Witam! Od stycznia, zaczęłam pracę w liceum plastycznym jako nauczycielka grafiki, potrzebowali nowego człowieka do nauki pewnej specjalizacji od 2 semestru więc dostałam pracę, co mnie ucieszyło, gdyż jestem świeżo rok po studiach. No, ale niestety zdarzyło się sporo nieprzyjemnego z moją osobą w tle. Wydawałoby się, że jednak błahostka spowodowała te nieprzyjemności, ale jednak stało się. Jako, że jest teraz zimno na dworze do pracy chodzę w wysokich butach, jak się nietrudno domyśleć w ogrzewanej szkole wysiedzieć tyle godzin w tym obuwiu może być ciężko, więc dla wygody po prostu zdejmuję buty i chodzę na bosaka w cienkich rajstopach, robiłam tak na ASP i było normalnie, a stopy mam zadbane z perdicurem. Normalne prowadzę lekcję bez butów oraz chodzę po szkole, w końcu w plastyku jest większa wolność w kwestii ubioru i wygody. No, ale kilku innym nauczycielom, a stanowimy dosyć młodą epikę, najstarszy kolega ma 30 lat się to nie spodobało i słyszę podszepty i złośliwe uwagi, że mnie na buty nie stać. Uważam, że to zbędne docinki i uwagi.
Do pracy bez butów? Wydaje mi się to kompletnie nieodpowiednie. Weź sobie jakieś baleriny na zmianę i po kłopocie. Jakbym zobaczyła nauczycielkę bez butów prowadzącą zajęcia, to bym pomyślała, że ma zdrowo nawalone pod kopułą. To tak, jakby lekarz chodził po gabinecie z gołym torsem. To nie wypada i tyle.
Witam! Od stycznia, zaczęłam pracę w liceum plastycznym jako nauczycielka grafiki, potrzebowali nowego człowieka do nauki pewnej specjalizacji od 2 semestru więc dostałam pracę, co mnie ucieszyło, gdyż jestem świeżo rok po studiach. No, ale niestety zdarzyło się sporo nieprzyjemnego z moją osobą w tle. Wydawałoby się, że jednak błahostka spowodowała te nieprzyjemności, ale jednak stało się. Jako, że jest teraz zimno na dworze do pracy chodzę w wysokich butach, jak się nietrudno domyśleć w ogrzewanej szkole wysiedzieć tyle godzin w tym obuwiu może być ciężko, więc dla wygody po prostu zdejmuję buty i chodzę na bosaka w cienkich rajstopach, robiłam tak na ASP i było normalnie, a stopy mam zadbane z perdicurem. Normalne prowadzę lekcję bez butów oraz chodzę po szkole, w końcu w plastyku jest większa wolność w kwestii ubioru i wygody. No, ale kilku innym nauczycielom, a stanowimy dosyć młodą epikę, najstarszy kolega ma 30 lat się to nie spodobało i słyszę podszepty i złośliwe uwagi, że mnie na buty nie stać. Uważam, że to zbędne docinki i uwagi.
Również uważam, że te uwagi i podszepty nie są takie do końca nieuzasadnione. Przecież zamiast chodzić boso, spokojnie możesz wziąć jakieś lekkie buty na zmianę. To naprawdę wygląda mało poważnie, a zawód nauczyciela jednak do czegoś zobowiązuje i warto pracować na swój autorytet, pomimo że uczysz w szkole o artystycznym profilu.
P.S. Nie szkoda Ci rajstop i stóp? Przecież nigdy nie wiesz na co nadepniesz. Nie wspominając, że od czasu do czasu trzeba też skorzystać z toalety, a to już może być zwyczajnie nieprzyjemne.
4 2018-02-14 20:11:55 Ostatnio edytowany przez kao_makao (2018-02-14 20:12:21)
Bose stopy w publicznej toalecie to dla mnie jedno z gorszych wyobrażeń. Dla mnie chodzenie boso w miejscach publicznych jest po prostu niehigieniczne. Mój szef w biurze latem też potrafił chodzić boso (mieliśmy małe biuro), mnie to było obojętne, ale podłogi nie były zbyt czyste. Ja zawsze mam baleriny na zmianę.
Zgadzam się ze wszystkimi moimi poprzedniczkami. A patrząc od strony rodzica też dziwiłoby mnie, gdyby nauczycielka mojego dziecka chodziła w rajstopach.
Choćby klapki należy mieć na stopach
W liceum plastycznym można sobie pozwolić na lekkie ekstrawagancje, jednak jeśli już chcesz zdjąć buty, to ograniczaj może chodzenie boso do pokoju nauczycielskiego. Widocznie ASP rządzi się innymi prawami, jeśli tam nikt nie zwracał na to uwagi. Wizerunek jest bardzo ważny w tym zawodzie. Możesz przecież nosić oryginalne obuwie na zmianę.
po pierwsze - niehigieniczne, po drugie - mimo wszystko i mimo tego, co się robi a czego nie robi na ASP i co Ty sama uważasz, to po prostu jest brakiem savoir- vivre'u. Baleriny na zmiane, buty na zmianę.
Nie rozumiem, co jest takiego "niepoważnego" w braku butów i jeszcze bardziej nie rozumiem tego poczucia, że nauczyciel to powinien tymi butami lub ich brakiem wyrażać jakiś autorytet Ludzie wepchnięci w formę, w system, w ramkę, buntują się przeciwko temu, że ktoś ma ochotę chodzić boso. Gdyby to była goła klata czy jakieś miniówki czy coś. Nie pojmuję tego "nie wypada". Cóż zdrożnego czy nienormalnego lub gorszącego jest w stopach?
Nie rozumiem, co jest takiego "niepoważnego" w braku butów i jeszcze bardziej nie rozumiem tego poczucia, że nauczyciel to powinien tymi butami lub ich brakiem wyrażać jakiś autorytet
Poczułam się wywołana do tablicy, dlatego pozwolę sobie rozszerzyć swoją poprzednią wypowiedź. Luz luzem, ale są takie miejsca, gdzie obowiązują określone zasady, jednym z takich miejsc jest szkoła. Rozumiem wycieczki, plenery, jakieś luźne zajęcia, ale nie standardową lekcję. Być może dla Ciebie nie, ale w mojej wyobraźni osoba, która staje przed innymi boso, a przy tym usiłuje przekazywać poważną wiedzę, w dodatku z pozycji osoby, od której oczekuje się zbudowania autorytetu, wygląda - tu powtórzę - mało poważnie, a ponadto niespójnie. Jeśli ktokolwiek, o ile w ogóle ktoś, to na takie ekstrawagancje mogą sobie pozwalać naprawdę nieliczni - ci, którzy na szacunek już dawno zapracowali swoimi osiągnięciami i już nic nie jest w stanie im tego autorytetu odebrać. Choć i tu można się spierać.
Wyobraźmy sobie zresztą poważny urząd czy bank, gdzie pracownicy beztrosko biegają sobie bez butów, bo tak im po prostu wygodnie - naprawdę nie widzisz w tym nic, co byłoby nie na miejscu, a przede wszystkim nie odbierało takiej osobie powagi? Wizerunek w pracy jest bardzo ważny i powinien być spójny z tym, czym się zajmujemy, a nauczyciel pełni także rolę wychowawczą i to on powinien swoją postawą pokazywać, że każde miejsce i każda sytuacja wymagają od nas określonych zachowań, niekoniecznie tych najbardziej komfortowych.
Ja sama chodziłam do szkoły, notabene pedagogicznej, gdzie traktowano nas jak partnerów, niemal po koleżeńsku, a mimo to nie zdarzało się, żeby ktoś przekraczał granice, powszechnie uznawane za naruszające pewne ogólnie przyjęte normy. Nie przez przypadek zresztą po korytarzach szkół nauczyciele nie biegają boso, a przecież mogliby, zwłaszcza latem, kiedy w butach im gorąco. Uczniowie też podczas lekcji boso nie siedzą.
10 2018-02-15 08:03:05 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-15 08:03:47)
Kogoś mogą jej stopy po prostu brzydzić.
Poza tym, spocone stopy czasem śmierdzą.
Ble.
Miejscem na latanie boso jest własny dom, plaża lub łąka. Praca w szkole to nie wczasy pod chmurką.
Biorąc pod uwagę, że wszyscy dookoła jednak chodzą w butach, ich (stóp) czystość też niewątpliwie pozostawia wiele do życzenia. Rzeczywiście bardzo to estetyczne i profesjonalne. Potem te same brudne stopy, bo nie wierzę, że Autorka nosi ze sobą mydło, ręcznik i rajstopy na zmianę, lądują w zimowych kozakach.
12 2018-02-15 14:43:27 Ostatnio edytowany przez cataga (2018-02-15 14:43:42)
Nie pojmuję tego "nie wypada"- monoceros, to jest podobna gafa, jak pójście na slub w białej sukience jako gosc, jak siorbanie przy stole itp. Ok, Ty nie rozumiesz, ale skoro jako dorosła osoba ktos nie rozumie, to niech to przyjmie za oczywistość, że pewnych rzeczy NIE WYPADA robic w pewnych miejscach i sytuacjach i to jest wyrazem braku obycia i braku podstaw dobrego wychowania , ktore powinno sie wynieść z domu. Kropka.
Do tego mowa o nauczycielu, który powinien być wzorem dla uczniów.
Czyli jednoznacznie uważacie, że w moim przypadku chodzenie boso jest nieetyczne i nieeleganckie?
Nieetyczne to może za dużo powiedziane, ale niestosowne na pewno.
16 2018-02-15 15:52:29 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-15 15:52:40)
Czyli jednoznacznie uważacie, że w moim przypadku chodzenie boso jest nieetyczne i nieeleganckie?
Niestosowne i nie na miejscu.
Poza tym, to obrzydliwe.
Zgadzam sie z powyższym - chodzenie boso jest niepoważne w szkole. W końcu ta nauczycielka jest w pracy a nie u siebie w domu. Można sobie kupić wygodne buty, któe nie będą obcierały i chodzić w butach. Trza być w butach na weselu
Dodam też, ze przynajmniej za moich czasów wymagało sie od uczniów określonego wyglądu - ciuchy niezbyt kolorowe, żadnych wyzywających ubrań, czepiali się o lakier do paznokci, włosy miały być schludne, nie było siedzenia na lekcji w czapce z daszkiem czy w okularach przeciwsłonecznych. I teraz jak bosa nauczycielka ma wymagać od ucznia jakiegoś dress codu? Ona mu powie, żeby zdjął okulary przeciwsłoneczne, on spyta dlaczego, skoro ona może robić, co chce i wyglądać jak chce, to czemu uczeń nie moze?
Muszą być jakieś standardy. Wystarczy kupić wygodne buty jeśli aż tak uwierają. Inaczej idąc tym tokiem myślenia możnaby latem przyjść w szortach i bluzce na ramionkach bo jest 30 stopni w cieniu i gorąco.
Oj tam, dla mnie nie ma czegoś takiego jak "muszą być jakieś standardy" więc w ogóle nie wiem, o czym mówicie, ale spoko. Cóż mi za różnica, czy pani w urzędzie obsłuży mnie w butach i eleganckim ubraniu, czy w stroju różowej pantery - niech mnie obsłuży. To samo nauczyciel - a niech nosi i firanki, byle żeby uczył. Nie po drodze mi z tymi "normami".
Wygląda na to, że edukacja demokratyczna i wychowanie w wolności mnie krzywi
Moim zdaniem, jak chcesz sobie chodzić bez butów, to bez nich chodź, oczywiście mając na uwadze to, że niewielu się to (jak widać) podoba. Zastanów się, czy te buty są ci potrzebne do tego, żeby mieć szacunek innych nauczycieli i ciekawość uczniów. Jeśli nie, jeśli ich brak będzie widocznie szkodził twojej karierze - to zrób, co dla ciebie lepsze.
Z uczniami mam mały kontakt, poza konsultacją projektu, najczęściej indywidualnie udzielam tylko kilku korekt, a uczniowie sami pracują. Tym samym większość czasu siedzę przy biurku lub stoję i się przyglądam. Uczniowie jakoś chyba nie zwracają uwagi na to, że jestem bez butów. Zresztą ostatnio jakaś dziewczyna sama chodziła po pracowni boso, więc w tej szkole króluje przede wszystkim wygoda. Na karierze to nie zaważy bez przesady znowu Może trochę wyolbrzymiłam problem, tylko 2 - 3 uwagi słyszałam, bardziej nie, że to jakoś przeszkadza, tylko po prostu wyśmiano mój styl, że jestem biedna i na buty mnie nie stać, coś w tym stylu. Zresztą nie wiem, czy w ogóle za rok będę tam jeszcze uczyć, czy nie zatrudnię się w innej profesji związanej z grafiką. Ale chyba mocno przesadziłam, jak na studniówce na którą mnie zaproszono po godzinie tańczyłam jako nauczycielka i jako jeszcze jedyna osoba na bosaka? To już chyba był mocny wygłup?
To ja zapytam wprost - z czego to wynika, że Ty KONIECZNIE musisz tam chodzić boso?
Hm... . Chodzisz w pracy boso i zdziwiona jesteś uwagami pod swoim adresem. Z drugiej strony, jak trzeba być skoncentrowanym na sobie, by 2-3 uwagi opisywać jako "ogień krytyki i drwin". Od swych współpracowników oczekujesz większego luzu, samej wyolbrzymiając sytuację. "Jak Kali kraść, to dobrze. Jak Kalemu kraść, to niedobrze."
Ale chyba mocno przesadziłam, jak na studniówce na którą mnie zaproszono po godzinie tańczyłam jako nauczycielka i jako jeszcze jedyna osoba na bosaka? To już chyba był mocny wygłup?
Są osoby, które lubią szokować, później zaś mieć pretensje o uwagi pod swym adresem. De gustibus non est disputandum
22 2018-02-17 13:50:26 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-02-17 16:39:02)
Z uczniami mam mały kontakt, poza konsultacją projektu, najczęściej indywidualnie udzielam tylko kilku korekt, a uczniowie sami pracują. Tym samym większość czasu siedzę przy biurku lub stoję i się przyglądam. Uczniowie jakoś chyba nie zwracają uwagi na to, że jestem bez butów. Zresztą ostatnio jakaś dziewczyna sama chodziła po pracowni boso, więc w tej szkole króluje przede wszystkim wygoda. Na karierze to nie zaważy bez przesady znowu
Może trochę wyolbrzymiłam problem, tylko 2 - 3 uwagi słyszałam, bardziej nie, że to jakoś przeszkadza, tylko po prostu wyśmiano mój styl, że jestem biedna i na buty mnie nie stać, coś w tym stylu. Zresztą nie wiem, czy w ogóle za rok będę tam jeszcze uczyć, czy nie zatrudnię się w innej profesji związanej z grafiką. Ale chyba mocno przesadziłam, jak na studniówce na którą mnie zaproszono po godzinie tańczyłam jako nauczycielka i jako jeszcze jedyna osoba na bosaka? To już chyba był mocny wygłup?
Akurat na studniówkach-a jako,ze jestem nauczycielem to byłam na wielu- widziałam dużo osób tańczących boso.Nie tylko uczniów ale też i nauczycieli.
Ale najbardziej wbiła mi się w pamięć-bardzo pozytywnie zresztą-nauczycielka ze szkoły muzycznej-a więc też artystycznej.Pani taka bardzo na miejscu,elegancka i tak dalej a tu zdjęła swoje szpileczki i tańczyła z dzieciakami na imprezie choinkowej w sali koncertowej,na jakimś dywaniku-boso
Też jestem nauczycielem,może nie ubieram się jak belfer-nie noszę garsonek-raczej jeansy,adidasy albo glany ale ze względu na higienę-brzydzę się chodzić boso nawet w swoim czy obcym domu-nie biegałabym bez butów po szkole,w której ludzie chodzą w butach i czasem tym butem nadepną na psia kupę,plwocinę czy gluta z chodnika
Wycierasz szkolne podłogi swoimi zadbanymi stopami z pedicurem, otulone cienkimi rajtuzami i wkładasz je potem do butów? A może masz rajtuzy na zmianę?
Gdybym zobaczyła nauczycielkę paradującą na bosaka po szkolnych korytarzach pomyślałabym, że albo potrzebuje pomocy specjalisty, albo chce zwrócić na siebie uwagę - co nie wyklucza tego pierwszego.
Jezu kochany, masz taki fetysz, ok, zdarza się. Ale na Boga, praca to jest praca, a nie cyrk.
Jezu kochany, masz taki fetysz, ok, zdarza się. Ale na Boga, praca to jest praca, a nie cyrk.
Dokladnie. W pracy obowiązuje dany strój, czasem mniej lub bardziej formalny. Nauczycielki chodzą w garsonkach, ale i w spodniach i bluzeczkach.
Nikt nie chodzi w bikini, na bosaka, albo w szlafroku.
Taki jest zwyczaj.
Do kościoła nie chodzisz z gołymi plecami, jak idziesz do kogoś na wesele nie ubierasz siee na biało, a na rozmowe o pracę nie idziesz w dresiku, no chyba, że starasz się o posadę trenera małej ligi