tyafu napisał/a:szakisz napisał/a:Jedno jest pewne, mamy w Polsce potężny, niezagospodarowany elektorat, który nie identyfikuje się z żadnym z wielkich graczy. I ten elektorat będzie rósł.
Od kilku wyborów wstecz mamy taki „antyesablishmentowy” elektorat, który głosuje na wyskakujące antysystemowe partie a za cztery lata głosuje na …. Nowe antysystemowe partie (była samoobrona, lpr, palikot, kukiz, teraz konfederacja) To około 10%, ten elektorat nie rośnie i żaden z graczy nie próbuje go zagospodarować.
Ja wiem, że ten elektorat z powietrza się nie wziął i zawsze był. Tym bardziej się dziwie, że nikt go nie chce zagospodarować. Sorry, ale 10% głosów to nie jest jakieś tam splunięcie. Partia z takim zapleczem ma chociażby całkiem niezły potencjał koalicyjny. Żeby daleko nie szukać - 4 lata temu Paweł Kukiz jako debiutant z miejsca wskoczył na 3 miejsce w sejmie mając niecałe 9%. Całkowicie inną sprawą jest już to, jak zgrabnie Paweł ten potencjał roztrwonił 
Czy ten elektorat nie rośnie? Tak naprawdę nie wiemy tego. Trzeba pamiętać o tym, że prawdziwa prawica przez lata była banowana, nie tylko w sejmie, ale i poza nim. Jak to zgrabnie ujął kolega Snake, PiS będzie dość mocno obrywał teraz po dupie, właśnie za to, że lewicą nigdy być nie chciał, a prawdziwą prawicą nigdy nie był.
Kolejną istotną sprawą jest frekwencja, która aż do teraz po 89' praktycznie nigdy SOLIDNIE nie przekroczyła progu 50%. Mówi nam to nie tyle o tym, że połowa Polaków głosuje, ile o tym, że aż połowa Polaków zwyczajnie olewa wybory. Należało by zadać sobie w tym miejscu pytanie: dlaczego nie głosuje? Widzę tu 2 grupy:
a) elektorat "mam wy*ebane" - co by się nie działo i kto by nie rządził, nie głosuję! Wolę siedzieć ujarany w swojej piwnicy. Tych ludzi, paradoksalnie, jest stosunkowo mało.
b) elektorat "może i bym zagłosował, ale nie mam na kogo" - elektorat bez żadnej odpowiedniej dla siebie opcji, a jednocześnie utwierdzony w przekonaniu, że głosowanie na "mniejsze zło" to gó*no, nie wybór. Takich ludzi jest akurat sporo, i partie mają dość szerokie pole do POPiSu. Tylko trzeba chcieć.
Nie jest dla mnie ważne czy Konfederacja przetrwa te 4 lata, czy może rozpadnie się zaraz po pierwszym głosowaniu. Nie było to dla mnie priorytetem podczas wyborów i nie jest teraz. Istotniejsze jest to, że prawica (ta prawdziwa prawica, a nie ta tylko wycierająca sobie twarz krzyżem) odzyskała po latach dostęp do mównicy sejmowej ergo do mediów, które teraz nie będą mogły jej ignorować, nieważne jak bardzo by chciały. Już dla samego widoku PiSu w amoku warto było ruszyć tyłek z kanapy. Sam zagłosowałem po raz pierwszy, choć mogłem już wcześniej 