Witam,
Moja historia jest dość długa.
Właśnie zakończył się mój ponad 2- letni związek.
To głównie moja wina, bo dopiero doceniłem kobietę, gdy odeszła.
Padały z mojej strony bolesne słowa, które Ją raniły
Wychowałem się w rodzinie patologicznej, ale to mnie nie tłumaczy
Zachowywałem się często ohydnie. Załowałem, ale przeprosić nie potrafiłem, bo unosiłem się dumą.
Na swój sposób starałem się pokazać Jej, że Ją kocham, ale nawet gdy cieszyłem się z czegoś, to zostawiałem dobre uczucia dla siebie.
Gdy już mi powiedziała, że ma dość, to dopiero zacząłem rozumieć co zrobiłem. Przeprosiłem za wszystko co zrobiłem, co powiedziałem.
Kocham Ją mocno, ale oboje mamy swoję doświadczenia. Oboje dostaliśmy w kość od życia.
Zerwaliśmy, ale chcę to naprawić.
Z początku za Jej namową poszedłem do psychologa. Ma rację, mam problem z gniewem i wyładowuje go na bliskich.
Z początku niechętnie chodziłem. Robiłem to dla niej, tylko i wyłącznie dla niej i się nie poprawiłem.
Teraz zaczynam terapię z chęci, chcę naprawić błędy, stać się lepszym sobą. A najważniejsze odzyskać Ją i dać odczuć tą prawdziwą miłość, obdarować uczuciami, których z mojej strony było mało.
Głupi człowiek docenia kogoś ważnego dopiero, gdy straci tą osobę.
Nie oczekuję współczucia, lecz wsparcia w tej ciężkiej pracy, która jest przede mna. Krytyki się nie boję, bo zasłużyłem na nią.
Jednak chcę się zmienić i dać Jej siebie odmienionego i takiego na jakiego zasługuje.
Pozdrawiam i zachęcam do dyskusji, bo nie mam nikogo z kim mogę na ten temat porozmawiać, oprócz psychologa, z którym widzę się raz na 2 tygodnie.