Od dluzszego czasu zastanawialam sie nad terapia, czuje sie jak w kokonie, wystarczy troche checi, odwagi i zdolam sie z niego wydostac. Nie mam jakichs traum, ktore jasno kierowalyby mnie do psychologa/psychiatry.
Moze cos o mnie:
Dziecinstwo
- niesmiala, zalekniona
- nadwrazliwa
- kochajaca kazde zwierze, wolalam spedzac czas z gromada psow niz z rowiesnikami (mam zwiazane z tym 2 straszne historie, pierwsza - tata wywiozl mojego chorego kota i nie dal mi sie nawet z nim pozegnac, druga - dziadek na moich oczach zakatowal swojego psa za to, ze pogryzl mu kury, do dzisiaj mam w glowie oko tego psa, ktore zwisalo z oczodolu)
Okres dojrzewania
- ciagle nadwrazliwa
- glupio wierzylam w przyjazn (do tej pory pamietam jak na koloniach moja kolezanka poznala druga kolezanke, a ja cala noc przeplakalam z tego powodu zamiast miec to gdzies)
- problem z odnalezieniem sie w grupie rowiesniczej
- ojciec zdradzal mame i bylam w to uwiklana (mama prosila zebym sprawdzala smsy ojca, kiedys brat mnie obudzil, bo mama na strychu pijana z jakimis nozyczkami chciala podciac sobie zyly, innym razem uczylam sie i zaplakana mama wbiegla do mojego pokoju proszac o pomoc, bo znowu klocili sie)
Zycie dorosle
- nieufnosc do kazdego (z jednej str to minus, a z drugiej nie raz uratowalo mi to 4 litery)
- trudnosci w odnajdywaniu sie w duzej grupie, wtedy nie wiem co mowic, budzi sie niesmialosc
- paniczny lek przed wystapieniami publicznymi
- czesto jestem postrzegana jako suuka, z surowym wyrazem twarzy
- zbyt honorowa (jezeli ktos mi podpadnie to tylko raz, juz potem trzymam go na dystans)
- strach przed zmianami, np. zmiana pracy (bo moge trafic jeszcze gorzej), przeprowadzka (bo przeciez mam swoje mieszkanie, wiec powinnam tu siedziec do emerytury)
- zle kontakty z rodzicami (ciagle chce od nich uciec, czuje, ze chca mnie kontrolowac, np.chociaz wiedza, ze jestem na urlopie za granica to i tak po 2-3 dniach od wyajzdu zostaje smsy typu „co zrobilismy zle, ze dzieci nawet nie zloza nam zyczen noworocznych?”, potrafia mnie wyprowadzic z rownowagi jak nikt inny)
- krytykanctwo wyniesione z domu, kazdy jest zly, tylko ja ok
- chociaz traktuje to jako wade to uwazam, ze jest to cenne (ale moze nie w tych czasach), a mianowicie nie daje po sobie jechac. Zauwazyalam, ze duzo ludzi w moim otoczeniu boi sie narazic i jest biernych np.wiedza, ze jakas osoba ich obgaduje, ale i tak dobrze z nia zyja, boja sie konfronatacji
Jezeli jest tu ktos, kto chodzi na terapie albo zna sie na psychologii chetnie dowiem sie czy warto zebym poszla do specjalisty. Chociaz pewnie zawsze warto...