Jestem z chlopakiem od 2 lat. Mamy ponad 30 lat oboje. Od ok pół roku ze względu na problemy osobiste mój chłopak coraz częściej sięgał po alkohol. Poczatkowo tłumaczył, że chce się odprężyć, że jest weekend i inne wymówki. Niestety w ostatnich miesiącach picie nasililo się przynajmniej do 2 razy w tygodniu. Próbowałam tłumaczyć, że psuje sobie tym zdrowie, że to nie jest rozwiazaniem na problemy, że straci przez to pracę, mnie, przyjaciół.Proponowałam terapię psych ze względu na źródło nałogu. On popierał to co mówię, jednak twierdził że nie czuje potrzeby terapii i coraz częściej sięgał. Ostatnio zaczął obiecywać, że już się ogarnie, jak zwykle słowa nie dotrzymywal. Ja w ferworze nerwów mówiłam że poinformuje o tym jego rodziców bo już sama nie daje rady. Na co on odpowiadał, że to bedzie nasz koniec bo nie chce ich zamartwiać. Jednak wczoraj nie wytrzymałam i po kolejnym jego wypiciu zadzwoniłam do jego rodzica z informacją że jest problem. Chlopak przestał się do mnie odzywać, tłumaczenia nic nie dają. Pomijajac fakt, że to on zawiódł po raz kolejny. Czy dobrze zrobiłam dzwoniąc do rodzica?
2 2019-03-28 10:55:37 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-28 10:57:02)
Macie ponad 30 lat, a Ty na skargę do rodziców latasz?
Problem z alkoholem to inna kwestia. Ale chłopak jest dorosły i jedynie on sam może coś z tym zrobić. Twój wybór, czy chcesz z nim być, czy nie, rodzicom nic do tego.
Macie ponad 30 lat, a Ty na skargę do rodziców latasz?
Problem z alkoholem to inna kwestia. Ale chłopak jest dorosły i jedynie on sam może coś z tym zrobić. Twój wybór, czy chcesz z nim być, czy nie, rodzicom nic do tego.
Tu nie chodzi o skarżenie. Po prostu wiem, że ojciec jest jedną z nielicznych osób, które mają wpływ na niego. Więc jeśli nic nie pomaga to tonący brzytwy się chwyta...
Dobrze zrobiłaś, bo pokazałaś mu, że nie rzucasz słów na wiatr, więc gdy zagroxisz mu swoim odejściem od niego on potraktuje twoje słowa poważnie i albo zacznie coś że sobą robić, albo dopuści do tego, że go zostawisz.
A jego rodzice powinni wiedzieć o tym, że ich syn staje się pijakiem.
Wiedzieć powinni, ale wymaganie od nich, żeby wpłynęli na syna, jest nie na miejscu.
6 2019-03-28 12:07:24 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-28 12:08:25)
Rodzice mają prawo do swojego dziecka, nawet gdy to dziecko ma ponad 30 lat, a wpadanie w pijaństwo to nie błahostka. Jeśli ojciec ma wpływ na syna, to lepiej żeby wiedział o tym, że syn się stacza.
Autorko, jeśli zapowiesz mu, że coś zrobisz, rób to potem konsekwentnie, żeby facet wiedział, że twoje słowo warte jest więcej niż worek pieniędzy.
Jeśli zobaczysz, że nic na tego faceta działa, że dalej chleje u to coraz częściej wtedy zostaw go i nawet sie na niego nie oglądaj.
On ma wybór i ty też masz wybór.
Ależ oczywiście, że rodzice mają prawo martwić się o dziecko, nawet pięćdziesięcioletnie, i mają prawo perswadować. Działa to w drugą stronę również.
Dobrze zrobiłaś.
8 2019-03-28 12:12:03 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-28 12:14:43)
Ja bym w to rodziców nie wciągała. W ogóle to całe tłumaczenie, błaganie nie kojarzy mi się z relacją dwojga dorosłych ludzi tylko z układem "mamusia i niesforny synuś".
On ma przestać pić z własnej woli, a nie ze strachu przed rodzicami. Co wcale nie znaczy, że trzeba ukrywać problem przed nimi i całym światem.
Wiadomo, że nie miałam na celu lecieć z byle błahostką do ojca bo mój chłopak pije i trzeba go zlać. Wiem po prostu, że ojciec jest jedną z nielicznych osób, które potrafią go ogarnąć. Nie miałam bynajmniej nic złego na celu i tak oni jak i on doskonale o tym wiedzą. Chce żeby byli świadomi, żebym nie była z tym sama
Jestem w stanie pójść z nim na terapie psychologiczną żeby porozmawiać o problemie i pomóc w rozwiązaniu. Niemniej jednak twierdzi że nikt nie zrozumie jego problemu. Gdyby była taka opcja to mogłabym umówić psychologa na wizytę domową żeby chociaż spróbował porozmawiać.
Jestem w stanie pójść z nim na terapie psychologiczną żeby porozmawiać o problemie i pomóc w rozwiązaniu. Niemniej jednak twierdzi że nikt nie zrozumie jego problemu. Gdyby była taka opcja to mogłabym umówić psychologa na wizytę domową żeby chociaż spróbował porozmawiać.
Tylko nie baw się przypadkiem w jego psychoterapeutkę.
Moim zdaniem niedobrze, bo to jest dorosły człowiek i nie ma obowiązku spowiadać się rodzicom ze swojego zachowania. Gdyby ktoś się tak zachował wobec mnie odebrałabym to bardzo negatywnie.
13 2019-03-28 12:37:07 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-03-28 12:41:17)
Hmm... nie jestem zbytnią optymistką. Skoro Ty latasz, załatwiasz interweniujesz, a on ma to w nosie, to słabo... To się bardzo łatwo mówi, ale patrząc z boku - ja bym w tego typu relację nie brnęła. Krótka piłka: rób coś, chłopie ze sobą, albo nie ma mnie tu.
Byłam w takim związku, gdzie perswadowałam, prosiłam, przeklinałam w bezsilnej złości. Figę to dało poza narastającą frustracją i zszarganymi nerwami.
Już jesteś bardziej zaangażowana w jego potencjalne leczenie, niż on sam. To świadczy o tym, że zaczyna się współuzależnienie.
Dobrze zrobiłaś, że powiedziałaś jego ojcu. Teraz powinnaś się odsunąć całkowicie. Jeśli zechce się leczyć, wspieraj go w tym. Ale NIGDY nie załatwiaj jego spraw za niego.
Wiedzieć powinni, ale wymaganie od nich, żeby wpłynęli na syna, jest nie na miejscu.
a co jest na miejscu? pozostawienie chłopaka samego sobie?Dlaczego nie wypada prosić o pomoc jego rodziców, by np dobrze nim potrząsnęli? Moim zdaniem trzeba mu pomóc a nie przygladać się jak się stacza w dół. I dlaczego w tą pomoc nie wciągnąć rodziców? Dlaczego np tylko autorka ma mieć na głowie uzależnienie czy chorobę alkoholową partnera? Niech i ją też ktoś wspiera. Chociażby własnie jego rodzice.
Ja tez uwazam, ze dobrze ze rodzice wiedza. Nie chodzi o skarzenie ani oczekiwanie ze przeloza syna przez kolano i dadza lanie a zwykla informacje do ktorej maja prawo. Szczegolnie to prawo jest istotne w sytuacji gdy Wasze drogi moga sie wkrotce rozejsc. Dobrze by w takiej sytuacji ktos inny, bliski byl swiadomy sytuacji. Oczywiscie i tak decyzja o leczeniu nalezy do chlopaka bo nawet zaciagniety na terapie nie wyleczy sie jesli to nie bedzie jego wola i chec. W obecnej sytuacji odwrocilabym sytuacje. Nie on Cie bedzie straszyl ze Cie zostawi jesli zagrozisz jego komfortowi picia tylko to Ty mimo ze kochasz to odsuwasz sie od niego bo nie mozesz patrzec na krzywde ktora sobie robi. Albo chlopak przejrzy na oczy i wezmie sie za siebie albo calkiem pograzy. Tak czy siak Ty go swoja miloscia i chceniem nie wyleczysz, sama predzej wpadniesz we wspoluzaleznienie jak to zauwazyla Cyngli. Nie znam zadnego alkoholika, (a poznalam kilku) i zaden z nich nie wyszedl z tego dzieki woli, prosbom, grozbom partnerek/zon. Czesc sie zapila na smierc, czesc pije do dzis a czesc sama w ktoryms momencie ze strachu o swoje zycie albo pod wplywem innych impulsow (np. narodziny wnuczki) odstawila alkohol.
17 2019-03-28 13:03:44 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-28 13:10:46)
Witaj majana przeczytaj sobie ten wątek https://www.netkobiety.pl/t112733.html Autorka miła podobne dylematy jak Ty i jak tysiące kobiet
Uważam że postąpiłaś słusznie informując rodziców chłopak bo być może jego picie wiąże się z alkoholizmem a to jest choroba w dodatku postępująca i śmiertelna nawet w młodym wieku to nie są przelewki i jakaś "idealistyczna" zabawa z ochroną prywatności .
Wstyd jest poważną częścią uzależnienia oraz silny opór przed leczeniem .Czy jest pijakiem czy alkoholikiem można stwierdzić na terapii
Bardzo wielu pijaków zaczyna chorować na alkoholizm .
Leczenie zespołów uzależnień wymaga kwalifikacji Ty się w to nie baw chłopak ma być w tym samodzielny tzn w terapii skuteczne leczenie to leczenie dobrowolne przede wszystkim dla siebie samego chociaż na początku jest tak że leczymy się dla kogoś ale to bardzo nietrwały fundament najczęściej to pozory leczenia. Ty go nie wyleczysz i nie wyleczysz się za niego umordujesz się tylko i możesz tylko kontrolując go się współuzależnić , przestaniesz żyć własnym życiem a to jest chore i bardzo groźne dla Ciebie.
Trudny czas dla Ciebie i ciężkie decyzje przed Tobą
Pozdrawiam
18 2019-03-28 13:15:19 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-03-28 13:19:15)
santapietruszka napisał/a:Wiedzieć powinni, ale wymaganie od nich, żeby wpłynęli na syna, jest nie na miejscu.
a co jest na miejscu? pozostawienie chłopaka samego sobie?Dlaczego nie wypada prosić o pomoc jego rodziców, by np dobrze nim potrząsnęli? Moim zdaniem trzeba mu pomóc a nie przygladać się jak się stacza w dół. I dlaczego w tą pomoc nie wciągnąć rodziców? Dlaczego np tylko autorka ma mieć na głowie uzależnienie czy chorobę alkoholową partnera? Niech i ją też ktoś wspiera. Chociażby własnie jego rodzice.
Dopóki chłopak sam nie zachce zrobić ze sobą porządku, to choćby pół miasta za nim chodziło i perswadowało, to nic z tego nie wyniknie. Napisałam, że rodzice powinni wiedzieć - i owszem, jak najbardziej mogą wspierać Autorkę. Ale ona nie może wymagać od nich, że mają na niego wpłynąć, bo "ona już nie daje rady".
Od siebie zresztą też nie powinna akurat tego wymagać. A tu czytam, że ona nawet na terapię chce z nim iść, załatwi mu itd. To tak nie działa. W ten sposób się uzależnionym nie pomaga.
Najlepszym wyjściem dla Autorki byłoby skontaktowanie się z najbliższym AA czy podobnym ośrodkiem, tam doradzą, co robić, jak się zachowywać, wesprą ją, żeby sama nie wpadła we współuzależnienie, które - podobnie jak Cyngli - uważam, że już się u niej zaczyna.
I nie chodzi o to, kto ma "mieć na głowie uzależnienie czy chorobę alkoholową partnera". Że niby im więcej osób, tym lepiej. To jest jego uzależnienie. Autorka też wcale nie powinna tego na głowie mieć, tylko zająć się sobą.
Czy dobrze zrobiłam dzwoniąc do rodzica?
Uważam, że dobrze, aczkolwiek miej świadomość, że wszystko z czasem może się obrócić przeciwko Tobie.
Podobną sytuację miałam z moim b. mężem. Nie chodziło tu jednak o alko, ale o jego zaburzenia, zazdrość, kontrola, która doprowadziła go do stanów opętania. Grożeniem samobójstwem, bieganie na tory, robienie pętel i patrzenie się na nie godzinami, stanie nade mną z nożem, i albo on albo ja. Wykończona psychicznie, kiedy ataki najczęściej pojawiały się od późnego wieczora do rana, pewnej nocy zadzwoniłam po pomoc do jego matki, bo zakazał mi dzwonić na policję. Tak zrobiłam. Ona oczywiście w szoku, nieświadoma, że jej syn jest po prostu chory. Wieść rozniosła się po jego najbliższej rodzinie. Namawianie na terapię, psychiatrę, leczenie. Po kilku przyjazdach do nas, sama teściowa trafiła do psychologa a mnie zostawili samą. Pod groźbą rozstania, zmusiłam go do wizyty u psychiatry. Pojechaliśmy. Zanim zdecydował się na leczenie, bo oczywiście on nie widział w swoim zachowaniu niczego złego, minęły ze dwa miesiące.
Oczywiście z leczenia nici, wypisał się sam po 3 tygodniach, rodzina przestała się przejmować, ja nadal żyłam w strachu. Aż powiedziałam dość i uciekłam.
To go tylko rozjuszyło, do tego stopnia, że by zmusić mnie do powrotu angażował wszystkich. Rodzina wysłała go do prywatnej kliniki, z której wyszedł "uzdrowiony", tylko że po tygodniu zaczął znów to samo. Wtedy jego rodzina dzwoniła do mnie z pretensjami, żebym mu sama linę podawała, bo oni nie mają zamiaru mu pomagać....
Żyłam prawie przez rok w strachu, w końcu postawiłam, za radą jego psychiatry, na ratowanie siebie i dziecka. On kiedy osiągnął dno, stanął jakoś na nogi, na tyle bym mnie od siebie uwolnić. Znalazł sobie kogoś innego, a na mnie się teraz mści, jego rodzina mnie nienawidzi a moja psychika nadal cierpi.
Jego do niczego nie zmusisz, ale chroń siebie
Dobrze czy źle, nie wiem. Nikt nie wie ale zrobiłaś jak czułaś, więc nie ma chyba lepszej opcji niż ta, którą wybrałaś. Dobrze czy źle to się okaże ale jeśli potrzebujesz wsparcia w tej trudnej sytuacji to dobrze, że się na taki ruch zdecydowałaś. Przynajmniej problem przestał być tajemnicą, więc nie musisz się z nim sama mierzyć. Aczkolwiek... to trudny temat, skoro partner zamyka się w sobie i ucieka w alkohol. Najważniejsza osoba, która może coś w tym kierunku zrobić się wyautowała. Myślę, że ojciec, który cieszy się autorytetem syna może chociaż spróbować coś zrobić. Gdyby nie wiedział, nic by nie zrobił a więc jakaś szansa by przepadła. Wg mnie dobrze zrobiłaś.
Z jednej strony czuje że dobrze, że wiedzą, z drugiej zaś... Nie umiem kłamać, powiedziałam o tym chlopakowi. Co prawda nie do konca opowiedzialam ojcu kiedy, gdzie i jak to wyglada ale że istnieje fakt. Chlopak obraził się śmiertelnie, zapowiada że to koniec związku i ze się wyprowadzi. Tłumacze że nie robiłam nic przeciwko niemu ale nie chce słuchać
To niech się wyprowadza, pomóż mu jeszcze spakować rzeczy, żeby przypadkiem czegoś nie zapomniał, by potem mieć pretekst nachodzenia ciebie.
To zwykły szantaż. Równie dobrze mógłby teraz straszyc cię, że rzuci się np z okna.
Jeśli ustapisz, to na własne życzenie będziesz trzymała pod własnym dachem pijaka i będziesz wykańczała się nerwowo patrząc na to jak on postępuje.
Ciekawe czy ma swoje mieszkanie, czy pójdzie do rodziców.
Chlopak obraził się śmiertelnie, zapowiada że to koniec związku i ze się wyprowadzi.
Lepsze to niż użeranie się do końca życia z alkoholikiem, który ani myśli o leczeniu...
24 2019-03-28 18:18:41 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-28 19:01:55)
Z jednej strony czuje że dobrze, że wiedzą, z drugiej zaś... Nie umiem kłamać, powiedziałam o tym chlopakowi. Co prawda nie do konca opowiedzialam ojcu kiedy, gdzie i jak to wyglada ale że istnieje fakt. Chlopak obraził się śmiertelnie, zapowiada że to koniec związku i ze się wyprowadzi. Tłumacze że nie robiłam nic przeciwko niemu ale nie chce słuchać
Jeżeli Twój chłopak ma problem i odejdzie to wybiera chorowanie nie Ciebie.Uzależnienia stają się szybko ważniejsze i najistotniejsze. Znaczą coraz więcej nawet od bliskich osób które przeszkadzają w nałogowym życiu."Chlopak obraził się śmiertelnie" nic niezwykłego normalka Odebrałaś cząstkę komfortu picia.Odkryłaś w pewnym sensie jego "słabość" i "zdradę" z piciem picie to taka coś jak kochanka prawie zero wysiłku żeby ją mieć.Czuje się zraniony zdemaskowany w swojej "wolności" i jeszcze powiedziałaś rodzicom o tym.To wszystko nie mogło przecież wyjść na jaw.Wcale nie przesadzam jak nie teraz to za rok będzie coraz gorzej z nim i z wami z Tobą.
Z tym odchodzeniem bywa bardzo różnie zdarza się że ludzie wchodzą na taki rollercoaster odchodzą wracają rozstają się błagają obiecują potem Ty odejdziesz pojednania powroty kłótnie awantury on będzie się starał albo nie ,może znajdzie inną może zdradzi albo Ty zdradzisz w odwecie za urazy do niego ,tak przez całe lata nawet i osoby wsół/uzależnione przyzwyczają się do tych chorych skrajnych emocji i ich tłumienia to piekło na ziemi które staje się "normą ".
Zajmij się sobą zrobiłaś co mogłaś reszta już jest poza Twoim zasięgiem kontrolą i wpływem .To co on wybierze to już jego sprawa.
Rodzice też są w podobnej sytuacji jak Ty jeżeli on nie chce słyszeć o leczeniu to wykorzysta rozstanie z Tobą żeby pić dalej bo to odejście to idealny pretekst do użalania się nad sobą poczucia krzywdy i żywienia urazy do Ciebie najlepiej gasi się takie emocje alkoholem narkotykami lub nowym związkiem.Ojca może się tez nie posłuchać to wielka niewiadoma zawsze z tym sięgnięciem dna przez delikwenta.Jednemu dziecko powie "tato nie pij "i idzie się leczyć a drugi wychodzi z mamra i dalej pije.
Takie nałogowe zachowanie to też chory strach lęk przed odpowiedzialnością w związku w rodzinie ja robiłem takie przeróżne numery niby nieświadomie żeby w konsekwencji moja dziewczyna odeszła teraz wiem to na pewno wtedy kiedy się to działo udawałem że mi zależy i nawet wierzyłem w to ale nie ważne co się mówi i myśli ważne co się robi lub nie cały czas to kwestia wyboru.Żyjąc jednak z obsesjami trudno wybrać dobrze.
Dobrze zrobiłaś. Może rodzina wywrze na niego presje i opanuje sie w końcu.
Z jednej strony dobrze (patrząc z Twojego punktu widzenia)... Nie wiedziałaś już po co sięgnąć więc sięgnęłaś po to.
Z drugiej strony źle. Bo na miejscu Twojego chłopaka nie jestem pewna czy tak bez problemu bym Ci wybaczyła. Proszę Cię żebyś nie mówiła moim rodzicom, a Ty mimo to dzwonisz do nich. To moim zdaniem nie w porządku. Skoro nie podobało Ci się jego życie, mogłaś odejść, zamiast bawić się z Matkę Teresę. Bo Wasz związek teraz rozpadnie się tak czy siak.