Drodzy forumowicze, muszę dokonać pewnego wyboru, ale cały czas nie jestem pewna co powinnam zrobić. Od dawna jestem singielką, nie układało mi się w związkach a ostatnie dwa lata to już w ogóle jakiś koszmar:) Mam przyjaciela. Znamy się od dawna. Kilka lat starszy, żona, dorosła córka, nieudane małżeństwo itd.. w zeszłym roku zaczeliśmy spędzać ze sobą dosyć dużo czasu, żałowałam że facet nie jest wolny, ale jemu było tak wygodnie przez lata tkwiąc z żoną i nie dzieląc nawet pokoju, bo obiadek miał podstawiony, posprzątane..czego chcieć więcej? i kochanka na boku. Powtarzał że od dawna chce się wyprowadzić ale zawsze czekał na dobry moment, córka musi dorosnąć a on otworzyć firmę i kupić mieszkanie. Nie czekałam na niego zbytnio...bo nie kocham go niewiadomo jak...to bardziej myslę jest zauroczenie i sentyment bo naprawdę fajnie było nam razem. MArzyło mi się wiele razy spędzić wspolne wakacje, ale wtedy moje marzenia przerywał telefon od jego żony z informacją że obiad na 16. Wtedy spadałam na ziemię. Jakis czas temu coraz bardziej zaczęło mi na nim zależżeć. Kupił nawet mieszkanie ale wciąż jej o tym nie informował a ona nadal dzwoniła mówiąc na którą oboiadek ma być gotowy.. Przez lata ponoć rozmawiał z nią, że nie jest tak jak powinno byc w malzenstwie a ona tylko odpowiadała że coś sobie wymyśla. Osobne pokoje, brak sexu, brak wspolnych wyjazdów , ona w domu oglądająca seriale, on sam na wakacjach...no hello. Chciał to zmienić ale nie dało się z nią rozmawiać więc za jej plecami kupił mieszkanie. Jednakże ona nadal o tym nie wiedziala i przestało mi sie to podobać i powiedzialam że koniec z jakimiś naszymi spotkaniami bo to nie ma sensu. W moich oczach był tchorzem. Całkiem niedawno pojawił się inny.. nie chcialam się z nim spotkać bo po pierwsze nie podobał mi się a po drugie...co z moim przyjacielem... Jednakże ten zaczął obsypywać mnie kwiatami, zabiegać, traktowac jak ksieżniczkę. no fakt, moze to tylko ściema a potem okaże się inny, no ale pewności nie mam. Jest go wciąż pełno. Jest inny jak moj przyjaciel..jest bardziej czuły, staje na rzęsach abym zwróciła na niego uwagę. Znajomość trwa raptem 2 tyg a ja poznalam jego znajomych, było juz wspólne ognisko, wyjscie do pubu, kregle, ciagle coś sie dzieje, nie muszę się ukrywac ze mnie ktos zobaczy z żonatym..... jest fajnie, ale wciąz w glowie mam przyjaciela któremu poniekąd coś obiecałam. Skoro ciagle narzekałam że żona jego nadal nic nie wie to tak jakbym się dopominała żeby sie w koncu dowiedziala , takze odebrał to że mi na nim bardzo zależy... fakt, nie jest mi obojętny, coś do niego czuję, ale boję sie znajomosci z nim, a bardziej jego żony ktorą znam i gdy dowie sie ze my razem to chyba mnie zabije, boję się też tego, że jest on nauczony juz takiego życia rodzinnego, obiadków ktore żona gotuje, a ten drugi...woli jesc na miescie, nie bedzie mi kazal stac przy garach natomiast ten pierwszy raczej tak....ŻOna przyjaciela dowiedziala sie ostatnio o jego zamiarach i zaczęła się wojna. Jednakze on, zamiast ulgę poczuć przyszedł sie do mnie wyżalić że może to jego wina ze przecież dobre chwile z żoną były......no to chce mnie czy dalej żonę? gdyby był zakochany tak jak mówi to raczej inaczej by się zachowywal przez te ostatnie miesiące i teraz. Byłby szczesliwy ze moze sie wreszcie wyprowadzić i zacząć ukladac nowe zycie. Ostatnio przyjaciel dowiedział się ze kogoś poznałam i oczywiście obraza i wypominanie ze sadził ze to z nim teraz będę. Jesli juz, to ja wolę odczekac kilka miesiecy zanim związałabym sie z nim, bo ja nie chcę bym lekarstwem i pocieszac że dobrze zrobił wreszcie odchodząc od żony... Jesli chodzi o tego drugiego przeraża mnie to, że jest "za szybki", trochę mnie osacza co jest bardzo zniechęcające, ale jest to dobry człowiek i ktos,, przy kim mogę czuć sie bezpiecznie. Jest to równiez facet z glową na karku. Mój przyjaciel też, ale dla niego zawsze najwazniejsza bedzie córka i to jej bedzie dawał wszystko bo jest jej oczkiem w głowie. Ja będę tą drugą i mniej ważną a znam swój charakter i nie bedzie mi z tym dobrze. W sumie to nie wiem co powinnam zrobić. Gdybym tak bardzo kochała przyjaciela to chyba nie miałabym teraz tego dylematu? a może żaden z nich nie jest dla mnie? mam mętlik w głowie
Ja będę tą drugą i mniej ważną a znam swój charakter i nie bedzie mi z tym dobrze.
Rozbawił mnie ten fragment na maxa
Autorko, faktycznie masz trudny dylemat. Na twoim miejscu rozważałabym trzecią opcję -poszukanie kogoś, do kogo bym coś i czuła z wzajemnością, i go chciała z wzajemnością.
Nie chce Cie oceniać ale dlaczego wchodzisz w relacje z żonatym facetem?? po Ci to? to są własnie efekty tego typu znajomości, rozterki, poczucie, że jest się na drugim planie. Poza tym nie wiesz do końca co czuje ten żonkoś i jego żona, wchodzą w tą relacje świadomie rozwalasz czyjeś życie i nieważne co on Ci wciska i jak mu jest z żoną źle, gdyby tak było dawno by od niej odszedł. Ja tez byłam długo sama i wiem jak to jest, potrzeba bliskości, uczucia, poczucia że ktoś jest i można na kogoś liczyć. Pełno kręciło się tez koło mnie, żonatych z tymi samymi śpiewkami jak w Twoim przypadku. Po prostu mam alergię na takich typów, rozwodnik to inna bajka ale nie żonaty, daj sobie spokój z nim, będziesz zdrowsza. Ma dziecko wiec ono będzie zawsze na pierwszym planie jeśli jest dobrym i odpowiedzialnym ojcem i nie możesz siebie stawiać ponad to. Wiem, ze my kobiety myślimy emocjonalnie i przez to robimy błędy ale niestety dla własnego dobra rozsadek musi czasami wziąć górę.
Nie chce Cie oceniać ale dlaczego wchodzisz w relacje z żonatym facetem?? po Ci to? to są własnie efekty tego typu znajomości, rozterki, poczucie, że jest się na drugim planie. Poza tym nie wiesz do końca co czuje ten żonkoś i jego żona, wchodzą w tą relacje świadomie rozwalasz czyjeś życie i nieważne co on Ci wciska i jak mu jest z żoną źle, gdyby tak było dawno by od niej odszedł. Ja tez byłam długo sama i wiem jak to jest, potrzeba bliskości, uczucia, poczucia że ktoś jest i można na kogoś liczyć. Pełno kręciło się tez koło mnie, żonatych z tymi samymi śpiewkami jak w Twoim przypadku. Po prostu mam alergię na takich typów, rozwodnik to inna bajka ale nie żonaty, daj sobie spokój z nim, będziesz zdrowsza. Ma dziecko wiec ono będzie zawsze na pierwszym planie jeśli jest dobrym i odpowiedzialnym ojcem i nie możesz siebie stawiać ponad to. Wiem, ze my kobiety myślimy emocjonalnie i przez to robimy błędy ale niestety dla własnego dobra rozsadek musi czasami wziąć górę.
Moja droga źle mnie zrozumiałaś. Ja nic nie rozwalam, znam go od 15 lat i jego i tą kobiete nudną jak flaki z olejem i od 3 lat mi gada że wciąż jej powtarza ze odejdzie bo dłuzej tak nie może trwać a ona odpowiadała że wymyśla to sobie i zeby dał spokoj a gdy mówił zeby sie nie zdziwiła ze któregos dnia odejdzie to mówiła, nikt cie tu na sile nie trzyma. Ja poznaawałam facetów w tym czasie a on nadal chcial odejsc. Nie dla mnie. Dla siebie. On naprawde sie wyprowadza i ona juz o tym wie no i jest wojna ale remontuje mieszkanie i odchodzi. Tylko wlasnie pytanie, czy faktycznie wniesie pozew o rozwód czy bedzie tak tkwił
Moja droga źle mnie zrozumiałaś. Ja nic nie rozwalam, znam go od 15 lat i jego i tą kobiete nudną jak flaki z olejem i od 3 lat mi gada że wciąż jej powtarza ze odejdzie bo dłuzej tak nie może trwać a ona odpowiadała że wymyśla to sobie i zeby dał spokoj a gdy mówił zeby sie nie zdziwiła ze któregos dnia odejdzie to mówiła, nikt cie tu na sile nie trzyma.
Nie bądź naiwna.
Ktoś, kto chce odejść - po prostu odchodzi, a nie dorabia do tego kilkuletnich ceregieli ze straszeniem żony tym, że wkrótce to zrobi.
Jednak z jakiegoś powodu, on nadal z nią jest i tkwi w tym małżeństwie i posłusznie stawia się na wezwanie, że o 16 obiad na stole.
Przecież nie ma przymusu mieszkania i bycia z żoną. Gdyby chciał odejść, to mógłby to zrobić już dawno, już lata temu.
Do rozwodu nie jest koniecznie potrzebne własne mieszkanie, można odejść i wynająć sobie coś - małe mieszkanie, albo choćby pokój.
Zrozum, on nie odchodzi od żony, bo tego nie chce. Gdyby chciał rozstania i rozwodu, to zrobiłby to już dawno temu.
Ja poznaawałam facetów w tym czasie a on nadal chcial odejsc. Nie dla mnie. Dla siebie. On naprawde sie wyprowadza i ona juz o tym wie no i jest wojna ale remontuje mieszkanie i odchodzi. Tylko wlasnie pytanie, czy faktycznie wniesie pozew o rozwód czy bedzie tak tkwił
Deklarowane słownie chęci, bez konsekwencji w postaci CZYNÓW, to nadal jednak tylko czcza gadanina.
Mówić można wiele, mówić można co tylko ślina na język przyniesie, ale on od kilku lat nie robi nic innego, tylko mówi.
Co z tego, że on ciągle chce odejść - jak twierdzisz - dla siebie samego - skoro nic w tym kierunku nie robi.
Jesli oni nie mają rozdzielności majątkowej, to to mieszkanie wcale nie jest jego, tylko ich wspólne - to po pierwsze.
A po drugie - nie zdziw się, jeśli po zakończeniu remontu on się tam wcale nie wyprowadzi, tylko zaczną je komuś wynajmować ...
Moim zdaniem żadnego pozwu i żadnego rozwodu nie będzie, a Ty narażasz się na kolejne lata życia w ułudzie.
Ani mieszkania żadnego też pewnie nie ma, tylko coś wynajął po cichu, żeby mieć gdzie dupy sobie sprowadzać.
W zasadzie to co najważniejsze już zostało napisane powyżej. Przeczytać, przyswoić, zapamiętać i trzymać się od takich z daleka.
P.S.
Zamiast marnować teraz energię na obmyślanie tego co nam tutaj odpisać, przejdź do sąsiedniego działu "ZDRADY/ROZSTANIA"
gdzie sobie znajdziesz i możesz przeczytać dosłownie setki jak nie tysiące historii identycznych jak twoja.
Nawet dialogi bohaterów będą identyczne i finał też jest zawsze taki sam. Zawsze.
7 2018-05-10 18:41:33 Ostatnio edytowany przez loulouw (2018-05-10 18:42:07)
kate1983 napisał/a:Ja będę tą drugą i mniej ważną a znam swój charakter i nie bedzie mi z tym dobrze.
Rozbawił mnie ten fragment na maxa
![]()
![]()
Autorko, faktycznie masz trudny dylemat. Na twoim miejscu rozważałabym trzecią opcję -poszukanie kogoś, do kogo bym coś i czuła z wzajemnością, i go chciała z wzajemnością.
Stawiam zimne piwo, że on się nie rozwiedzie
Autorko nie bierz niczego z braku laku. Ani jeden ani drugi szczęścia Ci nie da. Szkoda tylko żony. I faktycznie taka z niej jędza, że coś musi dosypywać uzależniającego do tych obiadków, że przed 3 lata się nie rozwiódł. A że kupił mieszkania podczas trwania związku małżeńskiego tym lepiej dla żony- większy majątek do podziału
W ogóle z tych postów nie wynika, żebyś z którymś CHCIAŁA być. Ot, tak byś sobie z kimś była, a że są dwaj, to nie wiesz z którym, bo tak naprawdę żaden nie jest dobrą opcją. Z braku laku możesz być z tym, albo z tamtym... albo jeszcze z innym, co za różnica.
Nie wiąż się z żadnych z nich, znajdź kogoś, do kogo coś poczujesz i przy kim nie będziesz czuła się na wstępie tą drugą albo osaczaną.
Elwira777 napisał/a:Nie chce Cie oceniać ale dlaczego wchodzisz w relacje z żonatym facetem?? po Ci to? to są własnie efekty tego typu znajomości, rozterki, poczucie, że jest się na drugim planie. Poza tym nie wiesz do końca co czuje ten żonkoś i jego żona, wchodzą w tą relacje świadomie rozwalasz czyjeś życie i nieważne co on Ci wciska i jak mu jest z żoną źle, gdyby tak było dawno by od niej odszedł. Ja tez byłam długo sama i wiem jak to jest, potrzeba bliskości, uczucia, poczucia że ktoś jest i można na kogoś liczyć. Pełno kręciło się tez koło mnie, żonatych z tymi samymi śpiewkami jak w Twoim przypadku. Po prostu mam alergię na takich typów, rozwodnik to inna bajka ale nie żonaty, daj sobie spokój z nim, będziesz zdrowsza. Ma dziecko wiec ono będzie zawsze na pierwszym planie jeśli jest dobrym i odpowiedzialnym ojcem i nie możesz siebie stawiać ponad to. Wiem, ze my kobiety myślimy emocjonalnie i przez to robimy błędy ale niestety dla własnego dobra rozsadek musi czasami wziąć górę.
Moja droga źle mnie zrozumiałaś. Ja nic nie rozwalam, znam go od 15 lat i jego i tą kobiete nudną jak flaki z olejem i od 3 lat mi gada że wciąż jej powtarza ze odejdzie bo dłuzej tak nie może trwać a ona odpowiadała że wymyśla to sobie i zeby dał spokoj a gdy mówił zeby sie nie zdziwiła ze któregos dnia odejdzie to mówiła, nikt cie tu na sile nie trzyma. Ja poznaawałam facetów w tym czasie a on nadal chcial odejsc. Nie dla mnie. Dla siebie. On naprawde sie wyprowadza i ona juz o tym wie no i jest wojna ale remontuje mieszkanie i odchodzi. Tylko wlasnie pytanie, czy faktycznie wniesie pozew o rozwód czy bedzie tak tkwił
Sam fakt, że tkwisz w relacji z żonatym facetem powoduje, że dokładasz cegiełkę do niszczenia związku ... Poza tym facet nie żeni się z byle powodu wiec musiał w żonie widzieć więcej niż "flaki z olejem" Myślę, że jesteś więcej warta i zasługujesz na lepsze traktowanie niż potajemne schadzki czy bycie na drugim miejscu...
Facet sypie banałami z podręcznika dla żałosnych palantów zdradzających żony, a dziewczyna łyka te czerstwe suchary i wzdycha czekając...
Nie ma na co, ani tym bardziej na kogo. Mąż zdradzający żonę, to najgorsza szuja, jaka może po ziemi chodzić i nic nie warte ludzkie ścierwo,
a te błazeńskie teksty którymi was raczą nieszczęśliwi żonkosie, to są oklepane standardy, służące tylko i wyłącznie do ściągania wam majtek
i trzymania was pod ręką kiedy panu się zachce. Dostanie co chce i wraca do żonki, nierzadko jeszcze z nią robiąc wieczorem powtórkę,
a rano pakują walizki i jadą nad morze albo w góry na wakacje, mając centralnie w tyłku was, wasze uczucia, wasz czas i waszą godność,
bo dla nich jesteście tylko miłym dodatkiem do małżeńskiej codzienności. Was się tylko używa jak przyjdzie ochota, a nie z wami wiąże,
po czym wyrzuca gdy tylko zaczniecie sprawiać kłopoty, takie na przykład jak naciskanie na poświęcanie wam więcej czasu i uwagi,
o wspólnym zamieszkaniu i normalnym życiu nawet nie wspominając, bo to jest akurat ostatnie na co możecie kiedykolwiek liczyć.
Niezależnie od tego jaką zołzą jest w ich opowieściach ta straszna i potworna żona, oni nigdy od nich nie odchodzą. Nigdy.
Nawet jak zostaną przyłapani na zdradzaniu i wyrzuceni na zbity ryj z chałupy, to i tak najdalej po roku czasu wracają
na kolanach skamleć o wybaczenie przed tymi okropnymi żonami, które były dla nich takie złe, niedobre i beznadziejne.
P.S.
Żadna z was nie chciałaby wiedzieć co ci wasi kochankowie o was mówią, kiedy siedzą w męskim gronie, zwłaszcza po alkoholu.
Wtedy każdej momentalnie pod deklem by się rozjaśniło, ale nie jestem taki i nie będę wam psuł niespodzianki
Witam, dawno nie pisałam ale często czytam. Często nie zgadzam się z tym co piszecie. Byłam już po każdej stronie dlatego myślę że mogę być wiarygodna. Byłam porzucona zona do której jednak mąż wrócił, jak na początku twierdził, ze względu na dzieci. Byłam tez " kochanka" zonatego meszczyzny. Jestem też teraz tą złą zoną i wiem ze to jest prawda, że można być nieszczęśliwym z zona nie kochać się z nią nie odzywać dniami a później iść z nią do miasta czy kina i niby na zewnątrz wszystko wygląda ok ale tak naprawdę nie jest. Dlatego wierze w te gadki zonkosi ze z zona jest mu źle ze że sobą nie sypiaja ze chcieli by odejść ale z jakiegoś powodu nie odchodzi choć wiem ze jest mu źle i to od dawna. Mi też jest źle ale po 20 latach razem boje się zmian i tez pewnie niczego nie zmienię, choć wiem ze jestem nieszczęśliwa i może z kimś innym było by inaczej ale to zawsze jest to " moze" a nie pewność. To właśnie strach powstrzymuje nas przed zmianami i mnie i mojego męża i na tej podstawie wierze ze nie każdy żonaty kłamie. Ze nie każdy wracając od kochanki zapomina o niej i milo spędza czas z kochana zona. Niestety ale znam bardzo dużo takich malzenst
Ani mieszkania żadnego też pewnie nie ma, tylko coś wynajął po cichu, żeby mieć gdzie dupy sobie sprowadzać.
W zasadzie to co najważniejsze już zostało napisane powyżej. Przeczytać, przyswoić, zapamiętać i trzymać się od takich z daleka.
P.S.
Zamiast marnować teraz energię na obmyślanie tego co nam tutaj odpisać, przejdź do sąsiedniego działu "ZDRADY/ROZSTANIA"
gdzie sobie znajdziesz i możesz przeczytać dosłownie setki jak nie tysiące historii identycznych jak twoja.
Nawet dialogi bohaterów będą identyczne i finał też jest zawsze taki sam. Zawsze.
Anderstud, sa wyjatki. NIE zawsze. Nawet gdy dzieci sa w rodzinie. Znam, widzialam na wlasne oczy.
Ludzie, ktorzy maja odwage odejsc, nie maja pozniej latwiejszego zycia, ale przynajmniej sa w zgodzie z samymi soba.
Witam, dawno nie pisałam ale często czytam. Często nie zgadzam się z tym co piszecie. Byłam już po każdej stronie dlatego myślę że mogę być wiarygodna. Byłam porzucona zona do której jednak mąż wrócił, jak na początku twierdził, ze względu na dzieci. Byłam tez " kochanka" zonatego meszczyzny. Jestem też teraz tą złą zoną i wiem ze to jest prawda, że można być nieszczęśliwym z zona nie kochać się z nią nie odzywać dniami a później iść z nią do miasta czy kina i niby na zewnątrz wszystko wygląda ok ale tak naprawdę nie jest. Dlatego wierze w te gadki zonkosi ze z zona jest mu źle ze że sobą nie sypiaja ze chcieli by odejść ale z jakiegoś powodu nie odchodzi choć wiem ze jest mu źle i to od dawna. Mi też jest źle ale po 20 latach razem boje się zmian i tez pewnie niczego nie zmienię, choć wiem ze jestem nieszczęśliwa i może z kimś innym było by inaczej ale to zawsze jest to " moze" a nie pewność. To właśnie strach powstrzymuje nas przed zmianami i mnie i mojego męża i na tej podstawie wierze ze nie każdy żonaty kłamie. Ze nie każdy wracając od kochanki zapomina o niej i milo spędza czas z kochana zona. Niestety ale znam bardzo dużo takich malzenst
Gosia28201, w pelni sie z Toba zgadzam.
Strach, to jest wlasnie to. Strach, ze moze byc gorzej niz jest.
Lub strach, ze wyrzuty sumienia ich pozra.
I staromoda, ze jak zwiazek to na zawsze.
Ze niby dlaczego na zawsze jak nie jest dobrze?
Facet sypie banałami z podręcznika dla żałosnych palantów zdradzających żony, a dziewczyna łyka te czerstwe suchary i wzdycha czekając...
Nie ma na co, ani tym bardziej na kogo. Mąż zdradzający żonę, to najgorsza szuja, jaka może po ziemi chodzić i nic nie warte ludzkie ścierwo,
a te błazeńskie teksty którymi was raczą nieszczęśliwi żonkosie, to są oklepane standardy, służące tylko i wyłącznie do ściągania wam majtek
i trzymania was pod ręką kiedy panu się zachce. Dostanie co chce i wraca do żonki, nierzadko jeszcze z nią robiąc wieczorem powtórkę,
a rano pakują walizki i jadą nad morze albo w góry na wakacje, mając centralnie w tyłku was, wasze uczucia, wasz czas i waszą godność,
bo dla nich jesteście tylko miłym dodatkiem do małżeńskiej codzienności. Was się tylko używa jak przyjdzie ochota, a nie z wami wiąże,
po czym wyrzuca gdy tylko zaczniecie sprawiać kłopoty, takie na przykład jak naciskanie na poświęcanie wam więcej czasu i uwagi,
o wspólnym zamieszkaniu i normalnym życiu nawet nie wspominając, bo to jest akurat ostatnie na co możecie kiedykolwiek liczyć.
Niezależnie od tego jaką zołzą jest w ich opowieściach ta straszna i potworna żona, oni nigdy od nich nie odchodzą. Nigdy.
Nawet jak zostaną przyłapani na zdradzaniu i wyrzuceni na zbity ryj z chałupy, to i tak najdalej po roku czasu wracają
na kolanach skamleć o wybaczenie przed tymi okropnymi żonami, które były dla nich takie złe, niedobre i beznadziejne.P.S.
Żadna z was nie chciałaby wiedzieć co ci wasi kochankowie o was mówią, kiedy siedzą w męskim gronie, zwłaszcza po alkoholu.
Wtedy każdej momentalnie pod deklem by się rozjaśniło, ale nie jestem taki i nie będę wam psuł niespodzianki
Anderstud - przepraszam - do kogo się zwracasz, kiedy piszesz - Wy, Wam, Was ?
Do Autorki wątku ? Czy do wszystkich kobiet na forum ?
Daj sobie spokój z żonatym. Ma żonę i wszystko w domu, a Ty jesteś tylko kochanką. On Cię tylko zwodzi. Co mu obiecałaś? On Ci dawno obiecał i jakoś zawsze jest „jak kupię mieszkanie”, „jak córka dorośnie” – obietnice bez pokrycia. Ty mu nic nie jesteś winna. Odejdź od niego. Jakby chciał odejść od żony dla Ciebie to dawno by to zrobił, a on Cię tylko zbywa, bo dla niego to jest wygodne. W domu ma uprane, ugotowane, obiadek pod nosek podany, a na boku kochankę – układ idealny. Co do żonatego powiem Ci jak może wyglądać Twoja przyszłość. Zdradził swoją żonę. Nie przyznał się do tego tylko dalej ją zdradza. Powiedzmy, że żona się dowie, rozwód itd. Odejdzie do Ciebie. Ty staniesz się „żoną” – nudną, gotującą obiady, sprzątającą itd., a on na boku będzie miał kolejną kochankę.
Nowy facet – daj czas tej relacji, zobacz jak fajnie jest wyjść do ludzi i nie kryć się z tym, ze się z kimś jest. Z nowym może tez to nie być to, ale układ z żonatym jest do zakończenia. Mówisz, ze jego córka jest oczkiem w głowie – gdy romans wyjdzie na jaw, jestem pewna, że będzie nastawiać ojca przeciwko Tobie i będzie prosić, żeby wrócił do żony. A on pewnie posłucha. W tym układzie jesteś przegrana. Jeśli chcesz wyjść z twarzą to odpuść sobie go i tą relację.
16 2018-05-11 11:59:59 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-05-11 12:00:26)
anderstud napisał/a:Facet sypie banałami z podręcznika dla żałosnych palantów zdradzających żony, a dziewczyna łyka te czerstwe suchary i wzdycha czekając...
Nie ma na co, ani tym bardziej na kogo. Mąż zdradzający żonę, to najgorsza szuja, jaka może po ziemi chodzić i nic nie warte ludzkie ścierwo,
a te błazeńskie teksty którymi was raczą nieszczęśliwi żonkosie, to są oklepane standardy, służące tylko i wyłącznie do ściągania wam majtek
i trzymania was pod ręką kiedy panu się zachce. Dostanie co chce i wraca do żonki, nierzadko jeszcze z nią robiąc wieczorem powtórkę,
a rano pakują walizki i jadą nad morze albo w góry na wakacje, mając centralnie w tyłku was, wasze uczucia, wasz czas i waszą godność,
bo dla nich jesteście tylko miłym dodatkiem do małżeńskiej codzienności. Was się tylko używa jak przyjdzie ochota, a nie z wami wiąże,
po czym wyrzuca gdy tylko zaczniecie sprawiać kłopoty, takie na przykład jak naciskanie na poświęcanie wam więcej czasu i uwagi,
o wspólnym zamieszkaniu i normalnym życiu nawet nie wspominając, bo to jest akurat ostatnie na co możecie kiedykolwiek liczyć.
Niezależnie od tego jaką zołzą jest w ich opowieściach ta straszna i potworna żona, oni nigdy od nich nie odchodzą. Nigdy.
Nawet jak zostaną przyłapani na zdradzaniu i wyrzuceni na zbity ryj z chałupy, to i tak najdalej po roku czasu wracają
na kolanach skamleć o wybaczenie przed tymi okropnymi żonami, które były dla nich takie złe, niedobre i beznadziejne.P.S.
Żadna z was nie chciałaby wiedzieć co ci wasi kochankowie o was mówią, kiedy siedzą w męskim gronie, zwłaszcza po alkoholu.
Wtedy każdej momentalnie pod deklem by się rozjaśniło, ale nie jestem taki i nie będę wam psuł niespodziankiAnderstud - przepraszam - do kogo się zwracasz, kiedy piszesz - Wy, Wam, Was ?
Do Autorki wątku ? Czy do wszystkich kobiet na forum ?
Do kobiet zadających się z żonatymi mężczyznami. Przynajmniej ja tak zrozumiałem.
IsaBella77 napisał/a:Anderstud - przepraszam - do kogo się zwracasz, kiedy piszesz - Wy, Wam, Was ?
Do Autorki wątku ? Czy do wszystkich kobiet na forum ?Do kobiet zadających się z żonatymi mężczyznami. Przynajmniej ja tak zrozumiałem.
Dziękuję Puchaty, ale wydaje mi się to być sporą nadinterpretacją.
Tak naprawdę nie wiemy ile w tym wątku jest takich właśnie kobiet.
Logicznie byłoby w takiej sytuacji kierować swoją wypowiedź bezpośrednio do osoby której odpowiadamy, a nie do domyślnego ogółu.
Ale koniec off topu, zmykam
Kupił mieszkanie i żona nic o tym nie wie? Oni mają rozdzielność majątkową? Bo jeśli nie, to co do zasady to jego mieszkanie jest wspólną własnością jego i żony.
Tak, mają rozdzielność majątkową. Żona juz wie od kilku dni, wojna się skonczyła , atmosfera jest niemiła. Do końca miesiąca planuje się wyprowadzić. Mieszkanie widzialam. Ale postanowiłam ewentualnie odczekać jakiś czas. Po to, żeby w samotności trochę pobył bo ja zamiaru nikogo pocieszać nie mam. A potem się zobaczy co będzie
Tak, mają rozdzielność majątkową. Żona juz wie od kilku dni, wojna się skonczyła , atmosfera jest niemiła. Do końca miesiąca planuje się wyprowadzić. Mieszkanie widzialam. Ale postanowiłam ewentualnie odczekać jakiś czas. Po to, żeby w samotności trochę pobył bo ja zamiaru nikogo pocieszać nie mam. A potem się zobaczy co będzie
Jesteś tylko jedną z tysięcy naiwnych kobiet. On Ci mówił, że jest mu źle z żoną i że z nią nie sypia, nie wiesz, czy tak było. Jakby tak źle było, toby może odszedł wcześniej. A jak był z nią dla wygody, to jeszcze gorzej, bo nie świadczy to o nim dobrze. Widzę też, że masz poczucie wyższości nad żoną, bo ona tylko seriale. Może i on Ci tak mówił. Ale wiesz, wszyscy mężczyźni zdradzający żonę tak mówią, że z nimi nie sypiają, że one takie złe. Tylko zwykle żona nic o tym nie wie.
Teraz najwyżej zamienicie się rolami, Ty będziesz na niego czekać, a on będzie latał do innej kochanki. Choćby nie wiem, jakie banialuki opowiadała osoba zdradzająca i w jakim złym świetle nie stawiałaby współmałżonka, to zdradzający zawsze jest winien i to on ma paskudny i kłamliwy charakter, uczciwa osoba się w takiej sytuacji rozstaje. Nie będziesz wyjątkowa, Ciebie potraktuje tak samo.
Poza tym, przeprasza, ale szczerze parsknęłam śmiechem, kiedy przeczytałam o tym przymuszeniu do stania przy garach. Gdybyś chociaż była rocznik '53, a nie '83. Współczesne młode kobiety raczej preferują pełnosprawnych mężczyzn, a nie takich, przy których trzeba robić jak przy świni w zagrodzie. Kota sobie kup, jak nie masz kogo karmić i po kim sprzątać.
Z tym nowym facetem... On Ci się w końcu zaczął podobać czy po prostu jesteś wyposzczona męskiej atencji i zrobiło na Tobie wrażenie, że dał Ci kwiatki? Jak to pierwsze, to może coś z tego będzie, w drugim wypadku raczej nie.
21 2018-05-11 18:52:34 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-05-11 19:12:32)
Facet nr 1 jest egoistycznym, leniwym, sprytnym, zakochanym w sobie dupdkiem. I nie szanuje ani ciebie, ani swojej żony.
Facet nr 2 jest... nie wiem, nie jestem pewna, czy dobrze doczytałam, bo te akapity... normalnie jeden na drugim, są jak ocean, więc tylko dryfowałam po tym tekście jak po falach na tratwie. No ale z tego co zrozumiałam, to chyba podobasz się facetowi nr 2.
Jeśli piszesz, że 1 będzie "kazał" ci gotować, to coś z twoim postrzeganiem świata i siebie samej jest nie tak. W ogóle - zadawanie się z żonatym, który kręci, podsyca jakąś nadzieję w tobie, knuje (jak to mieszkanie na boku), i jeszcze ma do ciebie pretensje, ze z kimś innym się spotykasz, to... Kobieto! Weź ty się rozeznaj w temacie, poczytaj jakieś książki psychologiczne, nawet chwyć jakieś pseudoporadniki, zapisz się do grupy wsparcia, podyskutuj z mądrą przyjaciółką, zrób cokolwiek, co ci pomoże zapanować nad samą sobą i nauczy cię chodzić po ziemi.