To jest tłumaczenie drugiego rozdziału z książki Jordana Petersona. Zajęło mi to dwa miesiące (mam inne zlecenia), ale oceńcie jak to się czyta. Ostrzegam, mogą być orty i bubole, bo jeszcze nie było korekty.
Jordan B. Peterson
“Dwanascie zasad na życie. Antidotum chaosu.”
strona 31
ZASADA NUMER DWA
Traktuj siebie jakbyś traktował kogoś, komu chcesz pomóc.
Dlaczego nie weźmiesz tych cholernych pigułek?
Wyobraź sobie, że stu ludziom przepisano lek. Zastanów się co się dzieje następnie. Jedna trzecia nie wykupi go. Połowa z pozostałych szesdzięsieciu siedmiu wykupi, ale nie będzie brała leku jak im zalecono. Bedą pomijali dawki. Przestaną go brać za szybko. Mogą go wogóle nie wziąć.
Lekarze i farmaceuci mają w zwyczaju winić takich pacjentów za brak kooperacji, lenistwo i błedy. Możesz doprowadzić konia do wody, rozumuja (połowa przysłowia, którego drugą częścią jest: ale nie zmusisz go do picia). Psychologowie mają jednak inne zdanie. Jesteśmy wyszkoleni do zakładania, że porażka pacjenta w podażaniu za profesjonalną poradą jest winą profesjonalisty, nie pacjenta. Wierzymy, ze lekarz ma obowiązek zaooferować poradę, ktora będzie zastosowana, interwencję, ktora będzie szanowana, zaplanować z pacjentem czy też klientem az pożądany rezultat zostanie osiągniety i umówic go na wizytę kontrolną by sprawdzić czy wszystko idzie pomyślnie. To jest jedna z rzeczy, ktore czynią psycholgów fantastycznymi Oczywiście, mamy luksus czasu, który możemy spędzić z naszymi klientami, nie jak inni zabiegani profesjonalisci, ktorzy łamią sobie glowę dlaczego ludzie nie biorą przepisanych im leków. Co z nimi jest nie tak? Czyż nie chcą czuc się lepiej?
Podam coś nawet gorszego. Wyobraź sobie, że ktoś dostaje przeszczep narządu. Wyobraź sobie, że to nerka. Do przeszczepu typowo dochodzi tylko po długim czasie nerwowego czekania ze strony pacjenta. Mało ludzi jest dawcą narzadów (a jeszcze mniej jest dawcami za życia). Tylko mały odsetek oddanych narzadow jest odpowiedni dla danego pacjenta. To oznacza, ze typowy biorca przeszczepu przechodzi lata dializy, jedyną alternatywę dla przeszczepu. Dializa to przepompowywanie krwi pacjenta mechanicznie na zewnątrz ciała, i przepompowywanie jej z powrotem. To dziwna i niemalże cudowna metoda, co jest świetne, ale niezbyt przyjemna. Trzeba ją robić pięć do siedmiu razy na tydzień, przez osiem godzin na raz. Powinna byc wykonywana gdy chory śpi. To za wiele. Nikt nie chce być ciągle na dializie.
Teraz, jedną z komplikacji przeszczepu jest odrzut. Twoje ciało nie lubi gdy części innego ciała są do niego powszywane. Twój system immunologiczny atakuje i niszczy ciała obce, nawet jeżeli są kluczowe dla twojego przeżycia. By to zahamować musisz brać leki modulujące odpowiedź układu immunologicznego, które osłabiają odporność i czynia cię bardziej podatnym na infekcje. Większość ludzi uważa, że to oferta warta wzięcia, chociaż skutki odrzutu organu będa mieli całe życie, pomimo lekow. To nie dlatego, ze leki nie działają (chociaż może się tak czasem zdarzyc). Dzieje sie tak najczęściej dlatego, że pacjenci nie biorą przepisanych im lekow. Jest to nie do wiary. To straszne mieć nerki, ktore nie dzialają. Dializa to nie żaden pikuś. Do zabiegu operacyjnego przeszczepu narządu dochodzi po długim okresie oczekiwania i jest to kosztowna i ryzkowna procedura. Utracić to wszystko bo nie chce ci sie brać tabletek? Jak ludzie mogą to sobie robić? Jak to wogóle możliwe?
To skomplikowane, po uczciwości. Wielu ludzi, którzy dostają przeszczep jest wyizolowana społecznie albo ma wiele innych kłopotów zdrowotnych (już nawet nie mówiąc o bezrobociu czy też kryzysach rodzinnych). Mogą mieć zaburzenia poznawcze czy tez depresję. Mogą nie ufac swojemu lekarzowi lub wogóle nie rozumieć konieczności brania leków. Może ciężko im znaleźć pieniądze na tabletki i wydzielają je sobie sporadycznie i nieefektywnie.
Ale- i to jest zaskakujące- wyobraź sobie, ze to nie ty jesteś chory, ale twój pies. No więc bierzesz go do weterynarza. Weterynarz daje ci receptę. Co dzieje się wtedy? Masz tyle samo powodów by nie ufać weterynarzowi co lekarzowi. Zresztą, gdybyś tak mało dbał o swojego pupila, ze nie obchodziłoby cię jak podrzedną, błedną receptę może dostac, to nie poszedłbyś do weterynarza. No więc ci zależy. Potwierdzają to twoje czyny. Wlaściwie, przeważnie, zależy ci bardziej. Ludzie są lepsi w wykupywaniu i odpowiednim dawkowaniu leków swoim pupilom niż sobie samym. To niedobrze. Nawet z perspektywy twojego psa, to niedobrze. Twoj pies (prawdopodobnie) cię kocha i wolałby byś bral lekarstwo.
Ciężko stwierdzić na tej podstawie coś innego, jak to, że ludzie zdają się kochać swoje psy, koty, fretki i ptaki (a może nawet jaszczurki) bardziej niż siebie samych. To okropne, nie? Jak wiele wstydu musi istnieć by to było prawdą. Co sprawia, ze ludzie wola swoje zwierzęta od siebie samych?
Na to pytanie pomogła mi odpowiedzieć stara historia w Księdze Rodzaju, pierwszej księdze Starego Testamentu.
Najstarsza historia i porządek świata.
Dwie historie Stworzenia z dwóch różnych źródeł pochodzących z Bliskiego Wschodu są powiązane razem w wersji Księgi Rodzaju. Chronologicznie pierwszy, ale historycznie młodszy - znany jako „Kapłański“ - Bóg stworzył kosmos przy użyciu swego boskiego Słowa, wypowiadając światło, wodę i ziemię do istnienia, a potem rośliny i ciała niebieskie. Potem zaś stworzył ptaki i zwierzęta i ryby (znowu, przy użyciu mowy) - i skończył na człowieku, w męskiej i żeńskiej formie, ale równiez stworzonego na swój obraz. To wszystko wydarza się w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju. W drugiej, starszej wersji „Jahwistycznej“, mamy inny opis stworzenia, w którym jest Adam i Ewa (detale stworzenia sa różne), jak również historie Kaina i Abla, Noego i Wieżę Babel. To Ksiega Rodzaju, rozdziały 2-11. By zrozumiec Księgę Rodzaju, rozdzial 1, Kapłanską opowieść, z jej naciskiem na mowę jako fundamentalną siłę stworzenia, jest niezbędnym opisanie kilku podstawowych, antycznych zalożeń (które są w sposób zasadniczy różnią się od zalożeń naukowych, które historycznie mówiąc, sa w miarę nowym wynalazkiem).
Prawdy naukowe zostały utwierdzone zaledwie jakies pięćset lat temu, z udziałem prac Francisa Bacona, Rene Descartesa i Izaaka Newtona. W jakikolwiek sposób nasi przodkowie postrzegali swiat wcześniej, nie bylo to w sposob naukowy (nie wiecej niz mogli zobaczyc ksieżyc i gwiazdy bez teleskopu, ktory wynaleziono po nich). Ponieważ dzis jesteśmy tacy bardzo naukowi - i tak zdecydowanie materialistyczni - jest bardzo cieżko zrozumiec nam, ze istnieje inny sposób patrzenia na świat. Ale ci, którzy żyli w czasach kiedy powstały fundamentalne eposy naszej kultury byli o wiele bardziej zajęci zachowaniami, które gwarantowały przeżycie (i interpretacja swiata, ktora byla współmierna z osiąganiem tego celu) niż z czymś co my dziś rozumiemy jako obiektywna prawda.
Przed wschodem naukowego poglądu na świat, rzeczywistość była rozumiana inaczej. Istnienie było rozumiane jako miejsce działania, nie miejsce przedmiotów. Było rozumiane jako coś podobnego do opowieści czy też dramatu. Tą opowieścią czy dramatem było subiektywne, przeżyte doświadczenie, które manifestowało się z momentu na moment w świadomosci każdej żyjącej osoby. Było to coś podobnego do histori, które opowiadamy sobie nawzajem o naszym życiu i ich wadze dla nas; coś co pisarze opisują, kiedy udaje im sie uchwycic istnienie w ksiażkach. Subiektywne doswiadczenie zawiera w sobie znajome przedmioty jak drzewa i chmury, istniejace przede wszystkim obiektywnie, ale również (co ważniejsze) rzeczy jak emocje i sny, jak głód, pragnienie i ból. Właśnie te drugie rzeczy, doświadczone osobiście, sa najbardziej fundamentalnymi elementami ludzkiego życia z archaicznej perspektywy, i nie da się ich łatwo zredukowac do czegoś oderwanego i obiektywnego- nawet przez współczesny redukcjny, materialistyczny umysl. Weźmy na przykład ból- subiektywny ból. Jest to coś tak realnego, ze nikt się z tym nie będzie kłócił. Każdy się zachowuje w spósob potwierdząjacy realność bólu- krańcowo, ostatecznie prawdziwego. Ból jest ważny, ważniejszy niż materia. Z tego właśnie powodu, wydaje mi się, że tak wiele tradycji na świecie, uważa cierpienie towarzyszace egzystencji jako nierozłaczną prawdę o Istnieniu.
W każdym razie, to czego subiektywnie doświadczamy, jest bardziej podobne do powieści czy też filmu niż do naukowego opisu materialnej rzeczywistosci. Jest to dramat przeżytego doświadczenia- unikatowa, tragiczna śmierć twojego ojca, w porównaniu z obiektywną śmiercią zapisaną w dokumentach szpitalnych; ból twojej pierwszej miłości; rozpacz zawiedzionych nadziei, radość z sukcesu twojego dziecka.
Sfera, nie materii, ale tego co się liczy.
Naukowy swiat materii może być zredukowany, w pewnym sensie, do swoich podstawowych elementow: cząsteczek, atomów, nawet kwarków. Jakkolwiek, świat doświadczeń ma również podstawowe składniki. Sa to konieczne składniki, których interakcje definiują dramat i fikcję. Jednym z nich jest chaos. Innym jest porzadek. Trzecim (jakoże są ich trzy) jest proces mediacji pomiedzy dwoma pierwszymi, który wydaje się byc identyczny do tego co współcześni ludzie okreslają świadomoscią. To nasze wieczne poddanie tym dwom pierwszym sprawia iż wątpimy w sens egzystencji- to właśnie sprawia, że wznosimy ramiona w rozpaczy, i przestajemy o siebie dbać. Tylko prawidłowe zrozumienie trzeciego składnika pozwala nam znależć drogę wyjścia.
Chaos jest sferą niewiedzy, samej w sobie. Jest to niezbadane terytorium. Chaos jest tym co sie rozciąga, wiecznie i bez granic, poza granice wszelkich stanów, idei i nauk. Jest to obcokrajowiec, nieznajomy, członek innego gangu, poruszenie w krzakach podczas nocy, potwór pod lóżkiem, ukryty gniew twojej matki i choroba twojego dziecka. Chaos jest rozpaczą i przerazeniem, ktore czujesz kiedy zostałeś dogłębnie zdradzony. Jest to miejsce w którym kończysz kiedy wszystko sie rozpada; kiedy umierają twoje marzenia, twoja kariera sie zawala czy twoje małżeństwo konczy. Jest to podziemny świat basni i mitu, gdzie smok i złoto, którego pilnuje istnieja wiecznie. Chaos jest tam gdzie nie wiemy gdzie jesteśmy, co robimy kiedy nie wiemy co robić. Są to, w skrócie wszystkie te rzeczy i sytuacje, których nie znamy i nie rozumiemy.
Chaos jest bezkształtnym potencjałem z którego Bóg pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju wywołał porządek używając mowy na początku czasu. Jest to ten sam potencjał, z którego my, stworzeni na to Podobienstwo, wywołujemy nowe i ciągle się zmieniąjace momenty naszego zycia. Chaos jest wolnoscią, okropną wolnoscią.
Dla kontrastu, porządek to zbadane terytorium. To setki miliony lat stara hierarchia miejsca, pozycji i autorytetu. To struktura społeczeństwa. Jest to również struktura zapewniona przez biologię- w szczególnym zakresie jak dostosowany jesteś społecznie. Porządek to plemienie, religia, palenisko, dom i ojczyzna. Jest to ciepły, bezpieczny salon gdzie kominek jarzy się i dzieci się bawią. To narodowa flaga. To wartość waluty. Porządek to podłoga pod twoimi stopami i twój plan na dzień. Jest to wielkość tradycji, rzędy ławek w szkolnej klasie, pociągi odjeżdżajace na czas, kalendarz i zegar. Porządek jest publiczną fasadą, którą przywdziewamy, uprzejmoscią na spotkaniu cywilizowanych nieznajomych, i cienkim lodem po którym jeździmy na lyżwach. Porządek jest miejscem gdzie zachowanie świata jest zgodne z naszymi oczekiwaniami i pragnieniami; miejscem gdzie wszystko dzieje się po naszej myśli. Lecz porządek to również tyrania i obstrukcja, kiedy potrzeba pewności i jednolitosci i czystosci staje się zbyt jednostronna.
Kiedy wszystko jest pewne, jesteśmy na terytorium porządku. Jesteśmy tam, gdy wszystko idzie z planem i nic nie jest nowe czy też niepokojące. W sferze porzadku wszystko sie zachowuje, tak jak Bóg zamierzył. Lubimy tam być. Znajome środowiska sa przyjemne. W porządku możemy myśleć o rzeczach długofalowo. Tam rzeczy działają, a my jestesmy stabilni, spokojni i kompetentni. Rzadko opuszczamy miejsca, których nie rozumiemy- geograficzne czy pojeciowe- z tego powodu, i na pewno nie lubimy, kiedy jesteśmy do tego zmuszeni lub się to zdarza przez przypadek.
Jesteś w porządku kiedy masz wiernego przyjaciela, zaufanego sojusznika. Kiedy ta sama osoba cię zdradzi, sprzeda cię, przesuwasz się z dziennego świata jasnosci do ciemnego podziemia chaosu, zamętu i desperacji. To ten sam ruch, który wykonujesz i to samo miejsce, które odwiedzasz, kiedy firma w ktorej pracujesz zaczyna podupadac i twoja posada jest zagrożona. Kiedy twoja deklaracja podatkowa została wysłana, to jest porządek. Kiedy jesteś wezwany na audyt, to chaos. Wiekszość ludzi raczej wolałaby być obrabowana niż iść na kontrolę podatkową. Zanim Twin Towers sie zawaliły- to był porzadek. Chaos nastapił po tym wydarzeniu. Każdy to poczuł. Powietrze samo w sobie stało sie niepewne. Co więc tak właściwie sie zawalilo? Złe pytanie. Co ocalało? To było podstawowe zagadnienie.
Kiedy lód na którym jeździsz jest solidny, to jest porządek. Kiedy załamuje się pod twoimi łyżwami, wszystko się rozpada a ty wpadasz w przeręblę, to chaos. Porządek to Shire hobbitów Tolkiena: pokojowe, produktywne i bezpieczne do mieszkania, nawet naiwne. Chaos to podziemne królestwo karłów, uzurpowane przez Smauga, gromadzącego skarby weża. Chaos to dno gębokiego oceanu, do którego wyruszył Pinokio by uratowac swojego ojca przed Monstro, wielorybem i ziejącym ogniem smokiem. Ta podróż w głąb ciemności i ocalenia jest najtrudniejszą rzeczą jaką kukiełka musi zrobić, jeżeli chce się stać prawdziwa; jeżeli chce się wydostać z pokus kłamstwa i udawania i bycia ofiarą i impulsywnej przyjemności i totalitarnego poddaństwa; jeżeli chce zając miejsce w świecie jako autentyczne Istnienie.
Porządek to stabilność twojego małżeństwa. Jest wsparte poprzez tradycje przeszłości i przez twoje oczekiwania- ugruntowane, często niezauważalnie, w tych tradycjach. Chaos jest kiedy ten porządek kruszy się pod twoimi stopami, kiedy odkrywasz, żę twoja partnerka cie zdradza. Chaos jest doświadczeniem lecenia poprzez przestrzeń bez oparcia i barier, kiedy twoje rutyny i tradycje się zawalają.
Porządek to miejsce i czas gdzie często niewidzialne aksiomaty dzięki którym żyjesz i organizujesz swoje doświadczenie i twoje działania, tak że co ma sie zdarzyć, zdarza się. Chaos jest nowym miejscem i czasem, który wynurza się kiedy nagle uderza tragedia lub zło odsłania swą paraliżującą twarz, nawet w twoim własnym domu. Coś nieoczekiwanego lub niechcianego zawsze może się pojawić, kiedy plan jest rozłożony, niezależnie od tego jak swojskie są okoliczności. Kiedy do tego dochodzi, terytorium się przesuwa. Nie popeniajmy błędu: przestrzeń, widoczna przestrzeń może być taka sama. Ale żyjemy w czasie, jak również w przestrzeni. W konsekwencji tego, nawet najstarsze i najbardziej znajome miejsca mogą cię zaskoczyć. Możesz jechać zadowolony swoim samochodzie, który znasz i kochasz od lat. Ale czas nie upływa. Hamulce mogą zawieść. Możesz iść ulicą w swoim ciele, na którym zawsze polegałeś. Jeżeli twoje serce zawiedzie, nawet tylko przez chwilę, wszystko się zmienia. Przyjazne stare psy też potrafią pokąsać. Stary przyjaciel, któremu ufałeś, może cie zawieść. Nowe idee potrafią zniszczyć stare i wygodne pewniki. To wszystko jest ważne. Jest prawdziwe.
Nasze mózgi reagują od razu kiedy pojawia się chaos, prostymi, super szybkimi obwodami utrzymanymi od starych czasów, kiedy nasi przodkowie żyli na drzewach, a węże mogły zaatakować błyskawicznie. Później te prawie momentalne, głęboko refleksywne odpowiedzi naszego ciała przekształciły sie w bardziej złożone, ale także wolniejsze odpowiedzi emocjonalne- a później jeszcze przyszło rozumowanie na wyższym poziomie, które możę rozciągać się na sekundy, minuty, albo lata. Wszystkie te formy reakcji są instynktowne, w pewnym sensie, ale im reakcja jest szybsza, tym bardziej instynktowna.
Chaos i Porządek: Osobowość, męska i żeńska.
Chaos i porządek są fundamentalnymi elementami przeżytego doświadczenia- dwoma najprostszymi częściami składowymi Istnienia samego w sobie. Ale one nie są rzeczami czy też przedmiotami i nikt ich tak nie doświadcza. Rzeczy lub przedmioty są częścią obiektywnego świata. Są nieożywione; bezduszne. Są martwe. Tak sie sprawa nie ma z chaosem i porządkiem. Są one odbierane, doświadczone i rozumiane ( w stopniu w jakim wogóle można je zrozumieć) jako osobowości- i to jest tak samo prawdziwe w kontekście percepcji, doświadczeń i pojmowania współczesnych ludzi, jak ich przodków. Tylko, że ci współcześni tego nie zauważają.
Porządek i chaos nie są rozumiane po pierwsze, obiektywnie (jako rzeczy i obiekty), a dopiero potem upersonifikowane. Tak byłoby w przypadku gdybyśmy postrzegali najpierw obiektywną rzeczywistość, a dopiero potem formowali na jej podstawie intencję i zamiar. Ale, pomimo naszych z góry przyjętych założeń, percepcja nie funkcjonuje w taki sposób. Do postrzegania rzeczy jako narzędzi dochodzi zanim, lub też w tandemie z tym, że są one postrzegane jako obiekty. Widzimy rzeczy tak szybko, albo i szybciej niż potrzegamy czym one naprawdę są. Percepcja przedmiotów jako bytu z osobowością również poprzedza percepcje rzeczy jako rzeczy. To jest przede wszystkim dotyczy postępowania innych ludzi, żyjących ludzi, ale my również widzimy nieożywiony „obiektywny świat“ jako ożywiony, mający cel i przeznaczenie. Jest tak dlatego, ponieważ wewnątrz nas działa mechanizm, przez psychologów nazywany „hyperaktywnym wykrywaczem zamiaru“. Wyewoluowaliśmy, poprzez milenia, w intesywnie społecznej atmosferze. To właśnie dlatego najważniejszymi elementami naszego pierwotnego otoczenia były osobowości, a nie rzeczy, przedmioty czy też sytuacje.
Osobowości, które nauczyliśmy się postrzegać, są obecne w typowych hierarchicznych konfiguracjach od zawsze. Są męskie i żeńskie, na przykład, od biliona lat. To raczej długo. Podział życia na dwie płcie dokonał się przed ewolucją zwierząt wielokomórkowych. Od jednej piątej tego czasu wykształciły się zwierzęta, które intensywnie opiekują się swoim potomstwem. Zatem kategorie „rodzic“ i „dziecko“ istnieją od 200 milionów lat. To dłużej niż istnieją ptaki.To dłużej niż zakwitają kwiaty.To nie bilion lat, ale ciągle bardzo długo. Jest to wystarczająco długi czas by pojęcia męskości, żeńskości, rodzica i dziecka stały sie podstawowymi składnikami środowiska do którego się zaadaptowaliśmy. To oznacza, że męskość, żeńskość, rodzic, dziecko są dla nas kategoriami- naturalnymi kategoriami, głęboko zakorzenionymi w naszych strukturach naszego postrzegania, emocji i motywacji.
Nasze mózgi są głęboko społeczne. Inne stworzenia (szczególnie, inni ludzie) były dla nas kluczowe podczas naszego życia, godów i ewolucji.Te istoty były dosłownie naszym otoczeniem- naszym środowiskiem. Z perspektywy darwińskiej, natura- sama rzeczywistość; środowisko, samo w sobie- jest tym co selekcjonuje. Srodowisko nie może być zdefiniowane w sposób bardziej fundamentalny. To nie tylko nieożywiona materia. Sama w sobie rzeczywistość jest tym z czym walczymy kiedy staramy się przeżyć i przedłużyć gatunek. Dużo z tego są to inne istoty, ich opinie o nas i ich zbiorowości. Tak już jest.
W ciągu mileniów, kiedy objętość naszego mózgu się powiększyła i wykształciła się w nas ciekawość, zaczęliśmy być coraz bardziej świadomi i zaintrygowani naturą świata- co ostatecznie zostało określone jako obiektywny świata- na zewnątrz osobowości w rodzinie i grupie. A „na zewnątrz“ to nie tylko niezbadane materialne terytorium. Na zewnątrz leży to czego teraz nie rozumiemy- a rozumienie oznacza nasze radzenie sobie i mierzenie sie, a nie tylko obiektywne reprezentowanie. Jednak nasze umysły przez długi czas nauczyły się koncentrować na innych ludziach. Tak więc, wynika z tego, że najpierw nauczyliśmy się spostrzegać nieznany, chaotyczny, nieludzki świat poprzez wykorzystanie wrodzonych zdolności naszego społecznego umysłu. Zresztą nawet to nie jest do końca prawdą: kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy postrzegać nieznany, chaotyczny, niezwierzęcy świat, zaczęliśmy używać kategori, które wykształciły sie do przedstawiania przed - ludzki, społeczny świat zwierząt. Nasze umysły są starsze niż ludzkość. Nasze kategorie są starsze niż nasz gatunek. Nasza podstawowa kategoria- tak stara, w pewnym sensie, jak sam akt seksualny- to ta seksualna, męska i żeńska. Wydaje sie, iż mamy prastarą znajomość strukturalnej, kreatywnej opozycji i zaczęliśmy sie interpretować wszystko przez tą soczewkę.
Porządek, to co znane, jest symbolicznie reprezentowany przez męski element (jak było pokazane w poprzednim rozdziale poprzez taoistyczne yang, część symbolu ying- yang). Tak dzieje sie prawdopodobnie ponieważ zasadniczy hierarchiczny porządek ludzkiego społeczeństwa jest w charakterze męski, dokładnie tak jak u zwierząt, włączając w to szympansy, które są naszym najbliższym genetycznym, jak również behawioralnym porównaniem. Dzieje się tak, ponieważ mężczyźni są i byli przez calą historie budowniczymi osad i miast, inżynierami, kamieniarzami, murarzami, drwalami i operatorami ciężkiej maszynerii. Porządek to Bóg Ojciec, wieczny Sędzia, księgowy oraz szafarz nagród i kar. Porządek to policja i armia w czasie pokoju. To kultura polityczna, środowisko korporacji i systemy. To „oni“ kiedy mówisz “ to co oni mówią“. To karty kredytowe, klasy szkolne, kolejki w supermarketach, stawianie się na żądanie, światła drogowe i znane drogi codziennych podróżujących do pracy. Porządek posunięty do granic, niezrównoważony, może przeksztalcić się w coś niszczącego i przerażającego. Widzimy to w wymuszonej migracji, obozach koncentracyjnych i niszczącym duszę konformiźmie.
Chaos - nieznane- jest symbolicznie związany z pierwiastkiem żeńskim. Dzieje się tak po części dlatego, że wszystkie rzeczy, które znamy od urodzenia są ze sfery nieznanego, tak jak wszystkie stworzenia, które spotykamy, były urodzone przez matki. Chaos to mater, powstanie, źródło, matka; materia, substancja z której wszystkie rzeczy są stworzone. To także, co jest istotne, co jest na rzeczy- integralna substancja myślenia i komunikacji. W swojej pozytywnej formie, chaos jest samą w sobie możliwością, źródłem idei, tajemniczą rzeczywistością ciąży iporodu. Jako siła negatywna, to nieprzejrzana ciemność jaskini i wypadek na poboczu drogi. To matka niedźwiedzia grizzly, pełna współczucia dla swoich młodych, która widzi w tobie drapieżnika i rozrywa cię na kawałki.
Chaos jako odwieczny element żeński, to również miażdżąca siłaseksualnej selekcji. Kobiety są wybredne jeżeli chodzi o gody (w przeciwieństwie do żeńskich szympansów, naszych najbliższych kuzynów). Większość mężczyzn nie dorównuje standartom wyznaczanym przez kobiety. Z tego powodu na portalach randkowych 85% mężczyzn ma ranking poniżej przeciętnej atrakcyjności. Z tego powodu mamy prawie dwa razy tyle samo żeńskich przodków od męskich (wyobraźcie sobie, że każda kobieta, która kiedykolwiek żyła miała przeciętnie jedno dziecko. Teraz sobie wyobrażcie, że połowa mężczyzn, którzy kiedykolwiek żyli, miała dwoje dzieci, jeżeli mieli je wogóle, kiedy druga połowa nie miała ich wcale). To Kobieta jako Natura patrzy na połowę mężczyzn i mówi: nie! Dla mężczyzn to bezpośrednie spotkanie z chaosem, do którego dochodzi za każdym razem kiedy ich propozycja randki zostaje odrzucona. Ludzka wybredność kobiet jest również powodem dlaczego różniy się od naszego przodka, którego dzielimy z szympansimi kuzynami. Kobieca skłonność do odmowy, bardziej niż inna siła, ukształtowała naszą ewolucję w kierunku kreatywnych, produktywnych, wyprostowanych, z dużym mózgiem (rywalizujących, agresywnych, dominujących) stworzeń jakimi jesteśmy. To Natura jako Kobieta, która mówi: stary, fajny z ciebie kolega, ale moje doświadczenia w twoim towarzystwie nie potwierdziły twojej genetycznej przydatności do rozmnażania.
Najgłębsze symbole religijne zawdzięczają swoją moc konceptualnym podziałom, które z natury są podwójne. Gwiazda Dawida, na przykład to dwa trójkąty: żeński skierowany w dół i męski skierowany ku górze. To samo dotyczy hinduistycznego yoni i lingam (pokryte wężami, naszymi odwiecznymi przeciwnikami i prowokatorami: Shiva Linga jest przedstawiany z wężowymi bóstwami nazywanymi Naga). Starożytni Egipcjanie przedstawiali Ozyrysa, boga państwa i Izis, boginię świata podziemnego jako bliźniacze kobry, ze splecionymi ogonami. Ten sam symbol był wykorzystany w Chinach by przedstawic Fuxi i Nuwę, twórców ludzkości i pisma. Reprezentacje w chrześćjaństwie są mniej abstrakcyjne, bardziej jak osobowości, ale znajomy zachodni obraz Dziewicy Maryi z Dziecięciem Jezus i Pieta obie wyrażają męko/ żeński dualizm jedności, jak rónież tradycyjny nacisk na androgynię Jezusa.
Powinniśmy zauważyc, na koniec, że struktura mózgu na generalnym poziomie morfologicznym odzwierciedla ten dualizm. Dla mnie to przedstawia fundamentalną, poza metaforyczną rzeczywistość tego symbolicznego podziału na męskość i żeńskość, jakoże mózg zaadaptopwał się, z definicji, do otaczającej go rzeczywistości (to znaczy rzeczywistości rozumianej w quasi darwińskim sensie). Elkhonon Goldberg, student wielkiego rosyjskiego neuropsychologa Aleksandra Lurii, zaproponował całkiem jasno i wprost, że sam w sobie podział na półkule kory mózgowej reprezentuje podstawowy podział na nowość (nieznane, lub chaos) i rutynę (znane, porządek). Nie zwraca uwagi na symbole reprezentujące te struktury w świecie, ale tak nawet jest lepiej: idea jest bardziej wiarygodna, kiedy wyłania się jako konsekwencja dociekań w różnych sferach.
My już to wiemy, ale my nie wiemy, że to wiemy. Ale od razu to pojmujemy, kiedy jest to nam przedstawione w taki właśnie sposób. Każdy rozumie porządek i chaos, świat i świat przestępczy, kiedy są nam przedstawione w taki sposób. Wszyscy mamy namacalne wyczucie chaosu, który czai się pod tym co znane. Dlatego rozumiemy dziwne, surrealistyczne historie Pinokia i Śpiącej królewny i Króla lwa i Małej syrenki i Pięknej i bestii, z ich wiecznymi krajobrazami znanego i nieznanego, świata i podziemia. Byliśmy w obu tych miejscach, wiele razy; czasem przez przypadek, czasem z wyboru.
Wiele rzeczy zaczyna mieć sens, kiedy zaczniesz świadomie rozumieć świat w ten sposób. To jakby wiedza na temat twojego ciała i duszy zaczyna się układać z wiedzą na temat twojego intelektu. I nawet więcej: taka wiedza dotyczy zakazów, jak również opisu. Jest to rodzaj wiedzy, który pomaga ci wiedzieć jak wiedzieć. To takie jest, z którecho wywodzi się powinno. Taoistyczna opozycja ying i yang, na przykład, nie przedstawia tylko chaosu i porządku jako fundamentalnych elementów Bytu- ona równieżmówi ci jak powinieneś się zachowywać. Droga, Taoistyczna ścieżkażycia, jest przedstawiona jako granica pomiędzy (lub też funkcjonuja na) granica pomiedzy bliźniaczymiwężami. Droga jest ścieżką prawdziwego Bytu. To ta sama droga o której Jan pisze w ewangelii(J. 14:6): „Jestem drogą, prawdą i życiem.“. Ta sama ideaa odnajduje ekspresję u Mateusza (Mt. 7:14): „Ponieważ wrota są ciasne, a droga jest wąska która prowadzi do żywota, niewielujest co ją znajdzie.“.
Zamieszkujemy porządek od wieczności otoczony chaosem. Odwiecznie zamieszkujemy znane terytorium, otoczone nieznanym. Doświadczamy sensownego zaangażowania kiedy pośredniczmy odpowiednio pomiędzy nimi. Jesteśmy zaadaptowani, w najgłębszym sensie Darwinowskim, nie do świata obiektów, ale do meta-rzeczywistości porządku i chaosu, yang i yin. Chaos i porządek składają się na wieczne, transcendentalne środowisko wszystkiego co żyje.
By leżeć po obu stronach tego dualizmu oznacza być zbalansowanym: mieć jedną nogę mocno ustawioną w porządku i bezpieczeństwie, a drugą w chaosie, możliwości, wzroście i przygodzie. Kiedy nagle życie okazuje się intensywne, porywające i pełne znaczenia; kiedy czas leci, a ty nawet nie zauważasz bo tak jesteś zajęty tym co robisz- to dokładnie tam znajdujesz się na granicy pomiędzy porządkiem i chaosem. Subiektywne znaczenie, które znajdujemy tam to reakcja naszego nagłębszego bytu, naszych neurologicznie i ewolucyjnie ugruntowanego instynktownego jestestwa, które nam mówi, że zapewniamy stabilność aletakże rozszerzanie mieszkalnego, produktywnego terytorium, miejsca, które jest prywatne, publiczne i naturalne. Jest to odpowiednie miejsce do przebywania, w każdym sensie. Jestes tam kiedy-i gdzie-jest to istotne. Muzyka ci to podpowiada, kiedy jej słuchasz- nawet może bardziej, gdy tańczysz- kiedy jej harmonijnie nawarstwione motywy przewidywalności i zaskoczenia rodzą najgłębsze otchłanie twego Bytu.
Chaos i porządek są fundamentalnymi elementami, ponieważ każda przeżyta sytuacja (nawet każda możliwa sytuacja) składa się z obu. Nieważne gdzie jesteśmy, istnieją rzeczy, które możemy określić, użyć lub przewidzieć i takie, którzych nie znamy i nie rozumiemy. Nieważne kim jesteśmy, beudinem z pustyni Kalahari czy bankierem z Wall Street, niektóre rzeczy są pod naszą kontrolą, a niektóre nie. Dlatego i jeden i drugi potrafi zrozumieć te same historie i żyć w ograniczeniu tych samych wiecznych prawd. Na koniec, podstawowa rzeczywistość chaosu i porządku jest prawdziwa dla wszystkiego co żyje, nie tylko dla nas. Żywe organizmy zawsze można znaleźćw miejscach, które potrafią zdominować, otoczone rzeczami i sytuacjami, które narażają je na niebezpieczeństwo.
Porządek nie wystarcza. Nie możesz być tylko stabilny i bezpieczny i niezmienny, ponieważ zawsze są jakieś ważne i niezbędne rzeczy do nauki. Mimo wszystko, chaos może cię przerosnąć. Nie możesz długotrwale tolerować bycia zawalonym i przeciążonym poza wytrzymałośc, kiedy się jeszcze uczysz tego co ciągle musisz wiedzieć. Tak więc jedną nogę musisz mieć w tym, co już ogarnąłeś i w czym się wyszkoliłeś, a drugą w tym co na dziś ogarniasz i w czym się szkolisz. W taki sposób stawiasz siebie tam gdzie terror egzystencji jest pod kontrolą, a ty sam bezpieczny, lecz ciągle czujny i zaangażowany. Gdzie jeszcze jest coś nowego do zdominowania i gdzie sam możesz się ulepszyć. Tam jest właśnie cel/ znaczenie.
Ogród Edenu.
Czy pamiętasz, jak omawialiśmy wcześniej, że historie Kięgi Rodzaju są amalgamatem kilku źródeł? Po nowszej historii kapłańskiej (KR 1), która omawia przyjście porządku z chaosu, przychodzi druga, nawetstarsza, „jahwistyczna“ część, która zaczyna się od KR 2. Jahwistyczna wersja, która używa imienia YHWH lub Jahwe by przedstawić Boga, zawiera historię Adama i Ewy, równocześnie z szerszym zarysem wydarzeń dnia szóstego, o których jedynie była wzmianka w hisorii „kapłańskiej“. Ciaglość pomiędzy wersjami zdaję się być rezultatem ostrożnej redakcji, dokonanej przez osobę lub osoby znane przez biblijnych uczonych jako „redaktor“, który połączył je razem. Doszło do tego prawdopodobnie gdy ludnośc dwóch tradycji się zjednoczyła, z takiego czy innego wzgledu, a brak logiki w ich stopionych historiach wzrastających w pokraczny sposób, zaczął denerwować kogoś świadomego, odwaznego i zafiksowanego na koherencji.
Według wersji jahwistycznej, Bóg stworzył najpierw ogrodzona przestrzeń, znaną jako Eden ( co w języku Jezusa, aramejskim, oznacza dobrze nawodnione miejsce) lub Raj ( pairaidaeza w staro-irańskim lub awestańskim, oznaczająca ogrodzoną lub dobrze chronioną przystrzeń czy ogród). Bóg umieścił tam Adama razem z wieloma drzewami owocowymi, z których dwa były oznaczone. Jedno z nich było to Drzewo Życia, a drugie Drzewo Poznania Dobrego i Złego. Bóg powiedział do Adama by korzystał z owoców ile chce, lecz dodał, że owoc z Drzewa Poznania Dobrego i Złego jest mu zabroniony. Następnie stworzył Ewe jako towarzyszkę dla Adama.
Adam i Ewa nie wydają się dosyć świadomi na poczatku kiedy poraz pierwszy są umieszczeni w Raju, a szczególnie brak im samoświadomości. Historia nalega, iż oboje byli nadzy lecz nie znali wstydu. Po pierwsze wynika z tego, że jest zupełnie normalnym dla ludzi wstydzić się swojej nagości (inaczej nic nie musiano by mówić o jego braku), a po drugie, że czegoś brakowało, na lepsze czy gorsze, naszym pierwszym rodzicom. O ile są wyjatki, jedyni ludzie, którzy dzis by się nie wstydzili nagłej nagości w miejscu publicznym- może poza rzadkim ekshibicjonistą- mają mniej niż trzy lata. Bardzo częsty koszmar to znalezienie się nagiemu, na scenie przed zapchaną widownią.
W trzecim wersecie Ksiegi Rodzaju, pojawia się wąż, na początku w wersji z nogami. Bóg tylko wie dlaczego przyzwolił na obecnośc czy też sam umieścił takie stworzenie w ogrodzie. Długo sam sie nad tym zastanawiałem. Wydaje mi się to refleksją, po części, dychotomii chaosu/ porządku, któa charakteryzuje wszystkie doznania, z Rajem jako zamieszkałym porządkiem i wężem pełniącym rolę chaosu. Wąż w Edenie to to samo co czarna kropka w stronie yin taoistycznego symbolu całości yin/ yang- to jest prawdopodobieństwu nieznanego i rewolucyjnego, które nagle dochodzi do głosu, gdy panuje spokój.
Nie wydaje się możliwym, że Bóg sam urządził przestrzeń kompletnie wolną od czynników zewnętrznych- nie w prawdziwym świecie, z jego niezbędnymi ograniczeniami, otoczonymi przez transcendencję. To co na zewnątrz, chaos, zawsze wmyka się do wnętrza, ponieważ nic nie może być całkowicie odgrodzone od rzeczywistości. Tak więc nawet najbezpieczniejsze miejsca kryją w sobie węża. Oczywiście- od zawsze- były prawdziwe, dosłowne, gadzie węże w trawie i na drzewach w naszym orginalnym, afrykańskim raju. Nawet jeżeli wszystkie byłyby przegnane (w jakiś niesamowity sposób, przez pierwotnego Świętego Jerzego), węże by i tak pozostały pod postaciąnaszych pierwotnych ludzkich rywali (przynajmniej gdy zachowywali się jak nasi wrogowie z naszej ograniczonej, grupowej, rodzinno-splecionej perspektywy). Dostatecznie wiele było konfliktów i wojen pomiędzy naszymi przodkami, plemiennymi i jakkolwiek inaczej opisanymi.
I nawet gdybyśmy pokonali wszystkie węże, które na nas czychały, gadzie i ludzkie, nawet wtedy nie bylibyśmy bezpieczni. I nie jesteśmy bezpieczni teraz. Ujrzeliśmy bowiem wroga, a jesteśmy nimi sami. Wąż zamieszkuje duszę każdego z nas. Jest to powodem, o ile sie nie mylę, dlaczego chrześćjaństwo naciska na, co wyraźnie widać u JohnaMiltona, że wąż w ogrodzie Eden był Szatanem, Duchem Zła samego w sobie. Ta symboliczna interpretacja jest ważna- niesamowicie błyskotliwa- i jej powaga nie może być umniejszona. Właśnie takie, milenia trwające ćwiczenie wyobraźni pozwala na rozwinięcie się ideii abstrakcyjnych moralnych pojęć. Niesamowita praca została włożona w pojęcie Dobra i Zła i otaczającej je, niczym sen, metafory. Najgorszy wąz, który jest możliwy to ludzkie zło. Najgorszy z mozliwych wężów jest psychologiczny, duchowy, personalny, wewnetrzny. Żadne ściany, jakkolwiek wysokie, w założeniu, nie są w stanie go powstrzymać. Nawet jeżeli forteca jest niesamowicie uzbrojona, na tyle by się obronić przed wszystkim złym dookoła, on pojawi się natychmiast wewnątrz. Jak wielki rosyjski pisarz Aleksander Sołrzenicyn nalegał, linia oddzielająca dobro od zła, przecina linię każdego ludzkiego serca.
Nie ma po prostu mozliwości by oddzielić jakąś wyizolowaną część rzeczywistości i sprawić, iż wszystko będzie łatwe do przewidzenia i bezpieczne o w jej obrębie. Część tego, co było, nie wiem jak ostrożnie, wykluczone, znajdzie drogę powrotu. Wąż, mówiąc metaforycznie, zawsze się pojawi. Nawet najbardziej opiekuńczy rodzice nie są w stanie całkowicie ochronić swoich dzieci, nawet jeżli zamkną je w piwnicy, daleko od narkotyków, alkoholu i pornografii w internecie. W tym ekstremalnym przypadku, nadopiekuńczy, nadwrażliwy rodzic tylko zastępuje sobą inne straszne problemy życia. To kwintesencja freudowskiego edypalnego koszmaru. Jest o wiele ważniejszym uczynić Byty pod twoją opieką kompetentnymi niż je chronić przed rzeczywistością.
Nawet gdyby było możliwe pozbyć sie wszystkiego co zagraża na stałe- wszystkiego niebezpiecznego ( a zatem ambitnego i ciekawego)- oznaczałoby to tylko tyle, że inne niebezpieczeństwo się narodzi: permanentny ludzki infantylizm i bezradność. Jak ludzka natura może osiągnąć swoją pełnię bez wyzwania i niebezpieczeństwa? Jak nudni i godni pogardy stalibyśmy się jeżeli nie było by powodu bycia na baczności? Może Bóg pomyślał, że jego nowe stworzenie może poradzić sobie z wężem i doszedł do wniosku, że jego obecność to mniejsze zło.
Pytanie do rodziców: czy chcecie by wasze dzieci były bezpieczne czy silne?
W każdym wypadku, wąż jest w Ogrodzie i jest to bestia „subtelna“, jak mówi stara opowieść (trudna do zobaczenia, niczym para, przebiegła, nieuczciwa i perfidna). Nie jest więc dziwnym iż usiłuje oszukać Ewę. Dlaczego Ewę zamiast Adama? Może to tylko przypadek. Statystycznie mówiąc, to 50/50 dla Ewy, w wysokich zakładach. Lecz ja się nauczyłem, że w tych starych opowieściach nic nie jest przypadkowe. Rzeczy przypadkowe- nieistotne dla fabuły- szybko się zapomina. Rosyjski dramaturg Antoni Czechow doradzał: „Jeżeli na ścianie wisi strzelba w pierwszym akcie, ktoś z niej musi wystrzelić w następnym akcie. Inaczej jej obecność nie ma sensu.“ Może pierwotna Ewa była bardziej predysponowana do zadawania się z wężami niż Adam. Może węże miały większą predyspozycję do czychania na niemowlęta mieszkające na drzewach. Może dlatego córki Ewy są bardziej opiekuńcze, skrępowane, bojaźliwe i nerwowe, nawet dziś (nawet, i szczególnie, w najbardziej równościowych krajach na świecie). W każdym razie, wąż mówi Ewie, że jeżeli zje owoc, nie umrze. Zamiast tego, jej oczy się otworzą. Stanie się jak Bóg, znając dobro od zła. Oczywiście, wąż nie mówi jej, iż stanie się jak Bóg tylko w ten sposób. Ale jest wężem przecież. Jako człowiek i chcąc wiedziec więcej, Ewadecyduje sięna zjedzenie owocu. Puf! Budzi się: jest świadoma lub raczej samoświadoma po raz pierwszy w życiu.
Teraz, widząc jasno, samoświadoma kobieta nie może tolerować nieobudzonego mężczyzny. Więc Ewa od razu dzieli się owocem z Adamem. To czyni go samoświadomym. Mało się zmieniło. Kobiety czynią mężczyzn samoświadomymi od zarania dziejów. Robią to głównie przez mechanizm odrzucenia, ale również poprzez wprowadzanie w poczucie winy, jeżeli mężczyżni nie biorą za siebie odpowiedzialności. Ponieważ kobiety zmagają się z ciężarem macierzyństwa, nie jest to żadną rewelacją. Trudno widzieć to inaczej. Lecz zdolność kobiet do zawstydzenia mężczyzn i czynienia ich zażenowanymi jest ciągle pierwotną siłą natury.
Teraz pewnie chcecie się zapytać jaki związek jest pomiędzy wężami i widzeniem. Po pierwsze, ważne jest by je widzieć, ponieważ mogą na ciebie polować (szczególnie jeżeli jesteś mały i mieszkasz na drzewie, jak nasi leśni przodkowie). Doktor Lynn Isbell, profesor antropologii i zachowania zwierząt na Uniwersytecie Kalifornijskim, zasugerowała, że bardzo dobry wzrok, który posiadają ludzie, jest adaptacją wykształconą miliony lat temu, by uniknąć strasznego niebezpieczeństwa ze strony węży, z którymi nasi przodkowie ewoluowali. Jest to pewnie jeden z powodów dlaczego wąż znajduje się w Raju jako stworzenie, które dało nam wizję Boga (poza tym, iż jest pierwotnym i wiecznym wrogiem ludzkości). Jest to pewnie również powód dlaczego Maryja, wieczna, archetypalna matka- perfekcyjna Ewa- jest tak często przedstawiana w średniowiecznej czy też renesansowej ikonografii trzymając dziecko Chrystusa wysoko w powietrzu, jak najdalej od czychającego gada, którego przydeptała swoja stopą. I nawet więcej. Ten owoc, który podał wąż jest związany z transformacją widzenia- poprzez adaptację nuczyliśmy się zauważać kolor, który pomaganam w rozpoznawaniu dojrzałe owoce drzew.
Nasi pierwotni rodzice usłuchali węża. Zjedli owoc. Ich oczy się otworzyły. Oboje się obudzili. Możesz myśleć, jak Ewa myślała na początku, że to dobra rzecz. Czasem, jakkolwiek, pół daru jest gorszy niż żaden. Adam i Ewa obudzili się, jak najbardziej, ale tylko po to by się zorientować, że istnieją straszne rzeczy. Po pierwsze, zauwazyli iż są nadzy.
Naga małpa.
Moj syn rozgryzł, że jest nagi długo przed tym jak skończył trzy lata. Chciał się sam ubierać. Zamykał lazienkę szczelnie zamkniętą. Nie wychodził z domu bez ubrań. Jestem pewien, ze nie miało to nic do czynienia z jego wychowaniem. Sam to odkrył, sam się zorientował, i sam podjął decyzję by tak a nie inaczej reagować. Wyglądało na to, że ma to poczucie naturalnie wbudowane.
Co oznacza wiedza o tym, że jesteśmy nadzy- lub, potencjalnie nawet gorzej, znajomość nagości swojej i partnera? Wiele strasznych rzeczy- wyrażonych w raczej przerażający sposób, na przykład, przez malarza Renesansu Hansa Baldunga Griena, którego obrazy zainspirowały ilustrację do tego rozdziału. Nagość oznacza bezbronność i łatwość zranienia. Bycie nagim oznacza poddanie się osądowi urody i zdrowia. Nagość oznacza bycie nieochronionym i bezbronnym w dżungli natury i człowieka. Dlatego Adam i Ewa się zawstydzili natychmiast po tym jak otwarły się ich oczy. Zobaczyli, i to co zobaczyli, to byli oni sami. Ich wady były widoczne. Ich bezbronność była wyeksponowana. W przeciwieństwie do innych ssaków, których delikatne brzuchy są chronione przez szeroką zbroję ich grzbietów, stali na dwóch nogach, z najbardziej bezbronnymi partiami ciała stawiając czoła światu. I nawet gorzej. Adam i Ewa zrobili sobie przepaski na biodra ( w International Standard Version, fartuchy w King James Version) od razu by zakryć swe delikatne, nagie ciała- i ochronić swoje ego. Będąc bezbronnymi i zdając sobie teraz z tego sprawę, poczuli się nigodni by stanąć przed Bogiem.
Jeżeli nie potrafisz się zidentyfikować z tym uczuciem, po prostu nie myślisz. Uroda zawstydza brzydkich. Siła zawstydza słabych. Śmierć zawstydza żyjących- a Ideał zawstydza nas wszystkich. Stąd czujemy strach, żywimy urazę do niego- nawet go nienawidzimy ( i oczywiście jest to tematem, który został zanalizowany w daleszej części księgi rodzju w historii Kaina i Abla). Co możemy z tym zrobić?Porzucić wszystkie ideały piękna, zdrowia, doskonałości i siły? To nie jest dobre rozwiązanie. To jedynie by zapewniło, iż czulibyśmy się zawstydzeni cały czas- i zasługiwalibysmy na to nawet bardziej. Nie chcę by kobiety, które powalają swoją sama obecnością zniknęły, po to inne czuły się mniej skrepowane. Nie chce by intelekty takie jak John von Neumann zniknęły, tylko dlatego, że sam posiadam zaledwie słabe pojęcie matematyki na poziomie tzreciej klasy licealnej. Kiedy zaledwie miał dziewiętnaście lat, zdefiniował na nowo cyfry. Cyfry! Dzięki Bogu za Johna von Neumanna! Dzięki Bogu za Grace Kelly i Anitę Ekberg i Monicę Bellucci! Jestem dumny z tego, że czuje niegodny w obecności takich ludzi. Jest to cena jaką płacimy za cel, osiągnięcia i ambicje. Ale nie dziwem jest, że Adam i Ewa okryli się.
Nastepną częścią historii jest absolutną farsą, przynajmniej w moim odczuciu, chciaz jest również tragiczna i straszna. Tego wieczora, kiedy Eden się chłodzi, Bóg wychodzi sobie na wieczorny spacer. Ale Adama nie ma. To zastanawia Boga, który jak dotąd zawsze z nim chadzał. „Adam“- woła Bóg, zapominając najwyraźniej, że potrafi widzieć przez krzaki- „Gdzie jesteś?“. Adam od razu się ujawnia, ale źle: po pierwsze jako neurotyk, po drugie jako krętacz. Stwórca świata woła , a Adam odpowiada: „Usłyszałem Cię Boże lecz byłem nagi i się skryłem“. Co to oznacza? Oznacza to, że ludzie są skonfundowani swoją bezbronnością, wiecznie boją się wyznać prawdę, porozumieć się pomiędzy chaosem i porządkiem i zamanifestowac swoje przeznaczenie. Innymi słowami, boją się iść z Bogiem. Chociaż nie jest to szczególnie chwalebne, to jest to zdecydowanie zrozumiałe. Bóg jest krytycznym ojcem. Jego standardy są wysokie. Ciężko go zadowolić.
Bóg mówi: „Kto wam powiedział, że jestescie nadzy? Czy zjedliście coś czego nie powinniscie byli?“. I Adam, w swojej nędzy, wskazuje palcem na Ewę, swoją miłość, swoją partnerkę, swoja bratnią duszę i na nią donosi. A zaraz potem obwinia Boga. Mówi: „Kobieta, którą mi dałeś, dała mi go (i go zjadłem)“. Jakie to żałosne i jakie trafne. Pierwsza kobieta uczyniła pierwszego mężczyznę samoświadomym i pełnym urazy. A pierszy mężczyzna obwinił kobietę. A potem pierwszy mężczyzna obwinił Boga. Dokładnie tak czuje się do dzis każdy odepchany mężczyzna. Najpierw czuje sie maly w obliczu potencjalnego obiektu swojej miłości, kiedy ona umniejszy jego zdolność do reprodukcji. Następnie przeklina Boga, który uczynił z niej taką sukę, z niego takiego bezużytecznego (jeżeli ma jakikolwiek rozum) i Byt za bycie tak mankamentnym. A potem jego myśli zwracają się ku zemście. Jakże gruntownie godne pogardy (ale jak zupełnie zrozumiałe). Przynajmniej kobieta mogła winić węża, a jak się później okazuje waż jest Szatanem we własnej postaci, zupełnie inaczej niż się zdawało. Możemy sympatyzować z pomyłką Ewy- została oszukana przez speca. Ale Adam! Nikt nie zmusił go do wygłoszenia własnych słów.
Niestety, najgorsze jeszcze sie nie skończyło-dla Człowieka czy dla Bestii. Najpierw Bóg przeklina wężą, mówiąc mu, iz będzie od teraz pełzał beznogi po ziemi, na zawsze w niebezpieczeństwie bycia podeptanym przez zagniewanych ludzi. Po drugie, mówi kobiecie iż od tej pory będzie wydawała dzieci w smutku, i będzie pożądała nic nie wartego, czasem żywiącego urazę mężczyznę, który będzie permanentnie rządził jej biologicznym losem. Co może to oznaczać? Może to oznaczać, że Bóg jest patriarchalnym tyranem, jak nalegaja na to polityczne interpretacje. Mnie się wydaje to tylko obrazowe. Tylko. I powiem dlaczego: kiedy ludzie wyewoluowali ich mózgi drastycznie się zwiększyły, dając nam możliwość posiadania samoświadomości. To doprowadziło do ewolucyjnej konkurencji pomiędzy głową noworodka a żeńską miednicą. Kobieta z gracją poszerzyła biodra, prawie do punktu kiedy bieganie nie byłoby już możliwe. Noworodek zaś, pozwolił sobie na bycie urodzonym więcej niż rok wczesniej, w porównaiu do ssaków o podobnym rozmiarze i wyewoluował złorzoną czaszkę. To było i jest bolesne przystosowanie dla obojga. W gruncie rzeczy płodowe dziecko jest prawie całkowicie zależne od matki jeżeli chodzi o wszystko w pierwszym roku życia. Zdolność do programowania jego masywnego mózgu sprawia, że trzeba go wychowywać do osiemnastego roku życia (lub trzydziestego) kiedy może być wypchany z gniazda. Nie mówiąc już o bólu kobiety w połogu i ryzyku śmierci matki jak i noworodka. To oznacza, że kobiety płacą wysoką cenę za ciąże i wychowywanie dzieci, szczególnie na wczesnych etapach rozwoju, a nieuchronną konsekwencją tego jest wzmożona zależność na, często niesłownych i problematycznych mężczyznach.
Po tym jak Bóg mówi Ewie co się stanie, teraz kiedy jest już przebudzona, odwraca się do Adama- który razem ze swoimi męskimi potomkami wcale nie będzie miał lepiej. Bóg mówi coś takiego: “ Mężczyzno, ponieważ pomogłeś kobiecie, twoje oczy zostały otworzone. Twa boska wizja , dana ci przez węża, owoc i kochankę, pozwoli ci widzieć daleko, nawet w przyszłość. Ale ci co widzą w przyszłość potrafią też widzieć wiecznie nadciągające niebezpieczeństwo i musza się przygotować na wszelkiego rodzju przypadki i ewentualności. By to uczynić, na zawsze będziesz musiał poświęcić teraźniejszość dla przyszłości. Musisz odsunąć od siebie przyjemność na rzecz bezpieczeństwa. Po krótce- będziesz musiał pracować. I będzie to trudne. Mam nadzieję, że lubisz kolce i osty, ponieważ będziesz ich wiele hodował“.
Po czym Bóg przegania pierwszego mężczyznę i pierwszą kobietę z Raju, z niemowlęctwa, z nieświadomego świata zwierząt, do samego horroru historii. Stawia Cherubinów i płonący miecz orzy bramie Edenu, tylko po to by powstrzymać ich od zjedzeniaowocu z Drzewa Życia. To wydaje się szczególnie małoduszne. Dlaczego nie ucznić ludzi nieśmiertelnymi, od razu? Szczególnie jeżeli taki jest plan na przyszłośc, jak informuje nas historia. Lecz któż ośmieliłby się pytać Boga?
Może Niebo jest czymś co musisz zbudować, a nieśmiertelnośc czymś, na co musisz zasłużyć.
Tak więc wracamy do naszego początkowego pytania: Dlaczego ktoś wykupuje receptę dla swojego psa i dokładnie administruje lek, ale nie robi tego dla siebie? Masz teraz odpowiedź, wziętą z jednego z fundamentalnych tekstów ludzkości. Dlaczego ktokolwiek powinien zająć się kimś tak nagim, brzydkim, zawstydzonym, przestraszonym, bezwartościowym, tchórzliwym, pełnym urazy, asekuracyjnym i oskarżycielskim jak potomek Adama? Nawet jeżeli ten ktoś, ta kreatura to on sam? I wcale nie mam na myśli tylko mężczyzn kiedy tak o tym piszę.