Zrobiłam coś bardzo głupiego. Coś czego nie spodziewalabym się po sobie.
Trawi mnie to od soboty. Nigdy już tak nie zrobię, ale tego nie da się wymazać, stało się.
Wracałam i ryczałam. Jestem sama, w ten dzień kompletnie byłam zdołowana i jakiś diabeł mnie pokusił?
Teraz odczuwam wstyd i ...jestem kompletną kretynką.
Czy Wy też macie taki żal do siebie?
Zrobiłam coś bardzo głupiego. Coś czego nie spodziewalabym się po sobie.
Trawi mnie to od soboty. Nigdy już tak nie zrobię, ale tego nie da się wymazać, stało się.
Wracałam i ryczałam. Jestem sama, w ten dzień kompletnie byłam zdołowana i jakiś diabeł mnie pokusił?
Teraz odczuwam wstyd i ...jestem kompletną kretynką.
Czy Wy też macie taki żal do siebie?
Zamiast deprecjonowania i obwiniania się życzę łagodności dla siebie i wyciągania wniosków.
Staram się nie popełniać złych decyzji, ani uczyć się na błędach więc aktualnie nic takiego nie odczuwałem. Według mnie z czasem Ci minie. Tak jak @Wielokropek, wyciągnij wnioski z tego i tyle.
Hej.
Wydaje mi się, za każdy w życiu zrobił coś, czego żałuje. Musisz to zaakceptować, przyjąć, pogodzić się z tym, przestać walczyć i zadręczać się. To już się stało i się nie "odstanie". Wyciągnij wnioski, może staniesz się przez to mądrzejsza? Przybliżysz się do Boga? Zmienisz swoje podejście do czegoś?
Skoro już zaczęłaś mówić o diabłach, to tak, owszem napewno jakiś diabeł Cię podkusił, a teraz chce sprawić, abyś nigdy o tym nie zapomniała.
Głową do góry
(...) Musisz to zaakceptować, przyjąć, pogodzić się z tym, przestać walczyć i zadręczać się. (...)
Nie. Nie musi. Może (jeśli może). To mała lecz istotna różnica.
Zrobiłam coś bardzo głupiego. Coś czego nie spodziewalabym się po sobie.
Trawi mnie to od soboty. Nigdy już tak nie zrobię, ale tego nie da się wymazać, stało się.
Wracałam i ryczałam. Jestem sama, w ten dzień kompletnie byłam zdołowana i jakiś diabeł mnie pokusił?
Teraz odczuwam wstyd i ...jestem kompletną kretynką.
Czy Wy też macie taki żal do siebie?
Nie, nie żałuję podjętych decyzji. Oceniam je jedynie na przyszłość przez pryzmat ich konsekwencji.
Decyzji, po których mogę się spodziewać wystąpienia określonych konsekwencji, zazwyczaj przeze mnie niechcianych i nieprzyjemnych - nie podejmuję.
Zadaj sobie pytanie czy za tydzień-miesiąc-rok bedzie to miało jakiekolwiek znaczenie ?
Ja tam żałuję juz 10 lat podjętej decyzji o kredycie w CHF. Na szczęscie było to tylko na 50% wartości bo miałem troche oszczędności ale i tak wyszedłem na tym kiepsko. Dodatkowo wziąłem cały ciężar na swoje barki, żona wie że mamy kredyt ale nie wie w jakiej walucie. Taka "pokute" sam na siebie nałożyłem.
Arkadiusz Ar napisał/a:(...) Musisz to zaakceptować, przyjąć, pogodzić się z tym, przestać walczyć i zadręczać się. (...)
Nie. Nie musi. Może (jeśli może). To mała lecz istotna różnica.
Oczywiście bo jedyne co się musi to wyciągnąć kopyta tak ostatecznie.
Ta mała różnica nazywa się wolność (dla mnie ) - można się przyzwyczaić.
Żałować nie warto chyba że komuś to potrzebne do czegoś ,a od tego można się odzwyczaić - nie boli.
To co się wydarzyło to już historia ,do której nie zawsze należy wracać(tym bardziej jeśli uważasz że to głupie) Żyj życiem i nie patrz za siebie.. Było minęło niezadreczaj się.
11 2018-12-12 13:16:59 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-12-12 13:35:16)
Zadaj sobie pytanie czy za tydzień-miesiąc-rok bedzie to miało jakiekolwiek znaczenie ?
no właśnie. Czasem przejmujemy się drobiazgami, którym nadajemy zbędną wartość.
Jeśli ta "głupota" autorki nikomu krzywdy nie wyrządziła to nie ma co przeżywac. Zwłaszcza, że żal przeszłości nie zmieni. W tym wymiarze jego wartość jest zerowa. Warto natomiast zdać sobie sprawę z owej popelnionej głupoty, aby naprawić, co można lub zminimalizować konsekwencje i wyciągnąć lekcje na przyszlosc.
12 2018-12-12 13:51:46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-12-12 13:52:50)
Nie żałuję nigdy. Chyba dlatego- ze jak podejmuję je pod wpływem emocji- to są to pozytywne emocje Nigdy mi się natomiast nie zdarzyło zadecydować o czymś w przypływie strachu, gniewu czy złości- takich pewnie żałowałabym..
Czy warto? Może nie warto, ale jednak czasem się zaluje, bo człowiek nie jest jakims robotem, i popełnianie bledow jest wpisane w jego zycie. Wazne, by wyciagnac wnioski, a z tym chyba jest najtrudniej.
Na ten moment kiedy to się działo- oprócz frustracji, która mną zawładnęła- potrzebowałam adrenaliny/emocji, jakkolwiek to nazwać.
Czy będzie to miało konsekwencje za tydzień, miesiąc...ktoś kto to widział może mi zrobić opinię- chyba tego obawiam się najmocniej.
Trzymalam fason, a teraz nie wiem co się ze mną dzieje. Zwariowałam do reszty na stare lata.
Wiem, że nie powtórzę już tego błędu, ale nikt normalny tak nie postępuje jak postąpiłam wtedy ja.
Chciałam emocji-były. I mam je do dzisiaj tylko niekoniecznie już te pozytywne ...
Dziękuję za wsztstkie odpowiedzi
Jeśli nikogo nie skrzywdziłaś, to nie ma co żałować. Dałaś wyraz swoim potrzebom i emocjom, bo widocznie tego w tamtym czasie potrzebowałaś.
Piszecie tak, bo nie wiecie czego się dopuściłam. Gdybym opisała, wylalibyscie na mnie pomyje.
Tak to działa...
Nikogo nie skrzywdziłam, oprócz samej siebie.
Chcesz się katować? Rób to. Zaniechaj jednak jednego: przypisywania innym swoich ocen własnej osoby.
18 2018-12-14 00:26:06 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2018-12-14 00:30:06)
Tak sobie myślę , ze twierdzenia "ja bym przecież tego nie zrobił ,
nie spodziewałbym się tego po sobie,
u mnie to niemożliwe itd." w stosunku do faktów dokonanych ..
To trochę tak, oszukiwanie siebie.
Może lepiej zaktualizować ocene, włąsnej osoby, na podstawie tego co się stało, a nie wypierać lub
przypisać to jakiejś czeście osobowości której nie posiadamy .
Troche naciagana sprawa ..
Ja mam tak, że przyjęłam z wielką ulgą (ale po dłuższej pracy) taki sposób patrzenia: w każdej sytuacji robię to, co w tym momencie NAJLEPSZEGO jestem w stanie zrobić. Gdy mam dużo sił i optymizm i dobry dzień - robię dobre rzeczy, porządnie i jestem w stanie przemyśleć decyzje. Ale gdy mam zły dzień - wtedy robię rzeczy, na które mam siłę. Może i są mniej doskonałe, może czasem zupełnie złe - ale to było najlepsze, co mogłam zrobić, jedyna dostępna opcja na ten moment, w tych warunkach.
Bardzo mi to pomaga nie czuć żalu i wyrzutów.
Również nie wyrzucam sobie tego, czego nie zrobiłam. Lem napisał "Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś." Dopowiadam sobie, że gdybym mogła, to bym zrobiła!
Jesteśmy tylko (i aż) ludźmi, dlatego zdarza się, że podejmujemy błędne decyzje. Czasu się nie odwróci, można jednak wyciągnąć naukę na przyszłość.
Już miałam napisać, że żałuję jednej jedynej decyzji, którą kiedyś podjęłam, ale zaraz przyszła refleksja, że przecież nie, ja próbowałam pewnym zdarzeniom zapobiec, a że nie na wszystko mamy wpływ i w tym konkretnym przypadku niestety nie mój głos był decydujący, to stało się jak się stało. Długo się z tym gryzłam, bo konsekwencje były bardzo poważne, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że mojej winy nie było w tym żadnej. I nie, nie była to próba usprawiedliwienia się, ale realna, chłodna ocena sytuacji.
Ogólnie wychodzę z założenia, że podejmujemy decyzje, które na daną chwilę wydają nam się najlepsze, czasem wręcz jedyne słuszne, a że nie mamy szklanej kuli, z której można byłoby wyczytać przyszłość, to zdarzają się pomyłki. Osobiście staram się do nich nie dopuszczać i chyba całkiem nieźle mi to wychodzi - pod warunkiem, że słucham swojej intuicji. Owszem, zdarzało mi się popełnić błędy, ale one były naturalną konsekwencją robienia czegoś wbrew sobie, dlatego nauczona doświadczeniem dziś już w takich chwilach nie ulegam.
Piszecie tak, bo nie wiecie czego się dopuściłam. Gdybym opisała, wylalibyscie na mnie pomyje.
Tak to działa...
Nikogo nie skrzywdziłam, oprócz samej siebie.
Niech zgadnę - dałaś się ponieść emocjom, a potem szybko pojawił się kac moralny? To ma jakiś związek z seksem, prawda?
Piszecie tak, bo nie wiecie czego się dopuściłam. Gdybym opisała, wylalibyscie na mnie pomyje.
Tak to działa...
Nikogo nie skrzywdziłam, oprócz samej siebie.
kochana, wybacz więc sobie i się nie zadręczaj, czasu nie cofniesz. Ta opinia ludzka która Cię ocenia a której najbardziej się obawiasz, też robi głupoty Pogadają i zapomną, znajdą sobie inny obiekt do plotek.
Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Dzięki Wam przestałam się tym tak zadręczać. Niesmak pozostanie, jakiś czas będę unikać pewnych miejsc i może jeszcze wszystko wróci do normy...
Olinko, chciałam wysłać do Ciebie wiadomosc priv, ale nie da się.
Tu niestety nie napiszę.
Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam wszystkiego dobrego...!
Przede wszystkim bądź ze sobą szczera. Zrobiłałas to, bo chciałaś. Pewnie chodzi o jakąś zdradę, czy przygodny seks. Jeżeli tego potrzebujesz, to to rób. To zadręczanie przypomina trochę sytuację jak gdybyś chciała się sama przekonać, że "ja taka nie jestem". Jesteś i to zaakceptuj i ciesz się tym co masz.
Myślę, że nie ma się co zadręczać tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość i więcej nie postępować w ten sposób. Szczególnie jeśli nie zrobiłaś nikomu krzywdy swoim zachowaniem i nie zmieni to całego Twojego życia. Daj sobie trochę czasu na przemyślenie