W ubiegłą środę kupiłem na allegro grę na konsolę ps3. Po zakupie od ręki wpłaciłem przez payu pieniądze. W piątek konsola się popsuła.
Zadzwoniłem do sprzedającego z pytaniem, czy przedmiot wysłał.
Usłyszałem, że nie. Wówczas wystąpiłem z prośbą o anulowanie transakcji, bowiem jak tłumaczyłem, konsola się popsuła.
Uzgodniłem ze sprzedawcą, że podam mu w mailu numer konta i on zwróci pieniądze za grę, potrącając 3zł za prowizję.
Wczoraj sprawdziłem stan konta. Okazało się że sprzedawca nie oddał mi należności za grę.
Wieczorem poruszyłem ten temat z kuzynem. Rzadko ze sobą rozmawiamy. A wczoraj usłyszałem od niego, że zachowuję się jak osoba pozbawiona empatii, nieżyciowa. Wyjaśnił, że sprzedawca może mieć inne rzeczy na głowie niż wykonanie mojego przelewu, że ktoś z jego znajomych boryka się z jakąś chorobą, albo miał wypadek i abym okazał zrozumienia.
Ja wychodzę z innego założenia. Skoro zapłaciłem pieniądze za coś, czego nie otrzymam, to sprzedawca powinien od razu wykonać zwrot. Jeżeli zrezygnowałem z zakupu rzeczy, za którą zapłaciłem, to pieniądze powinny się znaleźć u mnie z powrotem.
I najważniejsze pytanie, dlaczego to ja mam być tym miłym, który godzi się na wszystko, żeby innych nie urazić - nawet kosztem własnego interesu?
Z jakiego powodu to ja mam myśleć "nieegoistycznie" - zajęty człowiek, dam mu nieco czasu, albo - możliwe ma bóle żołądka i dlatego nie wykonał przelewu.
W mojej ocenie to ten ktoś przetrzymuje niesłusznie moje pieniądze. I dlaczego ja mam się troszczyć o niego, kiedy ten ktoś nie pomyśli - kupujący nie otrzymał towaru i nie ma pieniędzy które na przedmiot przeznaczył, pewnie czuje się oszukany, zwrócę mu pieniądze.
Jak dla mnie przelew idzie wykonać w minutę i co ktoś przez tyle czasu nie znalazł chwili na oddanie pieniędzy?
I czy uważacie, że ja jestem nieludzki? Czy po prostu walczę o swoje interesy?