Jestem z chłopakiem 2 lata dzieli nas 400km i nie przeszkadza mi ta odległość codziennie widzimy się przez Skypa rozmawiamy po parę godzin a spotykamy się mniej więcej raz na miesiąc. Ciekawa jestem co sądzicie o związkach na odległość? Czy uważacie że takie związki mają sens? A może sami jesteście w takich związkach lub byliście?
Byłem i na podobną odległość (spotkania raz na miesiąc). Jeżeli nie będzie rychłej perspektywy zamieszkania razem, to szkoda czasu. Skype nie zastąpi bliskości i dotyku. W końcu emocje opadną, wkradnie się rutyna i skończy dobra bajka.
U mnie odległość podobna, a widzimy się co tydzień na całe weekendy + czasami np jeszcze piątek.
Sądzę, że to jest do d*py.
Ja byłam ponad rok w związku na odległość, potem zamieszkaliśmy razem. Niedawno się zaręczyliśmy, czyli można powiedzieć, że eksperyment się udał
Zaznaczam tylko, że od razu była mowa o tym, że jedno z nas się przeprowadza do drugiego. Nie wyobrażam sobie trwać przez 5-10 lat w związku bez wspólnego mieszkania.
U mnie odwrotnie niż u Jesiennowiosennej. Stara sprawa, ale faktem jest, że mój kilkuletni związek rozpadł się po tym, jak poszłam na studia a mój chłopak został w naszym miasteczku, gdzie był przyuczany do przejęcia rodzinnego biznesu. A źe na studiach musiałam utrzymać się sama, to prawie każdy weekend pracowałam, więc widywaliśmy się 1 weekend w miesiącu. Nam nie wyszło.
Teraz studiujemy, więc jesteśmy w tym samym mieście i spotykamy się często, ale jeżeli po studiach mój chłopak dostałby pracę w innym mieście, pojechałabym z nim nawet kosztem swojej pracy. Nie pytałam nigdy, czy w drugą stronę to działa tak samo, ale plany po studiach zakładają wersję "zrobimy", więc nie mam co mysleć.
Byłem i na podobną odległość (spotkania raz na miesiąc). Jeżeli nie będzie rychłej perspektywy zamieszkania razem, to szkoda czasu. Skype nie zastąpi bliskości i dotyku. W końcu emocje opadną, wkradnie się rutyna i skończy dobra bajka.
Też byłam w takim związku.Pół roku trwał.Trzeba było zerwać ponieważ zamiast mieszkania razem wyszło,że facet nie może wyprowadzić z swojej małej miejscowości i musi poświęcić się rodzinie oraz domu rodzinnemu.
Ja kiedyś jeździłem do jednej mej Lubej. Ponad 400 km. Nasze spotkania to był głownie sex;-) Ale z czasem doszła samotność, wiesz, święta itp. Ona tam, ja tu.Nie wyjdziesz do kina czy na spacer, bo tego ktosia nie ma. We wszystkim jesteś sam/sama, ze wszystkim musisz sobie radzić sam/sama.... Skype nie da Ci bliskości.
dla mnie nie mają sensu. Związek to bliskość a nie spotkania raz na miesiąc. Skype i smsy nie zastąpią bliskiego kontaktu.
11 2017-11-04 23:06:14 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-04 23:07:10)
codziennie widzimy się przez Skypa rozmawiamy po parę godzin . Ciekawa jestem co sądzicie o związkach na odległość? Czy uważacie że takie związki mają sens?
Lizanie lizaka przez papierek. A czy wartko? Jeśli w danej chwili czujesz się z tym dobrze to warto dla tej chwili.
Mój pierwszy związek tak właśnie wyglądał i choć nam się nie udało, to u niektórych taki układ się sprawdza, nie jest to jednak rozwiązanie dla każdego. Myślę, że potrzeba bardzo dużej determinacji by taki związek utrzymać, bo sama miłość to czasem za mało. W takim związku wszelkie różnice i negatywne strony relacji widać wyraźniej, bo nie ma dotyku, czułości i bliskości, którymi można by było je zrównoważyć. Trzeba się liczyć również z konfliktem interesów, bo prędzej czy później jedna ze stron (jeśli nie obie), będzie musiała rzucić wszystko dla miłości, albo po związku.
Wypróbuj, a zobaczysz czy odpowiada Ci coś takiego.
Witam , jestem tutaj nowa
Bylam w takim zwiazku dwa lata. Nie udalo nam sie bo zadne z nas nie potrafilo oderwac sie od swojej pracy,rodziny i przyjaciol zeby zamieszkac razem.
Mysle ze takie zwiazki maja sens tylko wtedy gdy w przyszlosci jest wizja zamieszkania razem. Bo widywanie sie raz na miesiac to zdecydowanie za malo zeby relacja przetrwala,mimo smsow,GG czy skype'a.
Jestem z dziewczyną ponad 3 meisiące. 2 razy na tydzien spotykamy sie, rozmowa wieczorkiem taka 1h lub 30min i pare smsów na dzień , dzieli nas ok.60 km . Powiem tak , cieżko jest troche dla mnie , ale zawsze planujemy coś na przyszłość .
Witam serdecznie jestem tutaj nowa . Chciałambym opisać swoją historię aby poznać opinię taka neutralna
Witam serdecznie jestem tutaj nowa . Chciałambym opisać swoją historię aby poznać opinię taka neutralna
Zaloz nowy watek
Jak jest u was na odleglosc dziewczyny? Moja dziewczyna pisze malo sms a rozmowy ja inicjuje , nie czuje sie az tak kochany a mowi co innego
Byłem w związku na odległość 3 lata i to nic nie zmienia w kwestii związku. Co najwyżej bardziej chce z sobą się być. Ale też trzeba umieć być cierpliwym a nie nastawionym na to co się chce tu i teraz. Wiele ludzi tak żyje - marynarze, wojskowi, ludzie pracujący za granicą i radzą sobie. Skype czy rozmowy to mało? No mało, ale to ogromnie zbliża psychicnie jednak, jak sie codziennie rozmawia. Poza tym są wspólne plany, są święta, wolne dni, wakacje i jakby tak zebrać to, to czasu nie tak mało i co ważne, ten czas to taki wyjątkowy bo na niego się czeka. A na coś co się czeka to zawsze lepiej smakuje.
Byłam w takim związku i wszystko zależy od nastawienia. W dzisiejszych czasach są przecież komunikatory, sieci voip np spam - wszystko da się zrobić
Byłam w takim związku i wszystko zależy od nastawienia. W dzisiejszych czasach są przecież komunikatory, sieci voip np. zadarma - wszystko da się zrobić
Voip nie zastąpi bliskości drugiego człowieka, przytulenia, dotyku...
Ja jestem z dziewczyną, która nie widzi problemu w tym , ze pisze sms raz lub 2 na dzien. Mi jest bardzo potrzebna komunikacja a dla niej jakos miej.
Byłam w bardzo podobnej sytuacji co ty. Z czasem rozmawialiśmy coraz rzadziej na skypie i rzadziej się widywaliśmy. Koniec końców rozstaliśmy się dość nie przyjemnie.
400km odlęglosci, widzimy się 2/3 razy w miesiacu na 3-6dni, od czerwca będziemy sie wiedziec prawie caly czas ( 70/80% czasu ) az do października gdzie odleglosc z 400 zminiejszy się do 150 a po roku planujemy zamieszkac razem
400km odlęglosci, widzimy się 2/3 razy w miesiacu na 3-6dni, od czerwca będziemy sie wiedziec prawie caly czas ( 70/80% czasu ) az do października gdzie odleglosc z 400 zminiejszy się do 150 a po roku planujemy zamieszkac razem
Fajne bajki
Od samego poczatku z jedna rzecza ja oklamalem, nie studiuje a jestem jeszcze w liceum jestem (...) ostatnio cos zaczelo sie psuc ale to przez moja zazdrość (...) Czy to ma szanse istnienia? po czyms takim? (...) (...)nie daliśy sobie od razu do zrozumienia czego zabraniamy w związku itd
26 2018-04-03 14:13:56 Ostatnio edytowany przez natusiaaa005 (2018-04-03 14:16:20)
Jestem w związku na odległość.
Jeśli na początku nie ma rozmów i perspektywy w ciągu najbliższego pół roku zamieszkania razem to będzie naprawdę ciężko...
Takie związki to związki przegadane czyli opierające się na rozmowie...
Związki osób bedących chociażby w jednym miescie o związki oparte o bliskosc.
Jest ogromny plus związków na odleglosc- długie i czeste rozmowy powalają na weryfikacje dopasowania, poruszenie ogrom waznych kwestii życiowych etc.
Witaj
Osobiście uważam że związek na odległość jest do du.... U mnie się nie sprawdził i u mojej znajomej tez nie .
Ja się zastanawiam skad ludzie biorą czas na rozmawianie przez skype po (jak twierdzą) kilka godzin dziennie...
Mnie to bardziej wyglada na uzaleznienie od komunikatorow niz milosc
Związki na odległość to bardzo trudny temat. Trzeba mieć dużo cierpliwości i ogromną dawkę zaufania do partnera. Nigdy nie wiadomo co się z nim dzieje i czy wszystko jest tak, jak być powinno.
Moim zdaniem na dłuższą metę takie relacje mają nikłe szanse na przetrwanie. Zależy jaka odległość dzieli partnerów i jak często mogą się spotkać.
Swoją drogą - podziwiam ludzi, którzy decydują się na związki na odległość, to duża odwaga.
Ja bym tak nie umiała. Tzn inaczej jak np się z kimś pozna, ale w miarę jak relacja się rozwija, to nie wyobrażam sobie być tak daleko. Ale np jeśli ktoś ze sobą chodzi, potem jest rozłąka i związek na odległość bo jedna osoba wyjeżdża na studia, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć. ale np na dłuższą metę, jak małżeństwo - jedno wyjeżdża na długo za granica - bym nie umiała tak żyć.
Jestem w związku na odległość.Dzieli Nas prawie 800 km.Rozmawiamy kilka razy dziennie,spotykamy się co 2 tyg.,lub raz w miesiącu,raz u Niego,raz u mnie.
On proponuje bym zamieszkała u Niego.Ale ja się boję.Może przesadzam,a może nie.Zastanawiam się dlaczego nie umiem tak,rzucić się na głęboką wodę,zostawić Rodziców i dorosłego syna,a pomyśleć o sobie.Nie jesteśmy małolatami.Gdy jesteśmy razem dogadujemy się dobrze,tylko sexu nie ma.
Proszę-spójrzcie na to z boku-bo ja się pogubiłam.
I ten strach.
Związek na odległość? Przeżyłam, zobaczyłam, nie polecam. Ze względu na swoją głupotę, to i tak wytrzymałam dość długo i dość dużą odległość (8000km). Rozpadło się z prostego powodu - brak bliskości na co dzień, z czego wynikały różne nieporozumienia i brak budowania solidnych podstaw związku.
Przez Skype'a można naprawdę wiele ale to nic nie zastąpi budowania relacji na żywo, gdzie przeżywa się czyjeś (jak również i swoje) humory, smutki, radości, złości, i łózkowe figle. Jak teraz patrzę na to z perspektywy czasu to myślę, że to takie macanie się przez szybę. Tak moje osobiste doświadczenie mówi. Natomiast znam przypadki, że związek na odległość przetrwał. Jedyna ważna rzecz jaką widzę jest to, żeby tego nie przeciągnąć - żeby starać się jak najszybciej być razem.
Hi everyone. I was having long distance relationship and she cheated me. I just want to get little help from you. How can I say ''She cheated on me'' as Polish?
Long distance relationship??? Ohhh I will not recommend to anyone. That's terrible..
Zgadzam się - można na odległość, ale i tak w końcu ktoś będzie musiał podjęć decyzję i opuścić swoje miejsce... inaczej się chyba nie da?
35 2018-11-08 13:05:25 Ostatnio edytowany przez hehheh (2018-11-08 13:05:47)
Jeśli masz 13 lat to na początek taki związek jest nawet dobrą rzeczą.
Bo obawiam się, że ludzie tutaj odpowiadający piszą tylko ze swojej dużo starszej dojrzałej perspektywy.
Jestem obecnie w związku na odległość i mój stan psychiczny na dzień dzisiejszy to depresja i skraj załamania nerwowego. Od ponad roku nie mieliśmy seksu bo coś się ze mna porobiło. Mówie mu że mi źle , źle się czuję itd. A on ostatnio zrobił mi jazde o seks że żyjemy jak z siostra z bratem. Wróciłam dla niego z zagranicy po wielu latach do Polski. On też przebywa zagranica w innym kraju niż ja. Jak przyjeżdża do polski to ze mną spędza 2 dni żeby zrobić coś koło domu a reszte czasu jedzie do rodziny ok. 70 km. Tak było zawsze on musi ciagle coś dla rodziny załatwiać, jechać, pożyczać pieniądze Rodzina ciągle dzwoni ma 7 rodzeństwa , ciągle coś chce on wszystko rzuca i jedzie. On twierdzi że ja nie nadaje się do związku bo jestem hujowa. Z jego byłą miał ten sam problem. Jestem wykończona. Ma wkład poeniężny w rzeczy u mnie w domu będę musiała go spłacać. Zostałam bez pracy , bez zagranicy , sama z depresją, przytyłam, zbrzydłam , nie mam ochoty na nic. Ale ciągnięcie tego związku prędzej doprowadzi mnie do deski grobowej. Zrobiłam sie wredna , opryskliwa nie do zniesienia. Uważajcie na facetów bo to szkodzi czasami zdrowiu... ps. Jak założyć nowy wątek?
Jeśli masz 13 lat to na początek taki związek jest nawet dobrą rzeczą.
Bo obawiam się, że ludzie tutaj odpowiadający piszą tylko ze swojej dużo starszej dojrzałej perspektywy.
Za dużo zachodu z czymś takim, po co utrudniać sobie życie? Wydaje mi się, że w takim związku bardziej opieramy się na iluzji, wyobrażeniu partnera, a jak robi się coraz poważniej (np zamieszkanie ze sobą) to nagle ta iluzja znika i okazuje się, że nasz partner jest zupełnie inną osobą niż się zdawało. A potem przychodzi tylko rozczarowanie i poczucie zmarnowanego czasu. Trzeba być mocno zmotywowanym, żeby wejść w coś takiego. Nie mówiąc już o możliwości prowadzenia podwójnego życia przez którąś ze stron...