Z gory sorry za bledy, nie mam polskiej klawiatury.
A wiec od 2 miesiecy spotykam sie z mezczyzna 26 lat, on zakochal sie we mnie od pierwszego wejrzenia.
Powiedzialam jemu, ze mnie sie nie podoba tak jestem powierzchowna... No i on zapytal co ma zmienic, powiedzialam, ze chce zeby schudnal
Zapraszal mnie, spedzalismy fajnie czas i w koncu sie zgodzilam po miesiacu na zwiazek, tyle ze myslalam ze sie zakochuje, bo tesknilam, ale po miesiacu juz nawet nie mam ochoty do niego isc, nie mam ochoty go przytulac. A on z charakteru jest idealny, pracowity, dobre stanowisko, robi magistra w tym samym czasie co pracuje... No ale wyglad, on mi sie w ogole nie podoba i to mnie jakos blokuje
Wiem, ze ta historia brzmi jak nastolatki, ale jest prawdziwa, chyba sie z nim zwiazalam tylko dlatego, ze juz dlugo bylam sama i mi kogos trzeba, ale boje sie ze nigdy juz takiego faceta nie poznam, on na mnie patrzy jak na bogini, powtarza jaka to jestem piekna, robi mi obiady, juz gada o naszych wakacjach. Co robic?
PS. chce mi sie plakac jak o tym mysle