Temat na pewno znany wielu osobom, jednak moja sytuacja jest dość dotkliwa. Nigdy nie miałam nic przeciwko, że ogląda filmy pornograficzne, ma 20 lat i swoje potrzeby i musi se czasem ulżyć. Jednak w pewnym momencie zaczął robić to non stop. Rano przed pracą, po pracy i wieczorem, czasem nawet w nocy wstawał by se ulżyć. Nie raz nie kochaliśmy się bo jak stwierdził "nie wiedziałem, ze będziemy sie kochać i sobie ulżyłem" Parę razy dzień po dniu nawet nie mógł dojść a sam stosunek był nieprzyjemny taki bez uczucia... pozniej stwierdził że se przed ulżył 2 razy i dlatego tak. Później rozmawiałam z Nim, żeby przestał oglądać te filmy i chociaż dzien sobie nie robił dobrze bo chcę w końcu kochać się z Nim normalnie, a nie po jego "wyczerpaniu", że tak to nazwę Zaczął jedynie historie usuwać, zorientowałam się bo usuwał całą historię przeglądarki. Raz zapomniał i okazało się że oglądał przez 2godziny filmy porno o zdradach... np "zdrada za pozwoleniem"... i tak 10filmików... Gdy zapytałam o to zaczął wymyślać, że to wirus jakiś, że samo się włączyło. Ale wczoraj sytuacja się powtórzyła, poszedł spać do drugiego pokoju bo stwierdził że nie może zasnąc bo jest za głośno, mimo ze film praktycznie był wyciszony maksymalnie, ledwie sama coś słyszałam siedząc blisko telewizora. Okazało się że poszedł oglądać filmy porno... w przeglądarce wpisane "porno zdrady" a pozniej 3 filmy "zdrada", "zdradzająca żona i chłopak uprawiający seks" i "zdradliwa pani domu"... Zaczęłam się zastanawiać czy mnie moze nie zdradza z kimś, może już mu nie wystarczam. W sumie juz od 3miesięcy się nie kochamy. OD 2 tygodniu nawet spimy oddzielnie. Kiedy chciałam się kochać zawsze był już "PO" i nie miał sił na seks ze mną. Aż sama przestałam się starać. Mam już tego dość, ciąglę walczyć o jego uwagę i względy jak On woli se ulżyć i sie napić niżeli spędzić czas ze mną i synkiem. Zaczął nawet wmawiać mi że ja go zdradzam... ze mam kochanka jakiegoś. Siedzę ciąglę w domu, do pracy nie chodze jestem na kuroniówce. A On i tak myśli ze go zdradzam. Ostatnio nawet stwierdził, że z jego bratem. Zaczyna to się robić chore, zawsze był zazdrosny ale ostatnio przechodzi sam siebie. Nie wiem co robić, zostawić go? Czy dalej próbować to naprawić. Zaczłęo się psuć od kiedy zamieszkaliśmy razem, niedługo będzie już rok... Rok jak sie staram, walcze za Nas obu. Niby mnie kocha, nie zdradzi ale.... To już nie jest to. JEst nerwowy, rzuca się, krzyczy, mowi czasem przykre rzeczy a poźniej chce się ze mną kochać, ale ja juz nie chce po tym co robi. Jakby go nakręcała kłótnia do seksu... Ale ja tak nie mogę. Traktuje mnie jak sprzątaczkę i kelnerkę w domu. Wszystko podaj do rączki, nawet jak coś się zepsuje w domu to ja muszę to naprawić bo On wiecznie wszystko na jutro przekłada... Wiecznie zmęczony jest, nic mu sie nie chce, wyjsc tez nie chce ze mną i małym. Ale po alkohol od razu pójdzie... Pieniędzy nie umie trzymać zaraz wydaje na pierdółki na alkochol i zamawia se jedzenie... Pracuje i ma swoje "wymagania" ze tak to nazwę. Ale jest to już uciążliwe dla mnie, zwłaszcza synek cierpi bo widzi ze tata go nie kocha, sam nawet ostatnio to powiedział ze tata go nie kocha juz, W ogolę nie ma między nimi więzi... A ja nie mogę patrzeć jak mały cierpi. Chce odejść od Niego
Temat na pewno znany wielu osobom, jednak moja sytuacja jest dość dotkliwa. Nigdy nie miałam nic przeciwko, że ogląda filmy pornograficzne, ma 20 lat i swoje potrzeby i musi se czasem ulżyć. Jednak w pewnym momencie zaczął robić to non stop. Rano przed pracą, po pracy i wieczorem, czasem nawet w nocy wstawał by se ulżyć. Nie raz nie kochaliśmy się bo jak stwierdził "nie wiedziałem, ze będziemy sie kochać i sobie ulżyłem" Parę razy dzień po dniu nawet nie mógł dojść a sam stosunek był nieprzyjemny taki bez uczucia... pozniej stwierdził że se przed ulżył 2 razy i dlatego tak. Później rozmawiałam z Nim, żeby przestał oglądać te filmy i chociaż dzien sobie nie robił dobrze bo chcę w końcu kochać się z Nim normalnie, a nie po jego "wyczerpaniu", że tak to nazwę
Zaczął jedynie historie usuwać, zorientowałam się bo usuwał całą historię przeglądarki. Raz zapomniał i okazało się że oglądał przez 2godziny filmy porno o zdradach... np "zdrada za pozwoleniem"... i tak 10filmików... Gdy zapytałam o to zaczął wymyślać, że to wirus jakiś, że samo się włączyło. Ale wczoraj sytuacja się powtórzyła, poszedł spać do drugiego pokoju bo stwierdził że nie może zasnąc bo jest za głośno, mimo ze film praktycznie był wyciszony maksymalnie, ledwie sama coś słyszałam siedząc blisko telewizora. Okazało się że poszedł oglądać filmy porno... w przeglądarce wpisane "porno zdrady" a pozniej 3 filmy "zdrada", "zdradzająca żona i chłopak uprawiający seks" i "zdradliwa pani domu"... Zaczęłam się zastanawiać czy mnie moze nie zdradza z kimś, może już mu nie wystarczam. W sumie juz od 3miesięcy się nie kochamy. OD 2 tygodniu nawet spimy oddzielnie. Kiedy chciałam się kochać zawsze był już "PO" i nie miał sił na seks ze mną. Aż sama przestałam się starać. Mam już tego dość, ciąglę walczyć o jego uwagę i względy jak On woli se ulżyć i sie napić niżeli spędzić czas ze mną i synkiem. Zaczął nawet wmawiać mi że ja go zdradzam... ze mam kochanka jakiegoś. Siedzę ciąglę w domu, do pracy nie chodze jestem na kuroniówce. A On i tak myśli ze go zdradzam. Ostatnio nawet stwierdził, że z jego bratem. Zaczyna to się robić chore, zawsze był zazdrosny ale ostatnio przechodzi sam siebie. Nie wiem co robić, zostawić go? Czy dalej próbować to naprawić. Zaczłęo się psuć od kiedy zamieszkaliśmy razem, niedługo będzie już rok... Rok jak sie staram, walcze za Nas obu. Niby mnie kocha, nie zdradzi ale.... To już nie jest to. JEst nerwowy, rzuca się, krzyczy, mowi czasem przykre rzeczy a poźniej chce się ze mną kochać, ale ja juz nie chce po tym co robi. Jakby go nakręcała kłótnia do seksu... Ale ja tak nie mogę. Traktuje mnie jak sprzątaczkę i kelnerkę w domu. Wszystko podaj do rączki, nawet jak coś się zepsuje w domu to ja muszę to naprawić bo On wiecznie wszystko na jutro przekłada... Wiecznie zmęczony jest, nic mu sie nie chce, wyjsc tez nie chce ze mną i małym. Ale po alkohol od razu pójdzie... Pieniędzy nie umie trzymać zaraz wydaje na pierdółki na alkochol i zamawia se jedzenie... Pracuje i ma swoje "wymagania" ze tak to nazwę. Ale jest to już uciążliwe dla mnie, zwłaszcza synek cierpi bo widzi ze tata go nie kocha, sam nawet ostatnio to powiedział ze tata go nie kocha juz, W ogolę nie ma między nimi więzi... A ja nie mogę patrzeć jak mały cierpi. Chce odejść od Niego
Odejście to dobra decyzja bo tu już nie ma nic do naprawiania. Nic was już nie łączy.
Odejście to dobra decyzja bo tu już nie ma nic do naprawiania. Nic was już nie łączy.
No chyba jednak zbyt prosta odpowiedź. Łączy ich dziecko, łączy ich miłość. Dzieli ich nałóg męża. Myslę, że na początek dobrym posunięciem będzie zaproponowanie odwyku i terapii małżeńskiej. Zapewne nie obejdzie się bez separacji. Mąż musi wiedzieć co grozi jego bycie w nałogu. Musi wiedzieć, że jeśli nie zacznie nad sobą pracować, to straci żonę i dziecko.
Jest uzależniony od pornografii, to fakt. Ale drugi fakt jest taki, ze on sam się musi chcieć leczyć, jak nie będzie chciał, to sie nic nie poradzi... Nie da sie kogoś za uszy do psychologa ciągnąć, jeśli uważa, że z nim wszystko OK. Może właśnie odejście by go trochę otrzeźwiło, może by zobaczył do czego prowadzi jego uzależnienie...? Druga rzecz, chyba ma ogółem tendencje do uzależnien, bo tu porno, tu alkohol... Może być ciężko z takim człowiekiem stworzyć normalne życie. Lepiej dla dziecka mieć spokój, niż znosić patologię.
Jest też takie zboczenie, które polega na tym, że faceta podnieca patrzenie na zdradę (dowiedziałam sie o tym z tego forum, żeby było zabawniej ) Ten facet coś takiego chyba ma. Najpierw ćwiczy w wyobraźni, czyli ogląda te filmiki o tematyce, ze żona zdradza, takie rzeczy podniecają go. Potem niejako próbuje nakręcić coś takiego w realu, wmawiając żonie, ze go zdradza...
Hm, nie wiem czy i jak sie takie coś leczy... Ale facet ma sporo problemów ze sobą Na pewno psychoterapia mu potrzebna. Wszystko sie rozbija jednak o to, że jak znam zycie to: "ależ ja problemu żadnego nie mam, wszyscy wkoło mają problem, a ja nie!"