Ogólnie moją historię możecie sobie przeczytać w moich wcześniejszych dawnych tematach. Tutaj, żeby nie zanudzać chciałbym prosić was o radę i opinię. Obiektywną, bo już nie raz otrzymałem pomoc z tego forum.
W skrócie. Zostawiła mnie dziewczyna po 3 latach związku, a było to w 2013 roku. Pewnie jak się domyślacie, na początku za nią biegałem, prosiłem itd. Nic to nie dało. Ona wyjechała za granicę do pracy, ja pojechałem za nią. I tak przez 2 lata mieszkaliśmy w jednym mieście w Londynie, ja pracowałem u jej wujka. Kontakt od czasu do czasu. Spotkaliśmy się tam czasem, najczęściej właśnie u jej rodziny. Ogólnie ja starałem się dać jej spokój, ona również nie inicjowała szczególnie kontaktu, który ogólnie był dość dobry, ale z dystansem z mojej strony. Wyznaje zasadę, że mostów za sobą się nie pali. Po 2 latach bycia na obczyźnie, obcowania z jej rodziną, która notabene bardzo mnie lubiła i do tej pory mam czasem z nimi kontakt. Nawet ostatnio w sierpniu przyjechali do mojego miasta w Polsce i napisali czy nie chciałbym się z nimi spotkać na piwko. Oczywiście się spotkałem, było fajnie. Ale tematu mojej ex nie poruszam z nimi już od dawna. Po prostu zamknąłem ten rozdział. Ale do rzeczy. W 2014 roku postanowiłem wrócić do Polski, zamknąć ten rozdział raz na zawsze. Ona wciąż była sama i ja także byłem sam. Po powrocie do kraju, ona często pisała, pytała co u mnie. Po którejś wiadomości napisałem jej, żeby przestała, bo to do niczego nie prowadzi,a mi nie pomaga się z tym uporać. W między czasie zadzwonił do mnie jej wujek, że potrzebuje do pracy, żebym przyjechał. Przyjechałem ponownie. Wytrzymałem rok. W 2015 zjechałem już na stałe, a ona znów raz na jakiś czas pisała co u mnie. Ponownie napisałem, żeby dała spokój, bo mnie koleżeństwo nie interesuje, za bardzo ją kochałem. I tak później jedyny kontakt jaki mieliśmy to życzenia urodzinowe, które ona co roku wysyła do mnie, a ja do niej. W międzyczasie była już z 2-3 razy tutaj w Polsce u nas w mieście. Nie widziałem jej ani razu, nie pisała mi, że jest (co jest zrozumiałe) jedyne czego chciała to spotkać się z moją siostrą i szwagrem (była także z moją rodziną blisko związana). Ostatni raz widziałem ją 2,5 roku temu. Przez ten czas u mnie dużo się zmieniło. Musiała widzieć m.in. przez fb, że zacząłem zwiedzać trochę, dobrze się bawić, ogólnie było tak, że wróciłem do formy sprzed naszego rozstania, a zajęło mi to dobre 3 lata, tak więc bardzo długo.
Ostatnio miałem urodziny, napisała życzenia i to, że będzie niedługo u nas w mieście i chciałaby się spotkać. Zaskoczyło mnie to, bo wcześniej od rozstania nigdy nie proponowała spotkania. Tym bardziej, że ostatni raz rozmawialiśmy 2,5 roku temu. Ona dalej jest sama, ja dalej jestem sam. A minęło już od tego rozstania ponad 4 lata. Często zastanawiam się czemu tak fajna dziewczyna jest dalej sama. U mnie sprawa jest prosta, tak bardzo na psychice odbiło mi się to rozstanie, że nie potrafię zainteresować się inną kobietą. Chciałbym to zmienić, ale siedzi to u mnie głęboko w podświadomości.
Jednocześnie chciałbym się sprawdzić i zobaczyć na jakim etapie jestem. Czy jak ją zobaczę to wszystko mi wróci, czy jednak będę widział, że to już nie jest to. Z drugiej strony boje się właśnie, że ten cały okres czasu bez kontaktu pójdzie na marne, ona wróci zagranicę, a ja zostanę z wielkim mętlikiem w głowie.
Byliśmy udaną parą, dogadywaliśmy się, naprawdę taka moja druga połówka. Nasz związek zniszczyły kłótnie o głupoty i zazdrość. Z mojej i jej strony. Wspólna wina, ona zerwała. Spotkaliśmy się zbyt wcześnie. Jak się związaliśmy ona miała 16 lat, a ja 18. Teraz ja mam 25, ona 23.
Miałem ochotę jej napisać ponownie, że takie spotkanie nie ma sensu. Że nie ma co rozdrapywać starych ran. Ale coś nie potrafiłem tym razem. Być może przez to, że tak długo się nie kontaktowaliśmy. Nie wiem co zrobić, ona będzie w Polsce za 10 dni. Na swoje urodziny...
Trudna sprawa... Może chce, może nie chce. Ale chyba chce mieś kogoś na zagospodarowanie czasu...
Ja miałem raz tak. Byliśmy razem, zwiała. Ale niesmak został. Po roku chciała się spotkać, wrócić... ale po co?
Ty już dwa razy postawiłeś sprawę jasno. Nie chcesz kontaktu. Jeżeli zastanawiasz się, to znaczy, że nie odciąłeś się od tego wystarczająco mocno. Zresztą sam fakt tego, że tyle czasu jesteś sam, bo ona siedzi Ci w głowie, oznacza to samo.
Możesz się z nią spotkać, możecie spróbować nawet jeszcze raz stworzyć związek.
Albo możesz raz i na zawsze postawić sprawę jasno i się od tego wszystkiego odciąć.
Chciałbym zaznaczyć, że żaden związek nie wchodzi w grę. Nie potrafiłbym już, za dużo czasu minęło, za dużo się wydarzyło. To co mam w sercu to jedno, ale tym razem rozsądek bierze górę. Z mojej strony to ciekawość jej intencji, mojej reakcji.
No to moim zdaniem tym bardziej spotkanie nie ma sensu.
Ja osobiśnie nie wierzę w przyjaźń po związku. Za dużo się dzieje, żeby potem tak łagodnie przejść do przyjaźni.
Darowałabym sobie każdy kontakt z nią.
Przyjaźń po związku.. brzmi jak S-F.
Ona czuje, że nadal tęsknisz... I możesz za to słono zapłacić. Narobisz sobie nadziei, a ona? Przyjedzie, zabawi się i pojedzie.
Zakończ to.
Czemu czuje, że nadal tęsknie? Przecież nie mieliśmy przez ponad 2 lata kontaktu. Nie rozmawiałem o niej, ani nic. Z mojej strony był zupełny brak kontaktu. Kiedy mi napisała, że chce się spotkać, to napisałem tylko, że jak coś to niech się odzywa jak będzie, to coś pomyślimy i tyle. To mi zaraz napisała, kiedy dokładnie będzie i ja na tym skończyłem rozmowę. Przyjaźń, ani żadne koleżeństwo mnie nie interesuje, co już pisałem wcześniej. Chodzi tylko o to jedno spotkanie.
Chodzi tylko o to jedno spotkanie.
Bardzo często to "jedno spotkanie" potrafi skutecznie rozpieprzyć mózg.
Jeśli jesteś pewien, że nie chcesz mieć z nią nic wspólnego, to nawet z domu nie wychodź, żeby przypadkiem jej nie spotkać.
Niestety po tym co piszesz i w jaki sposób piszesz, ja tam nie wierzę w ani jedno twoje słowo, wybacz kolego
Polecisz w podskokach, nawet gdybyś był łańcuchem przykuty do kaloryfera. Najprawdopodobniej słono za to zapłacisz,
ale kto własnej dupy nie sparzył, tego nic nie przekona. Młody jesteś, nic ci nie będzie, jakoś przeżyjesz, a nauka na całe życie zostanie.
Tobiasz228 napisał/a:Chodzi tylko o to jedno spotkanie.
Bardzo często to "jedno spotkanie" potrafi skutecznie rozpieprzyć mózg.
Jeśli jesteś pewien, że nie chcesz mieć z nią nic wspólnego, to nawet z domu nie wychodź, żeby przypadkiem jej nie spotkać.
Niestety po tym co piszesz i w jaki sposób piszesz, ja tam nie wierzę w ani jedno twoje słowo, wybacz kolego![]()
Polecisz w podskokach, nawet gdybyś był łańcuchem przykuty do kaloryfera. Najprawdopodobniej słono za to zapłacisz,
ale kto własnej dupy nie sparzył, tego nic nie przekona. Młody jesteś, nic ci nie będzie, jakoś przeżyjesz, a nauka na całe życie zostanie.
Prawda. Chyba babka ma nadzieję, że jak jej nie wyszło z innym, to będziesz pocieszycielem. Jakby co.. to zapytaj szczerze, o co jej chodzi i po co te spotkanie. Bo więcej niż pewne, że jak ją zobaczysz.. to obudzą się wspomnienia, a wtedy... leżysz;-)
Dziękuje za waszą opinię, tego potrzebowałem. Chciałem się upewnić. Korci, żeby się spotkać, sprawdzić o co jej chodzi itp. Ale macie racje, to prowadzi donikąd. Teraz właśnie jest ten moment, żebym to ja nie chciał. Żeby role się odwróciły. Karma wraca, być może teraz wróciła.
jezu, laska chce się spotkać ze swoim ex, pewnie po kumpelsku, dowiedzieć się co u ciebie słychać, napić piwa wielkie mi halo.
a ty juz w głowie masz masterplan.
niektórzy faceci to jak baby.
jezu, laska chce się spotkać ze swoim ex, pewnie po kumpelsku, dowiedzieć się co u ciebie słychać, napić piwa wielkie mi halo.
a ty juz w głowie masz masterplan.
niektórzy faceci to jak baby.
Błagam.... laska chce się spotkać po kumpelsku po 2,5 roku;-) i przez 2,5 roku miała gdzieś to, co u niego słychać...
Może potrzebuje nerki?
sosenek napisał/a:jezu, laska chce się spotkać ze swoim ex, pewnie po kumpelsku, dowiedzieć się co u ciebie słychać, napić piwa wielkie mi halo.
a ty juz w głowie masz masterplan.
niektórzy faceci to jak baby.Błagam.... laska chce się spotkać po kumpelsku po 2,5 roku;-) i przez 2,5 roku miała gdzieś to, co u niego słychać...
dokladnie tak, ona już wcześniej chciala mieć w nim kolegę dlatego zagadywała, ale autor napisał jej, że ciągle coś do niej czuje i prosi o brak kontaktu, ona to uszanowała, milczała 2,5 roku ale najwidoczniej uznała, że przy okazji przyjazdu zagada do niego ponownie mając nadzieje, że może w końcu mu miłość przeszła.
banalna sprawa.
To coś w stylu... "naplułam ci w twarz.. wyschło już?".
To coś w stylu... "naplułam ci w twarz.. wyschło już?".
W jakim sensie napluła? Tym, że zerwała z autorem? To jakaś zbrodnia z kimś zerwać?
Ja się koleguję z moimi ex których zostawiłam, żaden nie zarzucił mi plucia w twarz kiedy spotykamy się raz na jakiś czas na lunch czy kawę.
Coombs napisał/a:To coś w stylu... "naplułam ci w twarz.. wyschło już?".
W jakim sensie napluła? Tym, że zerwała z autorem? To jakaś zbrodnia z kimś zerwać?
Ja się koleguję z moimi ex których zostawiłam, żaden nie zarzucił mi plucia w twarz kiedy spotykamy się raz na jakiś czas na lunch czy kawę.
Jak się skończyło, to się skończyło...
sosenek napisał/a:Coombs napisał/a:To coś w stylu... "naplułam ci w twarz.. wyschło już?".
W jakim sensie napluła? Tym, że zerwała z autorem? To jakaś zbrodnia z kimś zerwać?
Ja się koleguję z moimi ex których zostawiłam, żaden nie zarzucił mi plucia w twarz kiedy spotykamy się raz na jakiś czas na lunch czy kawę.Jak się skończyło, to się skończyło...
Aha, kurcze nie wiedziałam, a myslałam, że każdy może żyć po swojemu, a tu proszę, z forum dowiaduję się, że jedyną sluszną prawdę glosi Coombs i koniec związku=koniec znajomości.
Otóż, zaskoczę Cię- to, że coś ci się wydaje, nie oznacza, że tak jest.
Coombs napisał/a:sosenek napisał/a:W jakim sensie napluła? Tym, że zerwała z autorem? To jakaś zbrodnia z kimś zerwać?
Ja się koleguję z moimi ex których zostawiłam, żaden nie zarzucił mi plucia w twarz kiedy spotykamy się raz na jakiś czas na lunch czy kawę.Jak się skończyło, to się skończyło...
Aha, kurcze nie wiedziałam, a myslałam, że każdy może żyć po swojemu, a tu proszę, z forum dowiaduję się, że jedyną sluszną prawdę glosi Coombs i koniec związku=koniec znajomości.
Otóż, zaskoczę Cię- to, że coś ci się wydaje, nie oznacza, że tak jest.
Ależ proszę Ciebie, Sosenek;-) To jest FORUM, i każdy ma tu własne zdanie. I nie pisz, że jedyną prawdę znam ja. Tego nie ma napisane;-)
Dla mnie świństwa i kur... mej ex jakoś uniemożliwiają mówienie jej "cześć". Inne związki.. owszem, jest "cześć", piwko, kawa, przyjaźń. Ale jak jest koniec, to jest koniec. Dla mnie, a proponowanie "przyjaźni" to tylko w filmach;-)
Tu nikt nikomu nic nie sugeruje. Każdy i tak podejmuje własne decyzje.
20 2017-10-24 18:56:26 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-10-24 19:02:18)
Z mojego skromnego doświadczenia wynika, że jeśli eks proponuje koleżeńskie spotkanie, to zazwyczaj tylko po to,
żeby się przekonać czy jeszcze na kolesia jej urok działa, namieszać mu we łbie i narobić nadziei na coś co i tak się nie wydarzy.
Na koleżeńskie spotkania to faceci chodzą z facetami, a dziewczyny z dziewczynami. Nikt mi nie wmówi, że odnawianie kontaktu
2,5 roku po zerwaniu może być powodowane jedynie ciekawością co u kogo słychać, bo w tym celu wcale nie trzeba się spotykać.
Mamy obecnie XXI wiek i dysponujemy takimi technologiami, że bez zadawania sobie trudu wychodzenia z pokoju możemy ustalić
co u kogo po latach słychać, także sorry, ale ja nie kupuję bajeczki o zwykłym koleżeńskim spotkaniu w celu pogadania o dupie maryni.
Takie spotkanie zawsze ma drugie dno i wbrew temu co autor może sobie teraz myśleć RACZEJ NIGDY nie jest to chęć powrotu, nie łudź się.
Eks laski spotykają się z eks chłopakami głównie po to, żeby pompować swoje ego wyobrażając sobie o czym ten eks może teraz myśleć,
czy żałuje że się rozstali, czy jest zazdrosny o zawodowe sukcesy albo nowego chłopaka, czy chciałby ją przelecieć na stole przy którym siedzą...
Oczywiście że tak jest i oczywiście że żadna nigdy się do tego nie przyzna tak samo jak żaden osioł biegający na takie spotkania nie przyzna,
że idzie tam dokładnie po to samo, a jak dobrze to rozegra i się postara, to kto wie co się może wydarzyć Nic się nie wydarzy, spokojna głowa.
Daliście mi do myślenia. Nie chcę też, że jak jej napisze, że takie spotkanie nie ma sensu itp., żeby pomyślała, że dalej coś do niej czuje i dlatego nie chce się spotkać. Zamiast tego planowałem pójść, tak po prostu pogadać i nie pozwolić jej wchodzić na temat przeszłości, na temat naszego związku. Powiedzieć stanowczo, że nie chcę o tym rozmawiać, że liczy się to co jest teraz.
Autorze, nie jesteś gotowy. Też nie widzę sensu w utrzymywaniu kontaktu z byłymi, oprócz oczywiście przypadkowych spotkań etc. Bo nie chodzi też o to żeby uciekać na drugą stronę ulicy na ich widok Każdy robi jak uważa. Ale wybacz, jak czytam że myślałeś żeby iść ot tak pogadać to Ci nie wierzę. Nadal się nie wyleczyłeś z tego związku więc nie oszukuj sam siebie. Może ona chce tylko pogadać, może szuka tymczasowego łosia do pompowania jej ego. To nie jest istotne. Nie jesteś gotowy i to spotkanie zniweczy pracę, którą włożyłeś w siebie starając się iść do przodu. Twoje życie, Twoja decyzja i ewentualne późniejsze cierpienie też będzie Twoje.
Tez mi sie wydaje ze mozesz zalowac. Jezeli chcesz cos probowac to lepiej napisz do niej o co chodzi bo chcialbys wiedziec. Chociaz z drugiej strony moze sciemniac byle by cie zobaczyc. Twoj wybor i jedyne Co moge ci zyczyc to powodzenia.
Oczywiście że tak jest i oczywiście że żadna nigdy się do tego nie przyzna
.
Masz racje, kobiety nie mają nic lepszego do roboty tylko kłamać w tak błahych sprawach na anonimowym forum na którym przyznają się do najbardziej wstydliwych wyznań i problemów.
Jestem singielką właśnie przez takich słabych mężczyzn jak Ty, których jest dziś pełno-takich którzy nie potrafią swoim małym umysłem ogarnąć m.in tego, że kobieta prawo do życia po swojemu, w tym do posiadania kumpli, do posiadania exów, mało tego, do kumplowania się z nimi, spotkania i spędzania razem czasu.
Tacy słabeusze jak Ty są permanentnie zazdrośni, podejrzliwi, inwigilujący i fochujący. Jesteście tak bardzo zaślepieni swoimi urojeniami w swoim egocentryzmie, że nie dostrzegacie swoich braków i wad. Nie będę się nad tym rozwodzić i wdawać w internetowe pyskówki, ale grzeje mnie zwyczajnie kiedy taki zakompleksiony mały człowiek jak ty, dzieli się swoimi "złotymi myślami" z innymi facetami, którzy później, nie daj borze, będą mieć błędne przekonanie o kobietach i oceniać je w sposób na jaki nie zasługują.
Kiedyś zgodziłam się na takie spotkanie i nie żałuje.
Wcale nie musi Cię to spotkanie "rozwalić", przeciwnie - może potwierdzić słuszność podjętej wcześniej decyzji i definitywnie zamknąć temat.
Lub... no właśnie, to mi się przydarzyło.
26 2017-10-24 21:24:25 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-10-24 21:46:23)
anderstud napisał/a:Oczywiście że tak jest i oczywiście że żadna nigdy się do tego nie przyzna
.
Masz racje, kobiety nie mają nic lepszego do roboty tylko kłamać w tak błahych sprawach na anonimowym forum na którym przyznają się do najbardziej wstydliwych wyznań i problemów.
Jestem singielką właśnie przez takich słabych mężczyzn jak Ty, których jest dziś pełno-takich którzy nie potrafią swoim małym umysłem ogarnąć m.in tego, że kobieta prawo do życia po swojemu, w tym do posiadania kumpli, do posiadania exów, mało tego, do kumplowania się z nimi, spotkania i spędzania razem czasu.
Tacy słabeusze jak Ty są permanentnie zazdrośni, podejrzliwi, inwigilujący i fochujący. Jesteście tak bardzo zaślepieni swoimi urojeniami w swoim egocentryzmie, że nie dostrzegacie swoich braków i wad. Nie będę się nad tym rozwodzić i wdawać w internetowe pyskówki, ale grzeje mnie zwyczajnie kiedy taki zakompleksiony mały człowiek jak ty, dzieli się swoimi "złotymi myślami" z innymi facetami, którzy później, nie daj borze, będą mieć błędne przekonanie o kobietach i oceniać je w sposób na jaki nie zasługują.
Buehehe, uderz w stół
moze sciemniac byle by cie zobaczyc.
Oczywiście że tak, przecież to najstarszy numer świata, pod byle pretekstem się spotkać i sprawdzić czy jeszcze go biorę.
Jeśli ktoś twierdzi, że z czystej bezinteresownej przyjaźni idzie się spotkać ze swoim eks, to zwyczajnie kłamie.
Zawsze jest to podszyte jakimś własnym interesem, a najczęściej zwykłą próżnością, tak jednej jak i drugiej strony.
Pokrzykiwania i tupanie nóżką, że każdy ma prawo do własnego życia, niczego w tej kwestii nie zmieniają i są zwyczajnie bez sensu.
Przecież nikt nikomu nie broni się spotykać, ale histeryczne reakcje niektórych mówią bardzo dużo o ich prawdziwych motywach.
Buehehe, uderz w stół
To nie żadne "uderz w stół" tylko odebrałam twój komentarz jako reakcję na to co ja napisałam chwilę wcześniej, widocznie źle zinterpretowałam.
Poza tym to forum i 3/4 postów tutaj to "uderz w stół..." więc nie rozumiem tego prześmiewczego tonu, choć z drugiej strony jakoś mnie nie dziwi:)
Niemniej jednak, nadal nie zgadzam się z tobą w zupełności, ale oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania wyrobionego na podstawie własnych doświadczeń (jak widać ty miałeś wyjątkowo kiepskie;)
Jeśli ktoś twierdzi, że z czystej bezinteresownej przyjaźni idzie się spotkać ze swoim eks, to zwyczajnie kłamie.
ależ ty człowieku musisz być ograniczony.
A wiecie co mi się wydaje. Że zbyt często wrzucamy wszystko i wszystkich do jednego worka. Lecimy schematem na podstawie, którego wyznaczamy kolejne kroki. Przeczytałem wasze opinie na ten temat, różne opinie. Nie uważam, żeby moja ex chciała się ze mną spotkać tylko po to, żeby zobaczyć czy dalej ma mnie w garści. Ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że już nie. Od naszego rozstania nie minął miesiąc, pół roku czy rok, a 4,5 roku. Przez większość tego czasu brak kontaktu. Gdyby chciała to sprawdzić, mogłaby to zrobić np. rok temu kiedy była w Polsce. Miała wiele lepszych momentów do sprawdzenia tego. Przecież doskonale wiadomo, że im więcej czasu upłynie tym ból po rozstaniu mniejszy.
Tak samo nie uważam, że chce napompować swoje ego. Może i mogłoby tak być, gdyby z kimś się rozstała, nie mogła się z nikim związać. Ale ona jest sama już parę lat, do tego nie wydaje mi się, żeby miała problem ze znalezieniem chłopaka, bo jest naprawdę ładną i inteligentną kobietą.
Wiecie co, kiedyś za takie spotkanie oddałbym wszystko. Nie wahałbym się nawet sekundy. Tylko, że to było kiedyś. Dużo zmieniło się w moim życiu od tamtej pory. Wiem, że jestem silniejszym człowiekiem. I nie dałbym jej drugi raz mnie zranić. Ale traktuje tą sytuacje indywidualnie, nie przez pryzmat ludzi, którzy też kiedyś spotkali albo nie spotkali się ze swoją ex. Bo każdy przypadek jest inny. I nie twierdzę, że ona chce wrócić. Ale myślę, że ona chce po prostu się ze mną spotkać, bo podświadomie tęskni, czego przez te 2,5 roku się domyślałem, przez różne od niej znaki. I nie tylko od niej. Nie twierdzę, że się z nią spotkam, ale myślę, że doświadczenia zebrane po rozstaniu są we mnie już na tyle silne, że wiem, kiedy nie pokazać po sobie słabości. Bo kiedyś powiedziałem sobie, że już nigdy, ale to nigdy nie będę prosił się o miłość, ani o uwagę. Nabrałem dużo szacunku do siebie i nie spieprzę tego, choćby nie wiem co.
30 2017-10-25 00:34:35 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-10-25 00:34:49)
Spotkaj się z nią.
31 2017-10-25 09:41:55 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-10-25 09:43:07)
anderstud napisał/a:Oczywiście że tak jest i oczywiście że żadna nigdy się do tego nie przyzna
.
Masz racje, kobiety nie mają nic lepszego do roboty tylko kłamać w tak błahych sprawach na anonimowym forum na którym przyznają się do najbardziej wstydliwych wyznań i problemów.
Jestem singielką właśnie przez takich słabych mężczyzn jak Ty, których jest dziś pełno-takich którzy nie potrafią swoim małym umysłem ogarnąć m.in tego, że kobieta prawo do życia po swojemu, w tym do posiadania kumpli, do posiadania exów, mało tego, do kumplowania się z nimi, spotkania i spędzania razem czasu.
Tacy słabeusze jak Ty są permanentnie zazdrośni, podejrzliwi, inwigilujący i fochujący. Jesteście tak bardzo zaślepieni swoimi urojeniami w swoim egocentryzmie, że nie dostrzegacie swoich braków i wad. Nie będę się nad tym rozwodzić i wdawać w internetowe pyskówki, ale grzeje mnie zwyczajnie kiedy taki zakompleksiony mały człowiek jak ty, dzieli się swoimi "złotymi myślami" z innymi facetami, którzy później, nie daj borze, będą mieć błędne przekonanie o kobietach i oceniać je w sposób na jaki nie zasługują.
Piękne sosenko :-) Naprawdę :-)
A potem spotkaj taką po takim facecie ,niestety dłuuugo się potem leczy i uczy co to jest normalność.Lub sama popada w taką obsesję .
Z tych samych powodów jak tylko widzę w kobiecie podobne odruchy -> zamykam temat.To jest nie do życia.
Tobiasz , niegłupim pomysłem jest się z nią spotkać, chociaż mam wątpliwości czy jesteś gotowy.
To widać chociaz po Twoich rozkminach.Tąpnęło Cię wtedy i odnoszę wrażenie że jeszcze jesteś na nią wrażliwy. I to będzie widać i czuć.
Zastanów się czy masz siły aby traktować ją po koleżensku a potem nie zapijać tego.
I na tej podstawie zdecyduj.
Kup z litr wódki, wstaw do lodówki i idź na spotkanie. Albo będziesz pić z radości bo ona chce wrócić albo z rozpaczy.
anderstud napisał/a:Buehehe, uderz w stół
forum i 3/4 postów tutaj to "uderz w stół..." więc nie rozumiem tego prześmiewczego tonu
Ty w ogóle mało co rozumiesz albo z sobie znanych powodów usiłujesz sprawiać takie wrażenie.
Tak samo Ty jak i autor tego tematu oraz wszyscy pozostali, którzy idą na spotkanie ze swoimi eks
nie robią tego tylko i wyłącznie z czystej ciekawości czy potrzeby pogadania o tym co tam u kogo słychać.
Możecie sobie opowiadać dyrdymały do rana, a prawda jaka jest, to każdy sam dobrze wie. I ja też wiem
Są komórki, mesendżery, fejsbuki, snapczaty, skejpy i inne, istnieją miliardy możliwości pogadania o tym co słychać
bez konieczności spotykania się, więc jak chcecie sobie wmawiać, że "to wcale nie jest tak jak myślisz" to spoko,
ale nie przekonujcie innych na siłę, że są ograniczeni, popaprani i jebnięci, bo w te wasze banialuki zwyczajnie nie wierzą. Chyba mają prawo?
Dlaczego autor już nogami przebiera, żeby na to spotkanie polecieć, pomimo tego że cały dzień do głowy wszyscy mu kładą, aby tego nie robił?
No przecież właśnie dlatego, że cały czas czuje do niej miętę i chce sprawdzić czy ona do niego też. Toż to widać i jest proste jak sikanie.
Po co więc ta cała zbędna otoczka i pie*dolenie o szopenie, że idę pogadać co słychać? Kto ma w to uwierzyć jak on sam w to nie wierzy?
Co innego przypadkowe spotkanie na zakupach w galerii czy na ulicy, a co innego knucie intrygi z premedytacją "żeby jej pokazać"
jak to on się wyleczył już mu nie zależy i ma ją gdzieś i sraty taty. Jak laska nie jest debilem, to od razu zajarzy, że koleś ściemnia,
a wtedy ma pozamiatane, bo tak go zakręci i omota, że nawet nie będzie wiedział kiedy te 4,5 roku pójdzie psu w tyłek.
I będzie tyle. Tak czy siak życzę powodzenia.
Ja się spotkałem z ex. Wprawdzie na odchodne potraktowała mnie jak gówno... a potem, po miesiącach kilkunastu, cudowna przemiana... chciała się spotkać, pogadać. ZMUSZAŁEM SIĘ. Siedziałem na przeciw kobiety, która była mi bliska, i którą kochałem. A wtedy.. siedziała obca osoba, i wciąż gadała, jak zawsze zresztą..."ja, ja, ja..".. i tak godzina. O mnie nie zapytała.. Wstałem i wyszedłem. I ŻAŁOWAŁEM!!!!
No okej, ale w jakim celu poszedłeś, bo na pewno nie w takim, żeby tylko zapytać jak leci
No okej, ale w jakim celu poszedłeś, bo na pewno nie w takim, żeby tylko zapytać jak leci
Ja.. się zmuszałem. Ona nalegała... mi to wisi co u niej. Po tym, jak się zachowała... sama propozycja spotkania i "odnowienia kontaktu" to idiotyzm..
A potem spotkaj taką po takim facecie ,niestety dłuuugo się potem leczy i uczy co to jest normalność.Lub sama popada w taką obsesję .
Z tych samych powodów jak tylko widzę w kobiecie podobne odruchy -> zamykam temat.To jest nie do życia.
Zgadzam się. Sama nie rozumiem tej całej potrzeby przyjaźnienia się z eks? Po kiego? Osobiście nie utrzymuję kontaktu z żadnym, poblokowani na FB, nr wykasowane itd. Mój facet ma podobnie - zero kontaktu z eks. Traktowałabym z dużą podejrzliwością jego potrzebę spotykania się z eks, by zobaczyć, co słychać. Co go to może obchodzić? A jeśli już - to są FB, messengery, whatsappy... po co się spotykać? Nie chciałabym być z kimś, komu w głowie dalej siedzi eks.
38 2017-10-25 18:23:09 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-10-25 19:49:01)
Pirx napisał/a:A potem spotkaj taką po takim facecie ,niestety dłuuugo się potem leczy i uczy co to jest normalność.Lub sama popada w taką obsesję .
Z tych samych powodów jak tylko widzę w kobiecie podobne odruchy -> zamykam temat.To jest nie do życia.Zgadzam się.
Kolega Pirx zdaje się uważa, że spotykanie się z eksami leży jak najbardziej w naturze człowieka i nie ma w tym nic zdrożnego,
a jeśli ktoś uważa inaczej (czyt. "taki facet" czyli np. anderstud) to oznaka nienormalności oraz obsesji i to jest nie do życia.
Tak to przynajmniej zrozumiałem, że było to a propos wypowiedzi koleżanki sosenek
Jestem singielką właśnie przez takich słabych mężczyzn jak Ty, których jest dziś pełno-takich którzy nie potrafią swoim małym umysłem ogarnąć m.in tego, że kobieta prawo do życia po swojemu, w tym do posiadania kumpli, do posiadania exów, mało tego, do kumplowania się z nimi, spotkania i spędzania razem czasu.
Tacy słabeusze jak Ty są permanentnie zazdrośni, podejrzliwi, inwigilujący i fochujący. Jesteście tak bardzo zaślepieni swoimi urojeniami w swoim egocentryzmie, że nie dostrzegacie swoich braków i wad. Nie będę się nad tym rozwodzić i wdawać w internetowe pyskówki, ale grzeje mnie zwyczajnie kiedy taki zakompleksiony mały człowiek jak ty, dzieli się swoimi "złotymi myślami" z innymi facetami, którzy później, nie daj borze, będą mieć błędne przekonanie o kobietach i oceniać je w sposób na jaki nie zasługują.
Tak sobie mysle.. 4,5 od rozstania a Ty dalej jeszcze sie nie otrzasles I nie spotkales nikogo? Nie ciekawie
Dziewucha przez ostatnie lata sparzyła się może nie raz i chce odnowić Waszą relację,ale to nie wróży niczego dobrego...
Dziewucha przez ostatnie lata sparzyła się może nie raz i chce odnowić Waszą relację,ale to nie wróży niczego dobrego...
Moja była mieszkająca zagranicą poprzez swoją mamę chciała mnie zaprosić na swoje urodziny. Odmówiłem. Była tam tylko ona, jej mama, moja siostra ze szwagrem. Ja nie chciałem tam być. Wciąż zadawałem sobie pytanie jako kto miałbym tam przyjść. To ona pisała przed przyjazdem, że może się spotkamy na jakieś piwko. Wysłałem jej tylko życzenia na urodziny. Wydaje mi się, że ma mi to za złe. Chyba pomyślała, że skoro nie chce przyjść na urodziny to po prostu nie chce jej widzieć. Bo od tamtej pory nie ma odzewu z jej strony, a jest jeszcze tylko przez 2 dni w Polsce. Tak więc sytuacja rozwiązała się sama...