Tak jak w temacie: dlaczego tak mało kobiet w porównaniu do mężczyzn wybiera karierę w dziedzinach inżynieryjnych? Najbardziej interesuje mnie kobiecy punkt widzenia.
Bo komputer jest niedomyślną jednostką. Trzeba zawsze w ten sam sposób wydać jednoznaczne polecenie. Trzeba dokładnie wiedzieć, czego sie od komputera chce. Działa logicznie i powtarzalnie. Komputer nie zareaguje na focha, nie przybiegnie z kwiatami przepraszając za wyimaginowane krzywdy.
Dlatego też i mężczyźni sie tak dobrze z komputerami dogadują
Bo komputer jest niedomyślną jednostką. Trzeba zawsze w ten sam sposób wydać jednoznaczne polecenie. Trzeba dokładnie wiedzieć, czego sie od komputera chce. Działa logicznie i powtarzalnie. Komputer nie zareaguje na focha, nie przybiegnie z kwiatami przepraszając za wyimaginowane krzywdy.
Dlatego też i mężczyźni sie tak dobrze z komputerami dogadują
to mial być żart?
Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Myślę, że kobiety są bardziej kreatywne, ale niestety mniej "techniczne", zobacz ile jest artystek plastyczek itp. Mężczyzn dużo mniej. Dodatkowo może trochę presja społeczeństwa? Że to nie jest kobiecy zawód..?
Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Iceni, czy mogłabyś się wypowiedzieć w pełni? Takie niedomówienie brzmi dla mnie jak jakaś "oczywistość". W dzisiejszych czasach nic nie jest oczywiste.
_v_, jak najbardziej zachęcam do wypowiedzi. Zdanie feministek jest też istotne.
Myślę, że kobiety są bardziej kreatywne, ale niestety mniej "techniczne", zobacz ile jest artystek plastyczek itp.
Mężczyzn dużo mniej.
kurka25, czyżbyś sugerowała że istnieje jakaś biologiczna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami? Jaka dokładnie?
Dodatkowo może trochę presja społeczeństwa? Że to nie jest kobiecy zawód..?
Czy możesz rozwinąć tą myśl o presji społecznej?
7 2017-08-16 22:07:43 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-16 22:09:06)
Iceni napisał/a:Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Iceni, czy mogłabyś się wypowiedzieć w pełni? Takie niedomówienie brzmi dla mnie jak jakaś "oczywistość". W dzisiejszych czasach nic nie jest oczywiste.
Mogę, ale najpierw ty sprecyzuj o jaką inżynierię ci chodzi - czy " inżyniet" to skrót myślowy od "inzyniera budownictwa" czy masz na mysli inzynierię w ogole?
Bo liczba kobiet w budownictwie, transporcie, lotnictwie jest faktycznie niewielka, ale już w inzynierii biomedycznej, chemicznej czy inzynierii srodowiska - wcale nie tak mała.
No nie wiem ...
http://www.dziewczynynapolitechniki.pl/ … h_2016.pdf
KaktusTX napisał/a:Iceni napisał/a:Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Iceni, czy mogłabyś się wypowiedzieć w pełni? Takie niedomówienie brzmi dla mnie jak jakaś "oczywistość". W dzisiejszych czasach nic nie jest oczywiste.
Mogę, ale najpierw ty sprecyzuj o jaką inżynierię ci chodzi - czy " inżyniet" to skrót myślowy od "inzyniera budownictwa" czy masz na mysli inzynierię w ogole?
Bo liczba kobiet w budownictwie, transporcie, lotnictwie jest faktycznie niewielka, ale już w inzynierii biomedycznej, chemicznej czy inzynierii srodowiska - wcale nie tak mała.
Nie miałem zamiaru ograniczać rozmowy do konkretnych dziedzin, ale może skupmy się na tych gdzie kobiet jest rzeczywiście mało. Pomyśl o elektronice, oprogramowaniu, itp.
10 2017-08-17 11:09:26 Ostatnio edytowany przez serena66 (2017-08-17 11:09:41)
Nie wiem czy to nawiąże do tematu ale powiem na swoim przykładzie.
To jest kwestia wychowania. Kobietom się wpaja, że przedmioty ścisłe są ciężkie, że sobie nie dadzą rady.
Ze mną podobnie tak było. Mi mówiono, że do ścisłych przedmiotów się nie nadajesz, jesteś dobra z języków. I mówiono mi, że kobieta jest strażniczką ogniska domowego. Zajmuje się ona domem.
Pracuje na magazynie gdzie jest większość facetów a dziewczyny to u mnie na zmianie poza mną jest jeszcze jedna. Mówiono mi, że kobieta do pracy fizycznej się nie nadaje. A sama posiadam uprawnienia na wózki widłowe.
Przez to nawet nie powiedziałam, że zapisałam się na technika pojazdów samochodowych. Interesuje mnie motoryzacja i chce to zgłębiać. W przyszłości to bym chciała pracować w sklepie motoryzacyjnym czy na magazynie.
Wpajano mi, że dziewczynie nie wypada zajmować się mechaniką. Sama wiem, że są preparaty do zmywania smarów ze skóry. Dobrze kojarzę nawet jeden z nich bo jak mieszkałam z rodzicami to takie opakowanie było w domu.
11 2017-08-27 20:05:34 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-08-29 02:00:41)
misiando napisał/a:ciach
to mial być żart?
Nie, nie miał być. Co widać na przykładzie tego wątku. Konkretne pytanie, a na osiem damskich wypowiedzi tylko dwie konkretne odpowiedzi.
kurka25, czyżbyś sugerowała że istnieje jakaś biologiczna różnica pomiędzy kobietami i mężczyznami? Jaka dokładnie?
Tu nie ma co sugerować. To są spowodowane przez tysiące lat ewolucji dostosowania do roli społecznych. Mężczyźni ganiali za mamutami i innym mięsem, a kobiety ogarniały jaskinie.
Trochę lektury:
[nieregulaminowy link]
[nieregulaminowy link]
[nieregulaminowy link]
A na deser:
Tale of two brains
https://www.youtube.com/watch?v=3XjUFYxSxDk
Zgadzam sie z tym, co napisała Serena66, że to głównie kwestie wychowania, stereotypów, jakie od małego są nam serwowane (i to nie tylko w rodzinie, ale też filmy, książki, szkoła - też robią swoje).
Podobnie są stereotypy dla facetów, np. że chłopak nie powinien iść na studia przygotowujące do zawodów typu: pielęgniarz, nauczyciel, czy pedagog.
Choć te stereotypy się pomału zmieniają. Pojawiają się już częściej pielęgniarze. Pojawiają się też kobiety np. kierujące TIRami i tym podobne. Więc widać, że świadomość społeczna się zwiększa i stajemy się bardziej elastyczni w myśleniu.
Moim zdaniem, poza na prawdę bardzo nielicznymi zawodami, nie ma jakichś większych przeciwwskazań ani dla kobiet, ani dla facetów, żeby gdzieś pracować. Głównie to kwestia tego, do czego ludzie są przyzwyczajeni. Np. rzadko się widzi pielęgniarza, za to pełno pielęgniarek - to się utrwala w głowie stereotyp. A jak zaczną się pojawiać bardziej masowo pielęgniarze, to stanie się to całkiem normalne. Tak zresztą było z wieloma innymi zawodami, które w dawnych czasach były albo "typowo męskie" albo "typowo kobiece", a dziś już prawie nikt o tym nie pamięta...
Ja mam typowo męski zawód, co prawda nie inżynier, ale chyba nawet bardziej męski
Zgadzam sie z tym, co napisała Serena66, że to głównie kwestie wychowania, stereotypów, jakie od małego są nam serwowane (i to nie tylko w rodzinie, ale też filmy, książki, szkoła - też robią swoje).
Podobnie są stereotypy dla facetów, np. że chłopak nie powinien iść na studia przygotowujące do zawodów typu: pielęgniarz, nauczyciel, czy pedagog.
Choć te stereotypy się pomału zmieniają. Pojawiają się już częściej pielęgniarze. Pojawiają się też kobiety np. kierujące TIRami i tym podobne. Więc widać, że świadomość społeczna się zwiększa i stajemy się bardziej elastyczni w myśleniu.
Moim zdaniem, poza na prawdę bardzo nielicznymi zawodami, nie ma jakichś większych przeciwwskazań ani dla kobiet, ani dla facetów, żeby gdzieś pracować. Głównie to kwestia tego, do czego ludzie są przyzwyczajeni. Np. rzadko się widzi pielęgniarza, za to pełno pielęgniarek - to się utrwala w głowie stereotyp. A jak zaczną się pojawiać bardziej masowo pielęgniarze, to stanie się to całkiem normalne. Tak zresztą było z wieloma innymi zawodami, które w dawnych czasach były albo "typowo męskie" albo "typowo kobiece", a dziś już prawie nikt o tym nie pamięta...
pielegniarka chyba - taka jest nazwa zawodu
nie ma sensu tworzyć niepotrzebnie wersje męska - przecież kazdy wie o co chodzi
jak dla mnie jak pan chce być pielęgniarka to nie ma problemu
15 2017-08-28 09:08:17 Ostatnio edytowany przez Snake (2017-08-28 09:08:56)
pielegniarka chyba - taka jest nazwa zawodu
nie ma sensu tworzyć niepotrzebnie wersje męska - przecież kazdy wie o co chodzi
jak dla mnie jak pan chce być pielęgniarka to nie ma problemu
Nie ma potrzeby tworzyć specjalnie męskiej wersji, bo ona jest od dawna. Nazwa pielęgniarz funkcjonuje tak samo jak sanitariusz. Prawdopodobnie były to nazwy wcześniej przypisane do płci męskiej niż żeńskiej. Choćby z tego powodu, że jeśli dawniej kobieta wykonywała funkcje pielęgniarskie, to była na 99% siostrą zakonną. Stąd jeśli się do niej zwracano to per "siostro". Zwyczaj ten zresztą wciąż funkcjonuje gdzieniegdzie. Głupio bowiem wołać pieszczotliwie do pielęgniarki - pielęgniareczko , a siostrzyczko brzmi lepiej. Również w przypadku wymienionej trochę wyżej sekretarki, to może niektóre panie zdziwić ale jest nazwa zfeminizowana, ponieważ ten rodzaj profesji pierwotnie pełnili panowie. Stąd od dawna znana jej nazwa sekretarz. Funkcjonująca jeszcze zanim komuś w najśmielszych myślach nie przychodziło do głowy, że sekretarzem mogłaby być kobieta.
16 2017-08-28 09:27:29 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 09:28:27)
"Wina stereotypow i wychowania" to jest kolejne stereotypowe myslenie.
Pewne dziedziny po prostu kobiet nie interesują. I nie ma co do tego dorabiać ideologii genderowych -
Owszem, wyjatki sie zdarzaja wszedzie, ale nadal, mimo usilnych staran i dzialan "wyrownujacych" niektore kierunki sa przez kobiety omijane.
Owszem, panie sie garną do chemii, medycyny czy nawet takiej astronomii, ale jakos nie slyszalam o pragnieniu projektowania mostow, budowania maszyn ciezkich, czy obsludze maszn w kopalniach. Panie marzą o byciu pilotem, ale o byciu kapitanem kontererowca jakos mniej...
Na zachodzie od kilku DEKAD jest nacisk na to, żeby kobiet bylo wiecej na niektorych kierunkach, a nadal panie sie nie garną...
"Wina stereotypow i wychowania" to jest kolejne stereotypowe myslenie.
Pewne dziedziny po prostu kobiet nie interesują. I nie ma co do tego dorabiać ideologii genderowych -
Owszem, wyjatki sie zdarzaja wszedzie, ale nadal, mimo usilnych staran i dzialan "wyrownujacych" niektore kierunki sa przez kobiety omijane.
Owszem, panie sie garną do chemii, medycyny czy nawet takiej astronomii, ale jakos nie slyszalam o pragnieniu projektowania mostow, budowania maszyn ciezkich, czy obsludze maszn w kopalniach. Panie marzą o byciu pilotem, ale o byciu kapitanem kontererowca jakos mniej...
Na zachodzie od kilku DEKAD jest nacisk na to, żeby kobiet bylo wiecej na niektorych kierunkach, a nadal panie sie nie garną...
tak Ci sie tylko wydaje
18 2017-08-28 09:39:12 Ostatnio edytowany przez Snake (2017-08-28 09:42:52)
Jeśli chodzi o to projektowanie mostów. Kobiet w projektowaniu inżynierskim typowo budowlanym jest obecnie dużo więcej niż jeszcze 10 lat temu. Wtedy też wcale nie było mało ale głównie w kierunkach sanitarnych. Teraz jest ich coraz więcej w konstrukcyjnych. Co prawda nie znam żadnej, która by się wybiła na prowadzenie samodzielnego biura ale to pewnie kwestia czasu. Natomiast jest dużo kobiet inżynierów na budowach. Są też kierownikami budów i są to w miarę młode kobiety. Nie jest to jednak łatwy kawałek chleba Czasy się zmieniają, na rynku są wielkie firmy, a kierownik plus kadra inżynierska dalej po staremu musi umieć pić. Są imprezy firmowe, weekendy, gdzie firma wynajmuje hotel na 200 osób i 3 dni picia.
Iceni napisał/a:"Wina stereotypow i wychowania" to jest kolejne stereotypowe myslenie.
Pewne dziedziny po prostu kobiet nie interesują. I nie ma co do tego dorabiać ideologii genderowych -
Owszem, wyjatki sie zdarzaja wszedzie, ale nadal, mimo usilnych staran i dzialan "wyrownujacych" niektore kierunki sa przez kobiety omijane.
Owszem, panie sie garną do chemii, medycyny czy nawet takiej astronomii, ale jakos nie slyszalam o pragnieniu projektowania mostow, budowania maszyn ciezkich, czy obsludze maszn w kopalniach. Panie marzą o byciu pilotem, ale o byciu kapitanem kontererowca jakos mniej...
Na zachodzie od kilku DEKAD jest nacisk na to, żeby kobiet bylo wiecej na niektorych kierunkach, a nadal panie sie nie garną...
tak Ci sie tylko wydaje
Nie no, oczywiscie tylko mi sie wydaje, bo to, co widzę dookola to tylo zludzenie, chociaz na co dzien widuje studentow z calego swiata i widze na przyklad na graduacjach ile kobiet jest w stosunku do mezczyzn - i ze jedne kierunki "meskie" sa od lat popularne wsrod kobiet a na innych - jak byly, tak są - pustki.
No ale wiadomo "v" sie nic nie "wydaje"....
Do zawodu hutnika jakoś się nie garną Górnika przodowego też nie. Kapitan żeglugi wielkiej spędza pewnie nawet większość roku na morzu i to nie tak, że wypłynie na parę dni, a weekend z rodzinką. Nie ma gościa kilka miesięcy, wpada na tydzień, dwa do domu i znów rejs. Ile kobiet jest zainteresowanych takim trybem życia? To przecież nawet na tirze nie ma za wiele zainteresowanych kobiet. Kiedyś czytałem wywiad z dziewczyną jeżdżącą na tirze i mówiła, że póki nie ma dzieci, to daje radę. Pewnie są takie kobiety, które poradzą sobie i z tym, tylko to będą jednostki. Natomiast jest przecież wiele pań jeżdżących za kółkiem na taksówkach czy komunikacji miejskiej. Bo mogą wracać normalnie do domu, do dzieci.
Iceni napisał/a:Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Iceni, czy mogłabyś się wypowiedzieć w pełni? Takie niedomówienie brzmi dla mnie jak jakaś "oczywistość".
Powody, dla których meżczyźni nie chcą być sekratarkami są inne niż powody niechęci kobiet do inżynierii. Zawód sekretarki jest mniej prestiżowy niż zawód inżyniera. Zakłada bycie "pod ręką" - dlatego nie jest atrakcyjny dla panów.
KaktusTX napisał/a:Zdanie feministek jest też istotne.
A to "feministka" to jest jakaś osobna kategoria kobiet?
kurka25 napisał/a:Dodatkowo może trochę presja społeczeństwa? Że to nie jest kobiecy zawód..?
Czy możesz rozwinąć tą myśl o presji społecznej?
Kobiety już jako dziewczynki są zniechęcane do technicznych/matematycznych kierunków. Nie oczekuje się od dziewczynek takich umiejętności technicznych jak od chłopców. Nie wiem, jak teraz to wygląda, czy w ogóle w szkołach jest jeszcze taki przedmiot jak Technika, ale za moich czasów był. Byliśmy podzieleni na grupy - podczas gdy chłopcy uczyli się faktycznie technicznych zagadnień, dziewczynki uczyły się gotowania i robienia kanapek.
Nadal można usłyszeć zdania typu "Ty, kobieta, studiujesz budownictwo?". No baba-dziwo.
@Iceni Mówienie, że "Pewne dziedziny po prostu kobiet nie interesują." jest dorabianiem takiej właśnie ideologii. To nie jest tak, że nie interesują. Raczej "nie powinny interesować" - wg niektórych osób. Ja zawsze lubiłam spędzać czas z tatą, patrzeć jak majsterkuje, układać śrubki i inne pierdółki w jego skrzynce, tata uczył mnie jak np wymienić uszczelkę albo wtyczkę - a moja mama zawsze wtedy niezadowolona, pytała, że czemu mojego brata nie uczył, a teraz mnie uczy. Jakby cos złego w tym było. Zawsze uchodziłam za dziwną dziewczynkę, bo lalki mnie nie interesowały, takie typu bobas.
Te dziedziny kobiet nie interesują, bo nikt nie stara się zachecać dziewczynek do tego. Możliwe, że więcej kobiet by się interesowało, gdyby nie były zniechęcane od początku.
Kiedyś była kampania mająca zachęcić dziewczyny do studiowania na politechnikach, bo brakowało im studentów i inżynierów, bo wszyscy powyjeżdżali do UE, ale nie wiem, czy odniosła jakiś skutek.
Ja akurat trafiłam na Pania od techniki (przez rok), która miała w druga stronę, znaczy chłopcy uczyli sie gotowania, szycia i szydełka (miło było popatrzeć ) a dziewczyny : druciki, młotki, drobne naprawy...
No cóż, widać było wtedy naocznie (wg płci) odnalezienie sie w 'tradycyjnym' rozdziale ról a była to szkoła podstawowa. Mi nie przeszkadzało ale niektórych okropnie takie odwrócenie męczyło i nudziło i cóż - nie zadało w sumie egzaminu . Gdzie jest generza takiej przynależności ? pewnie wyniesiona z domu, dziewczynki faktycznie udzielały dobrych i praktycznych rad w jaki sposób sprawdzać świeżość jajek i jak nabierać sól (nie palcami) aby zbyt nie przesolić a chłopaki wiedzieli który wkręt (czy gwóżdź) do czego
.
To chyba też kwesta kreatywności, rzutkości, czasem konieczności (juz bardziej po dorosłemu), czasem przypadku otwierającego oczy na coś innego w czym możemy się odnaleźć , widzenia siebie nie przez pryzmat własnej płci i dobre wewnetrzne rozpoznanie co też bedzie dla mnie dobre i nie ogladanie się na innych. Wydaje mi się
, że Kobiety potrafią
jak chca bądź jak muszą (niestety)
odnaleźć się technicznie
.
23 2017-08-28 15:51:26 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 15:59:40)
KaktusTX napisał/a:Iceni napisał/a:Pewnie z tego samego powodu, dla ktorego mężczyźni nie chcą być sekretarkami...
Iceni, czy mogłabyś się wypowiedzieć w pełni? Takie niedomówienie brzmi dla mnie jak jakaś "oczywistość".
Powody, dla których meżczyźni nie chcą być sekratarkami są inne niż powody niechęci kobiet do inżynierii. Zawód sekretarki jest mniej prestiżowy niż zawód inżyniera. Zakłada bycie "pod ręką" - dlatego nie jest atrakcyjny dla panów.
KaktusTX napisał/a:Zdanie feministek jest też istotne.
A to "feministka" to jest jakaś osobna kategoria kobiet?
kurka25 napisał/a:Dodatkowo może trochę presja społeczeństwa? Że to nie jest kobiecy zawód..?
Czy możesz rozwinąć tą myśl o presji społecznej?
Kobiety już jako dziewczynki są zniechęcane do technicznych/matematycznych kierunków. Nie oczekuje się od dziewczynek takich umiejętności technicznych jak od chłopców. Nie wiem, jak teraz to wygląda, czy w ogóle w szkołach jest jeszcze taki przedmiot jak Technika, ale za moich czasów był. Byliśmy podzieleni na grupy - podczas gdy chłopcy uczyli się faktycznie technicznych zagadnień, dziewczynki uczyły się gotowania i robienia kanapek.
Nadal można usłyszeć zdania typu "Ty, kobieta, studiujesz budownictwo?". No baba-dziwo.
@Iceni Mówienie, że "Pewne dziedziny po prostu kobiet nie interesują." jest dorabianiem takiej właśnie ideologii. To nie jest tak, że nie interesują. Raczej "nie powinny interesować" - wg niektórych osób. Ja zawsze lubiłam spędzać czas z tatą, patrzeć jak majsterkuje, układać śrubki i inne pierdółki w jego skrzynce, tata uczył mnie jak np wymienić uszczelkę albo wtyczkę - a moja mama zawsze wtedy niezadowolona, pytała, że czemu mojego brata nie uczył, a teraz mnie uczy. Jakby cos złego w tym było. Zawsze uchodziłam za dziwną dziewczynkę, bo lalki mnie nie interesowały, takie typu bobas.
Te dziedziny kobiet nie interesują, bo nikt nie stara się zachecać dziewczynek do tego. Możliwe, że więcej kobiet by się interesowało, gdyby nie były zniechęcane od początku.
Kiedyś była kampania mająca zachęcić dziewczyny do studiowania na politechnikach, bo brakowało im studentów i inżynierów, bo wszyscy powyjeżdżali do UE, ale nie wiem, czy odniosła jakiś skutek.
Chyba zyjesz w innym swiecie - moja corka ma obecnie 14 lat i wierz mi, lub nie w ich szkole NIE MA podzialu na przedmioty "dziewczece" ani "chlopiece". Wszystkie wlasciwie szkoly maja parcie na ujednolicanie pod wzgledem plci a MIMO TO nadal wiekszosc dziewczynek wybiera projekty "dziewczece", na 4 osoby nagrodzone w konkursie matematycznym 3 bylo chlopcow a w konkursie historycznym proporcje dokladnie odwrotne.
Dziewczynki graja w noge, chlopcy maja zajecia z tanca na wychowaniu fizycznym, wszyscy razem ucza sie gotowac i wbijac gwozdzie.
Absolutnie ( poza skrajnymi przypadkami) NIKT nie zniecheca dziewczynek do zajmowania sie chlopiecymi zajeciami, a mimo tego rzesza dziewczynek NIE CHCE sie nimi zajmowac.
Czy ty masz dzieci i wiesz jak wyglada edulacja pod tym wzgledem na zachodzie? Przeciez tutaj taki podzial to bylaby od razu afera o dyskryminacje. Szkoly pod tym wzgledem sa naprawde wyczulone.
Ale nie ma sposobu, ktory by ZMUSIŁ do zainteresowania sie mlotkiem i gwozdziami jezeli ktos tego NIE LUBI.
Teraz naprawde sa mozliwosci i nikt nie utrudnia kobietom dostania sie na uniwersytet na meski kierunek. To nie sa czasy Sklodowskiej!
-----
Nie mieszkamy na Bliskim Wschodzie żeby dyskryminacja plciowa miala tak ogromny wplyw.
To jest w ogromnej mierze myslenie życzeniowe - lepiej jest myslec "nas sie nie uczy", "nam sie zabrania", "nam sie nie daje mozliwosci" niz szczerze "nas to nie interesuje" albo "nam sie NIE CHCE"!
Osobiscie nie znam ŻADNEJ kobiety, ktorej rodzice by zabronili edukowac sie w "meskim" zawodzie lub chocby zniechecali tylko dlatego, że byla kobieta. Ani zadnej takiej, ktora by sprobowala dostac sie na politechnike i nie dostala sie TYLKO dlatego, ze jest kobieta.
ale to nie o to chodzi,ze ktos komus czegos zabrania
chodzi o to, ze od najmłodszych lat slyszy sie: nie dasz sobie z tym rady, to nie dla ciebie, zaden chlopak cie nie zechce, to chłopcy sa lepsi w matematyce, a dziewczynki w czytaniu itp itd
ale to nie o to chodzi,ze ktos komus czegos zabrania
chodzi o to, ze od najmłodszych lat slyszy sie: nie dasz sobie z tym rady, to nie dla ciebie, zaden chlopak cie nie zechce, to chłopcy sa lepsi w matematyce, a dziewczynki w czytaniu itp itd
Taaaak, szczegolnie w takiej Holandii, Niemczech czy UK dziewczynki traktuje sie w ten sposob....
ja żyję w Polsce, więc wypowiadam się na temat tego, co jest w Polsce.
Ja zyje za granica i mam kontakt ze studentami z calego swiata oraz z damymi statystycznymi, z systemem edukacji w UK jestem sila rzeczy dzieki corce na biezaco od lat, niedlugo czeka ja egzamin wiec tym bardziej miala wiele spotkan na temat wyboru dalszej drogi edukacji i obserwuje to, co obserwuje - do jednych zawodow i kierunków "meskich" kobiety sie garna chetnie, inne od lat, bez zmian, skrzetnie omijaja.
Z "meskimi"kierunkami technicznymi jest jak z boksem - niby sa kobiety, ktore walcza na ringach, nikt im tego nie zabrania, sa kobiece kluby sportowe, a jednak sie do boksu nie garną... a juz taki kick-boxing, choc prawie to samo zyskuje na popularnosci.
Ja zyje za granica i mam kontakt ze studentami z calego swiata oraz z damymi statystycznymi, z systemem edukacji w UK jestem sila rzeczy dzieki corce na biezaco od lat, niedlugo czeka ja egzamin wiec tym bardziej miala wiele spotkan na temat wyboru dalszej drogi edukacji i obserwuje to, co obserwuje - do jednych zawodow i kierunków "meskich" kobiety sie garna chetnie, inne od lat, bez zmian, skrzetnie omijaja.
Z "meskimi"kierunkami technicznymi jest jak z boksem - niby sa kobiety, ktore walcza na ringach, nikt im tego nie zabrania, sa kobiece kluby sportowe, a jednak sie do boksu nie garną... a juz taki kick-boxing, choc prawie to samo zyskuje na popularnosci.
może przez ludzi z takimi poglądami jak Twoje
bo może nie zabraniasz bezpośrednio, ale samo gadanie takie może skutecznie zniechęcić
29 2017-08-28 18:28:49 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 18:29:24)
Jasne. Ja mam dziecko, jestem na biezaco, ale takie jak ty, ktore dzieci nie maja i nawet nie chca wiedza lepiej jak sie teraz dzieci wychowuje i czego w szkolach ucza...
Ja nikogo nie zniechecam, ja w ktoryms tu juz watku z kolei tlumacze, ze one MOGĄ, ale NIE CHCĄ.
A zwlaszcza nie lubią byc zmuszane przez femi-nazistki do wyborow wbrew wlasnej ochocie
i dlatego, że masz dziecko, to jesteś ekspertka w wychowaniu dzieci?
ja na balkonie uprawiam pomidory w doniczce, ale to nie znaczy, ze jestem ekspertka od hodowli pomidorow
a jezeli swoja corke pytasz "chcesz isc na MĘSKI" kierunek?" to nie dziwie się, że nie chce
31 2017-08-28 19:09:34 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 19:10:36)
Nigdzie nie nazwalam sie ekspertka, wciaz pisze o moich obserwacjach.
Jezeli widzisz pomidory to chyba potrafisz okreslic czy sa one bardziej podobne do papryki, czy do ogorka.
Czy potrzebujesz do tego bycia ekspertem ogrodnictwa?
no to może wyjasnisz mi w jaki sposob np. projektowanie mostów jest męska czynnoscia?
Chyba zyjesz w innym swiecie - moja corka ma obecnie 14 lat i wierz mi, lub nie w ich szkole NIE MA podzialu na przedmioty "dziewczece" ani "chlopiece". Wszystkie wlasciwie szkoly maja parcie na ujednolicanie pod wzgledem plci a MIMO TO nadal wiekszosc dziewczynek wybiera projekty "dziewczece", na 4 osoby nagrodzone w konkursie matematycznym 3 bylo chlopcow a w konkursie historycznym proporcje dokladnie odwrotne.
Dziewczynki graja w noge, chlopcy maja zajecia z tanca na wychowaniu fizycznym, wszyscy razem ucza sie gotowac i wbijac gwozdzie.Absolutnie ( poza skrajnymi przypadkami) NIKT nie zniecheca dziewczynek do zajmowania sie chlopiecymi zajeciami, a mimo tego rzesza dziewczynek NIE CHCE sie nimi zajmowac.
Czy ty masz dzieci i wiesz jak wyglada edulacja pod tym wzgledem na zachodzie? Przeciez tutaj taki podzial to bylaby od razu afera o dyskryminacje. Szkoly pod tym wzgledem sa naprawde wyczulone.
Ale nie ma sposobu, ktory by ZMUSIŁ do zainteresowania sie mlotkiem i gwozdziami jezeli ktos tego NIE LUBI.
Teraz naprawde sa mozliwosci i nikt nie utrudnia kobietom dostania sie na uniwersytet na meski kierunek. To nie sa czasy Sklodowskiej!.
Wiesz, nie mam dzieci i napisałam wyraźnie, że nie wiem jak jest teraz, odniosłam się do czasów, któe ja pamiętam, do mojego pokolenia i dlaczego wśród mojego pokolenia nie ma zbyt wielu kobiet w technicznych"męskich" zawodach. Takie mam doświadczenia, tak u mnie było - podział na chłopięce i dziewczęce i w szkole i już chyba nawet w przedszkolu się zaczęło jeśli chodzi o zabawki. To jest dość głęboka indoktrynacja, można powiedzieć, wbijanie do głowy już za młodu, że dziewczynki bawią się tym, a chłopcy tamtym, dziewczynki piszą lepsze wypracowania a chłopcy są lepsi z matmy, chłopcy nie muszą umieć robić kanapek, bo będzie je im robić w przyszłości dziewczynka, dziewczynka będzie musiała prosić mężczyznę o pomoc w podstawowych naprawach, bo po co uczyć tego dziewczynki.
Wiem, że teraz, zwłaszcza w UK, czy Szwecji, to się zmienia i może za kilka lat będzie więcej kobiet-budowlańców? A może nie, bo faktycznie nie interesuje nas to?
W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
35 2017-08-28 20:00:31 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 20:01:49)
W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
--------'
To tak na koniec pytanie do wszystkich kobiet sie tu wypowiadajacych
o jakich WY konkretnie studiach inzynierskich marzyłyscie i kto, spośrod osob z waszego otoczenia był temu najbardziej przeciwny (innymi slowy - kto was przekonal/zmusil do podjecia innych studiow)
W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
serio??
nie zauwazylam
na konwetach, larpach i innych jest pelno kobiet, podobnie na zlotach dla nerdow
graja w planszowki, gry komputerowe, przebieraja sie - najczesciej za wojowniczki, a nie za kucharki czy praczki
37 2017-08-28 20:21:06 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 20:22:14)
Iceni napisał/a:W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
serio??
nie zauwazylam
na konwetach, larpach i innych jest pelno kobiet, podobnie na zlotach dla nerdow
graja w planszowki, gry komputerowe, przebieraja sie - najczesciej za wojowniczki, a nie za kucharki czy praczki
Na sympozjach i konferencjach tez jest sporo kobiet, ale nie kazda zona inzyniera tez lubi mosty budowac, co jednak nie znaczy, ze nie lubi sie przebierac w ladne kiecki.
Nie odpowiedzialas na pytanie - z jakich studiow inzynierskich TY SAMA musialas zrezygnowac?...
na szczescie z zadnych - o mojej matce mozna wiele złego powiedziec, ale nigdy nie zmuszala mnie do wyboru określonych studiow, ani nie protestowala,kiedy wybralam archeologie i zapieprz szpadlem i kilofem (bo praca pedzelkiem to raczej mit - rzadko spotykane)
nigdy nie mowila, ze to zawod czy ptaca nie dla kobiety, a uwierz mi - wszystkie panie machaly szpadlem,lopata i kilofem na rowni z panami.
39 2017-08-28 20:50:16 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-08-28 20:56:44)
A dlaczego nie zostalas inzynierem?
Dlaczego jest ci tak trudno uwierzyc, ze kobiety moga dokonywac wyboru na podstawie SWOICH WLASNYCH upodoban, i wybrac na przyklad archeologie zamiast budowania mostów?
Czy ktos tobie i twoim kolezankom zabranial naprawiac rowery? Rozmawiac o konstrukcji silnikow motocyklowych? Czy ktos wam mowil, ze nie powinnyscie tyle czasu spedzac na skladaniu wiezy stereo ze zdobycznych czesci?
Czy moze w ogole tego nie robilyscie, bo was to NIE INTERESOWALO, ale twoj femi-umysl nie pozwala przyjac do wiadomosci, ze kobiety wlasnie takich wyborow dokonuja z wlasnej woli?
Dlaczego sobie samej dalas to prawo podjecia decyzji (archeologia wcale nie jest zdominowanym przez mezczyzn kierunkiem, a samo trzymanie lopaty w rece jeszcze go takim nie czyni ) o wyborze nie-technicznego zawodu, ale wolisz wierzyc ze innym bylo to uniemozliwiane? Bo latwiej wierzyc w ten mit, ze kobiety sa hamowane, a nie hamuja sie z wlasnej woli??
Że ich to po prostu nie interesuje?
I czytaj uwaznie - ja nigdzie nie napisalam, ze sa do tego niezdolne, po raz kolejny podkreslam - na zachodzie MAJA ułatwienia i sa zachecane a mimo tego sa kierunki, ktore omijaja szerokim łukiem. Bo ich te kierunki NIE INTERESUJA.
Nie wzbudzaka marzen o karierze, bo sie boja kpnkurencj, a moze tyljo dlatego, ze wydaja im sie malo kobiece, a atrakcyjnosc seksualna jest dla nich wazniejsza niz wysoka pensja i kariera. Ale dlaczego trudno ci uwierzyc, ze to MOZE byc wybor?...
Kwestia jest skomplikowana i pewnie nie da się wszystkiego wskazać, co powoduje, że jest mniej kobiet na takich kierunkach, gdzie z czysto statystycznego punktu widzenia powinno być po równo kobiet i mężczyzn (tak samo jak trudno wyjaśnić, czemu jest mniej mężczyzn na kierunkach takich jak psychologia, pedagogika, pielęgniarstwo czy choćby mniej facetów w tańcu).
Jednym z wyjaśnień jest np. efekt Pigmaliona, powtarzany wielokrotnie w szkołach. Jeśli w głowie nauczyciela istnieje podświadome przekonanie, że ktoś się do czegoś nadaje, poświęca tej osobie więcej uwagi, inaczej odpowiada na pytania, inaczej wspiera, nawet patrzy dłużej na tę osobę, niż wtedy, gdy uważa, że ta osoba się do tego nie nadaje. Eksperymenty przeprowadzono w wielu paradygmatach, na przykład dowiedziono, że rzeczywiście nauczyciele mający przekonanie, że dziewczyny nie są dobre z matematyki, inaczej pomagają dziewczynom w rozwiązywaniu problemów z matematyką, niż tacy, którzy nie mają takiego przekonania. Efekt występował nawet wtedy, gdy nauczyciele deklarowali świadomie, że nie uważają w ten sposób, ale podświadomie mieli taki stereotyp. Przeprowadzono nawet taki eksperyment, gdzie przeprowadzono "testy" w klasie, kto do czego się nadaje, jakie przedmioty pójdą jemu/jej lepiej czy gorzej. Wyniki testów zmyślono i te zmyślone informacje podano nauczycielom przedmiotów, mówiąc im, kto będzie "talentem" a kto nie. Polecono im nie traktować tych uczniów inaczej. Na koniec roku osoby, uważane za nauczycieli za "talenty" miały świetne oceny z tych przedmiotów, mimo że tak naprawdę nie wynikało to z ich predyspozycji, a z informacji, jaką w głowie miał nauczyciel.
Różnice w traktowaniu uczniów przez nauczycieli nie były zauważalne "gołym okiem", polegały na tym, że np. uczeń "utalentowany" otrzymywał więcej uwagi liczonej w sekundach, nauczyciel patrzył mu dłużej w oczy, odpowiedź na pytanie była naprowadzająca, nauczyciel miał więcej cierpliwości. Uczeń bez talentu miał mniej uwagi, nauczyciel krócej na niego patrzył, a odpowiedź była podana wprost - czyli nie dawano takiemu uczniowi szansy na nauczenie się metody itp.
Jeśli przyjąć, że większość osób powiela istniejące stereotypy, że chłopcy nie powinni bawić się lalkami (czyli w zabawie uczyć się co to w praktyce znaczy być opiekuńczym), to mniej chłopców wybiera zawody opiekuńcze. Jeśli trafiają na nauczycieli czy nauczycielki uważające, że chłopcy nadają się do informatyki czy matmy, to otrzymują innego rodzaju uwagę, gdy się tego uczą. Jeśli dziewczyna chce się uczyć matmy, ale trafia na nauczyciela, który uważa, ze matma nie jest dla dziewczyn, to ma pod górkę. Ja się całe życie zmagałam z tego typu podejściem, że po co ja się uczę tej matmy, i tak się nie nauczę, kobiety nie mają takiego umysłu.
Oczywiście, sprawa jest nieco bardziej zawiła, ale wystarczy jeden nauczyciel w życiu, który skutecznie potrafi zachęcić lub zniechęcić do danego przedmiotu. A stereotypy są nieuświadomione - możemy myśleć, że ich nie mamy, ale niestety często działamy zgodnie z nimi.
ja nie muszę w nic wierzyć
i mówię o tym,jak wygląda sytuacja w Polsce.
i owszem, archeologia jest zdominowana przez mężczyzn, co widać na wyższych stanowiskach, a nie na studiach.
nie wierzer natomiast ze zawsze to jest swiadomy wybor kobiety (czy mezczyzny)
bo jak od dziecinstwa slyszysz, ze cos jest nie dla ciebie, to w koncu w to wierzysz,tym bardziej jak ci to powtarza ktos, komu ufasz.
i niestety nie kazdy czlowiek po kilkunastu latach prania mozgu jest w stanie zmienic sposob myslenia.
_v_ napisał/a:pielegniarka chyba - taka jest nazwa zawodu
nie ma sensu tworzyć niepotrzebnie wersje męska - przecież kazdy wie o co chodzi
jak dla mnie jak pan chce być pielęgniarka to nie ma problemuNie ma potrzeby tworzyć specjalnie męskiej wersji, bo ona jest od dawna. Nazwa pielęgniarz funkcjonuje tak samo jak sanitariusz. Prawdopodobnie były to nazwy wcześniej przypisane do płci męskiej niż żeńskiej. Choćby z tego powodu, że jeśli dawniej kobieta wykonywała funkcje pielęgniarskie, to była na 99% siostrą zakonną. Stąd jeśli się do niej zwracano to per "siostro". Zwyczaj ten zresztą wciąż funkcjonuje gdzieniegdzie. Głupio bowiem wołać pieszczotliwie do pielęgniarki - pielęgniareczko
, a siostrzyczko brzmi lepiej. Również w przypadku wymienionej trochę wyżej sekretarki, to może niektóre panie zdziwić ale jest nazwa zfeminizowana, ponieważ ten rodzaj profesji pierwotnie pełnili panowie. Stąd od dawna znana jej nazwa sekretarz. Funkcjonująca jeszcze zanim komuś w najśmielszych myślach nie przychodziło do głowy, że sekretarzem mogłaby być kobieta.
ale my zyjemy obecnie
podobnie pan pracujacy w przedszkolu nie jest przedszkolankiem tylko przedszkolanką
Kobieta w kufajce i ciężkich trepach wygląda po prosto niewyjsciowo Kiedyś jak jedną zobaczyłem w wieczorowej kreacji, a wcześniej tylko kufaja i walonki, to nie poznałem. Naprawdę nie poznałem. Rozmawiałem z nią, wiedzialem, że skądś kojarzę i nie mogłem skojarzyć. W końcu później pytam kumpla skąd ja znam tą laskę. No to kierowniczka z ... Ja p.... dopiero zaskoczyło w głowie.
To są kobiety w wieku 25-35 lat. Jest ich sporo. Ciekawe jakim cudem pokonczyly politechniki skoro tak im ktoś to utrudnial.
No ale po staremu tynkarzem żadna nie chce być, a płacą wcale dobrze...
44 2017-08-28 23:40:41 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-08-28 23:50:24)
W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
Serio? Na Wowie jest pełno kobiet Iceni... No i nie że się czepiam ta gra się trochę inaczej nazywa. 10 lat temu to może faktycznie kobieta w grze to było jakieś wielkie wow i sensacja, ale dziś? Wow to nawet nie jest nic dziwnego, ale ile pań gra w gry typu moba, sama bylam zdziwiona.
Ps studiowałam inżynierie z zawodu jestem kowalem, i w jednej i w drugiej szkole kobiety były, nie mało.
Świat się zmienia i granice moim zdaniem się mocno zacierają z każdym rokiem.
Aczkolwiek ja nie uważam aby kobiety nie wybierały męskich zawodów, bo ktoś im tego zabrania, taki ich wybór i już.
Iceni napisał/a:W taki sam sposob jak War of Warcraft jest męską grą - z niewiadomych przyczyn nikt kobietom w to grac nie zabrania, nikt im nie wmawia, że to meska gra a one z niewyjasnionych przyczyn nadal WYBIERAJĄ inne gry
Serio? Na Wowie jest pełno kobiet Iceni... No i nie że się czepiam ta gra się trochę inaczej nazywa. 10 lat temu to może faktycznie kobieta w grze to było jakieś wielkie wow i sensacja, ale dziś? Wow to nawet nie jest nic dziwnego, ale ile pań gra w gry typu moba, sama bylam zdziwiona.
Ps studiowałam inżynierie z zawodu jestem kowalem, i w jednej i w drugiej szkole kobiety były, nie mało.
Świat się zmienia i granice moim zdaniem się mocno zacierają z każdym rokiem.
Aczkolwiek ja nie uważam aby kobiety nie wybierały męskich zawodów, bo ktoś im tego zabrania, taki ich wybór i już.
Malpo, Wow to byl przyklad, jak chcesz zamien sobie to na World of Tanks. Zakladam, ze tam tez jest mnostwo kobiet, bo co jak co, ale czolgami to panie jezdzic uwielbiaja.
;P
46 2017-08-29 01:16:08 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-08-29 01:19:11)
Iceni ja wiem że to może dziwne, ale mnóstwo kobiet gra w gry w których jeszcze kilka lat temu proporcja byłą taka że była jedna kobieta na 1000 facetów, ale to się zmieniło i jak i w wowie tak i w czołgach i csie są kobiety i to wcale nie mało.
Jest jeszcze druga kwestia, wiele kobiet się nie ujawnia ze swoją płcią korzystając z męskich nicków. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej pozbyć się całej rzeszy zalotników z delikatnie mówiąc kiepską gadką
Owszem facetów nadal jest więcej ale kobiet przybywa.
W związku z tym, że takie stwierdzenie padło w tym wątku już kilkukrotnie i pomimo że Iceni też to sygnalizowała, chciałabym zwrócić uwagę, że inżynier to nie jest zawód, bo to tak, jakby powiedzieć, że ktoś zdobył zawód 'magister' albo 'doktor' (nie mylić z lekarzem) . To pojęcie odnosi się do umiejętności i wiedzy zdobytej w zakresie nauk inżynieryjnych i technicznych, jest też określeniem tytułu zawodowego nadawanego po ukończeniu studiów inżynierskich, ale - raz jeszcze powtórzę - samo w sobie nie określa żadnego zawodu.
Jeśli chodzi o to projektowanie mostów. Kobiet w projektowaniu inżynierskim typowo budowlanym jest obecnie dużo więcej niż jeszcze 10 lat temu. Wtedy też wcale nie było mało ale głównie w kierunkach sanitarnych. Teraz jest ich coraz więcej w konstrukcyjnych. Co prawda nie znam żadnej, która by się wybiła na prowadzenie samodzielnego biura ale to pewnie kwestia czasu. Natomiast jest dużo kobiet inżynierów na budowach. Są też kierownikami budów i są to w miarę młode kobiety. Nie jest to jednak łatwy kawałek chleba
W ubiegłym roku z okien mojego domu miałam okazję obserwować przebieg przebudowy mostu, która stanowiła jeden z elementów większej rewitalizacji tej części miasta. Cała operacja trwała jakieś cztery miesiące, byliśmy tym już mocno zmęczeni, ale za to z ogromną przyjemnością patrzyłam na całkiem młodą i całkiem atrakcyjną kobietę, która z pewnością w głosie wynikającym z faktu, że wyraźnie wie, co robi, rozstawiała po kątach całą męską załogę - przypuszczam, że była właśnie kierownikiem budowy albo przynajmniej jakimś szefem zmiany. Niemniej sam ten fakt, że w pewien sposób budziło to nasze zainteresowanie, już świadczy o tym, że jest to dosyć niecodzienne zjawisko.
Jednym z wyjaśnień jest np. efekt Pigmaliona, powtarzany wielokrotnie w szkołach. Jeśli w głowie nauczyciela istnieje podświadome przekonanie, że ktoś się do czegoś nadaje, poświęca tej osobie więcej uwagi, inaczej odpowiada na pytania, inaczej wspiera, nawet patrzy dłużej na tę osobę, niż wtedy, gdy uważa, że ta osoba się do tego nie nadaje. (...)
Oczywiście, sprawa jest nieco bardziej zawiła, ale wystarczy jeden nauczyciel w życiu, który skutecznie potrafi zachęcić lub zniechęcić do danego przedmiotu. A stereotypy są nieuświadomione - możemy myśleć, że ich nie mamy, ale niestety często działamy zgodnie z nimi.
Znam to z autopsji, przy czym w ten sposób nauczyciel zachęcił mnie do historii. W szkole średniej tego przedmiotu uczyła mnie świetna nauczycielka, a że od zawsze lubiłam dyskutować, to gdzieś na początku roku szkolnego raz i drugi głośno wyraziłam swoje zdanie na jakiś temat, czym wyraźnie zwróciłam jej uwagę. Potem wielokrotnie powtarzała, że dobrze kojarzę fakty, że wiem o czym mówię, kiedy trzeba było coś wyjaśnić czy odpowiedzieć na zadane pytanie, to wskazywała na mnie. Co ciekawe, moim zdaniem ja bardziej 'robiłam wrażenie' niż rzeczywiście w tym przedmiocie mocno siedziałam. Ona jednak coś u mnie zobaczyła i tak we mnie uwierzyła, a potem tak ciągnęła w górę, że nie tylko zdecydowałam się, zresztą pod jej wpływem, zdawać historię na maturze, nie tylko zdałam ją bez mrugnięcia okiem, ale też przez jakiś czas miałam przebłysk, by ją studiować.
Dążę do tego, że jeśli ktoś w ten sam sposób zachęciłby mnie do któregokolwiek z przedmiotów stanowiących bazę kierunków technicznych, to kto wie czy dziś przypadkiem nie miałabym jakiegoś dyplomu uczelni wyższej pozwalającego legitymować się tytułem inżyniera. Co prawda gdzieś po drodze zdobyłam technicznie brzmiący tytuł technika technologii odzieży, ale raz, że żaden z nauczycieli się do tego nie przyczynił, a dwa - to jednak bardziej wiązało się z ciuchami niż czymś, co sterotypowo przypisuje się mężczyznom. Tak mimo wszystko.
Cała operacja trwała jakieś cztery miesiące, byliśmy tym już mocno zmęczeni, ale za to z ogromną przyjemnością patrzyłam na całkiem młodą i całkiem atrakcyjną kobietę, która z pewnością w głosie wynikającym z faktu, że wyraźnie wie, co robi, rozstawiała po kątach całą męską załogę
- przypuszczam, że była właśnie kierownikiem budowy albo przynajmniej jakimś szefem zmiany. Niemniej sam ten fakt, że w pewien sposób budziło to nasze zainteresowanie, już świadczy o tym, że jest to dosyć niecodzienne zjawisko.
Przepraszam Olinko, a ile budów obserwowałaś w ten sposób w swoim życiu? Na ilu budowach byłaś rozmawiając z kadrą inżynierską? Bo ja mam wrażenie, że niektóre panie zatrzymały się w rzeczywistości "Czterdziestolatka". Tymczasem od lat kobiety inżynierowie nie budzą żadnego zdziwienia czy w projektowaniu, czy wykonawstwie i jest ich nie mało. Tylko budowy, to tereny zamknięte no chyba, że ktoś właśnie obserwuje budowę drogi, która jest specyficzną budową. Natomiast o czym już nadmieniałem, nadal do fizycznej roboty na budowach kobiety się nie palą. Może ktoś, gdzieś widział pojedyncze rodzynki ale tak poza tym 100% kadry robotniczej stanowią mężczyźni. I wcale nie dlatego, że ktoś kobietom zabrania, zniechęca itd. To jest po prostu już ciężka, fizyczna praca chociaż często całkiem dobrze płatna. Amatorek brak.
i jeszcze sytuacja od znajomej znajomej:
"Opowieść o przywództwie z wyjazdu z moją 6-letnią siostrzenicą.
Zadanie wymaga współpracy wszystkich maluchów trzymających ogromną kolorową płachtę.
- "Kto chce być szefem" pyta klaun?
- "Ja, ja" drze się mała dziewczynka.
- "A może któryś z większych chłopaków tam na końcu?" Klaun NIE WIDZI małej dziewczynki, mimo że ta skacze tuż przed nim.
- "A może ta mała dziewczynka, co"? - To ja mówię."
Klaun, a sprawa polskich kobiet... i teraz już wszyscy, wszystko wiemy. Cała prawda o Polsce!
Ja powtorzę samą siebie jeszcze raz:
Mnie nie chodzi o to, że kobiety się nie nadają. Nadają się, bo czemu by nie.
Mnie chodzi o to, że kobiety nie chcą studiowac na kierunkach te hnicznych, bo nie są one dla nich atrakcyjne. Nie dlatego, że jestesmy za glupie, tylko dlatego, że mamy inne zainteresowania i pasje. Dlatego jedne kierunki sa przez kobiety oblegane (na przyklad wszelkie biologiczno-chemiczno-medyczne), a na innych nadal są jak rodzynki w ciescie - na przyklad mechanika i budowa maszyn.
A obie te dziedziny - biochemia i mechanika to "inzynier".
Jak któraś chce - to może.
Przepraszam Olinko, a ile budów obserwowałaś w ten sposób w swoim życiu? Na ilu budowach byłaś rozmawiając z kadrą inżynierską? Bo ja mam wrażenie, że niektóre panie zatrzymały się w rzeczywistości "Czterdziestolatka".
Ależ ja absolutnie nie twierdzę, że tych kobiet w budownictwie nie przybywa, natomiast widok biegającej w kufajce i gumiakach pani, której w dodatku daleko do babo-chłopa, i rozstawiającej po kątach budowlańców-mężczyzn - wciąż zwraca uwagę zwykłego przechodnia. Tylko tyle i aż tyle. W kontekście tematu - tu chyba nawet nie tyle chodzi o ilość, co o proporcje w ogóle.
to fragment artykułu z krytyki politycznej - tłumaczenie artykułu, którego bohaterką jest autorka kilku książek REBECCA SOLNIT
"Przysłuchiwanie się, jak ktoś, z całą stanowczością, twierdzi, że on wie, o czym mówi, a ona nie – nawet jeśli jest to tylko jeden z aspektów rozmowy – utrwala szpetotę tego świata i odbiera mu blask. Po ukazaniu się w 2000 roku mojej książki Wanderlust (Namiętność do włóczęgi) odkryłam, że jestem całkiem dobrze przygotowana do tego, by radzić sobie z próbami tyranizowania mnie i pomniejszania znaczenia moich spostrzeżeń i interpretacji. Mniej więcej w tym czasie w dwóch sytuacjach skrytykowałam zachowanie jakiegoś mężczyzny, tylko po to, żeby natychmiast usłyszeć, że wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż mówiłam, że byłam subiektywna, coś sobie uroiłam, nadmiernie się denerwowałam, byłam nieuczciwa – jednym słowem, byłam kobietą.
Dawniej w takiej sytuacji zwątpiłabym w siebie i wycofała się. Jednak odkąd jako autorka pisząca o historii zyskałam pewną pozycję, łatwiej mi obstawać przy swoim. Bardzo niewiele kobiet cieszy się tego rodzaju wzmocnieniem. Milionom kobiet żyjących na tej siedmiomiliardowej planecie dano jasno do zrozumienia, że nie są wystarczająco wiarygodne, by zaświadczać o własnym życiu, że prawda nie należy do nich, ani teraz, ani w ogóle. Oczywiście to, o czym mówię, to o wiele więcej niż po prostu Mężczyźni, Którzy Objaśniają Świat, ale jedno i drugie mieści się na tym samym archipelagu bezbrzeżnej arogancji.
Mężczyźni wciąż objaśniają mi świat. I jak dotąd żaden z nich nie przeprosił mnie za błędne objaśnianie mi rzeczy, na których ja się znam, a on nie. Przynajmniej na razie. Ale jako że zgodnie z aktualnymi statystykami mogę mieć przed sobą jeszcze nawet ponad czterdzieści lat życia, kto wie, co może się zdarzyć. Powiedzmy, że nie wstrzymuję oddechu w oczekiwaniu."
Takie coś zaczyna się już w najmłodszych latach dziewczynek, a trwa tak naprawdę do ich śmierci.
Takie coś zaczyna się już w najmłodszych latach dziewczynek, a trwa tak naprawdę do ich śmierci.
Jeśli dziewczynka od najmłodszych lat posługuje się argumentacją "a znajoma znajomej mówiła...", to mamy do czynienia z klasycznym przejawem tzw. babskiego magla. Dla młodszych, to takie miejsce, gdzie kobiety się spotykały w celu wyprasowania prania i przy okazji wymieniały informacje. Był to najszybszy sposób rozpowszechniania informacji przed wynalazkiem pana Bella
A ja ci nie muszę przedstawiać opinii znajomego mojego znajomego, bo z kobietami po studiach politechnicznych współpracuje od 20 lat. Są w przedziale 25-55 lat. Znaczy niektóre są świeżo po studiach, a inne mają lata w zawodzie. Nawet jak się mocno wysilę, to nie mogę sobie przypomnieć sytuacji kiedy ktoś podważał kompetencje jakiejś pani inżynier tylko dlatego, że jest panią, a nie panem. Wiele razy spotykałem się z pozytywnymi komentarzami np. na temat narad prowadzonych przez kobiety. Bo zazwyczaj trwały krócej i były bardziej rzeczowe. Dlaczego? Bo faceci reprezentujący kilka grup o sprzecznych interesach częściej bawią się w udowadnianie "kto kogo", "jaki ja jestem ważny" itd. Kobiety najwyraźniej mają do tego mniejsze tendencje.
I teraz do sedna, nawiązując do tego co pisze Iceni. Kobiety jeśli chcą, to zostają tym kim chcą. Jakaś część kobiet widzi się jako inżynierowie i nimi zostaje i to widać. To, że ktoś ich nie widzi, bo może raz w życiu zobaczy jakąś budowę czy biuro projektowe ma świadczyć o zjawisku? Natomiast od tych 20 lat nie widziałem kobiet chętnych żeby robić na budowach fizycznie. Jakby były i miały stosowne kwalifikacje, to by pracowały. Na budowach naprawdę mało kto ocenia pracownika po wzroście, zaroście czy tym co ma między nogami. Jak umiesz murować, to murujesz. Jak umiesz kłaść tynki, to będziesz je kładł. Tylko to jest ciężka, fizyczna praca i nie widziałem zainteresowanych nią kobiet. Wiesz kiedy pojawiają się kobiety na budowach do pracy fizycznej? Jak budowa się kończy i trzeba wszystko wymyć i wysprzątać. Wtedy pojawiają się brygady pań z wiadrami, mopami, ścierami i sprzątają.
55 2017-08-30 21:29:30 Ostatnio edytowany przez femte (2017-08-30 21:30:23)
Siostra mi fajna rzecz powiedziala. Wycinamy guza 2kg, suka niecale 7. Po zabiegu 5, bo z pol litra plynu wycieklo. A ona - Ja to uwielbiam, to jest jak narkotyk, krew sie leje, ryzyko jest, ale panujesz nad tym.
56 2017-09-02 15:53:16 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-09-02 17:09:58)
Tak odświeże temat, bo natrafiłam na ciekawy artykuł - i to na portalu skierowanym do kobiet. Niby XXI wiek, niby już każdy wie, że kobiety są równe mężczyznom, ponoć nikt już dziewczynkom nie zarzuca braku umiejętności matematycznych, czy zdolności przywódczych, nikt im nie zabrania uczyć się fizyki czy studiowania budownictwa, a tu taki kwiatek. Nie wiem, jak kobiety mają wierzyć w swoje możliwości skoro nawet kobiece portale piszą z wielką pewnością siebie, że jako kobiety jesteśmy kłębkiem emocji i nie potrafimy myśleć logicznie i kojarzyć faktów.
Jak to z ludzkimi przymiotami bywa, z logicznym myśleniem nie wszyscy radzą sobie równie dobrze. Zaś już zupełnie najgorzej radzą sobie kobiety – dodadzą panowie. I mają trochę racji, logika rzeczywiście nie jest najmocniejszą stroną kobiet. W męskim mózgu poszczególne umiejętności są pochowane w konkretnych ‘przegródkach’ i kiedy mężczyzna podejmuje jakieś działanie, pracuje głównie obszar odpowiedzialny za daną specjalizację, a przepływ informacji pomiędzy półkulami jest dość ograniczony. W mózgu żeńskim na odwrót, obie półkule bardzo ściśle ze sobą współpracują, a podział obowiązków nie jest tak wyraźnie sprecyzowany. Dlatego kobiety generalnie gorzej sobie radzą z naukami ścisłymi, bo rozumowanie często miesza się im z emocjami i innymi bodźcami. Jednocześnie są świetne w robieniu kilku rzeczy naraz, mają lepiej rozwiniętą intuicję i sprawdzają się w tak zwanych zadaniach społecznych, ponieważ do suchych faktów dodają także cenne czynniki pozarozumowe. Z kolei mężczyźni nie mają większych kłopotów z chłodną analizą, bo korzystają z wyizolowanych jednostek informacyjnych, ale zarazem te wąskie specjalizacje utrudniają postrzeganie danego problemu w szerszej perspektywie, jak również werbalizowanie uczuć.
(...)
Cóż, natura tak to urządziła, że właśnie męski mózg jest lepiej przygotowany do logicznego myślenia. Facetów po prostu nie rozpraszają szczegóły, na które kobiety są bardzo wyczulone. Przeciętny facet nie będzie sobie zaprzątał głowy detalami, przeciętna kobieta wrzuci je do swojego archiwum, tak na wszelki wypadek. I oczywiście nie są to wyłącznie suche fakty, ale również przeżyte dopiero co emocje, refleksje, subiektywne odczucia, a więc rzeczy, które mogą zamazywać prawdziwy obraz sytuacji. Nietrudno wtedy o fałszywe wyniki.
Podaję linka: [nieregulaminowy link]
(źródło: serwis kobietapo30.pl)
... czyli jak taka kobieta projektuje most, to jej się emocje włączają, jakieś sentymenty odnośnie tego mostu. Podczas dokonywania obliczeń rozum im się miesza z emocjami i skupić się bidulki nie mogę. A męski mózg składa się z szafeczek i szufladek i dwóch niepołączonych ze sobą półkul.
-------------
Post został edytowany z powodu naruszenia Regulaminu Forum.
I niby co z tym "kwiatkiem"?
To, że kobiecy i meski mozg dziala inaczej to wiadomo nie od dzis. I zaklinanie rzeczywistosci w tym nie pomorze.
Co nie oznacza, że kobieta nie może, tylko że malo ktora kobieta bedzie tak dobra w technicznych zagadnieniach by dorownac mezczyzmom.
ja tam nie wiem jak mezczyzni moga myśleć logicznie, skoro ich krew zasila zwykle inny organ niz mózg
I niby co z tym "kwiatkiem"?
To, że kobiecy i meski mozg dziala inaczej to wiadomo nie od dzis. I zaklinanie rzeczywistosci w tym nie pomorze.
Co nie oznacza, że kobieta nie może, tylko że malo ktora kobieta bedzie tak dobra w technicznych zagadnieniach by dorownac mezczyzmom.
rzecz w tym, ze ani nie działa inaczej, ani nie ma innej budowy
męski jest moze minimalnie wiekszy, bo i mezczyzni sa minimalnie wieksi od kobiet (statystycznie)
ale gdyby o występowaniu logicznego myślenia decydowala wielkość mózgu, to najmądrzejsze bylyby wieloryby
Iceni napisał/a:I niby co z tym "kwiatkiem"?
To, że kobiecy i meski mozg dziala inaczej to wiadomo nie od dzis. I zaklinanie rzeczywistosci w tym nie pomorze.
Co nie oznacza, że kobieta nie może, tylko że malo ktora kobieta bedzie tak dobra w technicznych zagadnieniach by dorownac mezczyzmom.
rzecz w tym, ze ani nie działa inaczej, ani nie ma innej budowy
męski jest moze minimalnie wiekszy, bo i mezczyzni sa minimalnie wieksi od kobiet (statystycznie)
ale gdyby o występowaniu logicznego myślenia decydowala wielkość mózgu, to najmądrzejsze bylyby wieloryby
Taaak, oczywiscie ty i twoja wiara w jednakowosc budowy mozgow.
Tak, zbudowane sa tak samo, jednak dzialanie testosteronu i esteogenu ma na mozgi wplyw kolosalny
Czy ci sie to podoba, czy nie, czy jest to zgodne z twoja wiara w "rownosc mozgow" biologii nie przeskoczysz.
Kobiety gorzej czytaja mapy, gorzej sie orientuja w przestrzeni, za to mezczyzni maja gorsza podzielnosc uwagi, gorzej widza kolory, sa mniej spostrzegawczy co do detali. I jeszcze wiele podobnych roznic.
Mozesz sie z tym nie zgadzac, mozesz tupac nozka i reszte zycia probowac sikac na stojaco, a kazdy wynik testow pokaze znow te same wyniki - w dziecinach techniczno matematycznych przecietne wyniki kobiet zawsze beda nizsze niz wyniki mezczyzn... ot taka zlosliwosc natury
Iceni,już któryś raz zauwazam,ze zatrzymalas sie jakieś 20-30 lat temu jesli chodzi o wiedzę
nauka sie zmienia - zalecam aktualizację
... czyli jak taka kobieta projektuje most, to jej się emocje włączają, jakieś sentymenty odnośnie tego mostu. Podczas dokonywania obliczeń rozum im się miesza z emocjami i skupić się bidulki nie mogę. A męski mózg składa się z szafeczek i szufladek i dwóch niepołączonych ze sobą półkul.
Poniżej jest takie obrazowe przedstawienie paru podstawowych różnic Natomiast co do tego już przysłowiowego mostu. Mosty to jedne z najtrudniejszych konstrukcji w projektowaniu. W ich projektowaniu specjalizuje się niewielu projektantów, którzy się tego przecież uczyli na studiach. Można powiedzieć, że projektanci mostów to taka trochę elita ale z drugiej strony dziś już nikt nie robi tego w pojedynkę. Jakieś niewielkie mosty, wiadukty jeszcze tak ale duże konstrukcje mostowe, to dzieło dużych firm projektowych, gdzie pracują nieraz dziesiątki, a nawet setki ludzi. I zapewne pracuje tam też niejedna kobieta.
Swoją drogą jakoś nikogo nie bulwersuje, że wśród projektantów wnętrz raczej przeważa płeć piękna. Zaręczam nie dlatego, że ktoś mówi facetom, że są w tym gorsi. Większość facetów, która ma do tego odpowiednie przygotowanie po prostu nie jest taką działalnością za bardzo zainteresowana. Owszem jakieś elementy tak ale nie typowe "urządzanie komuś domu". Bo to wymaga nie tyle umiejętności projektowania co latania z upierdliwą klientką po sklepach, oglądania godzinami zasłon, płytek, talerzy i innych takich pierduł. Niewielu facetów jest w stanie to znieść, a jeszcze mniej to lubi. Skoro tak, to po co mają się tym zajmować?
63 2017-09-02 16:36:51 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-02 16:37:23)
To moze ty zacznij czytac inne zrodla niz femi-nazistowskie portale probujace naginac rzeczywistosc do wlasnych potrzeb?
To moze ty zacznij czytac inne zrodla niz femi-nazistowskie portale probujace naginac rzeczywistosc do wlasnych potrzeb?
ja czytam źródła naukowe
a Ty Fakt?
65 2017-09-02 16:42:52 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-02 16:52:40)
Tak, i Super express.
Edit: Aaaa... tak swoja droga - mozesz mi zdradzic swoj sposob na dostep do materialow zrodlowych badan uniwersytetow z calego swiata? Bo niestety ja nie mam dostepu do na przyklad zasobow uniwersytetow w USA, a nie wszystkie wyniki badan sa powszechnie dostepne, a niestety nie stac mnie na kupowanie medycznych czasopism naukowych i zastanawiam sie jak ty to robisz, że ot tak masz dostep do badan zrodlowych na jaki chcesz temat...