Zaczynam poważnie martwić się o swojego znajomego. Musicie wiedzieć, że mieszkamy od siebie o niecałą godzinę drogi. Kiedyś regularnie się spotykaliśmy, a obecnie poza kontaktem telefonicznym, nie widujemy się.
W 2015 roku kolega zainteresował się męską modą. Szybko jednak porzucił lekturę blogów i sam zaczął kompletować ubrania. Sądziłem, że tego typu zakupy szybko mu się znudzą, jednak wbrew moim przypuszczeniom, on każdego tygodnia, przez rok, poszerzał swoją garderobę.
I mimo, że ma szafę pełną ubrań( i piwnicę zapełnioną kartonami z ubraniami), wciąż kupuje.
Tydzień bez paczki z answera, czy zalando, jest dla niego tygodniem straconym.
Zastanawia mnie stan zdrowia psychicznego kolegi, który nie szczędzi na markowe ciuchy i całą swoją pensję trwoni na ubrania.
Rozumiem, że należy mieć porządne ubrania i coś na zmianę, ale kiedy ktoś ma 8 kurtek wiosennych i nadal je zamawia, to chyba coś jest nie tak?
Nie wiem po co kolega nabywa kolejne tshirty, skoro ma ich tak wiele, a znaczna część nie była ani razu przez niego ubrana.
Ostatnio chwalił się nowymi butami, podobnie jak w zeszłym tygodniu. Ma ponad 10 adidasów na lato, kupił kolejne, a potem następne. To normalne?
Wiem, że to jego pieniądze i może przeznaczyć na co chce, niemniej on nie może sobie powiedzieć stop i wydaje pieniądze na ubrania, których nie potrzebuje.
No bo jeśli ktoś ma 2 porządne kurtki wiosenne, nie potrzebuje kolejnych, a na pewno nie ponad 8.
Bluz, też ma mnóstwo, a nadal je zamawia.
Żeby było zabawniej, znajomy większość czasu spędza w domu, rzadko gdzieś wychodzi.
Mieliśmy się spotkać w ubiegłym miesiącu. Odmówił z uwagi na brak funduszy. Jednak, parę dni później, jakby nigdy nic, opowiedział o nowym zakupie butów i kurtki.
A nie tak dawno opowiedział, że kupił skarpety znanych marek - hugo boss, lacoste, bo "inni widzą znaczki na skarpetach".
Według mnie to kompletna głupota wydawać pieniądze, po to żeby ludzie, gdy założy noga na nogę zauważyli znaczek.
Mieliśmy w planach pojeździć latem po Polsce, ale on się z tego pomysłu wycofał, bo jak twierdzi nie ma kasy.
Moim zdaniem lepiej wydać pieniądze na wycieczkę niż kolejne ubrania.
Wszak nawet najdroższy ciuch traci na wartości. Gdyby kolega postanowił wystawić ubrania na sprzedaż, to sądzę że aby się ich pozbyć musiałby obniżyć cenę.
Może jednak to ja nie mam racji? Ale mi się wydaje, że kiedy ktoś ma wiele ubrań, to nie potrzebuje kolejnych, a pieniądze lepiej przeznaczyć na coś innego.