Od pół roku jestem w związku z kobietą, która ma depresję i nerwicę lękowa. Szczerze, mam już dosyć, bo wystarczy nawet ze na 2 godziny nie będę mojej uwagi skupiał na nią, to zaczyna jej szajba odbijać. Do psychiatryka to ona nie chce, a jak nawet będę ją nakłaniać to grozi samobójstwem. Raz jej próbowałem kazać wracać do swojej rodziny, żeby sie pakowała to mało brakowało aby podcięła sobie żyły gdy nie patrzyłem. Mam do wyboru aby się uwolnić poprzez zadzwonienie na pogotowie jak znowu jej zacznie odbijać albo dalej sie z nią męczyć. Ten związek jedynie sie trzyma poprzez jej groźby.
Doradźcie co robić.