Cześć wszystkim, opiszę w skrócie: Jestem z chlopakiem 2 lata na odleglosc 300km, widujemy sie co 2, 3 tygodnie na weekendy. Ja mieszkam w malej wiosce, on tez. Ja prowadze swoją firme, on nie pracuje przebranzawia sie. Bylo milion rozmow jak tą odleglosc w koncu pogodzic, jestesmy juz nawet zaręczeni. On ma mnostwo pomyslow, lecz niestety w gadaniu, zero dzialania. Bylam sklonna swoja dzialalnosc zostawic, wyprowadzic sie, lecz jak mowie zero dzialania. On natomiast nie widzi opcji przeprowadzenia sie do mnie. Slubu tez nie mozemy zaplanowac, poniewaz on nie chce niemajac pracy, a tej pracy bedac w domu nie znajdzie. Dodam ze mam wkrtoce 24 lata, on 27. W bezsilnosci totalnej PRAWIE oddalam pierscionek...co robic...
Ale beznadziejna sytuacja Cię spotkała kochana. Moim zdaniem jeżeli Twoja firma dobrze prosperuje, dobrze zarabiasz i robisz to co lubisz- nie zostawiaj tego, bo w naszym kraju tak wiele osób by chciało miec pracę, która lubi...
Przede wszystkim musisz swoim mężczyzną wstrząsnąć, pomysł, czy gdybys teraz zaszła w ciąże? Pomógłby Ci, byłby przy Tobie, czy utrzymałby rodzine czy wszystko było by na Twojej głowie a on by tylko dużo mówił? Bo jeżeli to drugie to się naprawdę zastanów. Znasz go, sama wiesz co najlepiej by nim wstrząsnęło, nie mówię od razu zostawić, rzucić pierścionkiem... ale jeżeli nic innego nie zadziała, to może to jest jakieś wyjście? Co prawda radykalne ale moze to by coś zmieniło? Może mu jest dobrze, tak jak jest teraz, te spotkania co 2-3 tygodnie? Powiedz mu szczerze wszystko, wyrzygaj, nawet pojedź tam do niego, bez zapowietrzenia, powiedz wszystko co chcesz powiedzieć, co leży Ci na sercu, jeżeli sam nie wniesie żadnych zmian, to może on był tylko przystankiem na Twojej stacji do szczęścia? Warto się nad tym zastanowić, trzymaj się.