Cześć wszystkim. Wiem, że nikt nie podejmie decyzji za mnie, ale może jednak Wasze wpisy nakierują mnie na podjęcie tej właściwej.
Kocham zwierzęta, w domu rodzinnym miałam pieska i kota. Zdarzyło mi się już znaleźć zwierzaka, któremu (za namową rodziny - sama chciałam go zostawić) znalazłam super dom. Po kilku latach historia się powtarza, tym razem od kilku dni jest u mnie bardzo uroczy i mądry, ok. 8 miesięczny psiak. Wszyscy są nim zachwyceni. Nie ma czipa i nic nie wskazuje na to, żeby ktoś go szukał.
Od prawie dwóch lat wynajmuję małe mieszkanie z chłopakiem (i kotem ). W tej chwili piesek przebywa z nami. Bardzo chciałam psa, najlepiej ze schroniska, aczkolwiek jeszcze nie teraz. Zbyt małe (na dodatek wynajmowane) mieszkanie, różne godziny pracy, do tego jeszcze moje uwielbienie czystości i porządku (niestety na małej powierzchni szybciej się brudzi) zdecydowały, że piesek będzie, ale jak będziemy już na swoim i unormujemy kwestie związane z pracą (nie wiadomo, kiedy tak się stanie). Uważałam to za bardzo rozsądną decyzję, ale nie przewidziałam, że pieska mogę znaleźć
Oczywiście nie jest powiedziane, że znajdzie się chętny (jeśli nie to nie ma wyjścia, pies zostaje), ale zakładając, że tak by było... jestem w kropce. Piesek jest naprawdę wyjątkowy, poza tym nigdy nie mam 100% pewności czy ręce, w które trafi, będą tymi odpowiednimi i odpowiedzialnymi (a może będzie mu lepiej, jak w przypadku poprzedniego zwierza)?
Biorąc pod uwagę powyższe dylematy jestem w olbrzymiej kropce. Ilekroć z kimś rozmawiam słyszę "zostawić go", "widać, że się przywiązał". Chciałabym, może tak właśnie miało być i ten psiak jest nam "dedykowany"? Nie znam jego historii, może już ktoś się go pozbył? Z drugiej jednak strony nie zawsze będę w stanie zapewnić mu odpowiednią liczbę spacerów, wybiegania się, będzie przebywać w domu sam, a ja chcąc nie chcąc żeby utrzymać porządek taki jak lubię, będę musiała dbać o dom dwa razy bardziej (a już w tej chwili dbam aż nadto, a czasu na to nie mam tak wiele), bo inaczej niestety bardzo źle czuję się psychicznie. Na tę chwilę również kot wydaje się średnio zadowolony, nieustannie przebywa gdzieś wysoko (na drapaku, meblach). Być może to kwestia przyzwyczajenia, w końcu piesek jest u nas dopiero 3 dni, ale i tak mnie to martwi.
Może ktoś był w podobnej sytuacji? Jaką decyzję wtedy podjęliście i czy jej żałujecie?