Witajcie,
Nigdy nie myslalam ze znajde sie w sytuacji ze nie bede potrafila sobie pomoc. Wydawalo mi sie, ze jak trzeba potrafie spojrzec z boku i zrozumiec sytuacje i wiedziec co zrobic. Otoz nie.
Odezwal sie do mnie przedwczoraj pewien pan. Pan, za ktorym szalalam. Ze slowami 'tesknie'. Brzmi pieknie prawda? Pewnie tak by bylo, gdyby nie to, co poprzedzalo ta wiadomosc...
To byla przelotna znajomosc, ''wakacyjny romans'' mozna powiedziec ktora nie miala prawa bytu. Mimo tej swiadomosci, i tak sie zauroczylam. Albo i zakochalam. Nie wiem juz. On wrocil do kraju z ktorego pochodzi, obiecywal ze do mnie przyjedzie, wroci za pare miesiecy...
Z trzech miesiecy zrobilo sie 5. Potem plany na przyjazd byly coraz bardziej mgliste. Tak, emigracja to nie prosty proces. Ciagle cos sie dzialo co odkladalo jego przyjazd tutaj I nasza wspolna przyszlosc.. Czas sie wydluzal, frustracja rosla..
W wakacje mialam do niego przyjechac. Odwiedzic go. Zaprosil mnie, uwierzylam ze chce. Dzien przed powiedzial nie przyjezdzaj. Mialem wypadek. Ale jestem caly. Tylko troche splukany. Ale przelozymy to. I na pewno przyjade do ciebie..
Wydalam 300zl na bilet zeby go zobaczyc. Dzien przed mi powiedzial zebym nie przyjezdzala. Nie widzialam go od stycznia. Od tej sytuacji odcielam sie calkowicie, mysle 'bydle mnie wykorzystalo I jeszcze wydalam pieniadze'. A teraz, 3 miesiace pozniej, pazdziernik a on jakby nigdy nic 'Tesknie'. Plany na przyjazd? 'Jeszcze nie wiem kochanie, ale wiesz ze chce z toba byc'. Wiec co dalej? No wlasnie. Moje pytanie do Was. Co dalej? Co to za facet? Czy umiejetnie mnie zmanipulowal (do tego stopnia ze czekam na niego 10 miesiecy I wydaje 300zl na bilet) czy naprawde mu zalezy?