Prośba o porady, czy warto walczyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Prośba o porady, czy warto walczyć?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

1 Ostatnio edytowany przez xblit (2017-06-12 10:29:55)

Temat: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Dzień dobry,

Od kilku dni jestem w bardzo niekomfortowej sytuacji, rozstałem się z dziewczyną po ponad trzech latach związku, z tego ponad rok mieszkaliśmy ze sobą.
Owa dziewczyna jest ode mnie 5lat młodsza. Aktualnie ja 26 ona 21 lat.  Na początku związku bałem się tej różnicy, później stała się ona dla mnie nie zauważalna.
Postanowiłem założyć tutaj temat ponieważ wiem, iż jest tutaj dużo kobiet w różnym wieku i bym był bardzo wdzięczny gdybym otrzymał tu dużo cennych wskazówek, ponieważ trochę się zagubiłem.

Wiadomo jak w każdym związku na początku było dużo lepiej, to była dla nas nowość, bardziej o siebie dbaliśmy. Ona chodziła jeszcze do szkoły, bardzo mi zależało aby zdała maturę i wszelkie egzaminy, pilnowałem tego bardziej niż jej rodzice z którymi mieszkała . Ja zacząłem więcej pracować, odkładać na przyszłość.  W początkowej fazie z jej rodzicami wszystko było ok. Niestety z biegiem czasu zauważyłem że chcą robić nam na złość. Zaczęli być nie w porządku wobec naszego związku. Oni dużo i do późna pracują, byli nie zadowoleni z faktu że ich córka nie zajmuje się domem tak, jak należy, nie wyręcza ich we wszystkich domowych obowiązkach i powoli chce zacząć układać swoje własne życie.  Próbowaliśmy wszystkiego ja byłem cierpliwy ponieważ mi zależało, lecz było ciężko. Zazwyczaj jak umawialiśmy się przykładowo na określoną godzinę, jej rodzice specjalnie wyjeżdżali i zostawiali ją samą z młodszym bratem. To było Ciężkie.  Wkrótce po skończeniu szkoły moja była dziewczyna usłyszała od swojego ojczyma że może już się wyprowadzić, skończyła szkołę i niech robi co chce. Wtedy wziąłem sprawy w swoje ręce, zamieszkała u mnie, wraz z  moimi  rodzicami. Pomogłem jej przetrwać ciężki okres matur, i egzaminów, które zdała. A jej rodzice obarczyli mnie całą winą i stwierdzili że ją buntuje przeciwko nim.  Wkrótce po tym jej mama zaproponowała jej pracę, u siebie w firmie. Nie wiem czy dobrze zrobiliśmy że się zgodziliśmy. Ale nie chciałem też jej odizolować od rodziny. Po przeprowadzce do mnie, stało się dla mnie priorytetem aby jak najszybciej uzbierać pieniądze na nasz wspólny dom.  Mimo stałej pracy postanowiłem również założyć działalność, pracowałem dużo robiłem to, bo wiedziałem że najlepiej na swoim. Nie chciałem brać kredytów na całe życie, chciałem po prostu abyśmy pomieszkali przez jakiś czas z moimi rodzicami. Początkowo było dobrze, dogadywaliśmy się, były różne sprzeczki, ale nigdy nie było tak, że kładliśmy się spać pokłóceni. Chciała iść na studia, ale dogadaliśmy się że teraz odpuści, jak zamieszkamy na swoim to wtedy pomyślimy. Bardzo przeszkadzało nam to, że mimo świąt i różnych rodzinnych okazji ja nie mogłem pojechać do jej rodziny ponieważ był tam jej ojczym, który robił wielkie fochy, w stylu, że jak ja tam będę, to on nie jedzie.  Było to bardzo uciążliwe, lecz jej mama ostatnio zrozumiała, że nikt nie chciał źle, że dajemy radę.
Postanowiła pogodzić mnie i swojego męża (ojczyma mojej dziewczyny).  Zacząłem ich odwiedzić, dogadywać się. Oni pytali o nasze plany. Ja tłumaczyłem im wszystko.  Radością dla mnie było to, że moi rodzice postanowili kupić nam działkę, na której mógłbym postawić dom.  Trochę się zdziwiłem że moja dziewczyna bardzo rozczarowała się faktem że działka będzie przepisana na mnie, nie na nas.  Wytłumaczyłem jej, że jak weźmiemy ślub to i tak wszystko co mam będzie nasze. Mniej więcej parę miesięcy temu coś w niej pękło,
Zaczęła twierdzić że za dużo pracuje i ją zaniedbuje, zaczęliśmy się częściej kłócić, faktem jest to, że często przychodziłem bardzo zmęczony do domu,  nie byłem taki jak przedtem,  ale tkwię w przekonaniu że robiłem to dla naszego dobra, dla naszej przyszłości.
Później już było gorzej, zarzuciła mi że nie może pozwolić sobie na fryzjera, czy kosmetyczkę ponieważ musi odkładać.    Zarabiała dość dobrze jak na dziewczynę, ja chciałem tylko, aby co miesiąc odkładała określoną ilość pieniędzy ponieważ będą nam potrzebne.

Kilka dni przed jej odejściem pokłóciliśmy się dość mocno. Padły różne dziwne słowa. Między innymi powiedziałem jej, że jak jej nie pasuje to może równie dobrze wrócić do rodziców. Żałowałem tych słów bo powiedziałem to w złości. Na drugi dzień będąc w pracy przemyślałem wszystko, stwierdziłem że może zacznę bardziej o nią dbać, zależało mi na niej, ułożyłem w głowie plan - mniej pracy więcej czasu z nią.  Po powrocie do domu, wszystko było dobrze. I tak skończył się ten dzień. Nazajutrz po wcześniejszym powrocie z pracy, czekałem na nią. Przyjechała z mamą. Stwierdziła że się wyprowadza i że to koniec.  To było kilka dni temu. Do tej pory próbuje pobierać myśli i nie wiem co źle zrobiłem.  Chciałbym aby wróciła, próbowałem do niej pisać. Stwierdziła że chce normalnie żyć, chce jechać na wakacje, iść na studia, że z nami nie było już tak samo jak na początku, że nie zależało mi na niej, i nie dbałem o nią.  Pogrążyła mnie tymi słowami. Ból jest podwójny ponieważ odizolowałem się dla niej od wszelkich znajomych, teraz zostałem sam sad

Bardzo Was proszę o jakieś cenne wskazówki, czy warto walczyć o tą miłość ? Jak się pozbyć stresu który we mnie siedzi? Mam problemy ze snem, nie mam w ogóle apetytu, czuje się fatalnie

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Chłopie, to jest smarkula, niedojrzała dziewczyna. Jeżeli byłeś jej pierwszym facetem takim na poważnie to tym bardziej ona ma jeszcze siano w głowie. Nie popełniłeś żadnego błędu, za to jej materialistyczne podejście, brak chęci odkładania pieniędzy, pokazuje dobitnie, że ona nie dorosła jeszcze do związku. Podejrzewam, że brakuje jej zabawy, facetów, luzu.

Na przyszłość taka rada - nie wiąż się na stałe z kobietą której jesteś pierwszym facetem, to się sypie w 99% przypadków, ciekawość "jak to jest z innym" zawsze prędzej czy później zwycięża.

3

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Cześć.

To tylko moje zdanie, ale po przeczytaniu Twojego posta widzę, że ona nie dorosła jeszcze do poważnego związku. Wygląda na to, że woli żyć swoim życiem. Trochę mnie zastanowiła jej reakcja na przepisanie działki. To bardzo miły i fajny gest ze strony rodziców. Widać, że im zależało na waszej wspólnej przyszłości. Natomiast reakcja Twojej byłej dziewczyny niepokoi.
Drogi kolego popełniłeś zasadniczy błąd, nie powinno się izolować od znajomych tylko dla tego, że jest się w związku. Trzeba mieć też coś swojego i w miarę możliwości (oczywiście) dbać o to. O swoje pasje, przyjaciół/znajomych. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. Pomyśl o tym na przyszłość. A ją,wydaje mi się, że mimo wszystko powinieneś puścić wolno i dać sobie szansę na poznanie innej osoby. Widzę też w tym wszystkim pod koniec samotną Twoją walkę. A jeśli się zostanie samemu na "placu boju" to raczej nie ma sensu. Do tanga trzeba dwojga. Przeczuwam też ingerencję jej rodziny niestety, a wiem z własnego doświadczenia, że źle się takie ingerencje kończą.

4

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?
olive-olive napisał/a:

Cześć.
Trochę mnie zastanowiła jej reakcja na przepisanie działki. To bardzo miły i fajny gest ze strony rodziców. Widać, że im zależało na waszej wspólnej przyszłości. Natomiast reakcja Twojej byłej dziewczyny niepokoi.

Mnie to też ukuło w oczy. Z tego typu decyzjami (o przepisaniu polowy ziemi na nią) nigdy nie należy się spieszyć.
Na ten przykład: moi rodzice są małżeństwem ponad 30 lat a i tak dom stoi tylko na mamę.

5

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Odpowiedź na wszystkie pytania zawiera się w jednym zdaniu. Ona ma 21 lat, a w związku jesteście od 3.
Cała reszta analiz jest tutaj kompletnie zbędna i zamiast się dziwić co poszło nie tak, spróbuj autorze odwrócić sytuację,
że to ty masz lat powiedzmy 18, nic jeszcze nie widziałeś, nic jeszcze nie przeżyłeś i wiążesz się na stałe ze starszą o 5 lat laską,
która każe ci odkładać każdy grosz i siedzieć na dupie w domu jak ona jest w pracy z której przychodzi zjebana jak koń po westernie...
i tak w kółko dzień za dniem, tydzień po tygodniu, przecież to można popaść w depresję i myśli samobójcze już po roku takiej wegetacji.
18-21 lat, to jest wiek zabawy, smakowania życia, najlepsze lata kiedy można się wyszumieć i doświadczyć tego wszystkiego
na co później "w dorosłym życiu" nie będzie już okazji, a jak ktoś tego nie zaznał, to zawsze prędzej czy później to wyjdzie.
Na pocieszenie może być to, że u niej wyszło przed ślubem, zanim narobiliście dzieci i nabraliście kredytów, także luz, nie ma tego złego.

6

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?
anderstud napisał/a:

Odpowiedź na wszystkie pytania zawiera się w jednym zdaniu. ty masz lat powiedzmy 18, nic jeszcze nie widziałeś, nic jeszcze nie przeżyłeś i wiążesz się na stałe ze starszą o 5 lat laską,
która każe ci odkładać każdy grosz i siedzieć na dupie w domu jak ona jest w pracy z której przychodzi zjebana jak koń po westernie...
i tak w kółko dzień za dniem, tydzień po tygodniu, przecież to można popaść w depresję i myśli samobójcze już po roku takiej wegetacji.
.


Nie napisałem że nie było zabawy, wspólnych wyjazdów, podróży czy imprez.  Starałem się jej pokazać wszystko. Myślę że nie jestem aż tak głupi żeby odizolowywać kogoś od reszty świata, wiem, że człowiek musi mieć też odskocznie od pracy, domu i obowiązków.  Myślałem, że kwestia wieku nie gra tutaj zasadniczej roli. Zwłaszcza, że między nami nie było żadnych konkretnych  rozmów w stylu jest mi źle, myślę o zakończeniu związku...  Często jej powtarzałem że jeśli czuje się źle, lub coś jej nie pasuje, niech ze mną rozmawia, i nie trzyma tego w sobie - A miała tendencje do takich zachowań.
Gdyby mi powiedziała, ze coś takiego planuje to chyba każdy, rozsądny człowiek by się zaczął zastawiać co robi źle i próbował to zmieniać.

Druga sprawa to kto powiedział że musiała odkładać każdy grosz?  Uznaliśmy wspólnie, że jeśli odłoży około  40% swojej wypłaty co miesiąc, nie mając dużych opłat i zobowiązań finansowych to będzie okej.

7

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Dziękuję wszystkim za zainteresowanie się moim tematem, nieco podnosicie na duchu.

Napisałem do niej żebyśmy zrobili sobie przerwę. I odezwali się za jakiś czas - zgodziła się.  Nie chce też toczyć samotnej walki jak to napisał mój poprzednik. Może ona zrozumie, zastanowi się nad tym wszystkim, i jednak stwierdzi że warto wrócić.  Wiem  że nie jest z tych dziewczyn które zżera ciekawość "jak to jest z innym". W naszym związku nie było zdrad. Zawsze jej powtarzałem że związek powinien składać się przede wszystkim z trzech rzeczy- Miłości, zaufaniu i szczerości i staraliśmy się, aby tak było.

A może w końcu do mnie dotrze przez ten czas, że warto poszukać sobie kogoś innego. Że nie ma sensu się zamartwiać, powinienem skupić się na jej wadach, a nie na tym że się rozeszliśmy, że już jej nie ma obok mnie...

8

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

A ja Ci powiem tak - nie wiem ile zarabiasz, ale ja np zarabiam 2x więcej niż moja kobieta i o ile dla mnie np odłożenie 40 % pensji by mnie tak nie uderzało po kieszeni to ją już tak. Ale nie sądzę, że ta akurat kwestia grała tu główną rolę. Myślę, że jesteś jej pierwszym facetem i górę wzięła ciekawość jak to będzie z innym. Ciesz się tylko, że ciekawość przyszła tak szybko a nie jak u mnie po 13 latach związku wink.

9

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Dziewczyna powinna być na studiach, bawić się i poznawać nowych ludzi a nie odkładać kasę na twój dom na twojej działce (pewnie dobre wiesz że ślub w prawach własności niewiele zmieni).
Łatwo ci się manipulowalo bo to dziecko, dobrze że rodzice o nią zadbali.

10 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-06-12 15:53:29)

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Reakcja dziewczyny na przepisanie działki dziwi, ale tylko trochę. Może się wydawać, że jest materialistką, ale z drugiej strony może to wyglądać tak, że ona zawsze na tej działce byłaby tylko gosciem, że to nigdy nie byłoby jej, mogłaby zostać wyrzucona w każdej chwili.

U mnie w rodzinie była podobna sytuacja: młodzi sobie szykowali gniazdko, mieszkanie, które kupiła ona. On miał płacić za remont i wyposażenie. I jak już zapłacił, to o coś się poprztykali i on musiał się wynieść. A pieniądze było ciężko odzyskać. Więc reakcja dziewczyny nie dziwi mnie aż tak.

Druga sprawa, dlaczego zabroniłeś jej pójść na studia? Dlaczego dysponowałeś jej pieniędzmi mówiąc jej,ile ma odłożyć, ile może wydać? W ogóle wizja życia, którą jej zarysowałeś nie jest optymistyczna. Zwłaszcza dla młodej dziewczyny, która teraz ma czas, by studiować, bawić się, a nie pakować w jakiś związek, którego nie pochwala pół rodziny. Wiesz, jak to zazwyczaj jest z odkładaniem studiów na kiedyś tam? Kończy się tak, że dziewczyna nigdy by na nie nie poszła, bo zawsze byłoby coś pilniejszego, zawsze byś wiedział lepiej od niej co dla niej dobre, co ma robić. Może jakbyś przedstawił szczegółowy plan, np idź na studia za rok, to moze, ale tak? Jedna wielka niewiadoma. Za dużo w życiu problemów, za mało przyjemności, rozwoju, spełniania marzeń.

pannapanna napisał/a:

Dziewczyna powinna być na studiach, bawić się i poznawać nowych ludzi a nie odkładać kasę na twój dom na twojej działce

To jak i reszta Twojej wypowiedzi - w punkt! W samo sedno!

11

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Pewnie wszystko zostało już tu napisane i wszyscy mają podobne zdanie,  ale dorzucę swoje trzy grosze....po przeczytaiu Twojej historii  nasuwa mi się jeden wniosek.....dziewczyna jest zwyczajnie za młoda na tak powane plany na przyszłość, chce się bawić, jeździć na wakacje, ceszyć się życiem i czerpać co najlepsze z mlodości, która jak sam wiesz w oka mgnieniu przemija.Nie dojrzała jeszcze na tyle , by na dłuższą metę rezygnować z każdej przyjemności na rzecz dachówek i cegieł ......Ty jako męzczyzna chciałeś zapewnić wam własny dach nad głową pracując od rana do wieczora, a ona potrzebowała partnera do wspólnych wypadów do kina, dyskotekę czy nad jezioro.......w sumie po części jestem w stanie ją zrozumieć, bo to taki okres kiedy człowiek chce z życia korzystać.....tylko nieliczna grupa młodych osób poważnie w tym wieku myśli o przyszłości i jest skłonna do długoterminowych wyrzeczeń.....Oczywiście możesz z nią porozmawiać, spróbowac przekonać by została, obiecać że będziesz spędzać z nią więcej czasu, pozwolić jej na większe szaleństwa w budzecie.....ale wtedy z kolei Twoje ambitne plany przeciągną się w realizacji w czasie i być może upragniony dom stanie dopiero za 10 a nie a 5 lat. Z drugiej strony jak sam nadmieniłeś robiłeś to wszystko dla WAS-a skoro nie będzie was, to nie ma dla kogo......więc jeśli chcesz z tą kobietą dalej iść przez życie, znając już jej  puntk widzenia na tą sprawę, to sam wiesz najlepiej co zrobić i jaką decyzję podjąć-to towje życie i zrób tak by tobie-wam było dobrze-powodzenia

12 Ostatnio edytowany przez xblit (2017-06-12 16:26:32)

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Nie zabroniłem jej pójścia na studia, to była wspólna decyzja. Jej matka dopiero teraz te studia skończyła i ani ona, ani moja dziewczyna nie widziała problemu. Ona sama rozumiała że jestem starszy i planuje ten związek na poważnie, że trzeba zadbać o wspólną przyszłość.
Decyzję o zakupie działki dla mnie podjęli moi rodzice.  Nie chciałem nalegać żeby kupi ją nam.
Kwestia finansowa również była ustalana wspólnie.
Zakochałem się w niej, i starałem się dać wszystko.
Dopuszczam do siebie myśl, że możecie mieć racje. Być może faktycznie nawet nieświadomie nią manipulowałem w jakimś stopniu.   Ale nigdy nie chciałem dla niej źle. Nigdy nic nie robiłem na swoją korzyść. Zawsze starałem się robić wszystko z korzyścią dla nas.
Chciałem mieć wspólny dom, szczęśliwe małżeństwo i rodzinę. Czyli to, co ludzkie.  Wszystko się na takie zapowiadało.
Pod koniec lata miała ruszyć budowa, nawet stwierdziłem że bez ślubu się tam nie wprowadzamy.

Widzę że według Was, różnica wiekowa ma duże znaczenie w tym przypadku.
Cieszę się że mogę zaczerpnąć od Was niezbędnych porad. Zarazem bardzo dziękuje

13

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

skoro chcesz dac jej wszystko, to daj pol dzialki smile

14

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

To co napisałeś, że nie jest zainteresowana jak to jest być z innym, nie masz racji. Nie powie Ci tego otwarcie przecież. Nie musi być zdrady żeby takie myśli nachodziły. Ona jest tylko człowiekiem a Ty widzę trochę ją idealizujesz. Uwierz mi u mnie też przez 13 lat nie było zdrady - i co z tego? Przepisywanie działki na nią nie ma znaczenia, nie ma znaczenia, że chcesz budować dom. Znaczenie ma tylko to, że ona jest niedojrzała i po prostu się zaczęła dusić w tym związku bo jest za młoda żeby już zaplanować swoje całe przyszłe życie, tym bardziej pod Twoje dyktando. W tym wieku to ona raczej chce się jeszcze wyszaleć niż zakładać rodzinę smile.

15

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Mnie zastanawia, jakie to wyszalenie się mają forumowicze na myśli, że trzeba to zrobić mając 21 lat, a nie da się już mając np. 35. Jak dobrze rozumiem - była ustalona zasada o odkładaniu pieniędzy, ale obstawiam, że autor nie stawałby jej na drodze, gdyby powiedziała "słuchaj, chcę w tym miesiącu pobuszować po sklepach, więc chcę z następnej wypłaty wykorzystać całość". Można zrównoważyć rozsądek z luzem. Imprezy? Możliwe w każdym wieku. Wyjazdy? Tak samo. Wiadomo, sprawa się komplikuje, kiedy pojawiają się dzieci (o ile się pojawiają), ale nie na zawsze. A jak jeszcze jest "działająca" relacja z obiema rodzinami, to zapewne mogliby sobie pozwolić na poproszenie rodzin o zajęcie się dzieckiem raz na jakiś czas, więc z górki. Właściwie związek "przeszkadza" jedynie w nawiązywaniu nowych kontaktów romantycznych i seksualnych, ale nie wiem, czy w takiej kwestii da się "wyszaleć". Albo partner nam wystarczy, albo ciągle nosimy w sobie jakiś głód po więcej.
Rozumiem też w pełni, że autor (jak i rodzice) nie zdecydował się przepisać połowy działki. Nie skupiajmy się tylko na jednej stronie. Okej, dla niej to ryzyko, że wsadzi w działkę pieniądze, a potem będzie musiała odejść - choć obstawiam, że u prawnika dałoby radę jakoś uregulować kwestię jej wkładu. Ryzyko jest jednak i po jego stronie - przepisałby połowę, a jej by się odwidziało, tak, jak to miało miejsce teraz. I co? Zostałby z połową działki, nic by nie wybudował, nie mógłby nią w pełni zarządzać, a związku by nie było. Sama bym nie oczekiwała, że na takim etapie związku ktoś coś na mnie przepisze. 3 lata, raptem rok wspólnego mieszkania, ale u rodziców, do tego te trzy lata w czasie, kiedy ona dopiero wychodziła z nastoletniego wieku.

Autorze, widzę, że swoje wnioski już masz. Dodam więc tylko trochę w ramach podsumowania - jeśli ona wróci i razem postanowicie, że jednak chcecie dalej tworzyć związek, to troszkę wyluzuj. Ani nią nie kieruj - nawet dla jej dobra, bo to dalej odbieranie samodzielności - ani nie wchodź jej w zadek. Rób też coś dla siebie. Jasne cele i otaczanie najbliższych opieką to dobra sprawa, ale nie może zasłaniać Ci życia, Twojego własnego, które dzieje się tu i teraz.

16

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Jesteś dla niej za dobry. Poświęciłeś dla niej tyle lat swojego zycia a ona nagle zaczęła zdziwiac. Często zdarza siw tak przy wikszej różnicy wieku ze ty masz juz poważne plany s ona jest przerazona i ma poczucie ze chce siw wyszaleć i zaczyna klocic siw o pierodly i szukac powodu żeby z tobą zerwać. Sama doswiadczylam podobnej sytuacji.

17 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-06-12 20:55:27)

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

A ja po przeczytaniu posta Autora nie uwazam ze jest za dobry. Jest zbyt apodyktyczny, ulozyl sobie wizje zycia (w swoim mniemaniu dobra dla obojga) i nieco na sile ja forsowal. Zadne "podjelismy" decyzje ze pojdzie na studia pozniej. Sam napisales ze ona tych studiow chciala ale przekonales ja ze bedzie na to czas kiedys tam a teraz ma isc do roboty, zarabiac i oddac 40 % pensji na dom postawiony na Twojej j tylko Twojej nawet mimo slubu dzialce. Dla mnie zrobiles swojej dziewczynie wielka krzywde. 19 lat to wiek w ktorym powinna isc na studia, poznawac fajnych ludzi, jezdzic na szalone wakacje i wydawac zarobione studenckie pieniadze na pierdoly bo ten wiek, ta swoboda i ta wolnosc nigdy potem sie juz nie powtorzy. Wypchaj sie ze studiami na kotre pozwolisz jej laskawie pojsc gdy bedzie miala 40 czy 50 lat, dom, dzieci i prace.
Ja wyszlam za maz w wieku 22 lat ale moj maz w zyciu nie pomyslalby zeby mi zaproponowac przerwanie nauki a tez lekko nie bylo bo mieszkalismy u moich rodzicow. No i teraz nie mamy moze wypasionej hancjendy tylko zwykle mieszkanie ale i wspomnienia fajnych lat mlodosci, wyjazdow czasem moze i bzdurnych wydatkow ale i poczucie  ze zrealizowalam sie jesli chodzi o studia i prace i zylam jak normalna mloda dziewczyna.
Jesli Ty masz tak nad wyraz dojrzale podejscie to Twoje prawo ale trzeba bylo znalezc dziewczyne ktora mysli dokladnie tak samo czyli chce przerwac nauke, zasuwac fizycznie na 3 etatach i zastanawiac sie  czy moze sobie kupic czasem koszulke z sieciowki bo przeciez kupka hasju na dom musi rosnac. Ta 19 latka ewidetnie tego nie chciala  i wkoncu sie zbuntowala.  Mnie to nie dziwi.

18 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2017-06-13 13:30:28)

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?
Nana666 napisał/a:

Mnie zastanawia, jakie to wyszalenie się mają forumowicze na myśli, że trzeba to zrobić mając 21 lat, a nie da się już mając np. 35.

Chyba chodzi o picie na umór i seks bez zobowiązań.

nah, żartuję. Chodzi o "lekkie życie", w którym nie martwisz się wydatkami, planowaniem budżetu, zobowiązaniami na następne 30 lat, poziomem zarobków. Większość studentów to przeżywa i bardzo miło wspomina ten okres.


Autorze - z tego wszystkiego wynika, że zastąpiłeś jej tatę. Mówiłeś jej co ma robić, gdzie ma mieszkać, na co ma odkładać, postawiłeś przed faktem, że dostałeś działkę od rodziców i ona może oszczędzać kasę na stawianie Twojego domu... hmm. W wieku 21 lat nie myślałem o domach ani o płaceniu kredytów, mimo, że nie byłem typem imprezowicza - po prostu nie było mi w głowie, by już planować resztę życia, a z moją dziewczyną chciałem głownie pozwiedzać kraj i spędzić miło czas.

Zafundowałeś jej związek, który ją przerósł. Za ciężki kaliber.

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Zaplanowałeś jej przyszłość, włożyłeś w ramy, w których przestała się mieścić i bardzo dobrze, że podjęła decyzję o rozstaniu.

Na początku, kiedy "ratowałeś ją " jak książę, kiedy zamieszkała z Tobą, zacząłeś stawiać jej warunki, na które ona musiała się zgodzić. Inaczej nie miałaby gdzie mieszkać.

Rozumiem Twoje dobre chęci, plany na przyszłość itp, ale nie w taki sposób. Można planować przyszłość i realizować plany, ale nie w taki sposób jak zrobiłeś to Ty - wg ściśle określonego planu. Dziewczyna zaczęła się dusić i odeszła.

20

Odp: Prośba o porady, czy warto walczyć?

Bardzo dziękuje wszystkim i każdemu z osobna za poświęcenie chwili uwagi i wyrażenie własnego zdania na ten temat.

Są to dla mnie cenne wskazówki, na pewno na podstawie nich podejmę wiele decyzji. 
Pozwoliło mi to popatrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy.

Jak dla mnie temat można już zamknąć.

Pozdrawiam serdecznie i życzę samych sukcesów.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Prośba o porady, czy warto walczyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024