Witam
Mam wielki problem ze swoja dziewczyna otoz:
nie wiem czy ja kocham, jestesmy ze soba prawie 2 lata wszystkie swieta razem piekne chwile za soba wakacje rowniez nad morzem iwgl, wspieram ja, jestem kochany dla niej, bagatelizuje problemy. Coz taka osoba jestem.. Mozna powiedziec ze mam na tacy podane wszystko... a ona wrecz przeciwnie, rodzina nieciekawa, pracujaca (udziela korkow zeby miec jakis grosz przy sobie chociaz) wraca do domu wieczorami zmeczona, rodzina nawet mowi ze jest zgorzchniala.. Ma ciągle problemy ze zdrowiem, probuje ja podnosic na duchu ale sie nie da;/
Totalnie przeciwne charaktery jestesmy . Mieszkam teraz 150km od niej bo studiuje w miescie ale przyjezdzam na kazdy weekend..
Co do seksu to jej wiecznie cos nie pasuje, ze za krotko ze bez romantyzmu itp..
Ale przejdzmy do sedna, klocimy sie o byle co, ciagle niby ja denerwuje non stop, jest ona taka "zimna kobieta" moim zdaniem.
Nie wiem co robic, chcialbym odpoczac, zerwac ale te wszystkie dawne wspomnienia mnie przytłaczają..
Zawsze marzylem o milej usmiechnietej kobiecie a mam takiego ponuraka ze tak powiem;/ nie raz z nia rozmawialem ze lzami w oczach/ nie raz sie rozstawalismy niby.. Ale zawsze do siebie wracalismy, lecz postanowilem wkoncu cos z tym zrobic, boje sie zakonczyc bo wiem ze bedzie ona cierpiec i plakac..
Co mam robic ?
Teraz zazadalem czas wolny bez niej, juz 2 dni i czuje sie o niebo lepiej bez niej... choc czasami o niej mysle co robi itp..
Moze to przyzwyczajenie ? nie wiem ;/
Ciagle sie mnie o cos czepia ze pale papierosy ze znajomymi raz na jakis czas/ totalnie mi ona nie ufa, czepia sie wszystkiego nazywa mnie ostatnio --> przepraszam za slowo "Je*anym LESEREM"
Nie odpowiada mi ten zwiazek juz od roku ale zawsze sie jakos godzilismy i mialo sie "zmienic" na lepsze ale oczywiscie to tylko byly słowa... Moja rodzina ja uwielbia bo stworzyla taki obraz siebie: pracujaca, odpowiedzialna, silna kobieta.
Co mam robic ??
prosze o pomoc !;/