Witajcie.
Od prawie 3 lat mam problem. Moje zycie wywrocilo sie do gory nogami kiedy to moja mama popełniła samobójstwo. Miałam wtedy 21 lat, byłam w ciąży i szykowałam się do ślubu ze swoim obecnym juz mężem. Jednak moja mama chorowała najpierw na depresję, potem na schizofrenię i prawdopodobnie nagromadziło jej sie wiele wydarzen w jednym czasie i mała załamanie. Z pomoca meza i tesciowej urodziłąm zdrowego synka (obecnie ma 2 lata i 3 miesiace). Jednak gdy poszłam do pracy rok temu, czuje sie wyobcowana w srodowisku, jestem odbierana jako osoba bez usmiechu, powazna i traktowana z przymrozeniem oka. Najpierw byłąm na stazu teraz jestem na umowe zlecenie do konca roku i wiecej nie przedłuza mi umowy. Mysle ze nie sprawdzilam sie, nie wykazałam i nie nawiazałam dobrych relacji z kolezankami z wydziału, w którym pracuję. Czuje sie wciaz jak ta "nowa", jak swiezak, traktuja mnie jak typowa stazystkę mimo ze staram sie wywiazywac ze wszystkich obowiazków a kilka razy chcac przelamac lody przyniosłam ciasto. Jednak nie dało to takiego efektu jak myslalam. Mam problem z koncentracją, czesto zapominam o czyms co mialam zrobic no i byc moze rzeczywiscie bije ode mnie smutek. Kiedys zanim wyszłam za maz, urodzilam dziecko byłam osoba wesołą, z poczuciem humoru, otwartą. Miałam zapał i power do działąnia. Potem siłe do zycia dawał mi synek i dalej tak jest jednak macierzynstwo i malzenstwo przerasta mnie no i to ze nie przedluza mi umowy troche mnie dobiło. Chciałabym zeby moje zycie wygladało inaczej, chcialabym zmienic sie, chcialabym zeby bylo jak kiedys. Od stycznia pojde do innej pracy napewno i ie chcialabym popelnic tych samych bledow. Moje malzenstwo tez nie jest kolorowe, poniewaz kilka razy maz doprowadzil do zadłuzenia, sprawy karne, grzywny itd. satd klotnie i awantury. Jak to wszystko ogarnac, co zrobic by zycie znow nabrało kolorowych barw, odzyskac ta radosc. Cos sie we mnie zmieniło, ludzie zauwazyli ze jestem inna, ze kiedys bylam weselsza niz teraz. Trzymam sie jakos, pracuje, zajmuje sie domem, dzieckiem, ale...czuje ze cos jest ze mną nie tak. Zamykam sie w sobie, w domu krzycze na wszystkich a w pracy cisza. Co zrobic by było lepie, by budowac trwale i pozytywne relacje z ludźmi.
Myślę że powinnaś jak najszybciej skontaktować cię z psychologiem. On cię poprowadzi dalej, być może w twojej sytuacji niezbędne są leki a więc nie zwlekaj z decyzją. Jesteś jeszcze bardzo młodą osobą a zwaliło się na ciebie mnóstwo poważnych problemów. Trudnych nawet dla ludzi doświadczonych życiem. W dodatku masz małe dziecko, któremu musisz dać miłość i uśmiech na co dzień. Nie możesz żyć: kłótnia w domu – milcząca w pracy. Musisz z kimś rozmawiać, z przyjaciółką, koleżanką lub choćby pisać tutaj. Nie możesz zamykać się w sobie bo to jest droga donikąd. Może zaczynając rozmowę z kimś pomyśl o własnym dziecku i uśmiechnij się. Może ten gest skłoni kogoś do milszej rozmowy z tobą. Nie rozpamiętuj zbytnio przeszłości, staraj się żyć na bieżąco. Trzymam za ciebie kciuki, nie jesteś sama.
Zapisałam się do psychologa i dzis pojde wziac skierowanie do psychiatry moze jakies leki mi wypisze, które pomogą. Moze wypowie sie jakis specjalista tutaj?
Tutaj raczej nie ma specjalistów szybciej o kogoś kto miał podobne przeżycia i może ci coś podpowiedzieć.
Bardzo bym prosiła. Chciałabym zrozumieć co się ze mną dzieje, czy ma na mnie wpływ zachowanie męża, czy to współuzaleznienie, ponieważ mam brata który pije, ojciec tez ma nowa rodzinę i sie odizolował ode mnie...
6 2017-11-21 10:52:17 Ostatnio edytowany przez iryd (2017-11-21 10:54:13)
Z tego co piszesz wszystko na ciebie ma wpływ. Problemy matki, odsunięcie się ojca, źle układające się życie twojego brata. To co przeżywasz w pracy i w domu. Sama sobie nie poradzisz. Psycholog jest niezbędny. Dobrze, że podjęłaś już kroki w tym kierunku.
To problemy z tobą. Nie wiem jak z finansami, pewnie i to coś pisałaś, że jest niedobrze. Pewnie też jest potrzebna pomoc instytucji. Dziewczyny, które z niej korzystają lub korzystały na pewno będę ci najlepiej umiały podpowiedzieć gdzie trzeba się po nią udać. Bardzo je do tego zachęcam. Wiadomo, że MOPS jest pierwszym adresem.
Chcę żebyś sobie uświadomiła, że jesteś w sytuacji w której masz prawo oczekiwać pomocy i musisz o nią występować do instytucji. Najczęściej spotkasz tam życzliwe osoby.
7 2017-11-21 10:52:53 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-11-21 10:53:46)
(...) moja mama popełniła samobójstwo. Miałam wtedy 21 lat, byłam w ciąży i szykowałam się do ślubu ze swoim obecnym juz mężem. Jednak moja mama chorowała najpierw na depresję, potem na schizofrenię i prawdopodobnie nagromadziło jej sie wiele wydarzen w jednym czasie i mała załamanie. Z pomoca meza i tesciowej urodziłąm zdrowego synka (obecnie ma 2 lata i 3 miesiace). Jednak gdy poszłam do pracy rok temu, czuje sie wyobcowana w srodowisku, jestem odbierana jako osoba bez usmiechu, powazna i traktowana z przymrozeniem oka. (...)
Co zrobiłaś z uczuciami powstałymi na skutek tych zdarzeń? Pozwoliłaś dać im ujście czy też schowałaś głęboko, nawet przed sobą samą?
(...) Czuje sie wciaz jak ta "nowa" (...)
Dlaczego? Odpowiedzi szukaj w sobie, nie w zewnętrznych okolicznościach.
(...) Mam problem z koncentracją, czesto zapominam o czyms co mialam zrobic no i byc moze rzeczywiscie bije ode mnie smutek. Kiedys zanim wyszłam za maz, urodzilam dziecko byłam osoba wesołą, z poczuciem humoru, otwartą. Miałam zapał i power do działąnia. Potem siłe do zycia dawał mi synek i dalej tak jest jednak macierzynstwo i malzenstwo przerasta mnie no i to ze nie przedluza mi umowy troche mnie dobiło. (...)
Byłaś osobą wesołą, ale opisane wyżej wydarzenia nie były łatwymi. Ponownie pytam: poradziłaś sobie z nimi?
(...) Jak to wszystko ogarnac, co zrobic by zycie znow nabrało kolorowych barw, odzyskac ta radosc. Cos sie we mnie zmieniło, ludzie zauwazyli ze jestem inna, ze kiedys bylam weselsza niz teraz. Trzymam sie jakos, pracuje, zajmuje sie domem, dzieckiem, ale...czuje ze cos jest ze mną nie tak. Zamykam sie w sobie, w domu krzycze na wszystkich a w pracy cisza. Co zrobic by było lepie, by budowac trwale i pozytywne relacje z ludźmi.
Odpłakać, odzłościć się, odsmutkować. Przestać udawać, że wszystko jest ok. Dlaczego zamykasz się w sobie? Przed czym ono Cię chroni?
Wielokropek, to wszystko prawda ale to ją przerasta.
ona jest jeszcze na etapie, że "nie rozumie", a ty chcesz żeby "działała".
Jak twoje relacje z mezem bo chyba nieciekawie i od tego zaczelabym rozwiazywanie problemow. Klotnie, awantury, dlugi, klopoty z sadami? Sorry, ale jak ty przy czyms takim chcesz byc radosna i szczesliwa? Nie wierze, ze majac dziecko i bedac w fajnym zwiazku pisalabys jak piszesz. Tak to juz jest ze problemy z domu przenosimy do pracy a z pracy do domu.
nati_1493 napisał/a:(...) moja mama popełniła samobójstwo. Miałam wtedy 21 lat, byłam w ciąży i szykowałam się do ślubu ze swoim obecnym juz mężem. Jednak moja mama chorowała najpierw na depresję, potem na schizofrenię i prawdopodobnie nagromadziło jej sie wiele wydarzen w jednym czasie i mała załamanie. Z pomoca meza i tesciowej urodziłąm zdrowego synka (obecnie ma 2 lata i 3 miesiace). Jednak gdy poszłam do pracy rok temu, czuje sie wyobcowana w srodowisku, jestem odbierana jako osoba bez usmiechu, powazna i traktowana z przymrozeniem oka. (...)
Co zrobiłaś z uczuciami powstałymi na skutek tych zdarzeń? Pozwoliłaś dać im ujście czy też schowałaś głęboko, nawet przed sobą samą?
(...) Czuje sie wciaz jak ta "nowa" (...)
Dlaczego? Odpowiedzi szukaj w sobie, nie w zewnętrznych okolicznościach.
(...) Mam problem z koncentracją, czesto zapominam o czyms co mialam zrobic no i byc moze rzeczywiscie bije ode mnie smutek. Kiedys zanim wyszłam za maz, urodzilam dziecko byłam osoba wesołą, z poczuciem humoru, otwartą. Miałam zapał i power do działąnia. Potem siłe do zycia dawał mi synek i dalej tak jest jednak macierzynstwo i malzenstwo przerasta mnie no i to ze nie przedluza mi umowy troche mnie dobiło. (...)
Byłaś osobą wesołą, ale opisane wyżej wydarzenia nie były łatwymi. Ponownie pytam: poradziłaś sobie z nimi?
(...) Jak to wszystko ogarnac, co zrobic by zycie znow nabrało kolorowych barw, odzyskac ta radosc. Cos sie we mnie zmieniło, ludzie zauwazyli ze jestem inna, ze kiedys bylam weselsza niz teraz. Trzymam sie jakos, pracuje, zajmuje sie domem, dzieckiem, ale...czuje ze cos jest ze mną nie tak. Zamykam sie w sobie, w domu krzycze na wszystkich a w pracy cisza. Co zrobic by było lepie, by budowac trwale i pozytywne relacje z ludźmi.
Odpłakać, odzłościć się, odsmutkować. Przestać udawać, że wszystko jest ok. Dlaczego zamykasz się w sobie? Przed czym ono Cię chroni?
Udawanie ze wszystko jest ok chroni ja wlasnie przed dzialaniem.
Wielokropek, to wszystko prawda ale to ją przerasta.
ona jest jeszcze na etapie, że "nie rozumie", a ty chcesz żeby "działała".
Nie. Nie chcę. Autorka poprosiła o pomoc, to jej udzieliłam.
Udawanie ze wszystko jest ok chroni ja wlasnie przed dzialaniem.
Dzięki. Zadałam te pytania, by autorka sobie na nie odpowiedziała.
12 2017-11-21 12:24:25 Ostatnio edytowany przez nati_1493 (2017-11-21 12:37:33)
Patrzę na ludzi z pracy, patrzę na inne związki i widzę różnicę. Przyjaciółka i siostra doradzały mi odejscie od meza bo uwazaja ze on sie nie zmieni a tylko mnie stłamsi. Byc moze oszukujac sama siebie izoluje sie od ludzi. Uwierzyłam ze nie poradze sobie sama i jestem z nim pomimo tego ze nie czuje sie szczesliwa. Ale czy na pewno to jest główny powód? Czy moze to ze mna jest cos nie tak? Czuje ze powinnam odejsc od meza, zamieszkac sama, rozwiezc się i uwolnic sie od tej toksycznosci dookoła mnie. Mam jakas blokadę. Tłamsi mnie tez to ze widze jak moj synek jest za tesciowa i mężem, potrafi mnie ugryzc jak jest nerwowy a wtedy czuje bezsilnosc. Na razie pomyslalam sobie ze znajde prace, dziecko pojdzie do przedszkola a wtedy bede czula sie pewniej by odejsc. Na razie chce sie uspokoic, moze dziecko w przedszkolu z rowniesnikami bedzie inazej sie zachowywało, troche wyrosnie z tego buntu dwulatka. Jesli chodzi o emocje to nie miałam chyba czasu skupic sie na nich, plakałam owszem, ale mowili mi zeby nie denerwowac sie bo ciaza potem przyszlo na swiat dziecko maz duzo pracował i bylismy sami tez nie miałam czasu o tym myslec a teraz gdy mały odsuwa sie troche ode mnie, nie chce sie ze mna pozagnac, bedac z babcia jest za nią a ja jest be i mogloby mnie nie byc tak naprawdę. W domu słucha mnie itd.ale jest bardziej za tata. Wiem ze musze zmienic nastawienie do zycia, nie patrzec na to co było tylko dazyc do tego by było lepiej ale jak? Nie chce by nade mna sie litowano, by mnie traktowano jak mala dziewczynkę skrzywdzona przez los. Moze dlatego staram sie gdzies tam te problemy omijac ale gdzies tam w srodku zrzera mnie bezradnosc i smutek. Maz mowi ze duzo krzycze, ze jestem nerwowa i to tez przez to on nie raz wolal wyjsc z domu, wyjsc na piwo, jezdzial pod wpływem alkoholu i ma sprawy karne z tego powodu. Co zrobic by zaczac NORMALNIE szczesliwie zyc. Jak przełamac ta blokade. Maz wspiera mnie, ale troche tak chcialby zamiesc pod dywan to wszystko i czekac nie wiadmo na co. Mowi ze spłacimy to, ze wszystko przed nami, ze damy rade.
Poszukam pomocy u psychologa, leki i zobacze jak bede sie czuła i co powie.
13 2017-11-21 12:44:26 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-11-21 12:51:09)
(...) Byc moze oszukujac sama siebie izoluje sie od ludzi. (...)
Rzecz w tym, że na dłuższą metę nie można siebie oszukać, prawda i tak daje o sobie znać.
(...) Uwierzyłam ze nie poradze sobie sama (...)
Bycie "Zosią Samosią" nie jest dobrym pomysłem na rozwiązanie problemu, świetnym - na tkwienie w tym samym miejscu.
(...) jestem z nim pomimo tego ze nie czuje sie szczesliwa. (...)
Bycie szczęśliwym nie jest obowiązkowe. Jesteś z nim, bo masz z tego wymierne korzyści.
(...) Czuje ze powinnam odejsc od meza, zamieszkac sama, rozwiezc się i uwolnic sie od tej toksycznosci dookoła mnie. (...)
Powinnaś? Wszystko zależy od Twego celu. Twym celem, jak sama twierdzisz, nie jest bycie szczęśliwą i stworzenie szczęśliwego domu dla dziecka.
(...) Mam jakas blokadę. (...)
To kolejne usprawiedliwienie.
(...) Wiem ze musze zmienic nastawienie do zycia, nie patrzec na to co było tylko dazyc do tego by było lepiej ale jak? (...)
Nie musisz. Możesz. Wbrew pozorom to istotna różnica. Jak? Naprawdę jesteś zdecydowaną na zrobienie kroku naprzód?
(...) Nie chce by nade mna sie litowano, by mnie traktowano jak mala dziewczynkę skrzywdzona przez los. (...)
A ktoś ma zamiar litować się nad Tobą? Jeśli Ty nie będziesz traktowała siebie jak małej dziewczynki skrzywdzoną przez los, to i nikt tak Ciebie traktować nie będzie. Dlaczego? Bo mu na to nie pozwolisz. Problem skrzywdzonej dziewczynki jest do rozwiązania.
(...) staram sie gdzies tam te problemy omijac ale gdzies tam w srodku zrzera mnie bezradnosc i smutek.
Omijanie problemu nie powoduje jego zniknięcia, wręcz przeciwnie - on się zwiększa. Bezradność służy staniu w miejscu. Nie lepiej wówczas uczciwie sobie powiedzieć, że nic nie chce zmienić, że decyduje się na dalsze takie życie ze wszystkimi z tej decyzji konsekwencjami? Uczciwie i tak, ale znikną dotychczasowe profity.
(...) Poszukam pomocy u psychologa, leki i zobacze jak bede sie czuła i co powie.
Psycholog, jeśli nie jest jednocześnie lekarzem (a zwykle nie jest), nie przepisze żadnych leków - nie ma do tego ani wiedzy, ani uprawnień. Żaden psycholog/psychoterapeuta/psychiatra nic nie pomoże, jeśli Ty sama nie zdecydujesz się tej pomocy przyjąć.
Wielokropku, a Twoim zdaniem co zrobić?
15 2017-11-21 12:59:00 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-11-21 13:24:18)
Uczciwie odpowiedzieć sobie na pytania:
Co jest moim celem?
Jak chcę żyć?
Jak chcę wychować dziecko i jaki dom mu stworzyć?
A potem... dostosować do tego działanie.
Edycja:
No dobrze. Jeśli odpowiesz sobie na te pytania i napiszesz w swym wątku kilka zdań na ten temat, to napiszę, co zrobiłabym będąc w Twej sytuacji.
16 2017-11-21 13:29:28 Ostatnio edytowany przez nati_1493 (2017-11-21 13:37:27)
Moim celem znalezienie dobrej pracy, chce zyc szczesliwie i spokojnie i taki dom chce mu stworzyc. Kupic mieszkanie, samochód.
Z jednej strony problemy meza sa tez moimi i razem powinnismy sobie z nimi poradzic z biegiem czasu a sama sprobowac sie uspokoic i opanowac. A z drugiej strony odejsc od niego zostawic wszystkie problemy i zaczac zyc od nowa. Brakuje mi tego zdecydowania, takiego bodźca który pchnie mnie do przodu. Bedac z nim jakos sobie radzimy, ma mi kto pomagac, nie czuje sie osamotniona calkiwicie w tym wszystkim. Z drugiej wiem jak czułam sie kiedys, jaka byłam. Tak mało w siebie wierzę. Ciagle mam nadzieje zejak znajde stala prace (on ma) to uda nam sie kupic mieszkanie, odchowac małego i normalnie zyc. Przeciez on mnie obchodzi, kocham go i tez czuje sie odpowiedzilana za nasze małżeństwo i rodzinę. Powinnam sie ogarnac, wziac sie za siebie i zrobic w glowie porzade a tak nachodza mnie co jakis czas takie mysli, nie czuje sie potrzebna, wazna chodz maz zapewnia ze wcale tak nie jest. Dlatego pytam co jest ze mna nie tak co robie zle ze wychodzi jak wychodzi. Innym sie udaje a nam nie. Czuje ze to moja wina ze dalej jestesmy na stancji, ze dalej nie mamy nic. Wymagam a jednoczesnie sama nie potrafie znalezc pracy, on tez sluchajac moich narzekan uciekal na piwo bo mal dosyc sluchania mnie.
Na pewno potrzebuje wygadania się, znalezienie pracy, zlezy mi na wlasnym mieszkaniu i na tym by czuc sie kochana, wazna i spełniona. czasami boje sie ze zachoruje jak mama. Zagubiłam sie w tym wszystkim a nie chcialabym pochopnie podejmowac decyzji a potem sobie wyrzucac ze moglo byc inaczej.
Siostra cioteczna i przyjaciolka doradzaly mi odejscie od meza bo znaja sytuacje. Ojciec stwierdzial ze sama wiedzialam co bralam, on nas nie zenil wiec umywa od tego rece i nie bedzie sie wtracał, mowia ze powinnam wziac sprawy w swoje rece i uniezaleznic sie od męża. Ale mowia to osoby które nie maja dzieci i mężów a tata w ogole znieczulil sie na wszystko chyba i ma gdzies co sie dzieje. Mam sobie sama z tym poradzic.
17 2017-11-21 13:45:58 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-11-21 13:49:01)
Wyznaczyłaś spotkanie u psychologa, sprawdź, czy ma on uprawnienia do prowadzenia psychoterapii. Będąc na Twoim miejscu na nią właśnie bym się zdecydowała (a nie tylko na konsultacje, nawet kilkukrotne), bo w jej trakcie przy fachowym wsparciu możesz uporać się z trudnymi doświadczeniami i uczuciami, które schowałaś w najdalszych zakamarkach.
Wykreśliłabym ze swego słownika wszystkie takie słowa jak "powinnam", "muszę", "trzeba" - one demobilizują; zaczęłabym (i nie przestała) używać "decyduję się", "wybieram", "chcę" - one dodają energii.
Podczas terapii popracowałabym także nad zwiększeniem poczucia własnej wartości, wówczas nie będzie Ci zależało na tym, byś była potrzebną.
Przestałabym narzekać, bo ono nikomu niczego dobrego nie robi, złego - sporo i mężowi, bo ucieka przed nim, i Tobie, bo demobilizuje, i dziecku, które patrzy i uczy się.
Chcesz znaleźć pracę. Pomyśl, dlaczego jej nie znalazłaś. W swych poszukiwaniach przyczyn różnych sytuacji przestań mówić o czyjejkolwiek winie - taka postawa nie sprzyja poradzeniu sobie z problemem.
Traktuj każdą sytuację (także te nieprzyjemną) jak szansę nauki o sobie, wyciągaj z niej/nich wnioski (znowu, bez obwiniania się czy kogokolwiek innego) do dalszych działań.
18 2017-11-21 14:05:36 Ostatnio edytowany przez nati_1493 (2017-11-21 14:35:57)
Bardzo Ci dziękuję Wielokropku. Mysle ze jak sama ze soba bede czuła się dobrze i pewnie to i wszystko inne uloży się. Gdzies tam mam obraz malzenstwa swoich rodzicow i moze podswiadomie sama sobie robie dokladnie to samo. Maz nie robi mi krzywdy ani fizycznej ani psychicznej to raczej ja działam destrukcyjnie na niego. On chce ze mna rozmawiac, rozmawia spokojnie, nie krzyczy (chyba ze musi), chodzi do pracy, zyjemy jak kazdy. To ja wiecznie narzekam i czegos chce. A przeciez mozna spłacic dług, wspolnie postarac sie kupno mieszkania.
Dlaczego nie moge znalezc pracy...Mierzyłam wysoko najpierw staz w banku potem staz w urzedzie. W banku nie wyszlo bo twedy zaszłam w ciaze i umowa z dniem porodu zakonczyla sie. U urzedzie nie wyszlo bo nie potrafilam sie skupic myslac o problemach, bylam zbyt przybita a przez to wygladałam jakby praca nie dawala mi radosci i satysfakcji.
Masz racje ze za duzo urzywam słów moze, powinnam, trzeba. Przestane. Dzis ide do rodzinnego po skierownaie do psychiatry i mam nadzieje ze to pomoze. Mamy tylko jedego w miescie. I bede uczeszczała do psychologa. Czasami czuje sie jak cień, czuje sie nie pewna w pracy. Sa tu dobrzy ludzie a ja jakbym tu nie pasowała. Chciałabym sie zmienic, yc lepsza wersją siebie i osiagac sukcesy, byc dumna z siebie i z tego co robie. Z syna i z męża. Widze swoje zalety bo jestem osoba miłą, uczynną, pomagam bezinteresownie. Ale ostatnio czasami czuje sie jak osoba za dobra, nieasertywna, zamiast odpyskowac troche jak mi cos nie pasuje to ja cicho siedze i mnie gotuje. Tak jest w pracy bo w domu nie mam z tym problemu. W domu krzycze a w pracy cisza-brak rownowagi. Idac do nowej pracy, zmieniajac siebie chciałabym zaczac na nowo zyc.
Każdy z nas (ze świętymi na czele) ma swoją drugą, ciemną, stronę. Ważne, by zdawać sobie z niej sprawę i trzymać ją, by nie hasała, na bardzo krótkiej smyczy.
Życzę Ci, byś uwierzyła w to, że jesteś dobrym człowiekiem, o wielu zaletach i umiejętnościach. Masz świadomość swej ciemnej strony i, jak napisałaś, jesteś zdeterminowaną, by wziąć rozbrat z przeszłością.
Trzymam kciuki.
Byłam. Na razie wypisał mi taki lek przeciwdepresyjny z tych słabszych, mam go brac przez dwa tygodnie rano i witaminę D3. Po tym czasie jesli nie bede czuła poprawy to wtedy bezpośreenio zapisac sie do psychiatry.
Kolejny krok do przodu.
Byłam. Na razie wypisał mi taki lek przeciwdepresyjny z tych słabszych, mam go brac przez dwa tygodnie rano i witaminę D3. Po tym czasie jesli nie bede czuła poprawy to wtedy bezpośreenio zapisac sie do psychiatry.
Ok. tak trzymaj. Do psychiatry się zapisz to zbyt poważne problemy. Myślę że rozmowa z Wielokropkiem trochę cię uspokoiła. I warto żebyś z niej skorzystała. Nie zapominaj jednak że te problemy nie są tylko w tobie. Praca nad sobą nie zmieni spraw zewnętrznych tylko pomoże ci je łatwiej przezwyciężać.
Powinnaś być pod stałą opieką lekarza. Sytuacja z mamą jest przestrogą. Musisz dbać by tamtej sytuacji nie powtórzyć. Ja również trzymam za ciebie kciuki
23 2017-11-22 15:01:54 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-11-22 15:05:23)
Uwazam ze rozstanie teraz z mężem nie jest dobrym pomysłem i najlpeij byłoby najpierw zrobic porzedk z sobą, swoimi emocjami, znalezc prace, poscic malego do przedszkola a dopiero potem zająć się małżeństwem.
Uważam, że masz rację. Uspokojenie sytuacji domowej jest ważne dla Ciebie teraz szczególnie z wielu względów. Pamiętaj o pracy nad relacjami z dzieckiem, czemu sprzyja dobra, spokojna atmosfera w domu. Jeśli Ty się uspokoisz i wyciszysz wewnętrznie relacje z mężem na pewno poprawią się.
Ale to jest piękne, jak potraficie się tutaj wesprzeć
Popełniłam bląd ze komukolwiek z pracy powiedziałam o problemach. Teraz czuje sie jak duch, przez nikogo nie zauwazana, nie wazna i dziwna. Dzis nawet szef zapytal czy nie boje sie odezwac. Ze wygladam tak jakbym przepraszała ze istnieje. Jestem lekcewazona. Czuje sie jak wrak czlowieka.
27 2017-12-04 23:55:18 Ostatnio edytowany przez iryd (2017-12-04 23:56:43)
Popełniłam bląd ze komukolwiek z pracy powiedziałam o problemach. Teraz czuje sie jak duch, przez nikogo nie zauwazana, nie wazna i dziwna. Dzis nawet szef zapytal czy nie boje sie odezwac. Ze wygladam tak jakbym przepraszała ze istnieje. Jestem lekcewazona. Czuje sie jak wrak czlowieka.
Nie wiem po co zdecydowałaś się mówić o tym znajomym z pracy. Przecież cię nie akceptowali, a masz tam pracować już niedługo. Pracuj nad sobą i to z pomocą specjalisty. Trzymam kciuki.
PS Dawno już widziałem twój post ale myślałem, że ktoś napisze.
Porozmawiaj z psychologiem. Może spotkało Cię za dużo problemów i ciągle gdzieś to w Tobie siedzi. Czasami w pracy lepiej nie mówić tego oc w Tobie siedzi, to nie zawsze są prawdziwi przyjaciele.