To dobre określenie tego co mi się przytrafilo tydzień temu. Bo tydzień temu zawalił się cały mój świat. Po 4 latach zostawił mnie mój partner. Ojciec mojego drugiego dziecka. To dla niego zostawiłam mojego pierwszego męża, z którym nie układało mi się od momentu jak kazał mi dokonać aborcji drugiej ciąży. Zakochałam się wzięłam rozwód. Po 3 miesiącach naszego bycia razem zaszłam w ciążę. Oboje bardzo sie cieszyliśmy oboje jej pragnelismy. Moj 4 letni wtedy synek byl taki szczesliwy, ze bedzie mial rodzenstwo. Kochalam go bardzo i przez to oddalalam myśli, ze on ma dwoje dzieci i każde z inna kobietą, ze przede mna bylo wiele innych kobiet. Myslalam my sie kochamy zawsze bedziemy razem z reszta on tak obiecywal. 1.5 miesiaca przed porodem przeprowadzilam sie do niego z synkiem, wlasciwie do jego mamy. Mieszkalam w duzym miescie on na wsi. Rzucilam dla niego cale dotychczasowe zycie. Wszystko bylo pieknie az do momentu kiedy pare dni przed porodem on mnie pobil. Byl pijany. Dlugo na poczatku ukrywal przede mna ze tyle pije. Wtedy we mnie cos peklo. Bylo mi przykro. Chcialam odejsc ale on wytrzezwial przeprosil mnie a ja dla dobra dzieci ( tak sobie to wtedy tlumaczylam) zostalam z nim. Kiedy corka miala miesiac przeprowadzilsmy sie do wynajetego mieszkania. Miedzy nami bylo roznie jak u kazdego ale kochalismy sie. Ukladalo mi sie. Ja staralam sie, zeby bylo mu dobrze. Gdy corcia miala 5 miesiecy podjelismy decyzje, ze bedzie pracował za granica abym ja mogla byc z dziecmi w domu az corcia nie pojdzie do przedszkola ( idzie do niego od 1 wrzesnia). Byly miesiace ze zjezdzal 1 w miesiacu a byly i ze 2 lub 3 razy. Ostatnimi czasy byl nawet bardzo czesto bo wyjezdzal do pracy w niedziele a wracal w czwartek wieczorem. Wiedzialam, ze od czasu do czasu pisze z innymi dziewczynami, ale myslalam to tylko pisanie on nas kocha. Z reszta on nam zawsze mowil, ze nie ma zamiaru nas zostawiac. Poczulam, ze cos nie jest tak gdy na poczatku tego miesiaca wyjechal w inne miejsce. Byl uszczypliwy, nieprzyjemny czepial sie o wszystko. Kiedy mial wrocic 10.08 do domy bardzo sie cieszylam z dziecmi. Szykowalismy dla niego balony i inne ozdoby urodzinowe, bo dzien wczesniej mial urodziny. Dzieci byly takie zadowolone, ze pomagaja. A on wrocil pijany i powiedzial, ze z nami koniec. Powiedzial, ze pierwszy raz w zyciu na prawde sie zakochal. Powiedzial, że corke kocha ale mnie juz nie. Oznajmil, ze nie zostawi nas na lodzie bo wie, ze nie mam pracy i nie da malej zrobic krzywdy przez to. Bedzie nam pomagal do czasu, az nie stane na nogi. Chce tez tu zjezdzac co dwa tygodnie zeby widziec sie z nami i tu w tym czasie mieszkac. Na poczatku chcialam go wyrzucic, ale potem uzmyslowilam sobie, ze nie dam rady bo po prostu nie mam pieniedzy. Czyli dopadlo mnie zycie i szara rzeczywistosc. Mowil z reszta wiele innych rzeczy, ktore analizowalam tysiace razy. Chcialam to ratowac chcialam zeby dzieci mialy pelna rodzine. Zlozylam wczoraj papiery na dowody dla dzieci. Chcialam tam do niego jechac. Wierzylam, ze uda sie to naprawic. Wierzylam, az do wczorajszej wieczornej rozmowy. Byl dla mnie niemily i opryskliwy bo zwrocilam mu uwage apropo naszej corki. Powiedzial, ze mi mowil, ze miedzy nami nic sie nie zmienilo, ze nie bedziemy razem. I wtedy zrozumialam, ze to nie ma juz o co walczyc. Boli mnie bardzo to wszystko. Chcialabym zeby wrocil. Corcia jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Mocno go kocha. A on...coz on tez ja pewnie kocha po swojemu w to nie watpie. Tyle ze nowa panna, ktora zna nawet nie od miesiaca jest wazniejsza od rodziny. On zaprooonowal pomoc za ro po czesci jestwm mu wdzieczna tylko dziwi mnie, ze jego nowa partnerka pozwala na taki uklad, bo zadna normalna kobieta by na to nie pozwolila. Z reszta to co mowil brzmialo tak jakby nie chcial sie za predko stad wyprowadzac. Bardzo Wam dziekuje, ze przeczytaliscie do konca to co napisalam. Dziekuje z gory za slowa wsparcia, bo sa mi one teraz bardzo potrzebne. Wiem, ze mam wsparcie w jego rodzinie bo bardzo sa za mna. Moja rodzina nic nie wie. Nie chce zeby wiedzieli dopoki on na prawde sie nie wyprowadzi. Nie mam po prostu sily sluchac "a nie mowilam". On z reszta poszedl na taki uklad. Dzisiaj jest pierwszy dzien kiedy nie płacze. Wiem, ze musze sie podniesc, bo mam dzieci i dla nich chce żyć. Tyle, ze boje sie, że finansowo nie dam rady. Tego boje sie najbardziej....tak samo jak zycia w samotności
Dodam tylko, ze jeżeli jest ktoś kto chciałby popisać to jestem bardzo chętna. Zawsze to latwiej jak jedna osoba zwierzy sie drugiej.
Witaj. Dopilnuj, aby wywiązał się z obowiązków finansowych wobec Ciebie i dzieci, bo musisz mieć za co żyć. A potem zacznij żyć nowym życiem i nie daj już się oszukiwać przez nieodpowiedzialnych. Bądź dzielna i dbaj o siebie i dzieci, trzymam "kciuki". 23 maja zmarł mi mąż, wszystko co miało sens skończyło się, ale mam syna, synową i małego wnuka i muszę ich wspierać i pomagać im, bo los zranił również ich. Jest mi też bardzo źle, złoszczę się na zły los -ela
Bardzo Pani dziekuję za dobre słowa. Bardzo też współczuję Pani straty męża, to straszne co teraz musi Pani przeżywać. Jestem myslami z Panią i Pani rodziną.
5 2017-08-17 16:32:50 Ostatnio edytowany przez Summertime (2017-08-17 17:21:12)
Kobietko, napisz do mnie na @.......Porozmawiamy.
*********
ela2017
Czy, to stało się z nienacka?