Moja historia jest prosta i porypana zarazem.
Kiedyś byłem z kobietą, ot, "big love". Ale z czasem rozlazło się. Miłość przyblakła, wyszedł jej fałsz, kłamstwa... Była ze mną, ale myślami wciąż przy innym. Kochałem ją, ona chyba mnie też, na swój sposób, ale miałem dosyć. Na odchodne potraktowała mnie jak zwykłe gówno.
Była między nami różnica wieku, ok. 9 lat. Czasami czułem się, jak jej ojciec. Wiele chciała, ale od siebie nie dawała wiele. Rozstaliśmy się.
Ona chciała raz wrócić, ale ja nie widziałem już sensu. Po roku milczenia i olewania z jej strony.... po co mi to? Przecież po roku wiele się zmienia, i w człowieku, i w życiu.
Ona ułożyła swoje życie, ja swoje. Po latach... u mnie i u niej wszystko się posypało. Ona po rozwodzie z dwójką dzieci, ja po rozstaniu związku niemałżeńskiego. Bez dzieci.
Ona się odezwała... Wiem, minęło wiele lat od rozstania. Dojrzeliśmy, zmieniliśmy się. Ale minęło 16 lat... to kawał czasu.
I... po co to teraz? Dała to, co najlepsze komuś innemu, swoją młodość, dzieci, małżeństwo, życie... Nie wiem, po co ona chce się spotkać? Czy mam być znów na drugim miejscu, czy znów będę zapomnieniem po kimś... Chyba się zmuszam. Wciąż pamietam, jak gówniano mnie potraktowała...
Nie wiem, czy chcę się z nią nawet spotkać. Nie wiem.
Czy dać szansę? Czy wejść do tej rzeki?...
Moc można ale czy warto. Powiedziałbym że nie. Ale 16 lat to jednak sporo. Wciąż masz do niej uraz ale jeżeli jesteś sam to czemu by się z nią nie spotkać? Może się zmieniła i będzie chciała Cię przeprosić? Nie musisz od razu ładować się z nią w związek. Możesz pospottkac się z nią na luzie i zobaczy czy coś się zmieniło. Może jakiś związek bez zobowiązań. Może warto spróbować chyba że dalej masz na nią takiego hejta że nie mógłbyś na nią patrzeć i na oku masz ciekawsze opcje.
Do tej samej to byś chyba nie chciał?- potraktowała Cię jak g..? sam napisałeś.
Czy to jest ktoś, kto się zmienił? Jakieś uzasadnienie tego spotkania po latach padło?
Moja historia jest prosta i porypana zarazem.
Kiedyś byłem z kobietą, ot, "big love". Ale z czasem rozlazło się. Miłość przyblakła, wyszedł jej fałsz, kłamstwa... Była ze mną, ale myślami wciąż przy innym. Kochałem ją, ona chyba mnie też, na swój sposób, ale miałem dosyć. Na odchodne potraktowała mnie jak zwykłe gówno.
Była między nami różnica wieku, ok. 9 lat. Czasami czułem się, jak jej ojciec. Wiele chciała, ale od siebie nie dawała wiele. Rozstaliśmy się.
Ona chciała raz wrócić, ale ja nie widziałem już sensu. Po roku milczenia i olewania z jej strony.... po co mi to? Przecież po roku wiele się zmienia, i w człowieku, i w życiu.
Ona ułożyła swoje życie, ja swoje. Po latach... u mnie i u niej wszystko się posypało. Ona po rozwodzie z dwójką dzieci, ja po rozstaniu związku niemałżeńskiego. Bez dzieci.
Ona się odezwała... Wiem, minęło wiele lat od rozstania. Dojrzeliśmy, zmieniliśmy się. Ale minęło 16 lat... to kawał czasu.
I... po co to teraz? Dała to, co najlepsze komuś innemu, swoją młodość, dzieci, małżeństwo, życie... Nie wiem, po co ona chce się spotkać? Czy mam być znów na drugim miejscu, czy znów będę zapomnieniem po kimś... Chyba się zmuszam. Wciąż pamietam, jak gówniano mnie potraktowała...
Nie wiem, czy chcę się z nią nawet spotkać. Nie wiem.
Czy dać szansę? Czy wejść do tej rzeki?...
Do tej samej rzeki możesz wchodzić tyle razy, na ile masz na to ochotę, lecz pamiętaj, że za każdym razem sytuacja towarzysząca kąpieli i sama woda będzie inna.
Z drugiej strony, gdybyście dobrze czuli się w tej wodzie, nigdy byście z niej nie wyszli.
Czy warto? hm..w zdecydowanej większości przypadków odnowione związki nie są udane.
Dobrze zrozumiałam, że nadal jesteś mężem? Jeśli tak, to zastanów się czy w tej rzece nie utoniesz.
Przecież ona dalej ma Cie gdzieś, tylko szuka zabezpieczenia dla swoich dzieci. Przecież to temat z serii "klasyki związkowe". Odradzam najgorszemu wrogowi
6 2018-12-27 19:21:19 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-27 19:26:14)
Minęło sporo lat.
Może w tym czasie nie próżnowała i dostrzegła swoje przewinienia i Twoją wartość, jeśli taką dla niej posiadasz.
Może chce coś wyjaśnić, uciszyć własne sumienie, przeprosić. W przypadku próby naprawy przez nią wyrządzonych Tobie krzywd możesz jej powiedzieć, co Ci coś leży na sercu, albo stwierdzić, że nic Ci nie jest winna i niech żyje swoim życiem w spokoju.
Kolejna rzecz jest taka, że może ona działać na rozum i logikę, więc teraz próbuje sobie załatwić faceta, który w przeszłości rokował najlepiej po tym, którego jednak wybrała. Bada teren. W takim przypadku, jeśli byłbyś nią zainteresowany a chyba nie jesteś, bo uważasz, że nie ma Tobie nic interesującego do zaoferowania: ”Dała to, co najlepsze komuś innemu, swoją młodość, dzieci, małżeństwo, życie...”, to podobnie do niej możesz zbadać teren. Czy jakoś stara się dla Ciebie, czy traktuje Cię jak zastępstwo wymarzonej miłości i upragnionego związku, coś jak lekarstwo na samotność. To szybko wyjdzie w praniu.
Nie wydaje mi się, że musisz już podejmować decyzje. To, że ona się do Ciebie odezwała nie znaczy, że musisz podejmować jakiekolwiek ponadnormatywne starania. Możesz być wręcz bierny, wysłuchać, co ona ma do powiedzenia, dać sobie czas na przemyślenia.
Dała to, co najlepsze komuś innemu...
Masz to sobie wytatuować na powiekach od wewnętrznej strony i trzymaj się od niej jak najdalej.
No chyba że naprawdę nie masz lepszych pomysłów na to co możesz zrobić z resztą swojego życia
i koniecznie chciałbyś je poświęcić na bycie popychadłem wyrachowanej suczy oraz gromadki jej dzieci,
to wtedy spoko, idź jak w dym i jeszcze sam sobie przywiąż kamień do szyi przed wejściem do tej rzeki.
Wiesz jak to jest? Zazwyczaj pierwsi po wielu latach odzywają zię Ci, którzy skrzywdzili... nagle uświadamiając sobie, że "on/a tak mnie kochał/a". Licząc na to, że już do grobowej deski pozostaną miłością czyjegoś życia. Tzw "ofiara" porzucenia, zawsze będzie pielęgnowała w sobie uczucie odrzucenia, mylnie wmawiając sobie, że to ich wina, że nie zasłużyli na miłość danej osoby. Dlatego lecą jak ćmy w ogień...
Tzw "ofiara" porzucenia, zawsze będzie pielęgnowała w sobie uczucie odrzucenia, mylnie wmawiając sobie, że to ich wina, że nie zasłużyli na miłość danej osoby. Dlatego lecą jak ćmy w ogień...
Z jakiego harlequina takie rewelacje? Jak zerwała, to znaczy, że niech idzie na drzewo, widocznie nie pasowaliśmy do siebie. Powo jej w życiu.
Powroty przerabiałem. To nie działa, bo gdyby dwie osoby do siebie pasowały - nie byłoby rozstania, po którym trzeba powracać.
Powinęła jej się noga, bo zaliczyla rozwód i została sama z dwójką dzieci. W takich sytuacjach człowiek może poczuć się przegrany i wtedy zaczyna wspominać, jaki to kiedyś był głupi i gdyby można bylo cofnąć czas itd. Nagle można przypomnieć sobie kogoś z dawnych lat i pomyśleć "oh, ten to mnie kochał, może dalej mnie kocha?"i wtedy od pomysłu do przemysłu droga bywa krótka. W desperacji nawiązuje się kontakt z pogardzana dawniej osoba będąc pewnym, że ta osoba o niczym innym przez te lata nie marzyła, jak tylko o tym, by znowu zaszczyciła go gwiazda.
Ja odradzam ci kontakt z tą kobietą, bo będziesz dla niej chwilowym plastrem, a gdy stanie na nogi,vwtedy wymierzy ci kopa.
Powodzenia.
Minęło sporo lat.
Może w tym czasie nie próżnowała i dostrzegła swoje przewinienia i Twoją wartość, jeśli taką dla niej posiadasz.
...
Lubię czytać Twoje posty, ale tu powiem tak: iks de
Magdaleno, to nie ten wymiar, nie to życie. Nie ten świat!
Ciekawe czy ty jeden zostałeś zaszczycony odezwaniem się królewny po latach,
czy może to samo kopiuj/wklej wysłała do każdego swojego byłego chłopaka, którego odnalazła na fejsbuku
i szybko przeszpiegowała profil czy mógłby się ewentualnie nadać do roli jelenia (mężuś dał kopa, a żyć jakoś trzeba)
któremu nawinie makaron na uszy jak to przez te wszystkie lata cierpiała katusze myśląc tylko o nim, bla bla bla...
i sru "wyślij do wszystkich" a może akurat ktoryś się odezwie i przygarnie biedną zagubioną owieczkę.
A oni wszyscy już lecą, jeden o drugiego się przewraca pewnie, taka szansa się trafiła, to każdy chce być pierwszy.
13 2018-12-28 01:02:41 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-28 01:04:31)
Czy Wy siedzicie w jej głowie, że tak doskonale już znacie jej niecne motywy i podstępne działania? Być może tak jest, ale chyba Mariusz nie jest w ciemię bity i potrafi rozpoznać, gdy ktoś z braku ciekawszej opcji chce go wykorzystać. Tym bardziej, że przez lata on też nabrał doświadczenia i zapewne nie da się sprowadzić do roli pazia królewny. A może jednak wydaje Wam się, że ona wyzwoli w nim żywe i niekontrolowane uczucia, które go zaleją i zaślepią a wszystko skończy się cierpieniem?
Mariusz, jeśli jest ryzyko, że nie zapanujesz nad swoimi emocjami i uczuciami, to faktycznie lepiej odpuścić. Odpuść też temat, jeśli nie interesuje Cię ani ona jako człowiek, ani powód, dla którego teraz odezwała się do Ciebie.
Moim zdaniem jest szansa, że Twoja ex poniewczasie zdała sobie sprawę, że źle Cię potraktowała, Tym bardziej, że trudne przeżycia pomagają w uświadamianiu sobie swojej własnej podłości. Ale i tak najbardziej przemawia do mnie fantazja, że ona sama nie wie czego tak naprawdę chce. Na Twoim miejscu, co ja mówię na Twoim miejscu, przecież będąc nawet tutaj widzem z boku, jestem ciekawa, co ona ma do powiedzenia ;-) więc spotkałabym się z nią, żeby mieć więcej materiału do badania.
Czy Wy siedzicie w jej głowie, że tak doskonale już znacie jej niecne motywy i podstępne działania? Być może tak jest, ale chyba Mariusz nie jest w ciemię bity i potrafi rozpoznać, gdy ktoś z braku ciekawszej opcji chce go wykorzystać.
W takiej sytuacji najgorzej orientuje się zawsze potencjalna ofiara, czyli tutaj Mariusz. Takich sytuacji były już tysiące i ZAWSZE toczą się tak samo. Skoro ogromna ilość mężczyzn już przez to przechodziła, to wypada oszczędzić sobie cierpienia i skorzystać z ich doświadczenia. To jest chyba TOP 1 ewidentnych sytuacji, których nawet nie ma co rozważać.
jest szansa, że Twoja ex poniewczasie zdała sobie sprawę, że źle Cię potraktowała, Tym bardziej, że trudne przeżycia pomagają w uświadamianiu sobie swojej własnej podłości
W takiej sytuacji najgorzej orientuje się zawsze potencjalna ofiara, czyli tutaj Mariusz. Takich sytuacji były już tysiące i ZAWSZE toczą się tak samo. Skoro ogromna ilość mężczyzn już przez to przechodziła, to wypada oszczędzić sobie cierpienia i skorzystać z ich doświadczenia. To jest chyba TOP 1 ewidentnych sytuacji, których nawet nie ma co rozważać.
Podpisuję się pod tymi słowami rękami i nogami - przechodziłem kiedyś i odradzam. Wszyscy radzili: "nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki", no ale byłem mądrzejszy od nich.
17 2018-12-28 01:12:24 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-28 01:16:35)
MagdaLena1111 napisał/a:Czy Wy siedzicie w jej głowie, że tak doskonale już znacie jej niecne motywy i podstępne działania? Być może tak jest, ale chyba Mariusz nie jest w ciemię bity i potrafi rozpoznać, gdy ktoś z braku ciekawszej opcji chce go wykorzystać.
W takiej sytuacji najgorzej orientuje się zawsze potencjalna ofiara, czyli tutaj Mariusz. Takich sytuacji były już tysiące i ZAWSZE toczą się tak samo. Skoro ogromna ilość mężczyzn już przez to przechodziła, to wypada oszczędzić sobie cierpienia i skorzystać z ich doświadczenia. To jest chyba TOP 1 ewidentnych sytuacji, których nawet nie ma co rozważać.
Czyli generalizacja i niewiara w to, że Mariusz jest w stanie poradzić sobie z przebiegłą babą.
Burzowy napisał/a:W takiej sytuacji najgorzej orientuje się zawsze potencjalna ofiara, czyli tutaj Mariusz. Takich sytuacji były już tysiące i ZAWSZE toczą się tak samo. Skoro ogromna ilość mężczyzn już przez to przechodziła, to wypada oszczędzić sobie cierpienia i skorzystać z ich doświadczenia. To jest chyba TOP 1 ewidentnych sytuacji, których nawet nie ma co rozważać.
Podpisuję się pod tymi słowami rękami i nogami - przechodziłem kiedyś i odradzam. Wszyscy radzili: "nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki", no ale byłem mądrzejszy od nich.
Nie musiałaś od razu rzucać się w ramiona exa, tylko trochę sobie poobserwować. Niektórym raz nie wystarczy, żeby wyciągnąć wnioski, ale mam nadzieję, że Mariusz do tej grupy nie należy i na ten sam lep nie poleci bez dłuższego namysłu :-P
To jest generalizacja typu: Polacy rodzą się biali. Pewnie ktoś tam z mieszanej rodziny powie, że ejjj, ja jestem ciemny! Tylko ile jest takich osób? I oczywiście, że Mariusz sobie nie poradzi. Faceci mają "mientkie" serduszka i rzadko kiedy potrafią wyrzucić z nich swoje byłe na amen. To go zaślepi i tyle.
To go zaślepi i tyle.
W takim wypadku, jak już pisałam, lepiej od razu sprawę sobie darować, a była uprzejmie spławić.