Przez kilka ostatnich miesięcy miałam romans z żonatym kolegą z pracy. Ja jestem singielką, która spragniona bliskości i poczucia, że znowu jest dla kogoś ważna - wlazła z buciorami w czyjś związek i zakochała się jak nastolatka... Wiem, że źle zrobiłam, dostałam to, na co zasłużyłam... Nie oczekuję współczucia, wiadro pomyj pod moim adresem też chyba jest zbyteczne, bo wystarczająco kiepską mam opinię na swój temat...
Postanowiłam napisać tu na forum, bo teraz to wszystko się skończyło, a ja potrzebuję rady- jak sobie z tym wszystkim poradzić? Jak żyć, aby nie zwariować?... Kolega zrozumiał, że ma zbyt wiele do stracenia, tak więc podjął decyzję za nas oboje... Nadal pracujemy razem i zastanawiam się jak mam Go traktować? Nie chcę epatować swoim złamanym sercem, ale Jego widok czy zwykła rozmowa - sprawia mi ból... On nie ma problemu z tym, że jeszcze kilka dni temu mówił mi czułe słowka, a teraz traktuje mnie jak zwykłą koleżankę... Co więcej - nawet chciałby żebyśmy zostali przyjaciółmi (bez seksu i podtekstów)... Ale ja tak chyba nie potrafię...
Zmiana pracy jest na razie niemożliwa... Czy lepiej próbować odciąć się całkowicie (jak się mocno postaram możemy się widywać w pracy tylko raz na kilka dni)? Czy też relacja koleżeńska jest między nami możliwa?
Zmien prace bo to najlepsze wyjscie.
Odetnij się, relacja koleżeńska nie jest możliwa - to on zakończył nie wy.
Porozmawiaj z nim i powiedź mu żeby nie szukał kontaktu - powinien zrozumieć.
Maku2 - słuszna uwaga o tym, że to On zakończył, więc siłą rzeczy - ja do końca tego rozstania nie przepracowałam i utrzymywanie kontaktów mogłoby dawać mi złudną nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci "uczucie" między nami...
Dziękuję za radę.
Mam nadzieję, że wystarczy mi siły aby się odseparować...
Przepraszam, za brak obiektywizmu. Mój małżonek z kryzysem wieku właśnie tak zaczął swój romans z tylko koleżanką z pracy. Mówisz, że cierpisz, tylko wytłumacz mi proszę po kij w to wdepnęłaś? Wiedziałaś, że jest żonaty. Przez Waszą głupotę ucierpiała nie tylko Wasza dwójka. Nie wiem ile wie jego żona a chyba nie jest taka zła skoro jej dla Ciebie nie zostawił. Przez takie numery cierpią również bliscy tych osób. Ciebie mi żal najmniej. Odetnij się od niego, nie szukaj kontaktu, wywal z mediów społecznościowym i sie misiowi nie tłumacz. Zacznij żyć swoim życiem. Co się stało to się nie odstanie. Znajdź pasję, uprawiaj sport i nie rozpamiętuj.
MonkaIska - nie żona nie jest zła i wiem, że On Ją kocha... to nie była historia w stylu "żona mnie nie rozumie"... Na szczęście nie dowiedziała się o tym głupim romansie...
Tak jak pisałam - wdepnęłam w to z samotności, bo coraz więcej mieliśmy wspólnych tematów, bo coraz cudowniejszy był czas razem...
Wiem... z perspektywy żony są to słabe argumenty i jest mi niezwykle przykro, że mogłam skrzywdzić inną kobietę... Przez chwilę po prostu straciłam rozum i łudziłam się, że mogę uszczknąć dla siebie trochę tego szczęścia...że mi się też coś od życia należy...
Czego oczekujesz po swoim wątku? Pytasz o relację koleżeńską a na to pytanie odpowiedziałaś sobie wcześniej. Nie postawiliście granic ty i żonkiś. To nie jest tak, że Cię osądzam sle oboje wdepneliście w kupę a smród się będzie za Wami ciągnął długo. Jeśli gość Cię tylko wykorzystał jest szansa, że udźwignie ciężar zdrady i być może jego małżeństwo przetrwa. Jedyną szansą dla Ciebie ale i dla jego małżeństwa jest abyście całkowicie zerwali kontskt, bez sentymentów. Co Ci po życiu ze zdradzaczem? Zabawił się Waszym kosztem, wrócił na łono rodziny jakby nigdy nic a Ty zostałaś z niczym a właściwie to z piętnem kochanki. Serio chciałabyś być z takim gościem?
Z tej Waszej trójcy to Ty masz szansę wyjść z tego najlepiej. Mówisz, że chciałaś się poczuć kochana, no tak... Lubisz siebie? Ucieszyłaś się jak piesek na przysmak za odrobinę uwagi. Nie tak to powinno wyglądać. Zostsń swoją najlepszą przyjaciółką, szanuj siebie i nie zadawalaj byle czym. Twoja słabość została wykorzystana teraz cierpisz. Naucz się budować własne ja, tak abyś z dumą mogła patrzeć w odbicie w lustrze. Teraz tak nie jest prawda? Spróbuj skorzystać z pomocy psychoterapeuty. A jak Ci będzie źle to pisz. Czasem trzeba dostać kubeł zimnej wody by spojrzeć trzeźwo na siebie.
Naprawdę najlepiej dla Ciebie byłoby, gdybyś mogła zmienić pracę. W przeciwnym razie postaraj się ustawić się tak, żeby jak najrzadziej mieć z nim do czynienia. Poinformuj kochasia, że nie chcesz mieć z nim do czynienia, żadne przyjaźnie czy koleżeństwo, nawet rozmowy nie wchodzą w grę, ponieważ jest to dla Ciebie trudne i uniemożliwia Ci emocjonalne wyplątanie się z relacji. Jeśli był taki dojrzały, powinien to zrozumieć i dać Ci spokój. Niestety przypuszczam jednak, że efekt może być zgoła odwrotny. O różnego rodzaju portalach społecznościowych chyba nie trzeba wspominać: wszędzie blokada i zero śledzenia, stalkowania itd. Zdjęcia, korespondencja out. Tyle, reszta zależy od Ciebie.
MonkaIska - pytasz czego oczekuję po tym wątku? Chyba tego, aby ktoś mnie pocieszył, że nawet z największego bagna można wyjść... że jeszcze będę kiedyś szczęśliwa - bez rozbijania komuś rodziny...
Fakt jest taki, że jestem trochę zdziwiona Jego chłodnym podejściem do sprawy... jak idoiotka myślałam, że łączy nas coś ważnego...a tymczasem dla Niego była to głupia zabawa (tak mi napisał).
Dziękuję za kubeł zimnej wody! Masz rację - muszę polubić siebie, aby i inni mogli mnie polubić tak, jak na to zasługuję... Boję się swoich słabości, ale chcę stworzyć normalną i szczerą relację, a nie chować się po kątach i czuć się jak szmata...
Capricornus - z portali społecznościowych nie korzystam, tak więc śledzenie Go w sieci odpada Dziękuję za radę... Tak też mam zamiar zrobić - odciąć się i nie odpowiadć, nawet na jakiego zaczepki w stylu uśmieszek na komunikatorze w pracy...
Zakładając tego posta miałam jeszcze lekki mętlik, bo mój Kolega nie jest skończonym chamem... Nawet rozstając się napisał, że robi to dla mnie, bo zasługuję na szczęście u boku wolnego faceta... Ale teraz widzę, ze to tylko słowa... tak naprawdę myślał tylko o sobie i bał się, że nasz romans wyjdzie na jaw...a to w jakim stylu to skończył - sms-em, świadczy, że nic nie znaczyłąm dla Niego...
Tak więc koniec wiary w piękne słowa! Muszę spróbować chronić siebie i zapomnieć....
12 2019-02-03 21:02:57 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-02-03 21:04:26)
Ameryki nie odkrywam, ale najlepsza dla Ciebie byłaby zmiana pracy.
Jeśli to niemożliwe, oznajmij mu, że żadnej przyjaźni i koleżeństwa między Wami nie będzie i żeby kontaktował się z Tobą tylko w celach służbowych.
Poza pracą staraj się nie myśleć o nim. Wyjdź do ludzi, zajmij się czymś. Masz jakaś pasję, hobby?
Cyngli - Czytając Wasze odpowiedzi utwierdzam się w przekonaniu, że pomysł z przyjaźnią był utopią, albo być może tekstem rzuconym przez Niego na otarcie łez...
Kolega ma większe perspektywy na zmianę pracy i jeszcze jak "byliśmy razem" rozglądał się za nową posadą, tak więc być może moja udręka pod tym kątem się wkrótce skończy...
Nie siedzę w czterech ścianach - wychodzę do ludzi, mam świetne koelżanki/przyjaciółki, ale jakoś ten czas tak mnie nie cieszy, jak z Nim...
Niestety nie mam żadnego hobby... Staram się rozpieszczać - kino, teatr, kosmetyczka, basen, masaże... ale później jest powrót do pustego domu i znowu to głupie rozpamiętywanie...
Proncipessa83 nikt Ciebie nie pocieszy. Możemy Ci napisać, że jest super ale wiesz, że to nieprawda. Banalne czas leczy rany jest prawdziwe. Żaden facet nie da Ci szczęścia, jak widzisz Twój żonkiś dał Ci tylko jego złudzenie. To Ty musisz zawalczyć o siebie. Poczuć się wspaniałą, spełnioną kobietą. Facet jest i go nie ma. Teraz przeżywasz piekło, rozumiem Cię bardzo dobrze. Ale świat bez niego! istnieje. Wyobraź sobie, że on zostaje z Tobą, zostawia swoją żonę po iluś tam latach bo dopadła go proza życia. Czy ten związek byłby szczęśliwy? Gdyby wyszedł z kumplami nie myślałabyś, że pozna jakąś inną i Cię zostawi? Motylki w brzuszku szybko odfruwają. Zatrudni się atrakcyjna kobieta w Waszej firmie i co? Nie pomyślisz, że i z nią zacznie flirtować? Wiesz co ja jako żona człowieka za, którego dsłabym sobie rękę uciąć (byłabym bez ręki) po całym tym syfie odrodziłam się jsk Feniks. Odkryłam, że sama dobie dam radę i Tobie tego życzę. Co lubisz robić w wolnych chwilach? P.S. Jeśli jeszcze raz napiszesz, że czujesz się jsk szmata to Cię znajdę i tą ścierą zdzielę. Przestań tak o dobie myśleć i tak nisko się cenić.
Z tą przyjaźnią to facet wypalił bo primo nie byłoby mu na rękę rozstawać się z Tobą w gniewie (jeszcze mu brakuje rozgoryczonej kochanki biegnącej w akcie zemsty do żonki) po drugie ma „kolo zapasowe” jakby mu jednsk żona w d..pe kopnęła. Nie czaruj się Twój ex to kawał tchórza.
MonkaIska - Jestem Ci podwójnie wdzięczna, że zechciałaś mi odpisać, tym bardziej, że jesteś po tej drugiej stronie barykady i takimi jak ja powinnaś gardzić...
Masz całkowitą rację - Kolega nie jest typem Casanovy, ale skoro zdradził Żonę będąc w szcześliwym i spełnionym związku, zawsze pojawiałyby mi się znaki zapytania czy to samo nie zrobiłby i mi...
Podziwiam Cię, że jesteś tak silną i świadomą siebie Kobietą... marzę o tym, że i ja taka się stanę...
Cyngli - Czytając Wasze odpowiedzi utwierdzam się w przekonaniu, że pomysł z przyjaźnią był utopią, albo być może tekstem rzuconym przez Niego na otarcie łez...
Kolega ma większe perspektywy na zmianę pracy i jeszcze jak "byliśmy razem" rozglądał się za nową posadą, tak więc być może moja udręka pod tym kątem się wkrótce skończy...
Nie siedzę w czterech ścianach - wychodzę do ludzi, mam świetne koelżanki/przyjaciółki, ale jakoś ten czas tak mnie nie cieszy, jak z Nim...
Niestety nie mam żadnego hobby... Staram się rozpieszczać - kino, teatr, kosmetyczka, basen, masaże... ale później jest powrót do pustego domu i znowu to głupie rozpamiętywanie...
Będzie dobrze, daj sobie czas. Efekty nie będą widoczne od razu.
Nie podziwiaj mnie tylko znajdź tę siłę w sobie. Nie byłam silna gdy się dowiedziałam, była płaczliwym wrakiem człowieka, rozpamiętującą to o czym się dowiedziałam. Pomogło mi to forum rósnież. Zawsze myślałam, że jestem silna a czułam się jak wrak. Na szczęście mam za dużo dumy by dać się upodlić. Pomagsły mi spacery i wysiłek fizyczny. Najgorsze jest nicnierobienie. Myślisz i się ekręcasz w smutny nastrój. Spróbuj z muzyką i ćwiczeniami gdy zacznie Cię nachodzić zły nastrój poprawisz samopoczucie i sylwetkę. Spotykaj się z kumpelami. Spójrz w lustro, znajdź swój atut, uśmiechaj się do siebie, zobacz jaka jesteś zaje..sta. Ty singielka bez zobowiązań i tylu wolnych facetów 83 to Twój rocznik?
Wiesz, ja zostałam zdradzona z koleżanka z pracy, osobna historia. nie jest mi Ciebie ani trochę żal, chyba że nie wiedziałas że jest żonaty?? Jeśli wiedziałas, szkoda mi nawet epitetów, ale ja nie o tym. Uważam że powinnaś poinformować jego żonę O tym co zrobił, nie chodzi mi absolutnie o zemstę, ale uważam że ma prawo do szczerości i zdecydowania czy chce być nadal z takim człowiekiem, poza tym może dzięki temu jakaś inna kobieta nie będzie płakać tak jak Ty teraz kiedy za jakiś czas znów żona bo nie zrozumie
Tak, 83 to mój rocznik
Naprawdę dzięki za rady i konstruktywną krytykę...
Właśnie chcę wrócić na Zumbę (wysiłek fizyczny połaczony z muzyką), tylko muszę doleczyć przeziębienie...
Masz rację - od dziś zmieniam swoje życie i jutro jestem chłodna i obojętna wobec Kolegi Dam znać jak mi poszło jutro..
Wiesz, ja zostałam zdradzona z koleżanka z pracy, osobna historia. nie jest mi Ciebie ani trochę żal, chyba że nie wiedziałas że jest żonaty?? Jeśli wiedziałas, szkoda mi nawet epitetów, ale ja nie o tym. Uważam że powinnaś poinformować jego żonę O tym co zrobił, nie chodzi mi absolutnie o zemstę, ale uważam że ma prawo do szczerości i zdecydowania czy chce być nadal z takim człowiekiem, poza tym może dzięki temu jakaś inna kobieta nie będzie płakać tak jak Ty teraz kiedy za jakiś czas znów żona bo nie zrozumie
RangeRove’a jako zdradzona żona rozumiem Twoje emocje, chyba jesteś świeżo po zdradzie? Z jednym się z Tobą nie zgadzam. Informowanie żony nie należy do kochanki, to zrzucenie na żonę ogromnego brzemienia i odpowiedzialności. Nie od niej powinna się dowiedzieć. Wiesz jaki to ból.
RangeRove'a - nie mam nic na swoje usprawiedliwienie... o tym, że jest żonaty wiedziałam od początku...
Co do informowania żony - nie chcę wchodzić w ich związek... Może po tym romansie mój Kolega zrozumiał jak bardzio kocha Żonę? W końcu zerwał naszą relację, bo zdał sobie sprawę co może starcić cennego...
Nie jest On skończonym skur..m... Chyba oboje zbłądziliśmy i popoełniliśmy życiowy błąd... Tylko On ma do kogo wrócić i może udawać, ze nic się nie stało.. a dla mnie jest to trudniejsze...(bardziej się zaangażowałam)
Tak, 83 to mój rocznik
Naprawdę dzięki za rady i konstruktywną krytykę...
Właśnie chcę wrócić na Zumbę (wysiłek fizyczny połaczony z muzyką), tylko muszę doleczyć przeziębienie...
Masz rację - od dziś zmieniam swoje życie i jutro jestem chłodna i obojętna wobec KolegiDam znać jak mi poszło jutro..
Trudna droga przed Tobą. Powodzenia.
Witaj Autorko!
Przeczytałam Twoje wypowiedzi - i powiem Ci jedno - oczywiście, że jest dla Ciebie szansa na miłość i na życie w pokoju serca, radości ! To, że Twój kochanek Cię zostawił bardzo w tym pomoże. On podjął dobrą decyzję. Jego kobietą jest żona i niech się na niej skupi, niech jej więcej nie oszukuje i niech naprawi swoje błędy. A Ty - otwórz się na Boga, który jest jedynym Dawcą i Nauczycielem prawdziwej Miłości - tej która nie zazdrości, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego i NIGDY nie ustaje... Gdyby ludzie naprawdę wierzyli, że Bóg może dać im wszystko nie byłoby tylu smutnych twarzy na ulicach... Przez grzech przyszła śmierć i zło, więc z grzesznych związków nigdy nie będzie niczego dobrego. Módl się do św. Józefa, a zapewniam Cię, że będziesz kiedyś szczęśliwą żoną ! Pozdrawiam!:)
Fakt jest taki, że jestem trochę zdziwiona Jego chłodnym podejściem do sprawy... jak idoiotka myślałam, że łączy nas coś ważnego...a tymczasem dla Niego była to głupia zabawa (tak mi napisał).
...mój Kolega nie jest skończonym chamem... Nawet rozstając się napisał, że robi to dla mnie, bo zasługuję na szczęście u boku wolnego faceta... Ale teraz widzę, ze to tylko słowa... tak naprawdę myślał tylko o sobie i bał się, że nasz romans wyjdzie na jaw...a to w jakim stylu to skończył - sms-em, świadczy, że nic nie znaczyłąm dla Niego...
Może i nie jest skończonym chamem, jednak pisząc, że dla niego była to tylko zabawa, ulokował Cię na pozycji czasoumilacza, dając jednocześnie do zrozumienia, że ten czas z Tobą, nie miał dla niego większego znaczenia. Nie piszę tego po to, żeby Cię dobić, ale podejrzewam tutaj ingerencję żony, być może ona dowiedziała się o Waszym romansie i jak często w takich przypadkach bywa, wymusiła na nim nagłe zerwanie, a on teraz ratuje swoje małżeństwo.
Pociecha dla Ciebie taka, że w tych okolicznościach to raczej on powinien odczuwać presję na zmianę pracy, szczególnie jeśli jego żona wie, lub się domyśla.
Z tą przyjaźnią to facet wypalił bo primo nie byłoby mu na rękę rozstawać się z Tobą w gniewie (jeszcze mu brakuje rozgoryczonej kochanki biegnącej w akcie zemsty do żonki) po drugie ma „kolo zapasowe” jakby mu jednsk żona w d..pe kopnęła. Nie czaruj się Twój ex to kawał tchórza.
Podpisuję się obiema rękami!
Trudno mi zrozumieć, na co liczą kobiety wchodzące w romanse z żonatymi facetami. To nie może się dobrze skończyć.
Pomocna_88 - Mimo tego, co zrobiłam jestem osobą wierzącą... Fakt, widocznie moja wiara nie jest zbyt silna, skoro nie potrafię zaakceptować swej samotności...
Poszukałam tej modlitwy... Może mi pomoże - a na pewno nie pogorszy sprawy
Josz - Twoje słowa są brutalne, ale chyba potrzebuję takiej brutalnej...ale PRAWDY! Dziękuję... Może to wyda się śmieszne, ale jak tak się poczyta z boku zdanie innych na temat swojego postępowania to otwierają się człowiekowi oczy... Kochając, jesteśmy w stanie wiele rzeczy przełknąć, jakoś sobie wytłumaczyć, a nawet wziać na siebie winę... Tymczasem okazuje się, że to co czuję głęboko, a co bałam się przyznać na głos... że ten układ nie był fajny.. że nie byłąm w nim szczęśliwa i spełniona... że nie o taką bliskość i braterstwo dusz mi chodziło...właśnie jest tym głosem rozsądku, którego powinnam się trzymać...
Niepodobna - Pytasz na co liczą kobiety wchodząc w romanse z żonatymi facetami? Nie wiem jak inni, ale z mojej perspektywy - ja na nic nie liczyłam... Zakochałam się... nagle odkryłam, ze jest ktoś, kto świetnie mnie rozumie, jest miły, czuły... Oddałam się chwili zapomnienia i teraz słono za nią płacę... Rachunek zysków i start nie bilansuje się... ale w chwili uniesienia o tym nie myślisz... niestety Wierzyłam w Jego słowa i wydawało mi się, że wystarczy mi bycie na każdego jego zawołanie...
A jeszcze kilka słów odnośnie dzisiejszego dnia... Spotkaliśmy się w pracy, usłyszałam słowo przepraszam (co mimo wszystko było dla mnie cenne), ale nie zmienia to mojego postanowienia separacji... Nie lubię kwasów, więc nie chcę abyśmy teraz udawali, ze się nie znamy - ale wszelkie tematy prywatne postanowiłam ucinać...
Co się stało, to się nie odstanie, a tych ostatnich kilka dni moich łez oraz Waszych ocen jest nie do cofnięcia i zapomnienia...
Mam nadzieję, że jest to pierwszy dzień cudownej reszty mojego życia
Principessa83 - ja czuję od Ciebie pewne dobro, mimo Twoich czynów. Nie cieszysz się z tego, że kochanek "przyprawił rogi" żonie z Twojego powodu, że oszukiwał ją dla Ciebie za jej plecami... Ty po prostu uległaś iluzji miłości, której pragniesz w głębi serca. Cieszę się, że znalazłaś modlitwę do św. Józefa - zapewniam, że działa A żeby zadośćuczynić - powinnaś modlić się też, aby ten człowiek też się nawrócił i pokochał żonę - to będzie oczyszczające dla Was obojga. Pozdrawiam serdecznie !