Witam. Muszę to wyrzucić z siebie, a nikt tego nie zrozumie więc piszę na forum kobiecym, może Wy mi powiecie co ze mną jest nie tak?
Z żoną jesteśmy razem 15 lat mimo, że mamy dopiero po 31 lat. To była moja pierwsza i wielka jedyna miłość. Od początku to ja byłem zaangażowany, a ona mniej. Mamy tak dużo żalu i problemów, że mnie to 0rzeroslo już dawno. Mamy dziecko. Ale od początku...
W pierwszych latach naszego związku potrafiła doprowadzić mnie do stanu psychicznego wyczerpania jak nikt inny. Cały czas z kimś pisała, ciągle miała adoratorow, kłamała w wielu sprawach. Był szereg sytuacji których jej nie mogłem nigdy zapomnieć. Lubiła imprezy i to był jej priorytet. Idąc do nowej pracy tam zawsze znalazł się facet z którym flirtowala. Takich jej przelotynych flirtow było co najmniej 6. Doszło do tego że przyłapana na kłamstwach obrazala się i to ja musiałem błagac i przepraszac z kwiatami że ja śmiałem sprawdzać. Wyzywala mnie... To były początki. Sam się dziwię, że tyle wytrzymałem bo teraz gdybym poznał kogoś i ktoś by tak robił to od razu kop w tylek. Ale ja tak bardzo kochałem... Przed ślubem znowu okazało się że ma jakiegoś fagasa co z nim spędza czas w pracy itd. Pisał do niej ona do niego też. Podejrzewałem też że ma romans z szefem. No ogólnie to był dla mnie dramat. Wogole ten zwiazek to pasmo rozstan i powrotów i emocji od depresji po euforię.
Po ślubie robiła karierę, nic nie robiła w domu praktycznie o co się denerwowalem. Ani obiadu ani prania nic. Pracowałem po 15 godz czasami.
Zacząłem olewac temat. Przestałem sie angażować. Zdarzyło się że nie wróciłem na noc. Zwrot akcji jest taki, że stałem się jak ona. Oszukiwalem ja, klamalem, wpadłem w narkotyki bo nie mogłem sobie poradzić. Stałem się zimny i wredny dla niej. W końcu nie wytrzymała i wyrzuciła mnie z mieszkania. Złożyła pozew o rozwód. Ja znalazłem kogoś ale nie mogłem jej tak puścić wolno jak chciała. Chodziłem za nią blagalem sledzilem wszystko. Został miesiąc do rozwodu i gdy już trochę zacząłem się angażować w nowy związek to ona nagle chciała wrócić... I co? Oczywiście w ciągu jednej chwili zostawiłem tamtą dziewczynę. Żona mi tego nie mogła wybaczyć że kogoś miałem i nie może do tej pory. Sytuacja się powtórzyła po jakimś czasie i było dokładnie to samo. Czyli 2x było podobnie. Co jest ze mną? Jestem uzależniony od niej? Nie mogę sobie poradzić z myślą że ona kogoś może mieć... Nie zniosę tego. Kocham i nienawidzę jednocześnie. Szarpiemy się wiele lat i zawsze wracamy do siebie by po chwili powtórzyć błędy. Chciałbym żeby syn miał pełna normalna rodzinę, ale do mnie i do niej wracaja żale. Tak bardzo się kochamy... Co z nami? Czy jest szansa na normalne życie? Czy lepiej odejść?
Lepiej odejść.
Wasza relacja jest toksyczna.
Lepiej odejść.
Wasza relacja jest toksyczna.
Nie potrafię. Próbowaliśmy wiele razy się rozstać ale zawsze wracamy do siebie i przez jakiś czas żyjemy w euforii tego powrotu. Kocham ją bardzo.
Cyngli napisał/a:Lepiej odejść.
Wasza relacja jest toksyczna.Nie potrafię. Próbowaliśmy wiele razy się rozstać ale zawsze wracamy do siebie i przez jakiś czas żyjemy w euforii tego powrotu. Kocham ją bardzo.
To miłość, która Cię niszczy.
Idź do terapeuty.
5 2019-06-19 09:05:58 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-06-19 09:06:48)
Cyngli napisał/a:Lepiej odejść.
Wasza relacja jest toksyczna.Nie potrafię. Próbowaliśmy wiele razy się rozstać ale zawsze wracamy do siebie i przez jakiś czas żyjemy w euforii tego powrotu. Kocham ją bardzo.
Wiesz mieć kilku adoratorów na chwilę nie jest trudno. Pewnie większość traktuje ją jako zabawę, Ty jesteś stały. Dlatego do Ciebie wraca. Gdyby szef zechciał ją "na poważnie" pewnie już by jej dawno przy Tobie nie było.
Kochasz i nienawidzisz jednocześnie? To zdecyduj się wreszcie bo to dwa sprzeczne uczucia. A tak wogóle wrzuć na luz.Taka ciągła huśtawka powroty, rozstania tylko Cię wyniszczy psychicznie.Zastanów się czy warto....
Nawet jeśli uznam, że nie warto i jestem tego pewny na dany moment to za chwilę zachowuje się jak opętany...
Nawet jeśli uznam, że nie warto i jestem tego pewny na dany moment to za chwilę zachowuje się jak opętany...
TERAPIA!
TakisamOn napisał/a:Nawet jeśli uznam, że nie warto i jestem tego pewny na dany moment to za chwilę zachowuje się jak opętany...
TERAPIA!
Chyba muszę się zapisać do psychologa bo czuje, że sobie nie radzę z tym...
Cyngli napisał/a:TakisamOn napisał/a:Nawet jeśli uznam, że nie warto i jestem tego pewny na dany moment to za chwilę zachowuje się jak opętany...
TERAPIA!
Chyba muszę się zapisać do psychologa bo czuje, że sobie nie radzę z tym...
Dokładnie tak zrób.Tam Ci pomogą radzić sobie z emocjami.Wszelkie używki narkotyki alkohol nic nie dają. Wręcz przeciwnie potęgują negatywne emocje i zachowania.Musi dojrzeć w Tobie decyzja o zmianie.Samego siebie.Jej nie zmienisz.Może sama kiedyś to zrozumie.Tylko zastanów się czy naprawdę warto na to czekać i jaką płacisz za to cenę
Ej, kolego.
Ona nie jest dla Ciebie odpowiednią partnerką. A gdy pierwszy raz zdradziła Cię, to będzie kontynuować aż do usranej śmierci. Chcesz być wrakiem człowieka na stałe?
Normalny facet już dawno by kopnął w cztery litery dolnej części ciała babki. Ile toksyku w Waszym związku... Uciekaj, póki możesz!
Pewnie wszyscy to widzą wyraźnie, a ja ciągle wierzę, że miłość taka jak nasza mnie nigdy nie spotka. Nie radzę sobie z tym... Jutro idę do psychologa już się umówiłem.
13 2019-06-19 11:28:46 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-06-19 11:31:30)
Wogole ten zwiazek to pasmo rozstan i powrotów i emocji od depresji po euforię.
Pracowałem po 15 godz czasami.
Oszukiwalem ja, klamalem, wpadłem w narkotyki bo nie mogłem sobie poradzić. Stałem się zimny i wredny dla niej.
Mam nadzieję że nie bierzesz już bo jeżeli bierzesz to nic nie zmienisz .Jedno uzależnienie może być powiązane z uzależnieniem od byłej żony zastępować je i uzupełniać.Oboje działacie na podobnych zasadach albo zimni/wredni/podli albo powroty/pojednania ciepło radość itp nie ma spokoju ale spokój to nie nuda .
Teraz i od dłuższego czasu żyjesz takim trybem od euforii do depresji w skrajnościach i ucieczkach wiedz że tolerancja z czasem wzrasta tzn euforie coraz krótsze a dołki coraz dłuższe i dotkliwe na dłuższą metę nikt tego nie wytrzyma w trudnych momentach "potrzeba" innych stymulatorów .Raczej nie pakuj się na razie w nowy związek bo to będzie klin plaster celibat Ci nie zaszkodzi.
Psycholog i terapia dobry pomysł.Zadbaj o zdrowie i aktywności pisz rozmawiaj ruszaj się witaminy i magnez dużo wody to tak na początek.
Pozdrowienia
No to widze, że trafiłęs na borderke. babka cie zajeździ i tyle z tego bedziesz miał. Terapia na poczatek i zaczynaj akcję ewakuacyjną, bo wygląda ze babka chce cie zostawić w samych gaciach. Przestań zachowywać sie jak biały rycerz, nie błagaj jej o nic, nie lataj za nią, bo ona ma cie i tak glęboko. Ale od poczatki. Jak wyglada wasza sytuacja materialna?? kredyty, dzieci? Gdzie mieszkacie i czyje to lokum? ten pozew rozwodowybyl zo orzeczeniem o wienie??czy macie rozdzielnosc majątkowa? czy dobrze zarabioacie, kto wiecej zarabia??
TakisamOn[quote napisał/a:Wogole ten zwiazek to pasmo rozstan i powrotów i emocji od depresji po euforię.
Pracowałem po 15 godz czasami.
Oszukiwalem ja, klamalem, wpadłem w narkotyki bo nie mogłem sobie poradzić. Stałem się zimny i wredny dla niej.Mam nadzieję że nie bierzesz już bo jeżeli bierzesz to nic nie zmienisz .Jedno uzależnienie może być powiązane z uzależnieniem od byłej żony zastępować je i uzupełniać.Oboje działacie na podobnych zasadach albo zimni/wredni/podli albo powroty/pojednania ciepło radość itp nie ma spokoju ale spokój to nie nuda .
Teraz i od dłuższego czasu żyjesz takim trybem od euforii do depresji w skrajnościach i ucieczkach wiedz że tolerancja z czasem wzrasta tzn euforie coraz krótsze a dołki coraz dłuższe i dotkliwe na dłuższą metę nikt tego nie wytrzyma w trudnych momentach "potrzeba" innych stymulatorów .Raczej nie pakuj się na razie w nowy związek bo to będzie klin plaster celibat Ci nie zaszkodzi.
Psycholog i terapia dobry pomysł.Zadbaj o zdrowie i aktywności pisz rozmawiaj ruszaj się witaminy i magnez dużo wody to tak na początek.
Pozdrowienia
Bywało tak, że brałem bardzo dużo, że prawie się wykonczylem i wszystko to w momentach gdy mnie zostawiala lub nie radzilem sobie z samotnością. Zazwyczaj szybko chciałem się pocieszyć i szukałem kogoś kto jak mi się wydawało ukoi serce, ale tak się nie działo nigdy bo w tym samym momencie zawsze próbowałem wracać do żony... W takim amoku to prośba o groźba i wszystkim co można stosowałem byle by z nią być. Zazwyczaj cierpiały kobiety z którymi się spotykałem bo potrafiłem zostawiać je po kilka razy i wracać gdy było mi znowu źle. Też źle robiłem bo żona nie może mi wybaczyć że z kimś się spotykałem i wraca to do niej. Nie chcę się wybielac. Winie się za te znajomości. Jednak wcześniej to ona zawsze kończyła nasz związek i byłem w desperacji.
No to widze, że trafiłęs na borderke. babka cie zajeździ i tyle z tego bedziesz miał. Terapia na poczatek i zaczynaj akcję ewakuacyjną, bo wygląda ze babka chce cie zostawić w samych gaciach. Przestań zachowywać sie jak biały rycerz, nie błagaj jej o nic, nie lataj za nią, bo ona ma cie i tak glęboko. Ale od poczatki. Jak wyglada wasza sytuacja materialna?? kredyty, dzieci? Gdzie mieszkacie i czyje to lokum? ten pozew rozwodowybyl zo orzeczeniem o wienie??czy macie rozdzielnosc majątkowa? czy dobrze zarabioacie, kto wiecej zarabia??
Nie mamy kredytu. Budowalismy dom. Mamy jedno dziecko. Oboje zarabiamy sporo ponad średnia krajowa. Pozew był bez orzekania o winie. Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Żona dużo czasu spędza w rodzinnym domu. Zostaje tam często na dłużej.
Nie zniosę tego. Kocham i nienawidzę jednocześnie.
ja tak miałam w każdym związku bez wyjątku i jak zaczęłąm się w to wgłebiać to TAK nie jest no normalne. Czasami się mówi " nie umiem bez niej/niego żyć ,ale z nią / nim też nie " to nie jest zdrowe ! Zdrowa normalna relacja, to spokój, szacunek , umiejętność kompromisu. Wydaje mi się,ze to trwa dopóki ona to ciągnie, jak w końcu znajdzie inną przystań zapewne zerwie kontakt. WIe ,że zawsze ma otwartą furtkę i robi co chce. Jak to ma się do szacunku ???
Mi kiedyś terapeuta powiedział,że ładuje się w takie relacje bo potrzebuje silnych bodźców zewnętrznych co prawdopodobnie chroni mnie przed depresją.
Wydaje mi się ,że masz ten problem co ja , że jesteś osobowością zależną, manipulujesz , uwieszasz się na partnerze , wszystko żeby siebie odciągnąć od własnego życia.
To chore i niezdrowe i dla niej i dla Ciebie. Uświadom sobie,że Twoje postępowanie to nie miłość a CHOROBA , UZALEŻNIENIE. Przyjmij to na klatę, nie walcz jż o żonę ,walcz o siebie
Na tę chwilę dla niej liczy sie tylko ona i dziecko. Z sytuacji, którą opisujesz TY jestes dla niej problem. Od tej pory zero alko, bron boze żadnego cocolino i bron boże nie wyprowadzasz sie pod żadnym pozorem. Ograniczasz prace do normalnych godzin, bawisz sie z dzieckiem(żeby w razie czego nikt nie mógł ci zarzucić porzucenie rodziny), w kontaktach z żona: zero kłótni, jeśli zacznie awanture, nie unosisz głosu, wszystko na chłodno. Ewentualnie mowisz ze porozmawiasz z nia jak sie uspokoi....sex nie nachalny bez proszenia (brak pozycia to tez podstawa do rozwodu). Jesli miala jakieś dowody na ciebie to po wycofaniu wniosku rozwodowego wchodzi instytucja przebaczenia win....wiec masz czyste konto. Nie robisz nic glupiego, co byloby hakiem na ciebie. I w takim stanie OBSERWUJESZ jej zachowanie....pewien adwokat pochwalil sie w rozmowie ze na w 19 na 20 przypadkach kobieta, która decyduje sioe na rozwod ma juz zaplecze dla siebie zapewenione najczesciej w postaci boczniaka.
Zwracasz uwagę czy nie siedzi non stop na fonie, kompie, portalach spolecznosciowych, nie wychodzi w dziwnych porach, nie wraca pozniej z pracy etc....
Myślę, że ona nikogo nie ma. Chociaż wychodziła ostatnio bardzo często do klubu i wracała późno ale była z koleżankami
Czyli według Was nie da się już nic uratować?
21 2019-06-19 20:11:45 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-06-19 22:12:30)
Czyli według Was nie da się już nic uratować?
Jedyna szansa to wspólna terapia ,ale Twoja eks może nie chcieć nie widzieć problemu w sobie .Nie zmusisz jej do terapii .Terapia mogłaby też Wam pomóc się rozstać w zgodzie jeżeli okazało by się że bycie razem Was przerasta .Warunek to dobrowolna zgoda Twojej eks i Twoja .Jak jest po takich jazdach w waszym związku to macie z pewnością mnóstwo uraz żalów pretensji poczucia krzywdy winy do siebie Wasz syn był przy tym ucierpiał jeżeli był świadkiem przemocy nawet tylko słownej psychicznej.
Przemoc psychiczna była z jej i z mojej strony. Wyzywalismy się strasznie. Przemocy fizycznej nie było tzn. z mojej strony bo ona nie raz mi przylala z liscia czy raz nawet z pięści.
Przemoc psychiczna była z jej i z mojej strony. Wyzywalismy się strasznie. Przemocy fizycznej nie było tzn. z mojej strony bo ona nie raz mi przylala z liscia czy raz nawet z pięści.
No to nieźle.....dyktafony, może jakaś kamerka. Wasze rozmowy nagrywaj, bo tu widze że idzie na ostro. Nie licz na jakiś HAPPY END. Do klubów wychodziła bez ciebie....co tam robiła i z kim, nie wiesz....Spróbój prześwietlic jej telefon....Jak coś znajdziesz, to najważnejsze.....NIE SPRZEDAJ SIE, cichosza masz siedzieć. I zachowuj sie normalnie tak jak pisałem, czyli dystans do niej, z dzieciakiem normalnie sie bawisz i wszystkie wasze sprzeczki itp dokumentujesz....Być może coś wypaple przydatnego.
Masz rację, trzymajcie się ze sobą, aby nikt nie miał okazji się z którymś z was bliżej zadawać.