Hej!
Otóż mam dylemat i już sama nie wiem co robić. Pracuję w punkcie ksero na jednej z uczelni 8 godzin dziennie. Ruch jest ciągle, czasem nawet nie mam czasu wypić kawy i zjeść, a zamknąć nie mogę. Zarabiam 10 zł za godzinę co w dzisiejszych czasach jest śmieszne, ale musiałam chwycić się tej pracy bo byłam w trudnej sytuacji i musiałam mieć coś "" na już".
Umowę mam do kocza czerwca, ale już psychicznie męczy mnie ta praca. Mam odłożone jakieś oszczędności i gdybym rzuciła pracę i szukała nowej, miałabym z czego żyć.
Z drugiej strony szkoda mi wydawać te oszczędności i znowu być na zero ;/
A nie wiadomo ile czasu znajdzie mi poszukanie nowej pracy chociaż mieszkam w dużym mieście więc nie powinno być problemu. Już tylko skreślam dni w kalendarzu i marzę o tym by był czerwiec.
Zacisnąć zęby i wytrzymać czy zaryzykować i zrezygnować?