Terapia w moim przypadku, czy warto? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Terapia w moim przypadku, czy warto?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 63 ]

Temat: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Od dluzszego czasu zastanawialam sie nad terapia, czuje sie jak w kokonie, wystarczy troche checi, odwagi i zdolam sie z niego wydostac. Nie mam jakichs traum, ktore jasno kierowalyby mnie do psychologa/psychiatry.
Moze cos o mnie:
Dziecinstwo
- niesmiala, zalekniona
- nadwrazliwa
- kochajaca kazde zwierze, wolalam spedzac czas z gromada psow niz z rowiesnikami (mam zwiazane z tym 2 straszne historie, pierwsza - tata wywiozl mojego chorego kota i nie dal mi sie nawet z nim pozegnac, druga - dziadek na moich oczach zakatowal swojego psa za to, ze pogryzl mu kury, do dzisiaj mam w glowie oko tego psa, ktore zwisalo z oczodolu)
Okres dojrzewania
- ciagle nadwrazliwa
- glupio wierzylam w przyjazn (do tej pory pamietam jak na koloniach moja kolezanka poznala druga kolezanke, a ja cala noc przeplakalam z tego powodu zamiast miec to gdzies)
- problem z odnalezieniem sie w grupie rowiesniczej
- ojciec zdradzal mame i bylam w to uwiklana (mama prosila zebym sprawdzala smsy ojca, kiedys brat mnie obudzil, bo mama na strychu pijana z jakimis nozyczkami chciala podciac sobie zyly, innym razem uczylam sie i zaplakana mama wbiegla do mojego pokoju proszac o pomoc, bo znowu klocili sie)
Zycie dorosle
- nieufnosc do kazdego (z jednej str to minus, a z drugiej nie raz uratowalo mi to 4 litery)
- trudnosci w odnajdywaniu sie w duzej grupie, wtedy nie wiem co mowic, budzi sie niesmialosc
- paniczny lek przed wystapieniami publicznymi
- czesto jestem postrzegana jako suuka, z surowym wyrazem twarzy
- zbyt honorowa (jezeli ktos mi podpadnie to tylko raz, juz potem trzymam go na dystans)
- strach przed zmianami, np. zmiana pracy (bo moge trafic jeszcze gorzej), przeprowadzka (bo przeciez mam swoje mieszkanie, wiec powinnam tu siedziec do emerytury)
- zle kontakty z rodzicami (ciagle chce od nich uciec, czuje, ze chca mnie kontrolowac, np.chociaz wiedza, ze jestem na urlopie za granica to i tak po 2-3 dniach od wyajzdu zostaje smsy typu „co zrobilismy zle, ze dzieci nawet nie zloza nam zyczen noworocznych?”, potrafia mnie wyprowadzic z rownowagi jak nikt inny)
- krytykanctwo wyniesione z domu, kazdy jest zly, tylko ja ok
- chociaz traktuje to jako wade to uwazam, ze jest to cenne (ale moze nie w tych czasach), a mianowicie nie daje po sobie jechac. Zauwazyalam, ze duzo ludzi w moim otoczeniu boi sie narazic i jest biernych np.wiedza, ze jakas osoba ich obgaduje, ale i tak dobrze z nia zyja, boja sie konfronatacji

Jezeli jest tu ktos, kto chodzi na terapie albo zna sie na psychologii chetnie dowiem sie czy warto zebym poszla do specjalisty. Chociaz pewnie zawsze warto...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Dobrze przeprowadzona terapia daje nam bezcenną wiedzę o nas samych. Pozwala na odnalezienie odpowiedzi na wiele pytań. Z tą wiedzą wraz z wypracowanymi narzędziami możemy zmieniać to co nam przeszkadza. Zawsze warto. Powodzenia.

Ps. Ja na dzień dobry analizując Twój wpis podałabym inne wytlumaczenia tego jaka jesteś. I zakwestionowałabym kwestię traumy. Według mnie byłaś w sytuacji po której możesz mieć traumę. Ja np dopiero pracując nad sobą w wieku lat ponad 30 wygrzebalam z pamięci, że byłam molestowana seksualnie. Przeżyłam szok.

3

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Vinograd napisał/a:

Od dluzszego czasu zastanawialam sie nad terapia, czuje sie jak w kokonie, wystarczy troche checi, odwagi i zdolam sie z niego wydostac. Nie mam jakichs traum, ktore jasno kierowalyby mnie do psychologa/psychiatry.
Moze cos o mnie:
Dziecinstwo
- niesmiala, zalekniona
- nadwrazliwa
- kochajaca kazde zwierze, wolalam spedzac czas z gromada psow niz z rowiesnikami (mam zwiazane z tym 2 straszne historie, pierwsza - tata wywiozl mojego chorego kota i nie dal mi sie nawet z nim pozegnac, druga - dziadek na moich oczach zakatowal swojego psa za to, ze pogryzl mu kury, do dzisiaj mam w glowie oko tego psa, ktore zwisalo z oczodolu)
Okres dojrzewania
- ciagle nadwrazliwa
- glupio wierzylam w przyjazn (do tej pory pamietam jak na koloniach moja kolezanka poznala druga kolezanke, a ja cala noc przeplakalam z tego powodu zamiast miec to gdzies)
- problem z odnalezieniem sie w grupie rowiesniczej
- ojciec zdradzal mame i bylam w to uwiklana (mama prosila zebym sprawdzala smsy ojca, kiedys brat mnie obudzil, bo mama na strychu pijana z jakimis nozyczkami chciala podciac sobie zyly, innym razem uczylam sie i zaplakana mama wbiegla do mojego pokoju proszac o pomoc, bo znowu klocili sie)
Zycie dorosle
- nieufnosc do kazdego (z jednej str to minus, a z drugiej nie raz uratowalo mi to 4 litery)
- trudnosci w odnajdywaniu sie w duzej grupie, wtedy nie wiem co mowic, budzi sie niesmialosc
- paniczny lek przed wystapieniami publicznymi
- czesto jestem postrzegana jako suuka, z surowym wyrazem twarzy
- zbyt honorowa (jezeli ktos mi podpadnie to tylko raz, juz potem trzymam go na dystans)
- strach przed zmianami, np. zmiana pracy (bo moge trafic jeszcze gorzej), przeprowadzka (bo przeciez mam swoje mieszkanie, wiec powinnam tu siedziec do emerytury)
- zle kontakty z rodzicami (ciagle chce od nich uciec, czuje, ze chca mnie kontrolowac, np.chociaz wiedza, ze jestem na urlopie za granica to i tak po 2-3 dniach od wyajzdu zostaje smsy typu „co zrobilismy zle, ze dzieci nawet nie zloza nam zyczen noworocznych?”, potrafia mnie wyprowadzic z rownowagi jak nikt inny)
- krytykanctwo wyniesione z domu, kazdy jest zly, tylko ja ok
- chociaz traktuje to jako wade to uwazam, ze jest to cenne (ale moze nie w tych czasach), a mianowicie nie daje po sobie jechac. Zauwazyalam, ze duzo ludzi w moim otoczeniu boi sie narazic i jest biernych np.wiedza, ze jakas osoba ich obgaduje, ale i tak dobrze z nia zyja, boja sie konfronatacji

Jezeli jest tu ktos, kto chodzi na terapie albo zna sie na psychologii chetnie dowiem sie czy warto zebym poszla do specjalisty. Chociaz pewnie zawsze warto...

Zawsze warto iść na terapię. A w Twoim przypadku na pewno. Twoim życiem za bardzo rządzą schematy. Stałaś się ich niewolnikiem. Obudowałaś się skorupą schematów, zasad, lęków przez którą nikt się nigdy nie przebije. Nie ma szans. Ludzie są tylko ludźmi. Każdy robi błędy. Nawet największy przyjaciel potrafi czasem wnerwić, zrobić coś co się nie podoba. Tym bardziej ktoś z kim się jest w związku. Życie z kimś w każdej relacji to sztuka kompromisu. Ty chyba masz z tym problem. Bardzo zachęcam do terapii i nie zrażaj się ewentualnymi niepowodzeniami na początku, bo czasem trzeba próbować kilka razy zanim znajdzie się dobrego dla siebie terapeutę.

4

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Oczywiście, że warto smile

5

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Jak najbardziej warto.

Jestes klasycznym przypadkiem Doroslego Dziecka z rodziny Dysfunkcyjnej (DDD). Piszesz, ze w Twoim zyciu nie bylo traum, a jednoczesnie opisujesz samobojcze zachowania matki, granie Toba jak pionkiem w stosunku do ojca- typowe wyparcie. Rodzice nie dali Ci w dziecinstwie odpowiedniego wsparcia i milosci, a wiec teraz masz do innych tak krytyczny i negatywny stosunek jak oni w przeszlosci do Ciebie.

Naprawde chcesz cale zycie spedzic bedac kopia swoich porabanych rodzicow?

6 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-08 23:30:02)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Vinograd napisał/a:

Jezeli jest tu ktos, kto chodzi na terapie albo zna sie na psychologii chetnie dowiem sie czy warto zebym poszla do specjalisty. Chociaz pewnie zawsze warto...

Szkoda czasu. Kup jakieś dobre książki.

7

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Vinograd napisał/a:

Jezeli jest tu ktos, kto chodzi na terapie albo zna sie na psychologii chetnie dowiem sie czy warto zebym poszla do specjalisty. Chociaz pewnie zawsze warto...

Szkoda czasu. Kup jakieś dobre książki.

Z calym szacunkiem, ale z takiego goofna nie wychodzi sie czytajac nawet najlepsze ksiazki. To jest realny balast, ktory wplywa na psychike i charakter. Wiem o czym pisze, bo sama jestem DDD i zagrania moich rodzicow byly w pewnym sensie podobne. Moja matka to typowa narcyzka, ktora od malego berbecia zwalala na mnie swoje problemy malzenskie, oczekiwala wsparcia, wyzywala sie psychicznie i fizycznie jak cos bylo nie po jej mysli, obwiniala i gnoila. Moj ojciec byl za to egocentrycznym typem hipochondryka- ofiary, ktory wrzeszczal na mnie bym zauwazyla jaki to on jest biedny. W skrocie, nikt nigdy nie traktowal mnie jak dziecko. Bylam zawsze w domu pocieszycielka, organizatorka i chlopcem do bicia.

Gdyby nie terapia, na ktora poszlam jako 20- stolatka, to dzis pewnie zylabym w rodzinnym domu uslugujac kaprysnej matce. Dzieki pojsciu na nia, jestem dzis szczesliwa czterdziestka z wspanialym partnerem i udanym zyciem.

Czego zycze Autorce watku smile

8 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 01:50:36)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Z calym szacunkiem, ale z takiego goofna nie wychodzi sie czytajac nawet najlepsze ksiazki. To jest realny balast, ktory wplywa na psychike i charakter. Wiem o czym pisze, bo sama jestem DDD i zagrania moich rodzicow byly w pewnym sensie podobne.

Nie ma czegoś takiego jak DDD, jak i DDA. A sugestie co do książki, bynajmniej nie tyczyły się jej problemów.

9

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Zapraszam do kontaktu

10

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Z calym szacunkiem, ale z takiego goofna nie wychodzi sie czytajac nawet najlepsze ksiazki. To jest realny balast, ktory wplywa na psychike i charakter. Wiem o czym pisze, bo sama jestem DDD i zagrania moich rodzicow byly w pewnym sensie podobne.

Nie ma czegoś takiego jak DDD, jak i DDA. A sugestie co do książki, bynajmniej nie tyczyły się jej problemów.

Interesujace. A Ty lekarzem psychiatra badz terapeuta jestes by wysuwac takie wnioski???

Powiedz to ludziom, ktorych cale dziecinstwo bylo przerabane, bo ich rodzice chlali albo byli toksyczni na maksa.

11

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie zwracałabym uwagi na posty domorsłych psychiatrów/psychologów, którym udało się wyjść z dołka dzięki jakimś "mądrym" publikacjom i teraz im się wydaje, że schizofrenię też tym wyleczą.

Autorko, najlepiej pogadać z kimś, kto jest po podobnych przejściach. Co do pytania w poście, czy warto iść na terapię - oczywiście, że warto. Można się dowiedzieć o sobie wielu ciekawych rzeczy.
Ja osobiście nauczyłam się radzić sobie ze stresem, reagować mniej emocjonalnie. Miałam bardzo toksyczną relację z matką, nie potrafiłam przez to się z nią dogadać. Dziś mamy poprawne relacje, a na dobrą sprawę nigdy nie była dobrą matką, więc dla mnie to był naprawdę kamień milowy...

Myślę, że warto dać sobie szansę na normalne życie.
Przecież nie możesz całe życie chować się w kącie.

12

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Ja mam z terapiami wszelkimi problem. Trochę chodziłam (do różnych miejsc i różnych specjalistów), ale prędzej czy później rezygnowałam, bo nic mi to nie dawało, nie słyszałam tam nic na co nie wpadłabym sama, nie dawało mi ani trochę więcej niż autoterapia, a nawet jeszcze mniej. Znam wielu ludzi, którzy twierdzą, że im terapie pomogły zacząć żyć normalnie, czego nie śmieć podważać, ale znowu - jak słyszę w relacjach te terapeutyczne diagnozy, metody radzenia sobie z różnymi emocjami i problemami to myślę zawsze "kurde, ale trzeba iść aż na terapie, żeby na to wpaść? przecież to dość oczywiste".

13

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nya, moze po prostu trafilas na marnych terapeutow.

Kiedy ja poszlam na terapie, mialam niesamowite szczescie. Obaj moi terapeuci byli tez psychiatrami (pani byla na NFZ, pan prywatnie) i mieli gleboka wiedze i duze doswiadczenie. Dopiero tam sie dowiedzialam, ze od lat cierpialam na depresje- wreszcie wszystko zaczelo miec sens w kontekscie mojej rodziny- na co sama kompletnie nie wpadlam, bo zylam w takim kolowrocie samozaprzeczenia i manipulacji. Bez terapii nie dokonalabym zmian w swoim zyciu i nie bylabym w tak szczesliwym miejscu w jakim jestem dzis.

Jestem jak najbardziej adwokatka terapii, szczegolnie w przypadku osob DDA i DDD, ale czasem trzeba troche pochodzic by znalezc odpowiedniego profesjonaliste.

14

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Nya napisał/a:

Ja mam z terapiami wszelkimi problem. Trochę chodziłam (do różnych miejsc i różnych specjalistów), ale prędzej czy później rezygnowałam, bo nic mi to nie dawało, nie słyszałam tam nic na co nie wpadłabym sama, nie dawało mi ani trochę więcej niż autoterapia, a nawet jeszcze mniej. Znam wielu ludzi, którzy twierdzą, że im terapie pomogły zacząć żyć normalnie, czego nie śmieć podważać, ale znowu - jak słyszę w relacjach te terapeutyczne diagnozy, metody radzenia sobie z różnymi emocjami i problemami to myślę zawsze "kurde, ale trzeba iść aż na terapie, żeby na to wpaść? przecież to dość oczywiste".

Nya, może po prostu nie potrzebujesz terapii, lub trafiłaś na kiepskich terapeutów.
Dużo też zależy od nastawienia.

15

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Cyngli napisał/a:
Nya napisał/a:

Ja mam z terapiami wszelkimi problem. Trochę chodziłam (do różnych miejsc i różnych specjalistów), ale prędzej czy później rezygnowałam, bo nic mi to nie dawało, nie słyszałam tam nic na co nie wpadłabym sama, nie dawało mi ani trochę więcej niż autoterapia, a nawet jeszcze mniej. Znam wielu ludzi, którzy twierdzą, że im terapie pomogły zacząć żyć normalnie, czego nie śmieć podważać, ale znowu - jak słyszę w relacjach te terapeutyczne diagnozy, metody radzenia sobie z różnymi emocjami i problemami to myślę zawsze "kurde, ale trzeba iść aż na terapie, żeby na to wpaść? przecież to dość oczywiste".

Nya, może po prostu nie potrzebujesz terapii, lub trafiłaś na kiepskich terapeutów.
Dużo też zależy od nastawienia.

Ot, to. Czasem jest tez tak, ze osoba, ktora na zewnatrz twierdzi, ze chce sie zmienic, tak wewnetrzenie stawia niesamowity opor. I potem kazdy terapeuta, ktorego spotyka to wg niej/ niego idiota, ktory nic nie rozumie. A tak naprawde jak uslyszy krztyne prawdy na wlasny temat, to wieje z gabinetu.

16

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Nya napisał/a:

Ja mam z terapiami wszelkimi problem. Trochę chodziłam (do różnych miejsc i różnych specjalistów), ale prędzej czy później rezygnowałam, bo nic mi to nie dawało, nie słyszałam tam nic na co nie wpadłabym sama, nie dawało mi ani trochę więcej niż autoterapia, a nawet jeszcze mniej. Znam wielu ludzi, którzy twierdzą, że im terapie pomogły zacząć żyć normalnie, czego nie śmieć podważać, ale znowu - jak słyszę w relacjach te terapeutyczne diagnozy, metody radzenia sobie z różnymi emocjami i problemami to myślę zawsze "kurde, ale trzeba iść aż na terapie, żeby na to wpaść? przecież to dość oczywiste".

Nya, może po prostu nie potrzebujesz terapii, lub trafiłaś na kiepskich terapeutów.
Dużo też zależy od nastawienia.

Ot, to. Czasem jest tez tak, ze osoba, ktora na zewnatrz twierdzi, ze chce sie zmienic, tak wewnetrzenie stawia niesamowity opor. I potem kazdy terapeuta, ktorego spotyka to wg niej/ niego idiota, ktory nic nie rozumie. A tak naprawde jak uslyszy krztyne prawdy na wlasny temat, to wieje z gabinetu.

Znam osobiście 2 takie osoby. Bardzo im współczuję.
Uświadomienie sobie istnienia problemu jest początkiem jego rozwiązania.

17

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Byłam bardzo pozytywnie nastawiona, gdybym nie była to nie poszłabym nigdy do żadnego terapeuty, szkoda by mi było czasu, naprawdę. Ale też patrzyłam te terapię realistycznie, tzn. nie spodziewałam się, że w ciągu miesiąca odmieni moje życie.
Nie chodzi o to, że usłyszałam coś co mi się nie spodobało, wobec czego się buntowałam. Słyszałam po prostu same oczywistości, na które sama wpadłam autoanalizując siebie... Ja właśnie liczyłam bardzo na to, że dowiem się czegoś nowego na swój temat, ale nic takiego się nie wydarzyło. Oczywiście można uznać, że trafiłam na przeciętnych terapeutów, z tym, że jak słyszę od znajomych opowieści o tych wspaniałych terapiach, które odmieniły ich życie (powtórzę raz jeszcze, że nie podważam tego) to też mam wrażenie, że to czego oni się w tych gabinetach dowiadują to rzeczy, do których można dojść po prostu samemu zaglądając do własnej głowy.
Możliwe, że rację ma Cyngli. Być może mam taki typ osobowości, że terapii nie potrzebuję, że w pełni wystarcza mi autoterapia.

18

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nya, gdyby terapia bylaby Ci niepotrzebna, nie wchodzilabys ciagle w zwiazki z manipulantami i Piotrusiami Panami.

19

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Nya napisał/a:

(...) Słyszałam po prostu same oczywistości (...)

Do tej pory wiedziałam, że psychoterapia polega na pracy nad sobą samą/samym pod okiem psychoterapeuty, nie zaś na  'słyszeniu samych oczywistości'. Wiem też, że najlepszy nawet psychoterapeuta nic nie działa, gdy jego klient bezustannie stawia opór.

20 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 15:42:49)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Interesujace. A Ty lekarzem psychiatra badz terapeuta jestes by wysuwac takie wnioski???

Moje zainteresowania to bardziej wpływ substancji zawartych w żywności w kontekście zdrowia ludzkiego, w tym i psychicznego.  Psychologiem, ani terapeutą być nie muszę. Wystarczy, że w świecie nauk psychologicznych, nie istnieje takie coś jak DDA. Chociaż może znasz jakieś poważne instytucji, które mają inne stanowisko? Albo jeszcze lepiej, publikację naukowe, które to stanowisko popierają.

Cyngli napisał/a:

Nie zwracałabym uwagi na posty domorsłych psychiatrów/psychologów, którym udało się wyjść z dołka dzięki jakimś "mądrym" publikacjom i teraz im się wydaje, że schizofrenię też tym wyleczą.

Skąd wnioski, że jestem domorosłym psychiatrą czy psychologiem? Skąd w ogóle wnioski, że twierdzę, iż wyleczę czymś takim schizofrenię? Można też dodać, że nikogo leczyć nie próbuje. Ale hiperbola o schizofrenii ma jak najbardziej w psychologii uzasadnienie np. dyskredytowanie wypowiedzi osoby. W tym przypadku na temat DDA.  Ale pamiętaj, że to Ty wierzysz w prorocze sny, nie ja.

21 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-01-09 15:31:04)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Interesujace. A Ty lekarzem psychiatra badz terapeuta jestes by wysuwac takie wnioski???

Moje zainteresowania to bardziej wpływ substancji zawartych w żywności w kontekście zdrowia ludzkiego, w tym i psychicznego. Psychologiem, ani terapeutą być nie muszę. Wystarczy, że w świecie nauk psychologicznych, nie istnieje takie coś jak DDA. Chociaż może znasz jakieś poważne instytucji, które mają inne stanowisko? Albo jeszcze lepiej, publikację naukowe, które to stanowisko popierają.

W Polsce syndrom DDA zostal zdefiniowany w latach osiemdziesiatych przez profesora psychologii uzaleznien Jerzego Mellibrude. Byl on wieloletnim superwizorem psychoterapii w Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Jezeli twierdzisz, ze wiesz lepiej z jakimi problemami spotykaja sie osoby z rodzin alkoholowych czy tez dysfunkcyjnych od doswiadczonego terapeuty, to Ty chyba z choinki spadles.

22 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 15:42:15)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Interesujace. A Ty lekarzem psychiatra badz terapeuta jestes by wysuwac takie wnioski???

Moje zainteresowania to bardziej wpływ substancji zawartych w żywności w kontekście zdrowia ludzkiego, w tym i psychicznego. Psychologiem, ani terapeutą być nie muszę. Wystarczy, że w świecie nauk psychologicznych, nie istnieje takie coś jak DDA. Chociaż może znasz jakieś poważne instytucji, które mają inne stanowisko? Albo jeszcze lepiej, publikację naukowe, które to stanowisko popierają.

W Polsce syndrom DDA zostal zdefiniowany w latach osiemdziesiatych przez profesora psychologii uzaleznien Jerzego Mellibrude. Byl on wieloletnim superwizorem psychoterapii w Polskim Towarzystwie Psychologicznym. Jezeli twierdzisz, ze wiesz lepiej z jakimi problemami spotykaja sie osoby z rodzin alkoholowych czy tez dysfunkcyjnych, to Ty chyba z choinki spadles.

Nie twierdzę, że wiem więcej na temat problemów tych osób, od tego Pana. Twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak syndrom DDA. Być może z choinki spadłem. A być może powoływanie się na autorytety , nie jest zbyt dobrą metodą na przyjmowanie wiedzy. Pani Janet G. Woitiz  jest autorem tych rewelacji. Polecam publikację naukowe na temat DDA. Taki efekt Barnuma. Ani  Classification of Mental and Behavioural Disorders (ICD) ani Diagnostic and Statistic Manual of Mental Disorders (DSM) nie rozpoznają ani takiego zaburzenia, ani choroby.

23

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Fakt, ze DSM ani ICD nie rozpoznaje tego syndromu jest wypadkowa tego, ze to NIE JEST zaburzenie psychiczne. Osoby DDA czy tez DDD maja pewna charakterystyke trudnosci w przystosowaniu sie do swiata, ale moze ona przybierac rozne formy. Wiele osob bedzie mialo depresje, inne wyksztalca zaburzenia osobowosci, ktore JUZ sa opisane w DSM czy tez ICD, wiec nie ma sensu dublowac diagnoz.

24 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 16:11:51)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Fakt, ze DSM ani ICD nie rozpoznaje tego syndromu jest wypadkowa tego, ze to NIE JEST zaburzenie psychiczne. Osoby DDA czy tez DDD maja pewna charakterystyke trudnosci w przystosowaniu sie do swiata, ale moze ona przybierac rozne formy.

DDA należałoby wtedy wpisać jako zaburzenie. Nie istnieje takie coś. A to że ogólna charakterystyka diagnozowania tego "zaburzenia", pokrywa się ze znacznym odsetkiem społeczeństwa, utwierdza jeszcze bardziej, że to banialuki.

Beyondblackie napisał/a:

Wiele osob bedzie mialo depresje, inne wyksztalca zaburzenia osobowosci, ktore JUZ sa opisane w DSM czy tez ICD, wiec nie ma sensu dublowac diagnoz.

W taki sposób się tego nie robi, żeby coś się nie dublowało. Nie zapisano, bo nie sklasyfikowano. To kolejna bzdura na poziomie lewoskrętnej witaminy C, surowej wody ect.

25

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nie zwracałabym uwagi na posty domorsłych psychiatrów/psychologów, którym udało się wyjść z dołka dzięki jakimś "mądrym" publikacjom i teraz im się wydaje, że schizofrenię też tym wyleczą.

Skąd wnioski, że jestem domorosłym psychiatrą czy psychologiem? Skąd w ogóle wnioski, że twierdzę, iż wyleczę czymś takim schizofrenię? Można też dodać, że nikogo leczyć nie próbuje. Ale hiperbola o schizofrenii ma jak najbardziej w psychologii uzasadnienie np. dyskredytowanie wypowiedzi osoby. W tym przypadku na temat DDA.  Ale pamiętaj, że to Ty wierzysz w prorocze sny, nie ja.

Nie pisałam ani słowa do Ciebie, ale podobno uderz w stół...

Nie wierzę w prorocze sny. Aczkolwiek lubię się bawić w interpretacje snów, bo to ciekawe. Zachwyca mnie to, w jaki sposób pracuje nasz mózg. Ciebie nie? Współczuję.

26 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 16:53:01)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Cyngli napisał/a:

Nie pisałam ani słowa do Ciebie, ale podobno uderz w stół...

Przysłowia, niczego w tej wypowiedzi nie zmienią wink Było pod moją wypowiedzią i zostało odebrane jako do mnie kierowane. Więc na to odpowiedziałem. Jak to w zwyczaju podczas rozmów. Jeśli poczułaś się urażona to zwyczajowo też przepraszam, gdyż odpowiedź w takim przypadku jest niesprawiedliwa wobec Ciebie.

Cyngli napisał/a:

Nie wierzę w prorocze sny. Aczkolwiek lubię się bawić w interpretacje snów, bo to ciekawe.

No to wyjaśniłaś. Tak to odebrałem po Twoim pytaniu skierowanym do mnie w odpowiednim temacie. I chwała Ci za to, że nie wierzysz.

Cyngli napisał/a:

Zachwyca mnie to, w jaki sposób pracuje nasz mózg. Ciebie nie? Współczuję.

Najpierw coś zakładasz, po czym na to odpowiadasz negatywnie. Jakbyś konwersowała nie ze mną, ale sama ze sobą. Więc nie wiem czy mi współczujesz czy sobie, wobec wyobrażeń na mój temat? smile Zakładając przy tym co myślę i jak odpowiem. Ale już odpowiadając to mnie również akurat ten temat fascynuje. Chociaż bardziej przypomina to zachwyt nad samym sobą czy próba zrozumienia jak sam rozumuje smile

27

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Za dużo kombinujesz.

28

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie zgadzam się.

29

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie musisz.

30 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 16:58:17)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Tak jak i to co stwierdziłaś, nie musi mieć uzasadnienia wink

31

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Tak jak i Twoje teorie na temat DDA i DDD.

32 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 17:09:26)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Cyngli napisał/a:

Tak jak i Twoje teorie na temat DDA i DDD.

Tak teorie DSM, ICD oraz badań wink

http://psycnet.apa.org/buy/1992-35449-001

33

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Milycham, czyli co? Ludzie, ktorzy dorastaja w rodzinach alkoholowych sa zupelnie wspaniale zintegrowani ze swiatem i nie cierpia na zadne zaburzenia w doroslosci?

Przestan pisac pierdoly, bo wystarczy poczytac to forum i jak na dloni bedziesz mial, ze kazda osoba, ktora pochodzi z takiego domu w ktorym byl alkohol ma w doroslym zyciu niesamowite problemy. I te problemy maja bardzo podobny schemat, stad profesora Mellibrudy klasyfikacja. Mozesz popytac terapeutow uzaleznien, bo oni takich klientow widza na codzien w realu.

Tak z ciekawosci sie zapytam, skad u Ciebie taka zaciekla negacja istnienia tego, w miare oczywistego, syndromu?

34

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Albo pochodzi z rodziny patologicznej i chce udowodnić całemu światu, że wszystko z nim ok, w żaden sposób go to nie skaziło... Albo nie pochodzi z takiej rodziny i nie jest w stanie zrozumieć pewnych mechanizmów.

35 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 20:14:49)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Milycham, czyli co? Ludzie, ktorzy dorastaja w rodzinach alkoholowych sa zupelnie wspaniale zintegrowani ze swiatem i nie cierpia na zadne zaburzenia w doroslosci?

Pewnie zależy od ludzi. Pewnie też w części z tych rodzin dysfunkcyjnych, problemy przenoszą się na dalsze życie.

Beyondblackie napisał/a:

Przestan pisac pierdoly, bo wystarczy poczytac to forum i jak na dloni bedziesz mial, ze kazda osoba, ktora pochodzi z takiego domu w ktorym byl alkohol ma w doroslym zyciu niesamowite problemy. I te problemy maja bardzo podobny schemat, stad profesora Mellibrudy klasyfikacja. Mozesz popytac terapeutow uzaleznien, bo oni takich klientow widza na codzien w realu.

Opieram się na badaniach oraz oficjalnych stanowiskach. To nie moje wymysły. Także pierdołami nazywasz źródła przytoczone oraz te które z łatwością można znaleźć. Nawet coś tam przytoczyłem. Jaki cel pytania terapeutów? I chodzi o terapeutów psychologów czy terapeutów-terapeutów? wink Skąd przejście z DDA do uzależnień? smile

Beyondblackie napisał/a:

Tak z ciekawosci sie zapytam, skad u Ciebie taka zaciekla negacja istnienia tego, w miare oczywistego, syndromu?

Niczego w tym zaciekłego nie ma. Po prostu nie ma co uprawiać bzdur wobec nauki. Oczywiste jest, że nie istnieje i takie stanowisko obecnie wspiera nauka.

Cyngli napisał/a:

Albo pochodzi z rodziny patologicznej i chce udowodnić całemu światu, że wszystko z nim ok, w żaden sposób go to nie skaziło... Albo nie pochodzi z takiej rodziny i nie jest w stanie zrozumieć pewnych mechanizmów.

Źródło do przeczytania dostałaś. Poza tym fajna pseudo diagnoza. Kolejny raz tworzyć teorię, na którą sama sobie odpowiadasz. Możesz zostać terapeutą. Przypomina to hipotezy Freuda.

36

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Milycham, czyli co? Ludzie, ktorzy dorastaja w rodzinach alkoholowych sa zupelnie wspaniale zintegrowani ze swiatem i nie cierpia na zadne zaburzenia w doroslosci?

Pewnie zależy od ludzi. Pewnie też w części z tych rodzin dysfunkcyjnych, problemy przenoszą się na dalsze życie.

Beyondblackie napisał/a:

Przestan pisac pierdoly, bo wystarczy poczytac to forum i jak na dloni bedziesz mial, ze kazda osoba, ktora pochodzi z takiego domu w ktorym byl alkohol ma w doroslym zyciu niesamowite problemy. I te problemy maja bardzo podobny schemat, stad profesora Mellibrudy klasyfikacja. Mozesz popytac terapeutow uzaleznien, bo oni takich klientow widza na codzien w realu.

Opieram się na badaniach oraz oficjalnych stanowiskach. To nie moje wymysły. Także pierdołami nazywasz źródła przytoczone oraz te które z łatwością można znaleźć. Nawet coś tam przytoczyłem. Jaki cel pytania terapeutów? I chodzi o terapeutów psychologów czy terapeutów-terapeutów? wink Skąd przejście z DDA do uzależnień? smile

Beyondblackie napisał/a:

Tak z ciekawosci sie zapytam, skad u Ciebie taka zaciekla negacja istnienia tego, w miare oczywistego, syndromu?

Niczego w tym zaciekłego nie ma. Po prostu nie ma co uprawiać bzdur wobec nauki. Oczywiste jest, że nie istnieje i takie stanowisko obecnie wspiera nauka.

Cyngli napisał/a:

Albo pochodzi z rodziny patologicznej i chce udowodnić całemu światu, że wszystko z nim ok, w żaden sposób go to nie skaziło... Albo nie pochodzi z takiej rodziny i nie jest w stanie zrozumieć pewnych mechanizmów.

Źródło do przeczytania dostałaś. Poza tym fajna pseudo diagnoza. Kolejny raz tworzyć teorię, na którą sama sobie odpowiadasz. Możesz zostać terapeutą. Przypomina to hipotezy Freuda.

Żadna diagnoza. Przypuszczenia.
A Freud był geniuszem, więc porównanie do niego mi schlebia.

37 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-01-09 20:57:07)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Milycham, to co Ty przytoczyles, to jest OPINIA, a nie jakis w skale wykuty fakt. Kiedys opinia bylo, ze homoseksualizm to choroba psychiczna, a dzisiaj popatrz- nic takiego.

A o terapeutach uzaleznien pisze, poniewaz bycie DDA jest bezposrednia wypadkowa wychowania w rodzinie w ktorej ktos byl UZALEZNIONY od alkoholu. O takich osobach rowniez sie pisze w literaturze jako o WSPOLUZALEZNIONYCH, poniewaz ich wszystkie mechanizmy "radzenia" sobie w zyciu sa tak naprawde mechanizmami radzenia sobie w patologicznej sytuacji rodziny alkoholowej.

38 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 21:28:15)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Cyngli napisał/a:

Żadna diagnoza. Przypuszczenia.
A Freud był geniuszem, więc porównanie do niego mi schlebia.

Super.

Beyondblackie napisał/a:

Milycham, to co Ty przytoczyles, to jest OPINIA, a nie jakis w skale wykuty fakt. Kiedys opinia bylo, ze homoseksualizm to choroba psychiczna, a dzisiaj popatrz- nic takiego.

To streszczenie do przeglądu danych dostępnych.Niestety dostęp do całości jest płatny, więc nie namawiam, jeśli nie ma to dla Ciebie wielkiego znaczenia. Przy stawianiu konkretnych tez, warto zapoznać się z metodologią.

39

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

No i co z tych danych wynika, bo nie za bardzo rozumiem hmm

40

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

No i co z tych danych wynika, bo nie za bardzo rozumiem hmm

Podziwiam cierpliwość.

41

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Znasz mnie Cyngli z foruma. Ja mam cierpliwosc aligatora big_smile

42 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 22:19:33)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

No i co z tych danych wynika, bo nie za bardzo rozumiem hmm

W linku masz po polsku z odniesieniem do tego badania. Można też samemu poczytać badania, bo są przytoczone na końcu tekstu. Później poszukam jeszcze odniesienia do badań genetycznych. Ile ma wpływ sam gen na daną osobę, a ile środowisko w kontekście przyszłych zachowań czy osobowości. Warto też zapoznać się z pracami Robert M. Sapolsky na temat wpływu stresu.
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=428

43

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

No i co z tych danych wynika, bo nie za bardzo rozumiem hmm

W linku masz po polsku z odniesieniem do tego badania. Można też samemu poczytać badania, bo są przytoczone na końcu tekstu. Później poszukam jeszcze odniesienia do badań genetycznych. Ile ma wpływ sam gen na daną osobę, a ile środowisko w kontekście przyszłych zachowań czy osobowości. Warto też zapoznać się z pracami Robert M. Sapolsky na temat wpływu stresu.
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=428

Ale ten pan wcale nie twierdzi, ze DDA nie istnieje. On jedynie twierdzi, ze sa rozbieznosci w badaniach, chociaz sa wyrazne roznice pomiedzy DDA i DDD a grupa kontrolna.

44 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-09 23:53:44)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Według tego co przytoczone syndrom DDA na podstawie tego jak się to klasyfikuje to brednie. Nie można mówić o syndromie jako takim, bo nie ma żadnych wiarygodnych narzędzi, by coś takiego sklasyfikować. Raczej skłania się do twierdzeń o dysfunkcjach rodzinnych jako takich w rodzinach, nie koniecznie z udziałem alkoholu. Co więcej i tutaj znaczny odsetek niczego nie wykazuje. Prześledź badania, na dole są w linku, można jeszcze więcej wniosków wyciągnąć. Tym bardziej biorąc pod uwagę dużo większą dostępną bazę badań, niż w przytoczonym linku. Tym bardziej aktualniejszą. Polecam też literaturę, którą podałem nieco wyżej na temat wpływu stresu oraz dziedziczności zachowań (przytoczę jak poszukam) tj. ile jest wynikiem samego środowiska, a w jakim stopniu cechy się dziedziczy.

45

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie zgadzam sie. Jest wyrazna roznica pomiedzy DDA, a grupa testowa. Mechanizmy, ktore warunkuja wspolzaleznosc sa inne od normalnych interakcji.

46 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-10 01:25:58)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Nie zgadzam sie. Jest wyrazna roznica pomiedzy DDA, a grupa testowa..

Nie czytasz ze zrozumieniem. Już wcześniej przytoczone streszczenie badania skomentowałaś jako opinie. Ani tego co napisałem, ani tego co w tekście. I z czym się nie zgadzasz? Wiele źródeł wskazuje, że obecne narzędzia do klasyfikacji to wymysł, porównywalny z ogółem społeczeństwa. Sami DDA, nie różnią się od innych dysfunkcyjnych. Co więcej, też nie zawsze z rodzin nie dysfunkcyjnych. W przytoczonym tekście jest o tym mowa. Analizując wszystkie badania, do których odniósł się autor jeszcze dokładniej można to zauważyć. Wychodząc w jeszcze większą ilość źródeł, również nie przytoczonych, zyskuje tylko na potwierdzeniu.
Kolejny link w podobnym tonie;
http://neuroskoki.pl/psychologiczne-mity/

47

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie rozumiem po co te wywody, psychologia to tylko schematy. Ludzie których dotykają w życiu złe rzeczy, a mimo wszystko nadal trwają, są silniejsi z każdym doświadczeniem. Uwierz w siebie. Nikt od początku nie jest pewnym siebie przebojowy i otwartym człowiekiem. Takie rzeczy się nabywa często wbrew pozorom na skutek porażek. Musisz pojąć, że najważniejsze w szczęśliwym życiu jest poczucie własnej wartości. Nikt i nic cię nie zniszczy jak będziesz wiedziała, że i tak dasz sobie radę. Po tym co w życiu przeżyłam nie powinnam już stąpać po tym padole, a jestem silną, pewną siebie kobietą i nigdy nie chodziłam po psychologach.

48

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Miłycham napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Nie zgadzam sie. Jest wyrazna roznica pomiedzy DDA, a grupa testowa..

Nie czytasz ze zrozumieniem. Już wcześniej przytoczone streszczenie badania skomentowałaś jako opinie. Ani tego co napisałem, ani tego co w tekście. I z czym się nie zgadzasz? Wiele źródeł wskazuje, że obecne narzędzia do klasyfikacji to wymysł, porównywalny z ogółem społeczeństwa. Sami DDA, nie różnią się od innych dysfunkcyjnych. Co więcej, też nie zawsze z rodzin nie dysfunkcyjnych. W przytoczonym tekście jest o tym mowa. Analizując wszystkie badania, do których odniósł się autor jeszcze dokładniej można to zauważyć. Wychodząc w jeszcze większą ilość źródeł, również nie przytoczonych, zyskuje tylko na potwierdzeniu.
Kolejny link w podobnym tonie;
http://neuroskoki.pl/psychologiczne-mity/

Ten link to popularnonaukowy heheszek, nie majacy nic wspolnego z powaznym komentarzem.

DDA ma glownie zastosowanie terapeutyczne, poniewaz chociaz ludzie roznie moga reagowac na dorastanie w rodzinie z patologia alkoholowa (w koncu kazdy ma inny temperament i sklonnosci), to laczy ich podobne srodowisko dorastania. Praktycznie kazdy taki czlowiek wychowal sie w sytuacji braku wsparcia rodzica, czesto przemocy i zagrozenia, jak rowniez nieadekwatnego do wieku poziomu odpowiedzialnosci za dorosla osobe w rodzinie. Nie ma sie wiec co dziwic, ze wiekszosc takich ludzi przejawia niskie poczucie wartosci, lek przed bliskoscia i problemy z wyrazaniem uczuc. Stad wlasnie wzial sie syndrom. Nie ma on na celu dokladne okreslenie jednostki chorobowej, ale w przyblizeniu przedstawia zarys psychopatologii pacjenta.

Dlatego tez te Twoje badania sa niejednoznaczne, bo mijaja sie z celem. To tak jakby mierzyc artyzm obrazu przez wazenie ile farby na niego poszlo.

49 Ostatnio edytowany przez Nya (2018-01-10 17:21:43)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Wielokropek napisał/a:
Nya napisał/a:

(...) Słyszałam po prostu same oczywistości (...)

Do tej pory wiedziałam, że psychoterapia polega na pracy nad sobą samą/samym pod okiem psychoterapeuty, nie zaś na  'słyszeniu samych oczywistości'. Wiem też, że najlepszy nawet psychoterapeuta nic nie działa, gdy jego klient bezustannie stawia opór.

Tylko, że mnie to oko terapeuty zupełnie nic nie dawało. A fragment o słyszeniu oczywistości odnosił się do tego, że pacjenci słyszą na terapii o sobie takie rzeczy, które im się nie podobają, których nie akceptują i dlatego buntują się i rezygnują.
Argument o oporze pacjenta albo o trafianiu na złych terapeutów jest o tyle dobry, że nie da się go obalić. Przecież zawsze można powiedzieć, że ktoś tak naprawdę wewnętrznie nie chcę albo że trafił na złego lekarza (nawet jeśli to jest już dwudziesty zły lekarz z rzędu). Sama znam zresztą więcej takich ludzi, którzy chodzili na terapię, ale zrezygnowali i samodzielnie sobie pomogli. Mnie w ogóle język psychoterapii nie odpowiada, nie trafia do mnie (i o tym się dowiedziałam w trakcie terapii). Podobne rzeczy wypowiedziane np. w języku filozofii brzmią dla mnie nieporównywalnie lepiej, bardziej przekonująco.
Żadna sesja o dystansowaniu się do rzeczy, wydarzeń, ludzi (czyli jeden z moich największych problemów) nie pomogła mi nawet w 1% tak bardzo jak moje własne, samodzielne, wymyślone przez mnie (a może odkryte?) metody.

Niektórym pomaga religia, innym terapia, a jeszcze inni radzą sobie sami wink

50

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Nya napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
Nya napisał/a:

(...) Słyszałam po prostu same oczywistości (...)

Do tej pory wiedziałam, że psychoterapia polega na pracy nad sobą samą/samym pod okiem psychoterapeuty, nie zaś na  'słyszeniu samych oczywistości'. Wiem też, że najlepszy nawet psychoterapeuta nic nie działa, gdy jego klient bezustannie stawia opór.

Tylko, że mnie to oko terapeuty zupełnie nic nie dawało.
Argument o oporze pacjenta albo o trafianiu na złych terapeutów jest o tyle dobry, że nie da się go obalić. Przecież zawsze można powiedzieć, że ktoś tak naprawdę wewnętrznie nie chcę albo że trafił na złego lekarza (nawet jeśli to jest już dwudziesty zły lekarz z rzędu). Sama znam zresztą więcej takich ludzi, którzy chodzili na terapię, ale zrezygnowali i samodzielnie sobie pomogli. Mnie w ogóle język psychoterapii nie odpowiada, nie trafia do mnie (i o tym się dowiedziałam w trakcie terapii). Podobne rzeczy wypowiedziane np. w języku filozofii brzmią dla mnie nieporównywalnie lepiej, bardziej przekonująco.
Żadna sesja o dystansowaniu się do rzeczy, wydarzeń, ludzi (czyli jeden z moich największych problemów) nie pomogła mi nawet w 1% tak bardzo jak moje własne, samodzielne, wymyślone przez mnie (a może odkryte?) metody.

Niektórym pomaga religia, innym terapia, a jeszcze inni radzą sobie sami wink

A są i tacy, którym terapia pomogła, choć kompletnie nie zdają sobie z tego sprawy tongue

51

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Tego stwierdzenia nie da się udowodnić, no bo jak? tongue

52

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nya, wydaje mi sie, ze raz czy dwa to mozna trafic na marnego terapeute- taki los- ale jezeli "trafia sie" na 20... to poddaje w watpliwosc czy dana osoba faktycznie chce nad soba pracowac. Statystycznie bowiem to niemozliwe, zeby 20 napotkanych profesjonalistow bylo nierzetelnych albo niedouczonych.

53 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-10 20:02:54)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Ten link to popularnonaukowy heheszek, nie majacy nic wspolnego z powaznym komentarzem.

Nie osłabiaj. Na dole masz podane źródła, na które autor się powołuje. Możesz to samo przeczytać sama z odnośników.

Beyondblackie napisał/a:

DDA ma glownie zastosowanie terapeutyczne, poniewaz chociaz ludzie roznie moga reagowac na dorastanie w rodzinie z patologia alkoholowa (w koncu kazdy ma inny temperament i sklonnosci), to laczy ich podobne srodowisko dorastania. Praktycznie kazdy taki czlowiek wychowal sie w sytuacji braku wsparcia rodzica, czesto przemocy i zagrozenia, jak rowniez nieadekwatnego do wieku poziomu odpowiedzialnosci za dorosla osobe w rodzinie. Nie ma sie wiec co dziwic, ze wiekszosc takich ludzi przejawia niskie poczucie wartosci, lek przed bliskoscia i problemy z wyrazaniem uczuc. Stad wlasnie wzial sie syndrom. Nie ma on na celu dokladne okreslenie jednostki chorobowej, ale w przyblizeniu przedstawia zarys psychopatologii pacjenta.

Dlatego tez te Twoje badania sa niejednoznaczne, bo mijaja sie z celem. To tak jakby mierzyc artyzm obrazu przez wazenie ile farby na niego poszlo.

To nie są moje badania. To jest niejednoznaczne stwierdzenie?
Cytując: "Autorzy twierdzą, iż wyniki te korelują z innymi analogicznymi badaniami (Dickson i Kelly, 1985; Snyder i inni, 1977), w których również badani oceniali profile Barnuma jako istotniejsze dla siebie niż inne. 74% wszystkich badanych (79% DDA i 70% nie-DDA) z tych, którzy otrzymali losowo profile Barnuma uznało, iż opisują one ich w stopniu wysokim lub bardzo wysokim. Analogicznie 67% wszystkich badanych (71% DDA i 63% nie-DDA) uznało profile DDA za opisujące ich w stopniu wysokim lub bardzo wysokim. Te wskaźniki wyniosły 43% dla kategorii Opis ogólny ludzkiej natury , zaś kategoria opis DDA uzyskała 33% takich ocen (30% dla profili Barnuma i 37% dla profili DDA). Nie stwierdzono wpływu znajomości tematyki DDA na wyniki badań. "

Przypominasz obrońce wiary, któremu przed oczy dowody się da, a i tak swoje twierdzi. Problemy z wyrażaniem uczuć to ma wiele zwyczajnych osób, szczególnie z większą introwersją wink Ale cóż, efekt horoskopowy wiecznie żywy.

Nya napisał/a:

Argument o oporze pacjenta albo o trafianiu na złych terapeutów jest o tyle dobry, że nie da się go obalić.

Ktoś bardzo wygodnie może się wykpić.

54

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Milycham, ale to nie sa badania w ktorych pytani byli terapeuci o cechy swoich pacjentow, ale na temat tego jak opisuja sie ludzie, a ludzie coz...opisuja sie generycznie, podobnie jak generyczna byla lista cech. Jezeli zapytasz wiekszosc ludzi czy byl czas w ich zyciu, kiedy trudno bylo im wyrazac uczucia, wiekszosc da Ci na to pozytywna odpowiedz. Co wcale nie znaczy, ze ci wszyscy ludzie maja CHRONICZNY problem z wyrazaniem emocji.

55

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Nya, wydaje mi sie, ze raz czy dwa to mozna trafic na marnego terapeute- taki los- ale jezeli "trafia sie" na 20... to poddaje w watpliwosc czy dana osoba faktycznie chce nad soba pracowac. Statystycznie bowiem to niemozliwe, zeby 20 napotkanych profesjonalistow bylo nierzetelnych albo niedouczonych.

To był przykład z kapelusza, a nie z mojego życia ;') Wszystko rozbija się o to, czy ktoś chce iść do terapeuty, czy ma taką potrzebę. Ja kiedyś miałam, bo byłam młoda, nie radziłam sobie z różnymi problemami i emocjami. Zrezygnowałam, bo czułam, że terapia (jako taka) to nie to. Dorastałam, dojrzewałam, zdobywałam nowe doświadczenia, poznawałam ludzi, konfrontowałam się z różnymi sytuacjami i nauczyłam sobie sama z nimi radzić. Przez autoanalizę, obserwację innych (to dla mnie bardzo ważne), trochę pewnie intuicyjnie. Bardzo pomagają mi też moje pasje i zainteresowania, które wymagają wzniesienia się ponad swoją jednostkowość, co pozwala mi zdystansować się do wielu spraw. Pewnie, że mam swoje problemy i gorsze chwile, ale wiem, że ze wszystkim jestem w stanie sobie poradzić sama, że nikt mi lepiej nie pomoże niż ja sama.
Niestety zauważyłam, że wiele osób, którym terapia pomogła ma podobne podejście do ludzi religijnych... mianowicie zupełnie nie rozumieją, że naprawdę nie każdy ma ochotę na taką formę uzdrawiania.

56 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-10 23:37:43)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Milycham, ale to nie sa badania w ktorych pytani byli terapeuci o cechy swoich pacjentow,

Czy aby na pewno spełniałoby to normy naukowe? wink Na tym właśnie autorka syndromu DDA oparła swoje pytania. Na subiektywnej, nienaukowej opinii. Tego tyczyło się to badanie.

Beyondblackie napisał/a:

Jezeli zapytasz wiekszosc ludzi czy byl czas w ich zyciu, kiedy trudno bylo im wyrazac uczucia, wiekszosc da Ci na to pozytywna odpowiedz. Co wcale nie znaczy, ze ci wszyscy ludzie maja CHRONICZNY problem z wyrazaniem emocji.

Właśnie powtarzasz wnioski z badania, które tyczyły się DDA. Autorka na tym oparła pytania, które rzekomo mają scharakteryzować syndrom DDA. Generalnie właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Pytania, które generalnie mogą pasować do każdego w społeczeństwie. Niezależnie od historii jego rodzinny. Stąd są podważane.

57 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-01-11 01:14:03)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

My sie nie rozumiemy, Milycham.

Syndrom DDA zostal zdefiniowany w grupach ludzi radzacych sobie z ciezarem dorastania w rodzinie alkoholowej. Mieli podobne problemy, zmagali sie z podobnymi konfliktami, wiec terapeuci ustalili pewne stale takiej sytuacji. To NIE JEST jednostka chorobowa, dlatego nie jest w DSM. To jest zbior reakcji jakie maja dorosle osoby z rodzin alkoholowych.

I kazdy terapeuta uzaleznien powie Ci, ze ta klasyfikacja dziala.

58 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-01-11 20:03:32)

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Syndrom DDA zostal zdefiniowany w grupach ludzi radzacych sobie z ciezarem dorastania w rodzinie alkoholowej.

Przez Janet G. Woitiz.

Beyondblackie napisał/a:

To NIE JEST jednostka chorobowa, dlatego nie jest w DSM. To jest zbior reakcji jakie maja dorosle osoby z rodzin alkoholowych.

I kazdy terapeuta uzaleznien powie Ci, ze ta klasyfikacja dziala.

Powinno być jako albo choroba, albo zaburzenie(a). Obecnie nie jest. Klasyfikacja jest tak ogólna, że pasuje do większości społeczeństwa. Przykład:
https://books.google.pl/books?id=liOHCw … mp;f=false

http://psycnet.apa.org/buy/1992-35449-001

59

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Terapia jeszcze nikomu nie zaszkodziła, ale równocześnie staraj się pozytywnie siebie zaskakiwać. Zrób dla siebie coś miłego, to często pomaga.

60

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Nie jestem psychologiem, myślę jednak, że o sensie terapii i jej rodzaju decyduje "lekarz", czyli terapeuta. Nam się może wydawać, że sami damy rade się z czymś uporać i dopiero, gdy jesteśmy już na granicy wytrzymałości, prosimy o pomoc. Warto, podobnie jak w przypadku problemów ze zdrowiem fizycznym, zastosować profilaktykę i udać się do specjalisty. W tych czasach nawet nie trzeba wychodzić z domu. Wystarczy mieć Internet i zarejestrować się na wizytę poprzez e-formularz. Są nawet terapie on line poprzez Skype, których zaletą, co warto wiedzieć, jest szybkość i łatwość dotarcia do specjalisty ze względu na elastyczny jego grafik. Tak przynajmniej opisuje się spam. Studia podyplomowe przez Internet robiłam, telewizję oglądałam, brałam udział  w video-konferencjach, ale u psychologa on line "nie byłam" jeszcze. Choć myślę, że to może ośmielić nas, by otworzyć się przed psychologiem. A ktoś z Was może korzystał i mógłby polecić?

61

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
Beyondblackie napisał/a:

Milycham, to co Ty przytoczyles, to jest OPINIA, a nie jakis w skale wykuty fakt. Kiedys opinia bylo, ze homoseksualizm to choroba psychiczna, a dzisiaj popatrz- nic takiego.

A o terapeutach uzaleznien pisze, poniewaz bycie DDA jest bezposrednia wypadkowa wychowania w rodzinie w ktorej ktos byl UZALEZNIONY od alkoholu. O takich osobach rowniez sie pisze w literaturze jako o WSPOLUZALEZNIONYCH, poniewaz ich wszystkie mechanizmy "radzenia" sobie w zyciu sa tak naprawde mechanizmami radzenia sobie w patologicznej sytuacji rodziny alkoholowej.

Rodzina, w której jest (był) alkoholizm niekoniecznie musi być patologiczna. Obrażasz ... Napisałbyś - Dysfunkcyjna, ale po co? - patola i koniec.
Czasem rodzina nie mająca problemu alkoholowego, bywa rodziną patologiczną (choć nie lubię tego określenia).

62

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?
milka10002 napisał/a:

Nie jestem psychologiem, myślę jednak, że o sensie terapii i jej rodzaju decyduje "lekarz", czyli terapeuta. Nam się może wydawać, że sami damy rade się z czymś uporać i dopiero, gdy jesteśmy już na granicy wytrzymałości, prosimy o pomoc. Warto, podobnie jak w przypadku problemów ze zdrowiem fizycznym, zastosować profilaktykę i udać się do specjalisty. W tych czasach nawet nie trzeba wychodzić z domu. Wystarczy mieć Internet i zarejestrować się na wizytę poprzez e-formularz. Są nawet terapie on line poprzez Skype, których zaletą, co warto wiedzieć, jest szybkość i łatwość dotarcia do specjalisty ze względu na elastyczny jego grafik. Tak przynajmniej opisuje się spam. Studia podyplomowe przez Internet robiłam, telewizję oglądałam, brałam udział  w video-konferencjach, ale u psychologa on line "nie byłam" jeszcze. Choć myślę, że to może ośmielić nas, by otworzyć się przed psychologiem. A ktoś z Was może korzystał i mógłby polecić?

Korzystałam, nie polecam. Ciągną kasę za każdą informację

63

Odp: Terapia w moim przypadku, czy warto?

Korzystałam z różnych for pomocy (psychologowie-różni, grupy samopomocowe, terapie grupowe, terapia indywidualna). Każda kiedyś się kończyła, gdyż dochodziła do pewnego punktu, za którym nie było już nic ...
Generalnie każda pomoc jest w pewnym sensie dobra, ale żadna nie rozwiązuje problemu.

Posty [ 63 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Terapia w moim przypadku, czy warto?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024