Kiedy bylam mlodsza popelnilam dwa razy ten sam blad jesli chodzi o mezczyzn. Bylam moze nieufna i zbyt dziecinna.
Faceci chceli tylko jednego a ja myslalam, ze beda ze mna tworzyc cos glebszego.
Zawiodlam sie piszac i wgl goniąc za takimi typami mezczyn kiedy to oni flirtowali sobie i chodzili za raczki z innymi.
Ale do czego zmierzam.
Mialam takich sytuacji w zyciu dwie. Kazdy mezczyzna byl z innej grupy znajomych w kotrej w danym czasie przebywalam.
KIedy 1 facet mnie olal najpierw za nim gonilam on przede mna uciekal. To byla jego grupa znajomych, ja bylam nowa ale nie uwazalam ze nie moge tam przebywac- przeciez byli t moi znajomi .
Jednak wyszlo na to ze opuscilam grupe. Facet pisze do mnie raz na jakis czas na urodziny i to wszystko. Raz na ruski rok spotkamy sie w tramwaju. Przebolalam, glupia bylam, naiwna. Myslalam, ze jestem w stanie zmusic kogos do bycia ze mna a nie tylko spania.
Odeszlam z grupy, po roku wyladowalam w innej grupie. Ta, mozna powiedziec, byla bardziej akademicka, ludzie na doktoratach itp. Czulam ze dobrze mnie przyjeli w gupie( znowi zostalam poznana jako koelzanka kolezanki) . Po pól roku flirtowania zaczelam sypiac z innym chlopakiem. Oczywiscie taka sama historia co rok wczesniej. Skonczylo sie na tym, ze on ode mni jeszcze bardziej uciekal, unikal mnie. Ja jeszcze bardziej przebywalam w grupie u znajomych - nikt nie wiedzial o nas- i kiedy beztrosko przebywalam w grupie on zaczynal byc nieprzyjemny, pokazywac ze ta grupa to jego terytorium- tak jakby moj obraz w jego oczach sie zmienil. Kiedy z kolezanka zaczelysmy odnosic sukcesy w jednej konferencji, on zaczal o mnie i o nim mowic swoim meskim przyjaciolom. Dowiedzialam sie po jakims tam czasie. Zle sie czulam, nie wiem dlaczego tak robil.
ZNOWU odsunelam sie z grupy, znowu bylo to podyktowane tym, ze myslalam ze cos bedzie z romansu a byl tylko gorzki zal, zgrzytanie zebów i jeszcze jakies ploty.
Minelo ok 1.5 roku. Czasem spotykam tego 2 chlopaka w miescie- zwykle hej hej. i nic. Pol roku temu dal mi superlike na tinderze.
Ostatnio okazalo sie ze moi znajomi z pracy ( inna grupa) znaja sie prywatnie z jego jeszcze innymi znajomymi. Okazuje sie ze wszyscy sie znaja. Moja firma robi impreze za jakis czas, glowny organizator chce wszystkich znajomych zaprosic. ( wiem ze bedzie ten drugi , wiem ze na 100% przyjdzie bo lacza ich interesy w pewnym sensie).
Jak ja mam sie zachowywac? olewac czlowieka? powiedziec suche hej? pogadac dyplomatycznie - czesc co slychac, nic, no to papa?
Ogolnie jestem osoba ktora nie ma wielkiego doswiadczenia w relacjach damsko meskich,- oprocz tych dwoch epizodow bylam w 2 zwiazkach jednym ponad rok i jeden ok rok jakies 3-4 lata temu. od tamtej pory nic- tylko jakies zgrzyty i żale. po prostu nie wiem jak ja mam sie zachowac po pol roku , roku do faceta z ktorym kiedys sypialam, nie wyszlo, gonilam go, on pozniej mnie- pozniej powstaly ploty?
wiem, ze juz w jego srodowisko znajomych nigdy nie wejde. zastanawiam sie tylko po prostu czy mam czlowieka poznawac czy nie? a jesli nie- to dlaczego? moze jednak poznawac i rozmawiac bo ludzie sie zmieniaja i dorastaja? poza tym mamy wspolnych znajomych bardzo duzo- ktorych tez laczy praca ?
Dzieki.