Jeśli umieściłam temat w złym dziale to przepraszam, ale ten najbardziej wydawał się adekwatny do mojego problemu.
Jestem osobą pełnoletnią (mam skończone 19 lat), mój wiek jest bardzo istotny dla tej sprawy. Obecnie uczę się w technikum. Teraz jestem w klasie maturalnej. Od tego roku mamy nowego nauczyciela z jednego przedmiotu. Miałam ostatnio ciężki okres w życiu, ten nauczyciel okazał mi zrozumienie. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, on mi doradzał, uznawałam go za swojego przyjaciela wręcz. Pewnego dnia umówiliśmy się po szkole w celu korepetycji. Efekt był taki, że mnie upił i zaciągnął do łóżka. Najpierw się opierałam, on nalegał (słownie, nie używał przemocy), aż w końcu uległam i stało się. Definitywnie moją zgodę dostał, ale nie byłam do końca trzeźwa i byłam w wielkim szoku.
Potem miałam wielki kac moralny, od niego dostawałam ciągle nowe propozycje spotkania. Dałam się namówić na to jeszcze dwa razy. Nie mam pojęcia, co mną kierowało. Miałam wrażenie, że ten człowiek daje mi poczucie, że jestem piękną kobietą, w jakiś sposób mi imponowało to, że się mną zainteresował. Jednak owoce mojej seksualnej krótkiej przyjemności są takie, że mam załamanie nerwowe, nie jestem w stanie tego udźwignąć. Ten człowiek zniszczył mi moją niewinność. Czuję się wykorzystana, zgwałcona. Teraz już wiem, że byłam głupia i on żadnym moim przyjacielem nie był. Chciał mnie zaciągnąć do wyra, to był jego cel. Wielokrotnie kazał mi milczeć, a ja go słuchałam potulnie jak baranek. Żałuję tego wszystkiego, co się stało. Mam zniszczoną psychikę.
Długi czas obwiniałam się o to wszystko, jednak parę osób starszych ode mnie przekonywało mnie, że to nie moja wina, że on ponosi większość odpowiedzialności za tą chorą sytuację. Ja sama nie jestem do tego przekonana, bo w końcu wyraziłam zgodę.
Nie mogę patrzeć na tego człowieka. Chcę, żeby zniknął mi z pola widzenia. Zastanawiam się, czy nie wyjawić wszystkiego w szkole, czy to zostawić jak jest. Nie wiem, co robić. Czy mi grożą jakieś konsekwencje z tego, że wdałam się w tą chorą relację gdybym powiedziała o wszystkim, np. wychowawcy?