nie jestem profeesjonalistką ale napiszę jak ja zaczynałam w wieku 18 lat tuż przed egzaminami na architekturę:
- cwiczyłam perspektywę (układałam kartony, pudełka, książki i rysowałam z natury)
- proporcje, czyli horyzont i zasada złotego środka
- cienie
Później zaczęłam malować akwarelą, nie wiem czy to jest dobre na początek, ale bardzo dużo ćwiczyłam i wychodziło pięknie. By poznać technikę najpierw malowałam abstrakcję, coś w stylu gradientów, kolory przechodzące w inne, wyglądało to jak jak kolorowe obłoki, chmury, niebo
Później zaczęłam malować naturę, ze zdjęć, bo nie lubię siedzieć i malować na podwórku, owady, wiatr, oślepiające słońce 
Teraz po latach zaczynam znów wracać do malowania i zaczęłam od tempery, bo nią można malować jak akwarelą ale i jak akrylami.
Rysunku uczyłam się z książek o rysowaniu (wtedy jeszcze nie było yt i innych ciekawych stron w internecie) teraz po prostu patrzę jak malują inni, na instagramie często ktoś czasem nagrywa jak maluje, na yt, na pintereście.
Jak to powiedział mój profesor od sztuki na studiach najważniejsze jest ćwiczenie, bo rysować i malować można nawet małpę nauczyć:)
Ważne są też pędzle i papier, płotno na którym malujesz. Ja teraz kupuję pędzle naturalne, a płotno kupuję na metry na allegro od razu przygotowane do malowania:)
Jako paro letnie dziecko, gdy podobał mi się jakiś obrazek w książeczce, brałam kartkę ołówek, kredki i próbowalam odwzrorować identycznie na kartce. Nie wiem w jakim stopniu urodziłam sie z talentem a w jakim pomogły mi takie zabawy, bo całe dnie spędzałam na przerysowywaniu zwięrzątek z książek ilustrowanych:)