Hej mam problem z oceną sytuacji,
mój partner nie wrócił na noc, nie dal znać ze nocuje poza domem nie napisał nie zadzwonił ostatnią rozmowę przez telefon odbyliśmy po 19 nic nie wspomniał. (ma warsztat w rodzinnym domu) Wkurzyłam sie gdy obudziłam sie o 4 a miejsce obok puste, poczulam sie jak jakas frajerka osoba ktora nic nie znaczy... Jak to znowu nie wrocil mimo ze przy ostatniej rozmowie mowilam by tego nie robil bo ma spac w domu jestesmy rodzina a takie zachowania sa zbedne.. Od rana byłam wsciekla nie napisal a ja chodzilam jak bomba, mial mnie totalnie w dupie o 9 nagle mu sie przypomnialo o mnie, nie odebralam... oddzwonilam o 12 wrzeszcząc na niego co on wulgaryzm ze co sobie wyobraża, jestem impulsywna zwłaszcza gdy ktoś mnie tak traktuje, przeklinam no niestety jestem taka kobietą... Oczywiscie on ze mam ochlonac a ja nie ochlone gdy mnie ktos tak bezczelnie olewa... On w ogole nie widzi problemu twierdzi ze nie mialam prawa sie wkurzyc... On byl w domu w warsztacie i dla niego to ok, dla niego nie ma problemu ze nie napisal ze go nie bedzie, ze robi z domu hotel ze mnie olał.... Nie zamierzam go przepraszać za to ze wyprowadził mnie z rownowagi, totalnie olał..
Co robić?