Jestem ciekawy jak to u was wygląda/ło. Czy z wiekiem, angażując się w kolejne związki, stawaliście się bardziej wybredni, świadomi swoich oczekiwań i ostrzejsi w ocenach czy odwrotnie, byliście bardziej skłonni przymykać oko na wady potencjalnych partnerów, wiedząc, że ludzie są tylko ludźmi, idealne związki zdarzają się tylko w romansach a przecież my też nie jesteśmy coraz młodsi...
stawaliście się bardziej wybredni, świadomi swoich oczekiwań i ostrzejsi w ocenach czy odwrotnie, byliście bardziej skłonni przymykać oko na wady potencjalnych partnerów, wiedząc, że ludzie są tylko ludźmi, idealne związki zdarzają się tylko w romansach a przecież my też nie jesteśmy coraz młodsi...
wiem na co na pewno nie zgodziłbym się, aczkolwiek nie wiąże się to z oceną kogoś, tylko raczej ze świadomością własnych ograniczeń. 7 lat temu byłem w krótkim związku i miało to częściowy wpływ.
3 2019-05-20 10:49:10 Ostatnio edytowany przez taka_1 (2019-05-20 10:53:03)
Z mojej perspektywy z wiekiem staje się bardziej świadoma swoich oczekiwań, doświadczenie podpowiada mi, czego się wystrzegać, a na co zwracać uwagę. To już na wstępie pozwala mi mocno zawęzić grono potencjalnych partnerów. Z drugiej strony wobec osób, które przeszły 'wstępna selekcję' pozytywnie i nawiązałam z nimi bliższy kontakt, jestem w stanie przymykać oko na wady i natręctwa zdecydowanie bardziej niż kiedyś. Jestem też bardziej świadoma z czym jestem w stanie iść na ustępstwa, a co jest dla mnie niepodważalne.
Ja się stałam może nie tyle bardziej wymagająca tylko świadoma tego, co mi odpowiada a tego co nie i dlatego coraz wolniej przychodzi mi wchodzenie w jakiekolwiek związki. To że idealne związki nie istnieją to zupełnie inna sprawa
5 2019-05-20 11:46:44 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-20 11:53:09)
Jestem ciekawy jak to u was wygląda/ło. Czy z wiekiem, angażując się w kolejne związki, stawaliście się bardziej wybredni, świadomi swoich oczekiwań i ostrzejsi w ocenach czy odwrotnie, byliście bardziej skłonni przymykać oko na wady potencjalnych partnerów, wiedząc, że ludzie są tylko ludźmi, idealne związki zdarzają się tylko w romansach a przecież my też nie jesteśmy coraz młodsi...
Wg mnie wymagania w kolejnym związku rosną, co wynika z wcześniejszych doświadczeń i większej świadomości. To, że jest się bardziej świadomym siebie i tego, na co jest się w stanie przymknąć oko wcale nie zmienia tego, że nie ma się ochoty na jego przymykanie, a lepsza znajomość swoich własnych potrzeb i uczekiwań, co do partnera tylko podnosi poprzeczkę, jak ktoś nie chce chadzać na kompromisy z samym sobą.
Ponadto doświadczenia z poprzednich związków powodują, że już nie daje się wiary słowom, często bacznie obserwuje się zachowania potencjalnego partnera pod kątem niechcianych cech i zachowań, żeby negatywnie reagować na wszelkie ich przejawy.
Podsumowując, moim zdaniem albo raczej w moim przypadku poprzeczka poszła do góry.
PS. Znalezione w sieci:
Rozprawiając o związkach, które się rozpadły, często podsumowujemy: bo mieli zbyt idealistyczne wyobrażenia, a życie ich rozczarowało, dobiło. Czyżby? Coraz więcej badań sugeruje, żeby mimo szarej codzienności nie obniżać poprzeczki. Donald H. Baucom z University of North Carolina przygotował ankiety składające się z kilkudziesięciu pytań dotyczących oczekiwań małżonków. Pytał o finanse, rodzinę, seks, religię, obowiązki domowe, czas wolny, rodzicielstwo. Okazało się, że pary, które miały wysokie, wręcz idealistyczne oczekiwania względem miłości, zaangażowania i porozumienia, otrzymywały to, czego chciały. Na drugim biegunie znalazły się małżeństwa, które niewiele oczekiwały i w konsekwencji mało dostały od partnerów i od życia.
Witam, ciekawy temat poruszyłeś...
Mnie niestety z wiekiem jest trudniej wejść w związek. Po pierwsze brak odpowiednich osób (nadający się albo na terapię albo zwyczajni gracze), po drugie już mam coraz mniej ochotę znowu od nowa zaczynać i znowu się zawieść. Jestem skłonna przymknąć oko na wady partnera, pod warunkiem, że te wady nie będę mnie w późniejszym życiu bardzo drażnić. Wiem, których rzeczy nie zaakceptuję.
Ale, tak jak napisałam, so tych spraw potrzeba najpierw odpowiedniej osoby, która u mnie nawet na horyzoncie się nie pojawiła...
Zdecydowanie jestem bardziej wybredna, świadoma swoich oczekiwań i ostrzejsza w ocenach. Potrafię przewidzieć i wyczuć, z kim mam do czynienia. To wszystko z doświadczenia i z intuicji, której zaczęłam w końcu słuchać.
Pierwszy poważny związek (w LO) nauczyl mnie, jak być nie powinno
Potem nastal czas prob i blędow, ale wchodząc w związek z moim obecnym męzem po prostu wiedziałam juz, czego chce, czego oczekuję od drugiej osoby, i ile mogę tez sama dac.
Nie uchroniło nas to co prawda przed dosyć poważnym kryzysem (bez zdrady, ale na tyle poważnym, ze zastanawiałam się -( i on chyba tez), nad sensem tego związku), ale wydaje mi się, ze teraz jestesmy już na prostej.
To niby taki slogan, ze jest się ze sobą na dobre i zle, ale cos w tym jest - warto pamietac, ze kryzysy będą, ze to naturalne, ze nie zawsze jest rozowo i sielankowo. Wazne tylko, jak do tego podejdziemy. Jeśli przy pierwszej klotni odwracamy się na pięcie i odchodzimy, no to każdy związek się sypnie, bo ludzie nie sa idealni, maja swoje wady.
8 2019-05-22 09:03:10 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2019-05-22 09:24:38)
Pierwszy poważny związek (w LO) nauczyl mnie, jak być nie powinno
Mój taki pierwszy poważny związek zakończył się rozwodem i też nauczył mnie jak być nie powinno
Odnosząc się do tematu.
Oczywiście, że każdy następny związek budujemy z większą świadomością swoich oczekiwań, pragnień, ale również swoich wad.
Nauczeni doświadczeniem, powinniśmy unikać popełniania tych samych błędów, jednym to wychodzi bardziej, drugim mniej, ale po nieudanych związkach potrafimy analizować niepowodzenia. Staramy uchronić się przed kolejnym zawodem miłosnym, więc raczej nie wejdziemy w związek z kimś, kto nie spełnia naszych oczekiwań.
Po rozwodzie stałam się bardziej świadoma siebie, swoich oczekiwań i wiedziałam jakie granice nie mogą być przekroczone. Stałam się bardziej ostrożna, na moje zaufanie trzeba sobie poczekać, jednak stałam się bardziej tolerancyjna dla wad - znając swoje, akceptuję wady innych
edit: literówki
Trudno jednoznacznie to ocenić z perspektywy czasu.
12 lat jednego związku, który - może i naiwnie uważany za szczęśliwy. Po jego gwałtownym zakończeniu, 5 lat przerwy na "zapomnienie". I mimowolne krzywdzenie kobiet z tego tytułu.
Za trzy lata minie dwukrotność mojego drugiego, prawdziwego związku, odnosząc się do poprzedniego.
Nie uważam, że coś mnie to nauczyło w trakcie pierwszego, w przerwie i w trakcie obecnego.
Jakim byłem, takim samym fujarą pozostaję.
I dobrze mi z tym.
10 2019-05-22 09:36:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-05-22 09:36:45)
Wydaje mi się, że z wiekiem jesteśmy coraz bardziej wybredni w rzeczach istotnych dla nas, a coraz mniej w tych drugorzędnych, co często okazują się nie nasze, bardziej przez otoczenie narzucone.