Mordimer napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Mordimer napisał/a:Wytłumaczenie jest proste. Na zachodzie nie było zaborów, wybijania elit w obozach koncetracyjnych czy lasach, nie było PRL i marnowania ludzkiego potencjału a biurokacja zachodnia jest przyjazna i pomocna obywatelom. Załatwić coś w urzędzie holenderskim to dla mnie była czysta przyjemność. Zostałem potraktowany o niebo lepiej niż w polskim. Panie były miłe i kulturalne. Można było swobodnie zagadać itp. Całkiem inny świat. Tam biurokracja nie rzuca kłód pod nogi przedsiębiorcom jak u nas. Nie traktuje każdego obywatela jak potencjalnego złodzieja. Po prostu inna mentalność.
To wszystko prawda. Urzędnicy zakompleksieni wykorzystują odrobinę władzy, którą posiadają, uprzykrzając życie rodakom. W historii mieliśmy dużo „strat”, ale często sami na nie zapracowaliśmy swoją butną postawą, no i nie można zapominać, że inni też mieli swoje przejścia. Ale racja to wszystko przełożyło się na zacofanie, z którego od lat próbujemy wybrnąć i dogonić bogatszych, chociaż aktualnie wpadliśmy w pułapkę średniego rozwoju. Wcześniej niska pozycja startowa pozwalała na niezłą dynamikę wzrostu. Ale co z tego jak my dalej jesteśmy „złotymi rączkami” zamiast automatyzować, mechanizować, komputeryzować,... Ludzi też specjalnie nie szkoli się, dalej opłaca się zatrudnić dodatkowego Ukraińca za min płacę zamiast podnieść płacę i usprawnić pracę już zatrudnionego.
Kwestia też samej waluty i historii. Państwa zachodnie raczej kolonizowały i "jechały" na plecach niewolników. Natomiast Polska była kolonizowana. To też trzeba brać pod uwagę. No cóż nie opłaca się automatyzować bo Polska ma być rezerwuarem taniej siły roboczej do końca świata i jeden dzień dłużej. Biorąc pod uwagę potencjał ludności tacy Niemcy czy Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na technologiczny skok Polski. Polska to kraj ze zmarnowaną historią i możliwościami.
Chiny też były kolonizowane, w swojej historii do współczesności nie mieli oni tradycji ekspansji, a teraz proszę bardzo - uczą się, więc ten trend może być zmienny.
O zmarnowaniu historii szkoda więcej komentować, bo to akurat można pod każdy kraj podpiąć. Tutaj drabina nas dynamiczna i nigdy nie wiemy co dalej będzie. Jedyny problem z historią jest taki, że zwykle nie wyciągamy z niej wniosków.
O pojęciu, że Polska ma być rezerwuarem to szkoda pisać, to już teoria spiskowa godna niejednego szura 
Problemem współczesnej Polski jest brak rozstania z PRL - obecny dyzmokratyczny twór stanowi ciągłość prawną o polityczną "byłej" sowieckiej marionetki. Nie było typowej czystki wewnętrznej w służbach, elitach i to się teraz mści... znaczy nie mści, bo po prostu są realizowane postanowienia okrągłego stołu.
------------------------------------
Patrząc na to, że pracowałem krótko za granicą, a różne ludy tubylcze poznawałem na wakacjach pozwolę sobie wymienić listę ludzi, z którymi mam pozytywne i negatywne skojarzenia.
Na plus:
"Bracia Słowianie", czyli Białorusini, Ukraińcy, Rosjanie, Słowacy. Nigdy nie miałem z nimi problemu, zawsze sympatyczny kontakt
Turcy - zawsze pozytywny kontakt miałem z nimi. Widać, że historia dobrze się im przysłużyła i (przynajmniej mieszkający na zachodzie kraju) siedzą pewnie jedną nogą w kulturze europejskiej.
Chazarowie - mimo czasami nieokrzesania zawsze pozytywne spotkania były. Przy okazji bardzo fajne festiwale mają.
Kurdowie - lubię ich określać bliźniaczym narodem z racji sytuacji w jakiej się znajdują. W Polsce mamy ich niewielką reprezentację, ale dużo działającą na polu społecznym. Do tego pracowici i mocno zintegrowani (choć nie zasymilowani).
Włosi północni - Pracowici, zdyscyplinowani i przedsiębiorczy.
Rumunii - Mimo biedy to bardzo sympatyczni i otwarci ludzie.
Japończycy - Specyficzni, ale w przypadku pracy czy rozmowy to nigdy nie było z nimi problemów. Choć nadmierny pracoholizm i zamknięte podejście w przypadku rozmów dało się odczuć. Jednak to inna kultura.
Neutralny stosunek:
Czesi - U wielu debata na temat historii kończy się sprawą Zaolzia i niby naszej agresji z 1938 roku. W stosunku do Polaków wydaje mi się, że przyjęli "Niemieckie podejście", gdzie patrzą na nas z góry
Chińczycy - widać, że totalitaryzm mocno wpływa na nich. Niby wydają się być mili, ale często to taka maska. Przy okazji zwykle spotkałem się z dużą podejrzliwością
Szwajcarzy - Szwajcarzy to taki bardzo ciekawy przypadek, który z naszej perspektywy jest nie do zrozumienia 
Niemcy Wschodni - z racji warunków mimo większego radykalizmu zawsze nawiązywałem szybciej nić porozumienia. Mają typowe cechy choroby społecznej pozostawionej przez sowiecki but.
Włosi Południowi - całkowite przeciwieństwo ich braci z północy, choć na swój sposób ich spontaniczność ma swój urok. I mam wrażenie, że kobiety z południowych Włoch są sympatyczniejsze i bardziej otwarte.
Grecja - Sympatyczni ludzie, ale podobnie, jak Włosi z południa - lenistwo i kombinatorstwo strasznie rzuca się w oczy.
Negatywny stosunek:
Cyganie - no tutaj lepiej nie będę pisał, żeby moderacja posta nie wykasowała
Izraelici - buta i arogancja straszna, do tego ten ciągły kompleks ofiary...
Niemcy Zachodni - butni i aroganccy. Zwykle z ich przypadku spotykałem się ze zjawiskiem wymuszonego koleżeństwa i formy traktowania "biedniejszego sąsiada"
Francuzi - Upadły naród moim zdaniem. Poza butą i arogancją, spotykałem się z bumelanctwem. Problem z komunikacją (pierwszy raz, byłem w okresie gimnazjum - to wstyd, żeby w takim Disneylandzie gimnazjalista musiał palcem pokazywać pani obsługującej co chce kupić, bo pani w żadnym języku poza rdzennym nic).
Brytyjczycy - Wszyscy wyżej już napisali co trzeba.