Granice w związku. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Granice w związku.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

Temat: Granice w związku.

Część, chciałbym się dowiedzieć gdzie postawić granicę w relacji.
mam dużo pasji i zainteresowań, uwielbiam mieć chwilę samotności, taką strefę dla samego siebie. Jeżeli zaangażuję się w związek, to na prośbę partnerki powinienem zrezygnować z dotychczasowego trybu życia, bo to ona jest teraz najważniejsza?
Podam przykład. W moim byłym związku dziewczyna nie akceptowała tego, że ma się przed sobą jakieś tajemnice( nic ważnego, po prostu nie lubię dzielić się błahymi i głupimi sprawami). Nie akceptowała także tego, że nie pozwalałem grzebać jej w moim telefonie, zaznaczam, że zapewniałem ją, że nic przed nią nie ukrywałem, oraz nie miała żadnych powodów, by mnie kontrolować.
Gdy rozpoczął się nasz związek podchodziłem do wszystkiego bardzo powoli. Spotykaliśmy się raz na tydzień, maksymalnie dwa. Stopniowo z każdą randką dawałem jej siebie odkrywać. Nie okazywałem zbytniego zainteresowania, chociaż to zawsze ja posuwałem naszą relację na przód( pocałowałem ją, spytałem jej się czy będzie moją dziewczyną, umawiałem randki), by nie stać się nudnym i mało pociągającym facetem ( co nieco czytałem książki o relacjach damsko-męskich, gdzie wszędzie doradzali, by właśnie tak postępować- stopniowo, bez zbytniego pośpiechu i zaangażowania podejmować kolejne kroki). Myślę, że ma to sens, lecz mojej byłej to nie pasowało i uznawała, że mi nie zależy i traktuje ją jako wyjście awaryjne z którego korzystam, gdy jestem zbyt znudzony.

Według mnie prawidłowy związek to taki , w którym istnieją pewne granice prywatności, w którym partnerzy także potrzebują czasu wyłącznie dla siebie, dla znajomych ( nie dużo, ale jednak), w którym oboje z partnerów dają przestrzeń drugiej osobie na realizację siebie, w którym panuje zaufanie do tego stopnia, że niema potrzeby bycia zazdrosnym o partnera..

A o to zasady które panowały w mojej dotychczasowej relacji: 1.Brak prywatności, cytuję: " nie wyobrażam sobie, żeby w związku któraś osoba mogła mieć jakieś tajemnice" 2.zero prywatności- należy zwierzać się ze wszystkich spraw partnerowi. 3. W związku partner jest najważniejszy( popieram) co oznacza, że na każde skinienie palcem powinniśmy rzucać wszystko dla partnera, bo on tak chce. Do tego dochodziło jeszcze meldowanie się co kilka godzin, gdy wyszliśmy gdzieś oddzielnie, np do znajomych, zakaz utrzymywania koleżeńskich kontaktów z płcią przeciwną(argumentowała to tym, że to ona powinna mi wystarczać jako kobieta i innych w ogóle nie powinienem potrzebować), informowanie o wszystkim co się ma w planach.

I tutaj nasuwa mi się pytanie:
Jak znaleźć złoty środek w tym wszystkim? Które przekonania w moim poglądzie na związek są błędne, a które u partnerki? Jak powinniśmy byli pogodzić to wszystko razem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Granice w związku.

Jak czujesz, że Ciebie relacja dusi, to albo pogadaj szczerze, albo z niej wyjdź.
Ale myślę, że po części jest problem w Tobie, że na to pozwalasz.

3

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

I tutaj nasuwa mi się pytanie:
Jak znaleźć złoty środek w tym wszystkim? Które przekonania w moim poglądzie na związek są błędne, a które u partnerki? Jak powinniśmy byli pogodzić to wszystko razem?

smile Przede wszystkim własne podejście a nie książowe, co nie znaczy, że nie warto przeczytac ale literalnie raczej nie skorzystasz z nawet sensownie napisanej mądrości.
Hm..., zastanowiło mnie w Tobie - niechęć do dzielenia się sobą, jest tak czy źle mi się wydaje ?
A granice, trzeba być otwartym aby je poznać, czasem zobaczysz je (domyślam, że tak jak teraz) gdy ktoś je przekracza.

4

Odp: Granice w związku.

Jesli kogos kochasz to potrafisz pogadac o swoich potrzebach czy problemach. Zlotym srodkiem jest kompromis. Ok sa granice prywatnosci ale jesli ktos widzi ze jestes zamkniety i trzymasz dystans bo kurczowo bronisz tej prywatnosci to jak ty chcesz z kims byc w glebszej relacji? Obroc w zart te zagladanie w telefon. Raz drugi zajrzy i wiecej nie bedzie. Odnioslam wrazenie ze jestes takim czlowiekiem ktory ma jakis schemat naczytal sie o zwiazkach i kieruje sie tym z klapkami na oczach. Troche luzu i dystansu :)

5

Odp: Granice w związku.

Moze zacznij te swoje pasje spedzac razem z nia,byc moze doceni to ze rowniez zapraszasz do swojego swiata,kazdy ma potrzebe samotnosci..wiem z autopsji ze nawet wskazana jest prywatnosc,zaborczosc,zazdrosc czy chec dominowania do niczego dobrego nie prowadzi..jedni lubia zywiol inni spokoj. Zlotego srodka nie ma...mowisz ze ona Cie sprawdza- bez zaufania nie zbuduje sie zwiazku smiem twierdzic ze ta relacja jest toksyczna dla Ciebie,zalecam szczera rozmowe.

6

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

Część, chciałbym się dowiedzieć gdzie postawić granicę w relacji.

Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Czy myślisz, że zakazywanie/nakazywanie komuś czegoś to jeszcze wolność tej drugiej osoby?

ramzesv3 napisał/a:

mam dużo pasji i zainteresowań, uwielbiam mieć chwilę samotności, taką strefę dla samego siebie. Jeżeli zaangażuję się w związek, to na prośbę partnerki powinienem zrezygnować z dotychczasowego trybu życia, bo to ona jest teraz najważniejsza?

Fajnie, jak ktoś ma pasje, to się ceni, że inwestujesz w siebie itd, stwarza Cię to ciekawszym człowiekiem. Moim zdaniem nie powinno być tak, że ktoś zmusza nas do porzucenia swoich pasji itd. Bo to oznacza, że już próbuje nas zmienić pod siebie, a chyba nie na tym polega związek? Jak się poznało kogoś, kto np. spędza dużo czasu w ogrodzie, bo to jego pasja. To albo się to akceptuje, albo nie, a nie że po czasie próbuje się tę osobę zmienić. Można pasje realizować wspólnie, ewentualnie dobrze jest trafić na osobę, która też ma swoje pasje. Wtedy część czasu spędzacie razem, a część oboje realizując swoje pasje i każdy jest zadowolony. Oczywiście, partner/partnerka stają się najważniejsi, ale nie oznacza to przecież, że trzeba spędzać przy nich 24 h na dobę, bo inaczej oni poczują się nieważni. Trzeba to wszystko pogodzić- umieć dać partnerowi poczucie, że jest ważny, a jednocześnie nie zatracić siebie, swoich pasji, nie stracić przyjaciół itd. Jak ktoś na siłę próbuje nas zmienić, to już jest coś nie tak. A ktoś, kto nie ma swoich pasji i wymaga asysty 24/4- nie wiem, jak nazywa się odpowiednik męski, ale damski to: kobieta bluszcz, której trzeba ciągle organizować czas i zapewniać rozrywki, bo inaczej się nudzi sama. W dodatku 100 razy dziennie zapewnienie o miłości i tak nic nie da, ona zapyta 101 raz. Od takich to raczej z daleka.


ramzesv3 napisał/a:

Nie akceptowała także tego, że nie pozwalałem grzebać jej w moim telefonie, zaznaczam, że zapewniałem ją, że nic przed nią nie ukrywałem, oraz nie miała żadnych powodów, by mnie kontrolować.

problem z zaufaniem, a do tego chęć kontroli, nieuszanowanie prywatności. To duże problemy, nie dziwię się, że jest to była dziewczyna.

ramzesv3 napisał/a:

Według mnie prawidłowy związek to taki , w którym istnieją pewne granice prywatności, w którym partnerzy także potrzebują czasu wyłącznie dla siebie, dla znajomych ( nie dużo, ale jednak), w którym oboje z partnerów dają przestrzeń drugiej osobie na realizację siebie, w którym panuje zaufanie do tego stopnia, że niema potrzeby bycia zazdrosnym o partnera..

I słusznie. Tylko u kobiet-bluszczy nie masz szans z takim podejściem, no i dobrze, więc szukaj u innych. Są kobiety, które maja swoje pasje, zainteresowania i też chcą chwilę ciszy dla siebie.

ramzesv3 napisał/a:

1.Brak prywatności, cytuję: " nie wyobrażam sobie, żeby w związku któraś osoba mogła mieć jakieś tajemnice" 2.zero prywatności- należy zwierzać się ze wszystkich spraw partnerowi. 3. W związku partner jest najważniejszy( popieram) co oznacza, że na każde skinienie palcem powinniśmy rzucać wszystko dla partnera, bo on tak chce. Do tego dochodziło jeszcze meldowanie się co kilka godzin, gdy wyszliśmy gdzieś oddzielnie, np do znajomych, zakaz utrzymywania koleżeńskich kontaktów z płcią przeciwną(argumentowała to tym, że to ona powinna mi wystarczać jako kobieta i innych w ogóle nie powinienem potrzebować), informowanie o wszystkim co się ma w planach.

To jakieś więzienie, a nie związek ;P Każdy ma prawo do prywatności, nawet dziecko przed rodzicami. Nie mówię tu, że można okłamywać, ale bez przesady z takim spowiadaniem się z każdej sekundy życia. Dziewczyna miała problemy z bezpodstawną zazdrością pewnie wynikającą z niskiego poczucia własnej wartości i stąd te kontrole. Ok, jak partner jest w potrzebie, to fakt, trzeba rzucić wszystko i pomóc, no ale tak bez powodu?


ramzesv3 napisał/a:

Jak znaleźć złoty środek w tym wszystkim?

znaleźć normalną dziewczynę

Odp: Granice w związku.

Błahe sprawy to przecież nic złego. Moim zdaniem nie trzeba zwierzać się z każdej pierdoły niczym szeregowy przed swoim przełożonym na froncie. Natomiast jeżeli raz na jakiś czas np. 2 osoba zechce zerknąć do telefonu czy fb to co w tym złego? Przecież nic nie ukrywasz (nie mówię o notorycznym sprawdzaniu). Taka zazdrość bierze się z braku zaufania i niestabilności emocjonalnej. Gdy dwoje ludzi jest pewne swoich uczuć i faktycznie sobie ufają - takie sytuacje nie mają miejsca. Dla mnie to wygląda tak, że ona za wszelką cenę nie chce Cię stracić i zaczyna popadać w desperację (może wynika to z jej niskiej samooceny).

Powinieneś również mieć czas dla siebie (czy ona ma jakieś hobby? znajomych, z którymi wychodzi?), a nie tylko przesiadywać ciągle z 2 połową bo to w końcu może zmęczyć każdego. Ona zachowuje się troszkę jak taka przylepa (bez partnera nie ma życia, wszystko traci sens). O ile są osoby, które to akceptują i nie potrzebują nikogo innego (ale muszą się dobrać), o tyle większość potrzebuje też kontaktu z osobami poza związkiem (chociażby głupiej rozmowy).

Myślę, że stopniowe podejście jest dobre,  ponieważ rozwija znajomość, daje jasno do zrozumienia czego oczekujesz, ale jednocześnie nie robi z Ciebie desperata. Musicie popracować nad zaufaniem, więcej ze sobą rozmawiać, rozwiązywać problemy. Ona musi poczuć się stabilnie, uwierzyć też w siebie i w to, że bez partnera też może być szczęśliwa.

8

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

. Jeżeli zaangażuję się w związek, to na prośbę partnerki powinienem zrezygnować z dotychczasowego trybu życia, bo to ona jest teraz najważniejsza?

Nie. Ani ona nie ma prawa od Ciebie tego wymagać.


W moim byłym związku dziewczyna nie akceptowała tego, że ma się przed sobą jakieś tajemnice( nic ważnego, po prostu nie lubię dzielić się błahymi i głupimi sprawami). Nie akceptowała także tego, że nie pozwalałem grzebać jej w moim telefonie, zaznaczam, że zapewniałem ją, że nic przed nią nie ukrywałem, oraz nie miała żadnych powodów, by mnie kontrolować.

Tajemnice są normalne, nie wyobrażam sobie rozmawiania z partnerem o WSZYSTKIM i szperania w swoich telefonach.


Według mnie prawidłowy związek to taki , w którym istnieją pewne granice prywatności, w którym partnerzy także potrzebują czasu wyłącznie dla siebie, dla znajomych ( nie dużo, ale jednak), w którym oboje z partnerów dają przestrzeń drugiej osobie na realizację siebie, w którym panuje zaufanie do tego stopnia, że niema potrzeby bycia zazdrosnym o partnera..

Zgadzam się z Tobą.

Związek to nie ma być więzienie, z którego nie można wyjść. Jest jedną ze sfer życia. Inne to rodzina, znajomi, zainteresowania, a nawet własna, prywatna przestrzeń. Nikt nie ma prawa wymagać od partnera, by rzucił to wszystko, bądź nawet jedną z tych rzeczy. Rozumiem, że można negocjować czas, któy spedzasz ze znajomymi, czy np na siłowni, by poświęcić go więcej partnerce, ale nie wyobrażam sobie, żeby wymagać od kogoś całkowitego zarzucenia siłowni, czy znajomych. Albo ten brak tajemnic - tzn. o jakie dokładnie tajemnice chodzi? Miałabym opowiadać partnerowi każdą swoją myśl? Powtarzać słowo w słowo, o czym gadałam z koleżankami? Opowiadać o sprawach rodzinnych? Pozwalać czytać smsy? W życiu nie chciałabym być w tego typu związku...

Moim zdaniem masz zdrowe podejście.

9

Odp: Granice w związku.

masz zdrowe podejście
nie daj sobie wmoeoc tego,co niektórzy tu piszą
nie   - danie jej zajrzeć do komorki nie jest dobre i niczego nie zmieni
jesli juz to na gorsze niz na lepsze
spowiadanie sie z kazdej minuty i mysli  -tez

posluchaj jednej dobrej rady tutaj - znajdź normalna dziewczynę

10

Odp: Granice w związku.

Są związki w których partnerzy nie maja przed soba zadnych tajemnic i to jest ok.
są zwiazki w których partnerzy nie mówią sobie wszystkiego i to jest ok.
są zwiazki w których partnerzy robią wszystko razem i to jest ok i takie gdzie każdy ma swoje pasje i znajomych o to jest ok. itd.
Nie ma uniwersalnego schematu jak to powinno wyglądać.
Wszystko jest kwestią dobrania i dopasowania dwóch osób.
Najwazniejsze to nie zmuszać i nie oczekiwać od tej drugiej osoby, że się zmieni.
Oczywiście drobne 'kompromisy' (złe słowo, ale kazdy wie o co chodzi) wchodzą w gre, zwłaszcza jeśli nie są one czymś wymuszonym i nie wiążą się z rezygnacją z siebie i swoich przekonań.
Jeśli czujesz, że twoja dziewczyna próbuje odebrać ci twoją autonomię, twoje własne ja i źle ci z tym- pogadaj z nią. jeśli nie zadziała-rozstań się z nią.
Granica wolności leży u każdego gdzie indziej i wątpię, że tu na forum otrzymasz jednoznaczną odpowiedź na swoje pytania bo ile ludzi tyle opinii.

11 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-23 17:19:04)

Odp: Granice w związku.
sosenek napisał/a:

Są związki w których partnerzy nie maja przed soba zadnych tajemnic i to jest ok.
są zwiazki w których partnerzy nie mówią sobie wszystkiego i to jest ok.
są zwiazki w których partnerzy robią wszystko razem i to jest ok i takie gdzie każdy ma swoje pasje i znajomych o to jest ok. itd.
Nie ma uniwersalnego schematu jak to powinno wyglądać.
Wszystko jest kwestią dobrania i dopasowania dwóch osób.
Najwazniejsze to nie zmuszać i nie oczekiwać od tej drugiej osoby, że się zmieni.

Sosenek jak zawsze trafiła w sedno.
Dokładnie - wszystko zależy od tego jak dobiorą się ze sobą 2 osoby. Niestety ciężko jest trafić na taką bardzo podobną do siebie (wtedy te "drobne" nieporozumienia znikają bo obie strony oczekują tego samego i im to nie przeszkadza).

12

Odp: Granice w związku.

Najważniejsze to taką granicę stawiać od początku i jej się trzymać. Bez żadnych wyjątków.
Nie dajesz grzebać w telefonie i koniec.
Z danej pasji nie zrezygnujesz i koniec.
Nie będziesz opowiadał o każdym pierdnięciu i koniec.
Jeśli lasce się to nie spodoba i postanowi Cię porzucić - ciesz się. Lepiej być samemu niż być z kimś kto nie szanuje Twojej sfery prywatnej. Bo to, ze każdy człowiek taką sferę ma, nawet w małżeństwie, jest oczywiste.

13

Odp: Granice w związku.

Tylko, że ja bardzo chętnie chodziłem na kompromis. Każde swoje niezadowolenie, lub chęć wyrażenia dezaprobaty wyrażała fochem (większym lub mniejszym, zależnie od sytuacji). później gdy już chciała rozmawiać to zwykle ustępowałem, bo wpadłem w poczucie winy. Czułem się za wszystko winny i odpowiedzialny, że przeze mnie cierpi, chociaż i tak nigdy nie wybaczała mi tych błędów, tylko je wypominała gdy przyszła okazja.
To raczej z jej strony nie było kompromisów, nigdy nie było konfliktu w naszym związku z jej powodów. Ona ustaliła sztywno granice, a ja miałem się dostosować. Dałem jej nawet kilka razy sprawdzić telefon( niczego nie znalazła) Chodziłem na ustępstwa, ale pewnych rzeczy nie mogłem znieść, tj. utrzymywanie kontaktów z koleżanką z pracy, czy liceum, wydawało mi się niedorzeczne, żeby być aż takim pantoflem i okłamałem ją w tej kwestii. Gdy się przyznałem, lub sama się dowiedziała robiła mi sceny, że nie ma do mnie zaufania itd. Zaangażowałem się w tę relację na maksa, była dla mnie priorytetem i nic więcej dla mnie się wtedy ie liczyło.
Gdy ze mną zrywała czułem się tak ogromnie zaskoczony. Z jednej strony nie mogła przeżyć beze mnie kilku dni, była strasznie zazdrosna, jej życie kręciło się wokół mnie, a z drugiej strony tak po prostu ze mną zrywa. Zrywa w momencie kiedy podporządkowałem się jej całkowicie, kiedy już całym mną zawładnęła. Zostałem sam z poczuciem winy, że to ze mną coś nie tak, że nie potrafiłem zadowolić swojej kobiety, że ciągle ją krzywdziłem. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, lecz wynikało z tego, że cała nasza relacja rozpadła się tylko i wyłącznie przeze mnie,  a ona była aniołem. Przepraszałem ją dokładnie nie wiedząc za co, prosiłem o drugą szansę, a sam nie wiedziałem w którym miejscu zawaliłem. Pewnie teraz mówi wszystkim jaki to ja byłem zły, tylko że ja sam w to nadal wierzę. Obsesyjnie czytam w internecie o osobowościach psychopatycznych, narcyzach, toksycznych ludziach by zdiagnozować u siebie te objawy. Czuję się jak ktoś gorszy, kto nie zasługuje by cieszyć się szczęściem z drugą osobą.

14

Odp: Granice w związku.

Hm..., chyba dobrze, że ostatecznie padło. Ale to chyba nie tyle problem stawiania granic ale raczej wyboru osoby i umiejętności budowania relacji.

15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-09-23 18:18:34)

Odp: Granice w związku.

Po co się męczyć ze zgniłymi kompromisami?, szukać w partnerze jakiś skrzywień- ona w tobie, Ty w niej?
Różnie widzicie zwiazek, to sie rozstańcie, zanim pójdzie to dalej, znajdź pasujacą Ci bardziej dziewczynę, a Ona znajdzie innego, który nie bedzie widział w niej dziwadła,,

Troche sie pogubiłam o której Ty dziewczynie piszesz w ostatnim poscie?
Cały czas o poprzedniej? Czy o tej z która jesteś obecnie?
Bo jeśli o byłej, to mam wrażenie, że nie do końca się z nią rozstałeś,

16 Ostatnio edytowany przez LolekBolek (2017-09-23 18:20:02)

Odp: Granice w związku.

Zdecydowanie. Powinno mieć się czas dla siebie. Lepiej gdy się dzieli swoje pasje razem, ale gdy brakuje w tym dopasowania - np. ty lubisz piłkę nożną, ona dramaty etc. To każdy powinien wtedy mieć czas dla siebie, pewien luz i tyle. Z resztą ciągłe (zbyt częste) bycie ze sobą wcześniej czy później też się znudzi.

17

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

Tylko, że ja bardzo chętnie chodziłem na kompromis. Każde swoje niezadowolenie, lub chęć wyrażenia dezaprobaty wyrażała fochem (większym lub mniejszym, zależnie od sytuacji). później gdy już chciała rozmawiać to zwykle ustępowałem, bo wpadłem w poczucie winy. Czułem się za wszystko winny i odpowiedzialny, że przeze mnie cierpi, chociaż i tak nigdy nie wybaczała mi tych błędów, tylko je wypominała gdy przyszła okazja.
To raczej z jej strony nie było kompromisów, nigdy nie było konfliktu w naszym związku z jej powodów. Ona ustaliła sztywno granice, a ja miałem się dostosować. Dałem jej nawet kilka razy sprawdzić telefon( niczego nie znalazła) Chodziłem na ustępstwa, ale pewnych rzeczy nie mogłem znieść, tj. utrzymywanie kontaktów z koleżanką z pracy, czy liceum, wydawało mi się niedorzeczne, żeby być aż takim pantoflem i okłamałem ją w tej kwestii. Gdy się przyznałem, lub sama się dowiedziała robiła mi sceny, że nie ma do mnie zaufania itd. Zaangażowałem się w tę relację na maksa, była dla mnie priorytetem i nic więcej dla mnie się wtedy ie liczyło.
Gdy ze mną zrywała czułem się tak ogromnie zaskoczony. Z jednej strony nie mogła przeżyć beze mnie kilku dni, była strasznie zazdrosna, jej życie kręciło się wokół mnie, a z drugiej strony tak po prostu ze mną zrywa. Zrywa w momencie kiedy podporządkowałem się jej całkowicie, kiedy już całym mną zawładnęła. Zostałem sam z poczuciem winy, że to ze mną coś nie tak, że nie potrafiłem zadowolić swojej kobiety, że ciągle ją krzywdziłem. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, lecz wynikało z tego, że cała nasza relacja rozpadła się tylko i wyłącznie przeze mnie,  a ona była aniołem. Przepraszałem ją dokładnie nie wiedząc za co, prosiłem o drugą szansę, a sam nie wiedziałem w którym miejscu zawaliłem. Pewnie teraz mówi wszystkim jaki to ja byłem zły, tylko że ja sam w to nadal wierzę. Obsesyjnie czytam w internecie o osobowościach psychopatycznych, narcyzach, toksycznych ludziach by zdiagnozować u siebie te objawy. Czuję się jak ktoś gorszy, kto nie zasługuje by cieszyć się szczęściem z drugą osobą.

Ładnie się dałeś tresować. Foch to karanie kogoś ciszą, ty się dałeś ukarać, dałeś się wpędzić w poczucie winy, więc ona stosowała to dalej. Trafiła na podatny grunt - ruszają cię fochy.
Nie ma niczego dobrego i chwalebnego w "kompromisach". Coraz bardziej nienawidzę tego słowa smile

gazeta.pl napisał/a:

- Z tym tak popularnym obecnie kompromisem, to bardzo trudna sprawa. Bo on przeważnie jest tzw. zgniłym kompromisem, sytuacją, kiedy żadna ze stron nie jest zadowolona. Niby coś każdy daje, z czegoś rezygnuje, bilans wydaje się wyrównany, ale szczęścia w oczach uczestników negocjacji nie widać. Zwłaszcza na dłuższą metę.

Tak samo jak "poświęcenie". Taka martyrologia stosowana. Ludzie wybierają kogoś, kto im nie pasuje, po to, żeby go zmienić  pod siebie. Przepis na katastrofę i poranienie.

Z tego co pisałeś w pierwszym poście masz zdrową wizję granic. Z tego posta wynika, że gorzej z praktyką - z rzeczywistym stawianiem tych granic. Oczywiście, fajnie jak nie trzeba w ogóle stawiać granic, bo ma się je idealnie w tym samym miejscu co partner. Ale to rzadkość. Stawianie granic, odmawianie, spędzanie czasu samotnie, spędzanie czasu ze znajomymi, niechęć do dzielenia się telefonem (czy komputerem, czy książką, czy jakimkolwiek innym przedmiotem), to nic złego. Nie daj sobie wmówić inaczej, że jak nie chcesz spędzać 100% wolnego czasu z partnerką to jej nie kochasz, a jak nie chcesz dać jej zajrzeć do telefonu to jesteś dziwny, bo przecież powinieneś dzielić się wszystkim.

Ostatecznie granice masz tam, gdzie je masz. One po coś są. Jeśli czujesz złość albo czujesz się niekomfortowo, to  znaczy, że ktoś je narusza. Nie należy z nich rezygnować - nie musisz ich rezygnować. Albo ktoś cię szanuje w całości razem z twoimi granicami (po coś je masz), albo do widzenia.

18 Ostatnio edytowany przez Qibytsu (2017-09-23 18:28:36)

Odp: Granice w związku.

Sosenek ma rację. Wszystko zależy od dopasowania i takie kombinacje są jak najbardziej możliwe. Problemem autora jest brak tego dopasowania, o czym świadczy założony przez niego wątek. Dziewczyna próbuje nagiąć Twoje zasady, a Ty szukasz jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, chociaż tak naprawdę próbujesz zrobić to samo - zmienić ją.

Twoje myślenie jest jak najbardziej zdrowe i to co ona robi z pewnością jest uciążliwe. Jeżeli o mnie chodzi to już wiem, że będzie jej/wam ciężko to przeskoczyć i prawdopodobnie ona tego nie zrozumie. Wnioskuję, że Twoja luba ma niskie mniemanie o sobie i po prostu boi się, że Ty zainteresujesz się kimś innym, dlatego tak zaciekle z Tobą walczy o tą prywatność. Ona musi zrozumieć, że problem leży po jej stronie, a przy okazji dziewczyna musi strasznie się tym zamęczać. W dodatku pewnie zaufanie u was leży... nie uginaj się, bądź sobą.

19

Odp: Granice w związku.
Qibytsu napisał/a:

Sosenek ma rację. Wszystko zależy od dopasowania i takie kombinacje są jak najbardziej możliwe. Problemem autora jest brak tego dopasowania, o czym świadczy założony przez niego wątek. Dziewczyna próbuje nagiąć Twoje zasady, a Ty szukasz jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, chociaż tak naprawdę próbujesz zrobić to samo - zmienić ją.

Twoje myślenie jest jak najbardziej zdrowe i to co ona robi z pewnością jest uciążliwe. Jeżeli o mnie chodzi to już wiem, że będzie jej/wam ciężko to przeskoczyć i prawdopodobnie ona tego nie zrozumie. Wnioskuję, że Twoja luba ma niskie mniemanie o sobie i po prostu boi się, że Ty zainteresujesz się kimś innym, dlatego tak zaciekle z Tobą walczy o tą prywatność. Ona musi zrozumieć, że problem leży po jej stronie, a przy okazji dziewczyna musi strasznie się tym zamęczać. W dodatku pewnie zaufanie u was leży... nie uginaj się, bądź sobą.

A dlaczego ona musi zrozumieć? Wcale nie musi. I nikt z tej dwójki nie powinien się naginać i nie ma sensu komuś imputować niskiej samooceny, bo równie dobrze można jemu wmawiać niechęć do bliskosci czy inne rzeczy. Tylko po co? 
Jak On będzie miał dziesiaty zwiazek z tymi samymi problemami, będzie mógł sie zastanawiać czy cos z nim nie tak, czy VICE VERSA

20

Odp: Granice w związku.

Wykorzystywała Cię tymi fochami jak małe dziecko. Nigdy nie łap się na takie gierki z gimnazjum.

21

Odp: Granice w związku.

Inaczej, ona tak naprawdę nic nie musi. Uważam, że jego myślenie jest bliższe normalności i tego jak powinien wyglądać zdrowy związek. Więc jeżeli chcieliby się na tym gruncie dogadać to jej zadaniem byłoby wykonanie większej pracy, ponieważ w dzisiejszej kombinacji taka znajomość nie może przetrwać.

22

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

Każde swoje niezadowolenie, lub chęć wyrażenia dezaprobaty wyrażała fochem (większym lub mniejszym, zależnie od sytuacji). później gdy już chciała rozmawiać to zwykle ustępowałem, bo wpadłem w poczucie winy. Czułem się za wszystko winny i odpowiedzialny, że przeze mnie cierpi, chociaż i tak nigdy nie wybaczała mi tych błędów, tylko je wypominała gdy przyszła okazja.

Wiesz, czemu zawsze (i nawet teraz) towarzyszyło Ci poczucie winy? Bo jest to efekt manipulacji z jej strony.
Manipulanci, żeby uzyskać to, co chcą (Ciebie na wyłączność i pewność, że jej nie zostawisz), stosują różne metody (między innymi te wymienione przez Ciebie). Potrafią zrobić coś źle, skrzywdzić kogoś, a potem tak odwrócić kota ogonem, że to ofiara czuje się winna, zadręcza się wyrzutami sumienia i przeprasza. Polecam Ci przejrzeć artykuły na temat manipulacji, ponadto:

ramzesv3 napisał/a:

Z jednej strony nie mogła przeżyć beze mnie kilku dni, była strasznie zazdrosna, jej życie kręciło się wokół mnie, a z drugiej strony tak po prostu ze mną zrywa.

Manipulacja, wywoływanie poczucia winy, kompletne owinięcie Cię wokół palca, przesadna i bezpodstawna zazdrość oraz kontrola spowodowane panicznym lękiem utraty Ciebie, przy jednoczesnym "wyprzedzeniu faktów" i zerwaniu(bezpodstawnym, sam się zdziwiłeś), żeby nie doznać poczucia odrzucenia, porzucenia. A jak u niej z agresją? Wywoływała jakieś kłótnie o nic? Poczytaj sobie konieczne o osobowości Borderline (jej to się może dotyczyć).

ramzesv3 napisał/a:

Obsesyjnie czytam w internecie o osobowościach psychopatycznych, narcyzach, toksycznych ludziach by zdiagnozować u siebie te objawy. Czuję się jak ktoś gorszy, kto nie zasługuje by cieszyć się szczęściem z drugą osobą.

Chłopaku, piszesz z sensem, u Ciebie widać zdrowy model relacji, wiem, że znamy sytuację tylko z Twojej relacji, ale wynika z niej, że raczej w niczym nie zawiniłeś. Natomiast intuicyjnie nie podoba mi się zachowanie tej dziewczyny, ta dziwna zaborczość, zazdrość, no i to Twoje wyprucie emocjonalne po związku z nią. Poczytaj o osobowości Borderline, zastanów się i daj znać, czy podobne cechy widziałeś u niej (ale od razu mówię, że nie musi się zgadzać 100% cech i objawy mogą występować o różnym nasileniu, więc musisz to wziąć pod uwagę).

23

Odp: Granice w związku.

Kinga24
Agresji u niej nie uświadczyłem nigdy. Nagminną emocją która u niej występowała był smutek, obniżony nastrój ( przeważnie z mojego powodu). Czasami też miała jakieś błahe kłótnie z siostrą, czy czasem narzekała, że rodzice jej nie rozumieją. Bardzo często grała rolę ofiary. Uważała, że za większość jej niepowodzeń, złego poczucia odpowiadają inni( tak.. przeważnie ja), a sama w sobie nie widziała żadnej winy. Naprawdę, nigdy podczas trwania naszej relacji ona nie przyznała się, że zrobiła coś źle. Kilka razy postąpiła wbrew zasadom ustanowionym przez nią samą, a gdy jej to wypomniałem, to tłumaczyła się, że ja też tak robiłem. Niby przepraszała, ale gołym okiem widać było, że nic sobie z tego nie robi, nie czuje, że źle postąpiła, a to jej przepraszanie wydawało mi się cynicznie nawiązujące do moich błędów, po to by mi o nich przypomnieć. Tak jakby postępowała źle z premedytacją, po to by pokazać jak ja jej robiłem.

24

Odp: Granice w związku.

smile Usiłujesz zrozumieć, racjonalizujesz ale... ok, wyciągnij z tego nauke i nie rozpamiętuj zbyt długo. Nie warto po prostu, prawdopodobnie nie spasowalibyście sobie na dłuższą metę.
Poukładaj sobie w głowie i zamknij ten rozdział, definitywnie, i ... do przodu bez wcześniej popełnionych błędów.

25

Odp: Granice w związku.
ramzesv3 napisał/a:

Kinga24
Agresji u niej nie uświadczyłem nigdy. Nagminną emocją która u niej występowała był smutek, obniżony nastrój ( przeważnie z mojego powodu). Czasami też miała jakieś błahe kłótnie z siostrą, czy czasem narzekała, że rodzice jej nie rozumieją. Bardzo często grała rolę ofiary. Uważała, że za większość jej niepowodzeń, złego poczucia odpowiadają inni( tak.. przeważnie ja), a sama w sobie nie widziała żadnej winy. Naprawdę, nigdy podczas trwania naszej relacji ona nie przyznała się, że zrobiła coś źle. Kilka razy postąpiła wbrew zasadom ustanowionym przez nią samą, a gdy jej to wypomniałem, to tłumaczyła się, że ja też tak robiłem. Niby przepraszała, ale gołym okiem widać było, że nic sobie z tego nie robi, nie czuje, że źle postąpiła, a to jej przepraszanie wydawało mi się cynicznie nawiązujące do moich błędów, po to by mi o nich przypomnieć. Tak jakby postępowała źle z premedytacją, po to by pokazać jak ja jej robiłem.

Obniżony nastrój, depresja, poczucie pustki to jedne z objawów. Agresja może być, ale nie zawsze się przejawia. Czy mówiła Ci czasem zdania, że życie bez Ciebie nie ma sensu, wiesz, takie dziwne szantaże? Kłótnie z innymi mogą się zdarzać, ale osoby z borderline serio kochają i to bardzo mocno, jednak jest to pełne chwiejnych emocji. Mogą okazywać miłość, a za chwilę wywołać kłótnię, wzbudzić poczucie winy, bo uzna, że np. Twój sms był za krótki, więc już Ci nie zależy, że nie kochasz, że może masz inną (stąd taka chęć kontrolowania, odcięcia od innych i wręcz zamknięcia w klatce- przed strachem bycia porzuconym). Oczywiście nie da się na 100% tak tutaj po rozmowie stwierdzić, czy ona ma ten problem, jednak jej zachowanie jest niepokojące i do normalnego wzorca nie należy. Moim zdaniem rozstanie na lepiej Ci wyjdzie, sam się kiedyś o tym przekonasz. Nie zmieniaj tylko swojego modelu i nie pakuj się w kolejne takie związki, bo nie- normalny związek nie powinien wyglądać tak, jak ona Ci próbowała wmówić.

26

Odp: Granice w związku.

Ja proponuję w ogóle zamknąć ten temat, bo został on sprowadzony do opisu problemu w związku, który autor już opisał w poprzednim temacie. Mało tego: z tą dziewczyną się rozstał,
ramzesv3 założyłeś ten temat, żeby ogólnie sobie popisać o granicach w związku, czy o konkretnej relacji z kobietą, o której już założyłeś inny temat?

27

Odp: Granice w związku.
Myszeczka23 napisał/a:

Ja proponuję w ogóle zamknąć ten temat, bo został on sprowadzony do opisu problemu w związku, który autor już opisał w poprzednim temacie. Mało tego: z tą dziewczyną się rozstał,
ramzesv3 założyłeś ten temat, żeby ogólnie sobie popisać o granicach w związku, czy o konkretnej relacji z kobietą, o której już założyłeś inny temat?

Raczej na przykładzie swojego ostatniego związku Autor chce się dowiedzieć jak wyznaczać granicę w związku, co wydaje się logiczne. No i raczej trudno, by odpowiadał za to, że niektórzy komentujący nie zrozumieli, iż w opisie tematu jest mowa o przeszlym związku. Jednakże masz rację, co do zamknięcia tematu, bo najistotniejsze kwestię zostały już napisane.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Granice w związku.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024