My chyba mamy mało urozmaiceń na swoim koncie, ale też jesteśmy razem niecałe 1,5 roku, więc powoli...
Przebieranki tylko z mojej strony (ja tam nie wiem, mnie mój partner najbardziej pociąga w garniturze, a typowe stroje do seksu dla facetów to mnie śmieszą), też bez wielkiej ekstrawagancji, różne zestawienia pończoch, szpilek, gorsetów i innych bieliźnianych-i-nie-tylko ustrojstw. Od jakiegoś czasu planuję uczennicę, jako że mój chłopak poniekąd stał się moim zawodowym mentorem, ale wiecznie zapominam o białych pończochach, a inne nie pasują do mojej wizji. Była gra erotyczna, znalazłam raz jedną, która nie wyglądała prostacko; faktycznie nie była prostacka, ale trochę nudna już tak. ;p Kajdanki były w planach, ale że miałam do czynienia z węzłami, umiem machnąć zgrabne, zaciskające się kajdanki np. z krawata i na razie to wystarczało. W ramach opaski na oczy też dawał radę, krawat znaczy się. Odgrywanie ról też się czasem pojawiało, ale raczej rzadko. No i różne żele, ale to głównie dla wygody, a nie w ramach urozmaiceń. Ach, no i nie wiem, czy to się do tego zalicza, ale lubię różne "gierki" mające na celu zasugerować partnerowi upojne chwile, kiedy nie ma go w domu - mały złośliwiec się we mnie wtedy budzi.
O, za to jakiś rok temu uczepił się mnie pomysł, żeby nie założyć gdzieś majtek i poinformować o tym mojego chłopaka (cholera wie czemu, jakoś ta wizja mnie kręciła). Pierwszy raz chciałam wykorzystać to, jak jeszcze nie mieszkaliśmy razem - jesień, ja pod płaszczem uzbrojona w pełni, znaczy, gorset, pończochy, no wszystko minus te nieszczęsne gacie. Mój skarb przyjechał i wywiózł mnie do... mechanika, bo mu coś tam coś tam z autem. Za drugim razem poszliśmy na spacer - wszystko poszło świetnie, poza tym, że zapomniałam go uświadomić o brakach w garderobie. Za trzecim - kot zrobił falstart, bo zaczął skakać do frędzli przy mojej kurtce, zahaczył o spódnicę, a że była dość luźna i na gumce, to wylądował z nią na ziemi. Taka, cholera, niespodzianka. Nigdy więcej. xD