Witam !
Potrzebuje waszej porady/pomocy bo nie wiem już co robić i od czego zacząć.
Mam 22 lata, myślałam że jestem w stanie dać sobie rade sama, ale niestety z biegiem czasu jest coraz gorzej i upadam coraz niżej. W dzieciństwie byłam wykorzystywana seksualnie i trwało to przez 7 lat, mówiłam o tym rodzicom ale nie zareagowali, nie próbowali nawet sprawdzić czy mówie prawdę bo dla nich najważniejsza jest opinia ludzi, a gdyby takie coś wyszło byli by na językach każdego że nic nie zauważyli i nie zrobili. Szkoła też nie reagowała, gdy mówiłam że dzieje mi się krzywda, nikt mi nie wierzył, a ja teraz ciągle żyje z poczuciem winy i wstyd mi mówić o tym komukolwiek co się wydarzyło przez strach że znów nikt mi nie uwierzy. Wiem że ludzią najprościej jest zarzucić komuś kłamstwo niż pomóc w takiej sytuacji, a też moi rodzice wręcz zabraniali mi zawsze chodzić po pedagogach, psychologach bo przynosze im wstyd. Zaczęłam sie okaleczać w wieku 14 lat i trwa to po dziś dzień, rodzice też nie widzieli w tym problemu, nigdy nawet nie zapytali dlaczego to robie i widząc u mnie nowe ślady na rękach za każdym razem ojciec mnie bił mówiąc że w taki sposób nauczy mnie rozumu... Później zaczęłam brać narkotyki i mniej sie okaleczać, bo to było mniej widoczne dla otoczenia, ale z czasem stało się moim kolejnym uzależnieniem. Pod koniec technikum poznałam chłopaka, dla którego z dnia na dzień przestałam sie okaleczać i ćpać wiedział jaką miałam przeszłość i co przeżyłam, zmieniłam całe swoje życie dla tego człowieka i wiązałam z nim swoją przyszłość, bo w końcu miałam dla kogo żyć. Po krótkim czasie bycia razem oświadczył mi się i odrazu po zaręczynach ustaliliśmy jak najszybszy termin ślubu, jednak miesiąc przed ślubem przyjechał do mnie ze swoją matką i bez powodu zerwał zaręczyny, załamałam się bo pokochałam tego człowieka i oddałam mu całe swoje serce na tacy, a on mnie tak podle potraktował i odszedł bez słowa. Zaraz po tym zdarzeniu wróciłam do starych nawyków znów zaczęłam brać i okaleczać się, też w tym czasie znalazłam prace, żeby choć na chwile zapomnieć, jakoś zająć myśli, wyjść do ludzi, ale to nie pomogło, pojawiły się myśli i próby samobójcze. W tym roku to już drugi raz jak targnęłam się na życie, niestety nieskutecznie jak widać. Prawda jest taka że nie uzyskałam żadnej pomocy będąc w szpitalu, a jestem tak pogubiona że nie wiem gdzie szukać pomocy, najbardziej boje sie odrzucenia i tego że ktoś mi nie uwierzy w to co przeżyłam. Nie mam w nikim wsparcia ani w rodzinie, ani nie mam też takich przyjaciół którzy by mi pomogli, ja nie jestem w stanie sama nic dla siebie zrobić, mam takie wrażenie że zasłużyłam sobie na to wszystko co do tej pory mnie spotkało w życiu. Chce coś zrobić dla siebie, bo w tej chwili znów poszłam na łatwizne, a to sprowadza mnie tylko na dno i w końcu może być już za późno na jakikolwiek ratunek i pomoc dla mnie, a dostałam kolejną szanse od Boga bo żyje i nadal tu jestem, to nie ja dałam sobie to życie i nie mam prawa go sobie odbierać, dostałam taki krzyż a nie inny i muszę jakoś iść przez to życie tylko bez wspomnień związanych z przeszłością i uzależnień bo to mnie zabija.
Proszę doradzcie mi co powinnam zrobić.
Pozdrawiam