Hej, mam pewien problem.
Mój chłopak wyjechał na zagraniczne wakacje na 2 tygodnie ze swoimi kumplami, z którymi zna się od dziecka. Widują się 2 razy w roku: na święta i właśnie na takim wyjeździe raz do roku. Jesteśmy razem 1,5 roku. Rok temu też był z nimi na wakacjach, ale byliśmy razem dość krótko i wszystko było ustalone zanim się poznaliśmy. Teraz początkowo miałam jechać z nimi. On jest 10 lat starszy ode mnie, ma lepszą sytuacje finansową. Kiedy planowaliśmy ten wyjazd ja zarabiałam bardzo mało. On chciał mi po części sfinansować ten wyjazd, bo to dość droga zabawa, ale ja musiałabym też coś do tego dołożyć. Od tego czasu moja sytuacja finansowa znacznie się poprawiła, ale miałam na głowie dużo innych, ważniejszych wydatków. Wszystko było ustalone od ładnych kliku miesięcy. Pytał się czy nie będzie mi smutno i czy na pewno nie chcę jechać. Nie miałam nic przeciwko temu, uznałam, że należy się mu czas tylko z kolegami. Każdy tego potrzebuje. Dodam, że na wiosnę zabrał mnie na wakacje, za które płacił w całości sam. Tydzień temu przed wyjazdem na obecne wakacje dał mi bukiet róż ''żebym nie tęskniła tak bardzo'' powiedział, że będzie tęsknił.
Niby to wszystko rozumiem, ale jednak czuję się zazdrosna o to, że on sobie odpoczywa, a ja chodzę do pracy... Za rok mamy już na 100 % lecieć razem i na wiosnę też.
Nie mam problemu z tym, że może mnie zdradzać itp. Ufam mu w 100% i wiem, że by tego nie zrobił.
Co myślicie? Czy mam powody do zmartwień?
Czy to zupełnie normalne, że pojechał z kolegami? W końcu sobie na to zapracował....