemów. Ty natomiast robisz wojnę o 300zł.
Gdybyście się wyprowadzili i zamieszkali w zupełnie innym miejscu to płaciłabyś tyle samo albo dużo więcej w zależności od lokalizacji. Ja bym to po prostu potraktowała jak jakiś rodzaj odstępnego. Nie burzyłabym się o to, ale od razu porozmawiałabym o tym, że po ślubie sytuacja ma być inna.

Tak, robię wojnę o 400 zł.
No ale nie wynajmuję nigdzie, bo mogę mieszkać u rodziców.
O odstępne się jednak burzę, bo co innego relacja wynajmujący - najemca, a co innego partnerzy.
Ślub to nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie, bo ja chcę rozdzielność a on wspólność i raczej trudno tu o kompromis.

23 Ostatnio edytowany przez broken87 (2019-11-14 14:12:38)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

W pewnym stopniu rozumiem Twoje argumenty, ale z drugiej strony nie do pomyślenia byłoby dla mnie żeby płacić za mieszkanie 300 zł miesięcznie, podczas gdy moja partnerka miałaby płacić 2300 zł. Równie dobrze on mógłby też wynająć komuś to mieszkanie (wynajmujący spłacaliby mu kredyt), a wy musielibyście wynająć sobie mieszkanie u kogoś obcego i opłacać koszty tego mieszkania 50/50 - dla niego finansowo wyszłoby to bardzo korzystnie, dla Ciebie z kolei bardzo niekorzystnie. Tu właśnie jest schowany ten "utracony zysk" Twojego partnera i dlatego rozumiem jego argumenty.

I jaki jest problem w tym, że część Twojej opłaty "spłacałaby" jego matce kredyt? Coś w tym złego? Może jestem z innego świata, ale dla mnie zawsze podstawą było to żeby bieżące koszty życia dzielić po połowie. A jeśli się kiedyś rozstaniemy? To co z tego, i tak musiałbym gdzieś mieszkać i płacić słono za wynajem, więc w czym problem żeby dopłacić głupie 300 zł miesięcznie matce swojego narzeczonego? Przecież Twój partner nie żąda spłacania połowy kredytu. Dla mnie ta jego oferta jest akurat bardzo atrakcyjna i dziwię się, że coś Cię w tym zbulwersowało.

24

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:

Ja na początku byłam skrajnie zbulwersowana jego propozycją, ale w sumie zaczynam o tym myśleć tak, jak Ty. Tylko to takie trochę głupie, taki ryczałt. Bo w sumie to nigdy nie wiadomo, ile trzeba będzie w przyszłości czegoś dokupić albo wyremontować. Może być tak, że któreś z nas będzie na tym stratne - i o ile jego "strata" oznacza, że on po prostu więcej włoży w swoje (swojej matki) mieszkanie, o tyle moja strata oznacza, że dopłacę mu do kredytu.

Gdybyś wynajęła gdzieś pokój w mieszkaniu to płaciłabyś tyle samo. 650zł miesięcznie to nie jest majątek, a jeżeli on i tak się mieszkaniem zajmuje, to ja nie widzę problemów. Ty natomiast robisz wojnę o 300zł.
Gdybyście się wyprowadzili i zamieszkali w zupełnie innym miejscu to płaciłabyś tyle samo albo dużo więcej w zależności od lokalizacji. Ja bym to po prostu potraktowała jak jakiś rodzaj odstępnego. Nie burzyłabym się o to, ale od razu porozmawiałabym o tym, że po ślubie sytuacja ma być inna.

Tak, robię wojnę o 400 zł.
No ale nie wynajmuję nigdzie, bo mogę mieszkać u rodziców.
O odstępne się jednak burzę, bo co innego relacja wynajmujący - najemca, a co innego partnerzy.
Ślub to nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie, bo ja chcę rozdzielność a on wspólność i raczej trudno tu o kompromis.

No to idź mieszkać do rodziców smile
Jak się nie możecie dogadać odnośnie finansów już teraz i chcecie zupełnie innych rzeczy, Ty rozdzieloności, on wspólnoty finansowej, to nigdy się nie dogadacie. Jak dla mnie to jeżeli jesteś tego światoma i kompromisu nie ma, to tak naprawdę tracicie ze sobą czas, który moglibyście poświęcić na szukanie ludzi bardziej Wam pasujących.

25 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2019-11-14 14:43:14)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Lady Loka napisał/a:
Stokrotka123123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Gdybyś wynajęła gdzieś pokój w mieszkaniu to płaciłabyś tyle samo. 650zł miesięcznie to nie jest majątek, a jeżeli on i tak się mieszkaniem zajmuje, to ja nie widzę problemów. Ty natomiast robisz wojnę o 300zł.
Gdybyście się wyprowadzili i zamieszkali w zupełnie innym miejscu to płaciłabyś tyle samo albo dużo więcej w zależności od lokalizacji. Ja bym to po prostu potraktowała jak jakiś rodzaj odstępnego. Nie burzyłabym się o to, ale od razu porozmawiałabym o tym, że po ślubie sytuacja ma być inna.

Tak, robię wojnę o 400 zł.
No ale nie wynajmuję nigdzie, bo mogę mieszkać u rodziców.
O odstępne się jednak burzę, bo co innego relacja wynajmujący - najemca, a co innego partnerzy.
Ślub to nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie, bo ja chcę rozdzielność a on wspólność i raczej trudno tu o kompromis.

No to idź mieszkać do rodziców smile
Jak się nie możecie dogadać odnośnie finansów już teraz i chcecie zupełnie innych rzeczy, Ty rozdzieloności, on wspólnoty finansowej, to nigdy się nie dogadacie. Jak dla mnie to jeżeli jesteś tego światoma i kompromisu nie ma, to tak naprawdę tracicie ze sobą czas, który moglibyście poświęcić na szukanie ludzi bardziej Wam pasujących.


Ooooo...to! To! smile
moja babcia zawsze powtarzala; Ile krzyży w narzeczeństwie, tyle w małżeństwie. Przekładając to na bardziej zrozumialy język;

Jesli dziś, nawet ze sobą nie mieszkacie, a już macie takie rozbieżne zdania na temat pieniędzy, to po ślubie nie będzie lepiej, tylko zdecydowanie gorzej.

26 Ostatnio edytowany przez zojaanna (2019-11-14 14:38:30)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Może narzeczony nie postawił sprawy jasno. On chce po prostu  żebyś płaciła czynsz za to,że  tam mieszkasz

27

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Logika, że "dostajesz x za wynajem mieszkania, więc masz mu oddać połowę, bo mieszkasz u niego" jest dziwaczna. Przecież byłaby to zupełnie inna kwota zależnie od mieszkania/lokalizacji.

28 Ostatnio edytowany przez misiando (2019-11-14 14:58:25)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Janix2 napisał/a:

Nic to nie daje tylko rozciąga temat.

A ja akurat preferuję cięcie cytatów i odnoszenie się do każdego zdania/ każdej myśli z osobna, bo wprowadza czytelność wątku na telefonie. Z kolei cytowanie cytatów cytatów cytatów na telefonie robi chaos i zmusza do przewijania tych samych treści po kilka razy




stokrotka123123 napisał/a:

No ale nie wynajmuję nigdzie, bo mogę mieszkać u rodziców. .

To mieszkaj. Chcesz korzystać z cudzej własności za darmo?


Stokrotka123123 napisał/a:

O odstępne się jednak burzę, bo co innego relacja wynajmujący - najemca, a co innego partnerzy.

Widzę trudność pogodzenia zdania wyżej ze zdaniem niżej.

Stokrotka123123 napisał/a:

Ślub to nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie, bo ja chcę rozdzielność a on wspólność i raczej trudno tu o kompromis.

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Chyba nie rozumiem problemu.
Mieszkając (gdziekolwiek) ponosi się jakieś koszty. Jeśli jest to wynajem, płaci się kwotę najmu, czynsz, media (opłaty) i pozostałe koszty (np. żywieniowe, chemia). Jeśli mamy własne mieszkanie, odchodzi nam kwota najmu, jeśli mamy mieszkanie w kredycie, zamiast najmu mamy ratę kredytu. Zawsze są jakieś koszty.
Autorka chce mieszkać, ale nie chce ponosić w związku z tym kosztów...Patrzenie, że spłaca za kogoś kredyt jest słabe, więc może potraktuj to jako kwotę, którą i tak masz zapłacić na wynajem. Ja w ogóle nie mieszałabym mieszkania rodziców, bo to jest ich. Sama zarób na swoje utrzymanie.
Mieszkać na krzywy ryj jest bardzo wygodne, ale niesprawiedliwe, w stosunku do tego, który ponosi koszty.
Czy gdyby nie było to mieszkanie w kredycie, a wynajmowane, też nie płaciłabyś płowy z tej kwoty?

30

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

No. A wziąłeś pod uwagę fakt, że on chce finansować wszystkie nowe sprzęty i potencjalne naprawy, remonty?

Dobry jest i już udało mu się namotać Ci w głowie. To nie on będzie finansował, tylko Ty smile, bo przecież kasę na pokrycie tych napraw, sprzętów itd on chce uzyskać od Ciebie i prawdopodobnie będzie traktował to, jako inwestycję w swoje w przyszłości własne mieszkanie.
Przede wszystkim powinnaś uciąć wszelką rozmowę z nim n/t kosztów uzyskanych z wynajmowania mieszkania rodziców, bo Ty tych pieniędzy nie będziesz miała.
Spytaj go wprost, czy oczekuje od Ciebie opłaty za wynajem (rozgraniczając wydatki na czynsz i media), postaw sprawę jasno, niech nie ściemnia, że będzie pokrywał to, czy tamto, czy  dokładał do kredytu, on oczekuje dodatkowych pieniędzy od Ciebie.
Dyskusja rozgorzała czy powinnaś mu płacić także za wynajem, bo  że połowę za czynsz i media, to oczywiste.
Ja uważam podobnie jak Ty, że jako jego partnerka nie powinnaś płacić za fakt możliwości mieszkania z nim, zwłaszcza, że łaski Ci nie robi, masz gdzie mieszkać. Uważam, że Twój facet chce poprawić swoją sytuację finansową Twoim kosztem, a patrząc na jego zachowanie, raczej nie możesz marzyć o tym, że kiedyś zostaniesz współwłaścicielką jego mieszkania.
Jest bardzo interesowny, dlatego dziwią mnie jego dążenia do wspólnoty majątkowej w przyszłości. Czyżbyś lepiej rokowała od niego, jeśli chodzi o zarobki w przyszłości, bo po tym, jak teraz kombinuje, jakoś trudno mi uwierzyć w jego bezinteresowną propozycje wspólnoty.
Fakt, nie możecie się dogadać, ale obawiam się, że w przyszłości finanse także mogą byc kością niezgody między Wami, dlatego Twoja propozycje rozdzielności jest słuszna. Ja popieram Twoje stanowisko.

31

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
misiando napisał/a:

A ja akurat preferuję cięcie cytatów i odnoszenie się do każdego zdania/ każdej myśli z osobna, bo wprowadza czytelność wątku na telefonie. Z kolei cytowanie cytatów cytatów cytatów na telefonie robi chaos i zmusza do przewijania tych samych treści po kilka razy

Cięcie tak, ja też jestem za ale umieszczeniu tego w jednym poście a nie w 5 po klei.

32

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

"On uważa, że powinnam mu płacić miesięcznie stałą kwotę równą połowie zysku z najmu „mojego” starego mieszkania (w tej kwocie byłoby już pół rachunków i pół czynszu do administracji)."

kompletnie nie kumam co ma kasa twoich rodziców z najmu do tego ile mu masz płacić?
uważam, że powinniście się po prostu podzielić opłatami na pół.
z jakiej paki masz mu kredyt spłacać za mieszkanie nie mając wspólnoty majątkowej?
zakupy do mieszkania (agd, meblowe itp) i remonty powinny być również w jego interesie bo ty też nic z tego nie będziesz mieć.

moim zdaniem traktowanie partnera jak randomowego lokatora, któremu nalicza się dodatkową opłatę za mieszkanie (najem) jest mocno odbiegające od definicji partnerstwa.

33

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

A jak bedzie z praniem/gotowaniem? Bo przecież mozna rzeczy zanosic do pralni a posiłki jadać w pizzeri/knajpie/restauracji. jesli Ty bedziesz gotować obiad to on poniesie niższy koszt utrzymania. Nastawienie i rozwieszenia prania w domu to także oszczedność dla niego. Wyceń swoją pracę jaką wkładasz w domu i niech on płaci połowe kosztow. np. obiad w domu to 10 zl koszt składników na 2 osoby a podobny obiad w knajpie to 30 zl od osoby. Facet jest 25 zl dziennie do przodu x 30 dni to 750 zl. ..................
Pomysleć że dawniej ludziom wystarczało do szczęscia by mieszkać razem.
(nie wiem jak z seksu sie rozliczycie)

34

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
foggy napisał/a:


(nie wiem jak z seksu sie rozliczycie)

Będzie musiała mu 2 złote za każdą prezerwatywę oddawać.

35

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
foggy napisał/a:

A jak bedzie z praniem/gotowaniem? Bo przecież mozna rzeczy zanosic do pralni a posiłki jadać w pizzeri/knajpie/restauracji. jesli Ty bedziesz gotować obiad to on poniesie niższy koszt utrzymania. Nastawienie i rozwieszenia prania w domu to także oszczedność dla niego. Wyceń swoją pracę jaką wkładasz w domu i niech on płaci połowe kosztow. np. obiad w domu to 10 zl koszt składników na 2 osoby a podobny obiad w knajpie to 30 zl od osoby. Facet jest 25 zl dziennie do przodu x 30 dni to 750 zl. ..................
Pomysleć że dawniej ludziom wystarczało do szczęscia by mieszkać razem.
(nie wiem jak z seksu sie rozliczycie)

o to, to...
ja się z moim partnerem nie rozliczam za mieszkanie u niego, ale $ jaką wsadzam w np. gotowanie i zakupy spożywcze (kupuje i gotuje wszystko 100% świeże)+ kosmetyki i chemia do domu oczywiście nietestowana na zwierzętach + dodatki do domu typu świeczki, zasłony, wszelkie bieżące pierdółki to prawie tyle ile on wydaje na czynsz i kredyt. no i sprzątam też częściej niż on (wiadomo, zwykle kobiety mają inny próg wrażliwości na syf) moim zdaniem tego wszystkiego nie da się przeliczyć na pieniądze, a jednak jest to twój wkład.  no, chyba że nie gotujesz i nie sprzątasz.

36

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Cała ta dyskusje można podsumować tak, że ilu ludzi tyle podejść do pieniędzy i najlepiej jak spotkają się dwie osoby o podobnych poglądach. Żadne stanowisko nie jest lepsze, żadne nie jest gorsze. Każdy musi znaleźć to co jemu odpowiada.
Dla autorki zapewne parę stów w te czy inną stronę to nie problem, ale skoro narzeczony ma diametralnie inne poglądy, to czy da się to pogodzić? Potrzeba do tego bardzo silnego uczucia i woli kompromisu z obu stron.

37

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
foggy napisał/a:

Pomysleć że dawniej ludziom wystarczało do szczęscia by mieszkać razem.
(nie wiem jak z seksu sie rozliczycie)

To bedzie zależało, kto tego dnia mial ochotę i kto ile razy doszedł smile Trzeba tylko dokładnie prowadzić buchalterię.

38

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Sądziłbym, że za seks to chyba akurat przyjemność dla obu stron, więc kto tu miałby komu płacić ? : )

39

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

To nie on będzie finansował, tylko Ty smile, bo przecież kasę na pokrycie tych napraw, sprzętów itd on chce uzyskać od Ciebie i prawdopodobnie będzie traktował to, jako inwestycję w swoje w przyszłości własne mieszkanie.
Przede wszystkim powinnaś uciąć wszelką rozmowę z nim n/t kosztów uzyskanych z wynajmowania mieszkania rodziców, bo Ty tych pieniędzy nie będziesz miała.
Spytaj go wprost, czy oczekuje od Ciebie opłaty za wynajem (rozgraniczając wydatki na czynsz i media), postaw sprawę jasno, niech nie ściemnia, że będzie pokrywał to, czy tamto, czy  dokładał do kredytu, on oczekuje dodatkowych pieniędzy od Ciebie.
Dyskusja rozgorzała czy powinnaś mu płacić także za wynajem, bo  że połowę za czynsz i media, to oczywiste.
Ja uważam podobnie jak Ty, że jako jego partnerka nie powinnaś płacić za fakt możliwości mieszkania z nim, zwłaszcza, że łaski Ci nie robi, masz gdzie mieszkać. Uważam, że Twój facet chce poprawić swoją sytuację finansową Twoim kosztem, a patrząc na jego zachowanie, raczej nie możesz marzyć o tym, że kiedyś zostaniesz współwłaścicielką jego mieszkania.
Jest bardzo interesowny, dlatego dziwią mnie jego dążenia do wspólnoty majątkowej w przyszłości. Czyżbyś lepiej rokowała od niego, jeśli chodzi o zarobki w przyszłości, bo po tym, jak teraz kombinuje, jakoś trudno mi uwierzyć w jego bezinteresowną propozycje wspólnoty.
Fakt, nie możecie się dogadać, ale obawiam się, że w przyszłości finanse także mogą byc kością niezgody między Wami, dlatego Twoja propozycje rozdzielności jest słuszna. Ja popieram Twoje stanowisko.

Trochę mi otworzyłaś oczy co do pierwszego zdania, że ja to będę finansować.

Co do końcowych postów - ja akurat nie gotuję i nie sprzątam. Serio wink

W sumie faktycznie różne macie poglądy i dziękuję Wam za wszystkie opinie. Nawet się cieszę, że one są zróżnicowane, bo przynajmniej nie oznacza to, że któreś z nas jest w 100% interesowne i chciwe, tylko są różne stanowiska. To nie wiem, co zrobić. Smutno mi, bo nie mogę sobie życia prywatnego ułożyć.

40

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

W Waszej sytuacji nie ma wyjscia ktore zadowoli obie strony. Jak widac pieniadze szczescia nie daja. Macie 2 mieszkania do dyspozycji i kwas w relacji.

41

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Mam inną propozycję: wprowadźcie się do mieszkania Twoich rodziców, on będzie płacił Ci połowę czynszu i rachunków, a swoje mieszkanie wynajmie i za te pieniądze będzie spłacał większość kredytu. Nie widzisz tego, że on godząc się na to, żebyście zamieszkali w jego mieszkaniu jest stratny o dobre 1.5-2 tysiące złotych, które mógłby zarobić gdyby wynajął swoje mieszkanie? Dlatego moim zdaniem te 300-400 zł, o które tak się oburzasz są i tak śmiesznymi pieniędzmi. I nie przemawia do mnie argument, że te pieniądze z wynajmu "Twojego" mieszkania będą dla Twoich rodziców, nie dla Ciebie. Zysk Twoich rodziców jest wypracowany kosztem Twojego partnera.

42

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Przyznam, że mnie propozycja partnera Stokrotki zupełnie nie przekonuje.
W dyskusji cały czas przewija się zagadnienie "bieżących kosztów", a warto zwrócić uwagę, że kredyt na mieszkanie to nie są bieżące koszty związane ze wspólnym mieszkaniem w lokalu, ale inwestycja. Wraz ze spłatą każdej kolejnej raty przybliża się moment, gdy mieszkanie będzie pełną własnością mamy narzeczonego. To że on zdecydował się spłacać raty, w żaden sposób nie powinno obciążać Stokrotki, bo są to ustalenia między synem a mamą. Wszelkie remonty i zakupy mebli czy innych sprzętów też powiększają wartość mieszkania mamy, nie jego, a przede wszystkim nie ich.
Ta oferta byłaby moim zdaniem uczciwa, gdyby drugi lokal był własnością Autorki, osiągałaby z tego tytułu jakiś zysk, a przede wszystkim, gdyby grali do jednej bramki, ale tak nie jest, przynajmniej nie na ten moment.

Jednym słowem Twoje, Stokrotko, rozwiązanie problemu wydaje mi się bardzo w porządku. Oczywiście pod warunkiem, że Twój wkład we wspólne życie będzie obejmował także bieżące wydatki na jedzenie, środki czystości, inne codzienne zakupy, których będziecie potrzebować.

43 Ostatnio edytowany przez broken87 (2019-11-15 10:12:43)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
jeneste92 napisał/a:

Mam inną propozycję: wprowadźcie się do mieszkania Twoich rodziców, on będzie płacił Ci połowę czynszu i rachunków, a swoje mieszkanie wynajmie i za te pieniądze będzie spłacał większość kredytu. Nie widzisz tego, że on godząc się na to, żebyście zamieszkali w jego mieszkaniu jest stratny o dobre 1.5-2 tysiące złotych, które mógłby zarobić gdyby wynajął swoje mieszkanie? Dlatego moim zdaniem te 300-400 zł, o które tak się oburzasz są i tak śmiesznymi pieniędzmi. I nie przemawia do mnie argument, że te pieniądze z wynajmu "Twojego" mieszkania będą dla Twoich rodziców, nie dla Ciebie. Zysk Twoich rodziców jest wypracowany kosztem Twojego partnera.

Dokładnie o to mi cały czas chodzi! Odwrócenie sytuacji idealnie pokazuje jak bardzo niekorzystna jest dla niego propozycja Stokrotki.

44 Ostatnio edytowany przez Znerx (2019-11-15 14:51:16)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
jeneste92 napisał/a:

Mam inną propozycję: wprowadźcie się do mieszkania Twoich rodziców, on będzie płacił Ci połowę czynszu i rachunków, a swoje mieszkanie wynajmie i za te pieniądze będzie spłacał większość kredytu. Nie widzisz tego, że on godząc się na to, żebyście zamieszkali w jego mieszkaniu jest stratny o dobre 1.5-2 tysiące złotych, które mógłby zarobić gdyby wynajął swoje mieszkanie? Dlatego moim zdaniem te 300-400 zł, o które tak się oburzasz są i tak śmiesznymi pieniędzmi. I nie przemawia do mnie argument, że te pieniądze z wynajmu "Twojego" mieszkania będą dla Twoich rodziców, nie dla Ciebie. Zysk Twoich rodziców jest wypracowany kosztem Twojego partnera.

Tylko, że gdyby zamieszkali u niej to on powinien jej płacić najem według stawki rynkowej. To czy jej/rodziców/whatever mieszkanie jest spłacone czy nie, jest bez znaczenia. Dlaczego miałby przeznaczać zysk z najmu mieszkania na własny kredyt? Wtedy to ona byłaby stratna, a on by sobie kupował mieszkanie na jej koszt.
Analogiczny problem tylko, że w drugą stronę.

W sumie to niezły deal. Mieszkasz razem z dziewczyną, ona spłaca twój kredyt, bo liczysz ją jak randomową sublokatorkę, a do tego dokłada ci jeszcze darmowy seks w pakiecie. win-win lol

45

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Znerx napisał/a:

Mieszkasz razem z dziewczyną, ona spłaca twój kredyt, bo liczysz ją jak randomową sublokatorkę (...)

No właśnie. To rozliczanie odbywa się na zasadzie umowy cywilnoprawnej podpisanej z kimś obcym, a nie z osobą bliską, która na dodatek za chwilę ma stać się żoną. Dziwi mnie, że niektórym to nie zgrzyta.

46

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Znerx napisał/a:
jeneste92 napisał/a:

Mam inną propozycję: wprowadźcie się do mieszkania Twoich rodziców, on będzie płacił Ci połowę czynszu i rachunków, a swoje mieszkanie wynajmie i za te pieniądze będzie spłacał większość kredytu. Nie widzisz tego, że on godząc się na to, żebyście zamieszkali w jego mieszkaniu jest stratny o dobre 1.5-2 tysiące złotych, które mógłby zarobić gdyby wynajął swoje mieszkanie? Dlatego moim zdaniem te 300-400 zł, o które tak się oburzasz są i tak śmiesznymi pieniędzmi. I nie przemawia do mnie argument, że te pieniądze z wynajmu "Twojego" mieszkania będą dla Twoich rodziców, nie dla Ciebie. Zysk Twoich rodziców jest wypracowany kosztem Twojego partnera.

Tylko, że gdyby zamieszkali u niej to on powinien jej płacić najem według stawki rynkowej. To czy jej/rodziców/whatever mieszkanie jest spłacone czy nie, jest bez znaczenia. Dlaczego miałby przeznaczać zysk z najmu mieszkania na własny kredyt? Wtedy to ona byłaby stratna, a on by sobie kupował mieszkanie na jej koszt.
Analogiczny problem tylko, że w drugą stronę.

W sumie to niezły deal. Mieszkasz razem z dziewczyną, ona spłaca twój kredyt, bo liczysz ją jak randomową sublokatorkę, a do tego dokłada ci jeszcze darmowy seks w pakiecie. win-win lol

A gdyby zamieszkali u niego to ona powinna mu płacić najem według stawki rynkowej. Dlaczego miałaby zatrzymywać zysk z najmu mieszkania wyłącznie dla siebie/swoich rodziców? Wtedy to on byłby stratny, a oni by sobie podwyższali standard życia/odkładali oszczędności na jego koszt.

47

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

A gdyby zamieszkali u niego to ona powinna mu płacić najem według stawki rynkowej. Dlaczego miałaby zatrzymywać zysk z najmu mieszkania wyłącznie dla siebie/swoich rodziców? Wtedy to on byłby stratny, a oni by sobie podwyższali standard życia/odkładali oszczędności na jego koszt.

Nie było mieszkania przed ślubem wink nie było problemów wink.

48

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

"Dlaczego miałaby zatrzymywać zysk z najmu mieszkania wyłącznie dla siebie/swoich rodziców? Wtedy to on byłby stratny, a oni by sobie podwyższali standard życia/odkładali oszczędności na jego koszt."

zgodnie z tą logiką to teraz wszyscy którzy wynajmują mieszkanie z partnerem powinni do swojego budżetu wliczać finanse swoich rodziców?:D a może jeszcze ciotek, wujków i rentę babci?
co to w ogóle za argument żeby gospodarować pieniędzmi rodziców??

49

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
sosenek napisał/a:

zgodnie z tą logiką to teraz wszyscy którzy wynajmują mieszkanie z partnerem powinni do swojego budżetu wliczać finanse swoich rodziców?:D a może jeszcze ciotek, wujków i rentę babci?
co to w ogóle za argument żeby gospodarować pieniędzmi rodziców??

To niech zamieszkają "u niej", a on pieniądze z wynajmu mieszkania będzie oddawał mamie, w końcu to ona jest właścicielką. Tak lepiej?

50

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
jeneste92 napisał/a:
sosenek napisał/a:

zgodnie z tą logiką to teraz wszyscy którzy wynajmują mieszkanie z partnerem powinni do swojego budżetu wliczać finanse swoich rodziców?:D a może jeszcze ciotek, wujków i rentę babci?
co to w ogóle za argument żeby gospodarować pieniędzmi rodziców??

To niech zamieszkają "u niej", a on pieniądze z wynajmu mieszkania będzie oddawał mamie, w końcu to ona jest właścicielką. Tak lepiej?

tak, lepiej i logiczniej bo jego mama była i jest właścicielką mieszkania i jej się ta kasa zwyczajnie należy.
w tej analogicznej, ale hipotetycznej sytuacji - niech on daje jej połowe kasy za opłaty mieszkania i ma współudział w obowiązkach.
cała filozofia.

51

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

@sosenek wątpię, że autorka uznałaby taką sytuację za sprawiedliwą. Pomyślałaby: "a co z zyskiem dla moich rodziców? Oni będą stratni!", ale oczywiście na głos powiedziałaby "to nie wchodzi w grę, mieszkanie moich rodziców jest za małe by mieszkały tam dwie osoby big_smile

52

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
sosenek napisał/a:

zgodnie z tą logiką to teraz wszyscy którzy wynajmują mieszkanie z partnerem powinni do swojego budżetu wliczać finanse swoich rodziców?:D a może jeszcze ciotek, wujków i rentę babci?
co to w ogóle za argument żeby gospodarować pieniędzmi rodziców??

Dokładnie tak. Gdyby Autorka obecnie mieszkała u rodziców, a nie w ich mieszkaniu, które w sytuacji kiedy zostanie zwolnione będzie przynosiło dochód, to problem prawdopodobnie w ogóle by nie zaistniał.
Niemniej jest jak jest i narzeczonego wyraźnie boli, że mają zamieszkać w jego lokum, a na tamtym ktoś zarobi i tym ktosiem nie będzie ON. Dla mnie dziwne jest to o tyle, że zamiast zauważyć i cieszyć się, że przecież jemu także odejdzie połowa opłat, które do tej pory ponosił samodzielnie, to boli go czyjś zysk, do którego zupełnie bezpodstawnie rości sobie prawo.

53 Ostatnio edytowany przez Stokrotka123123 (2019-11-17 13:07:07)

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Olinka napisał/a:
sosenek napisał/a:

zgodnie z tą logiką to teraz wszyscy którzy wynajmują mieszkanie z partnerem powinni do swojego budżetu wliczać finanse swoich rodziców?:D a może jeszcze ciotek, wujków i rentę babci?
co to w ogóle za argument żeby gospodarować pieniędzmi rodziców??

Dokładnie tak. Gdyby Autorka obecnie mieszkała u rodziców, a nie w ich mieszkaniu, które w sytuacji kiedy zostanie zwolnione będzie przynosiło dochód, to problem prawdopodobnie w ogóle by nie zaistniał.
Niemniej jest jak jest i narzeczonego wyraźnie boli, że mają zamieszkać w jego lokum, a na tamtym ktoś zarobi i tym ktosiem nie będzie ON. Dla mnie dziwne jest to o tyle, że zamiast zauważyć i cieszyć się, że przecież jemu także odejdzie połowa opłat, które do tej pory ponosił samodzielnie, to boli go czyjś zysk, do którego zupełnie bezpodstawnie rości sobie prawo.

Co by było gdyby, to w sumie nie wiemy, bo poprzednia dziewczyna mojego faceta też mu płaciła co miesiąc ryczałt, ale nie wiem, jaką ona miała wcześniej sytuację mieszkaniową. W każdym razie też tak to odbieram, że on ma (za przeproszeniem) ból dupy o to, że ktoś inny ma zysk (chociaż on sam też ma zysk w postaci o połowę mniejszych opłat). Wydaje mi się to bardzo małostkowe i takie... Takie jakby on nie mówił "Kocham Cię, zamieszkaj ze mną, to jest najlepsze, co mogło mi się w życiu przytrafić" tylko "Dobrze, możesz u mnie mieszkać, ale zaraz to tak wyliczymy, żeby na pewno wszystko się zgadzało zwłaszcza dla mnie".
Nie wiem też, niestety, czy gdybym nie chciała rozdzielności, to on miałby inne spojrzenie. Bo on wie o tym od dawna, jeszcze zanim ze sobą zamieszkaliśmy (ja od zawsze wiedziałam, że z jakimkolwiek mężem chcę rozdzielność), i bardzo mu to stoi w gardle, już nie raz się o to kłóciliśmy, że niby ja nie chcę z nim tworzyć wspólnoty, tylko wszystko osobno. Co w sumie nie jest prawdą, bo rozdzielność chciałam mieć tylko formalną, a myślałam, że i tak będziemy mieć wspólne konta, ale on już teraz chce wszystko osobno.

jeneste92 napisał/a:

@sosenek wątpię, że autorka uznałaby taką sytuację za sprawiedliwą. Pomyślałaby: "a co z zyskiem dla moich rodziców? Oni będą stratni!", ale oczywiście na głos powiedziałaby "to nie wchodzi w grę, mieszkanie moich rodziców jest za małe by mieszkały tam dwie osoby big_smile

Akurat to on nie chce tam mieszkać, bo mówi, że to mieszkanie jest za małe i mu się nie podoba.

54

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Po co Ci rozdzielność na papierze i wspólne konta w rzeczywistości?

Ja już pisałam. Nie zgadzacie się co do finansów i to się nie zmieni. Tracicie ze sobą czas.

55

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Warto wziąć pod uwagę, że finanse położyły na łopatki już niejedno małżeństwo, dlatego tak ważne jest, żeby jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji dokładnie omówić jak to będzie funkcjonować po ślubie, a przy tym mieć pewność, że obydwie strony co do ustaleń nie mają żadnych poważniejszych obiekcji.

56

Odp: Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie
Stokrotka123123 napisał/a:

Wydaje mi się to bardzo małostkowe i takie... Takie jakby on nie mówił "Kocham Cię, zamieszkaj ze mną, to jest najlepsze, co mogło mi się w życiu przytrafić" tylko "Dobrze, możesz u mnie mieszkać, ale zaraz to tak wyliczymy, żeby na pewno wszystko się zgadzało zwłaszcza dla mnie".

A moim zdaniem to Ty nie mówisz "Kocham Cię, chcę z Tobą zamieszkać, to jest najlepsze, co mogło mi się w życiu przytrafić" tylko "Dobrze, mogę u ciebie mieszkać, ale zaraz to tak wyliczymy, żebym przypadkiem nie dołożyła ci nawet 10 zł do kredytu!"

Zamiast dać mu te 300-400 zł więcej i cieszyć się, że możesz mu w ten sposób pomóc, zwłaszcza, że on jest obciążony kredytem (po co go spłaca za mamę to nie nam oceniać) to liczysz każdy grosz, byle tylko nie "przepłacić". Zwłaszcza, że dużej różnicy byś nie odczuła, bo teraz opłacasz całe mieszkanie i pewnie wychodzi podobnie. Zarzucasz mu małostkowość i brak silnych uczuć, a tymczasem może warto byłoby spojrzeć w lustro?

Posty [ 56 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Rozliczanie się z partnerem za mieszkanie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024