Jak to rozegrać :) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to rozegrać :)

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 ]

1

Temat: Jak to rozegrać :)

No więc tak, "rozstaliśmy" się z moją kobietą, inicjatywa wyszła z jej strony, choć oficjalnie mimo deklaracji wcześniejszych w końcu do rozstania nie doszło. Związek nasz ma już 4 lata, pierwsze trzy były bardzo fajne, jesteśmy w tym zgodni ze sobą.

Ona młodsza o ponad 10 lat, ja już grubo po 30, zeszliśmy się razem w takim momencie w moim życiu gdzie po prostu się bawiłem po poprzednich nieudanych związkach. Generalnie jestem długodystansowcem jeżeli chodzi o związki, pierwszy trwał 13 lat, potem był jeden krótki i trochę kobiet na zasadzie luźnych relacji aż poznałem ją. Jestem męski, podobno przystojny, ale jednocześnie młody duchem - wolę i zawsze wolałem młodsze towarzystwo, bo to w moim wieku jest dla mnie za poważne i zbyt zgnuśniałe wink. Przez trzy lata byłem 100% mężczyzną, dawałem jej dużo emocji, robiliśmy dużo fajnych rzeczy. Zaczęło się psuć rok temu gdy ona skończyła studia i zaczęła pracę zawodową. Praca jej jest ciężka, wraca późno do domu, jest przy tym zmęczona i często zestresowana, niestety nie radzi sobie dobrze z tym emocjonalnie co często odbijało się na mnie. Taki plan dnia powodował, że ja dostosowałem swoje życie pod jej godziny, jeździłem po nią na dworzec, spędzaliśmy te resztki czasu jakie nam zostały razem, ale zabrakło w tym wszystkim emocji, bo ciężko było zrobić coś ciekawego np po 19 kiedy wracała zmęczona, często jej się już po prostu nic nie chciało. Zaczęły się kłótnie, trochę zrzucała winę na mnie za taki stan, chciała żebym zrezygnował z mieszkania w naszym mieście i dostosował się pod nią i żebyśmy wyjechali do miasta gdzie ona ma pracę. No dla mnie taka opcja nie istniała, tym bardziej że mam dobrą pracę, dobrze zarabiam, mam tu mieszkanie. Jednak moim zdaniem to po prostu był jeden z wielu pretekstów do kłótni, bo ona tak naprawdę przestała czuć te emocje, weszła rutyna i chciała żeby coś znowu drgnęło w naszym życiu. Jednak ja mając taki plan dnia gdzie po pracy miałem kilka godzin do spotkania, postanowiłem ten czas spędzać jakoś aktywnie i założyłem działalność, podjąłem dodatkowe prace bo szkoda mi po prostu było tych kliku godzin, myślałem też, że jej będzie lżej na duchu wiedząc że ja również pracuję w tym samym czasie co ona.
Jak łatwo się domyśleć nic to nie dawało, zaczęły się coraz częstsze kłótnie, za każdym razem o coś innego, ciągle miała jakieś zarzuty. Ja już byłem mocno zaangażowany więc kłótnie te mnie mocno dotykały, nie potrafiłem się zdystansować, po wszystkim starałem się zmieniać pod jej kątem co po prostu z perspektywy czasu było błędem, bo to nie tu leżała istota sprawy. Przez to że się uginałem, traciłem tą dawną męskość i zdecydowanie co jeszcze pogłębiało problemy, ona już nie próbowała łagodzić kłótni jak wcześniej tylko oczekiwała ode mnie reakcji. No i aż doszło do ostatniej kłótni gdzie dała do zrozumienia, że nie chce być ze mną bo mamy inną wizję przyszłości, która się nie zgadza. Ja popełniłem masę błędów, prosiłem, rozmawiałem, wkurzyłem się itd, im bardziej naciskałem tym bardziej się wycofywała mimo, że wcześniej dała deklarację że chce jeszcze spróbować ale na zasadzie ewolucji a nie rewolucji. W końcu nadeszło opamiętanie, wziąłem 2 tyg urlopu, zdystansowałem się do całej sytuacji, zrozumiałem, że te kłótnie to nie były istotą problemu a to, że po prostu w tym jej życiu które nagle się zmieniło o 180 stopni, gdzie nagle musiała ciężko pracować przestałem być dla niej jakąś odskocznią od pracy, przestałem dawać emocje, weszła rutyna, straciłem też tą męskość.  2 tyg poświęciłem dla siebie, znowu zacząłem robić rzeczy które lubię, zacząłem treningi, ponadrabiałem zaległości, odzyskałem przynajmniej część pewności siebie, schudłem, poprawił się mój wygląd, zrozumiałem wiele spraw. Jedną z nich było choćby to, że jestem po prostu mega uczynnym człowiekiem, zawsze wszystkim pomagam jak potrzebują pomocy, co też często działo się kosztem jej, bo po prostu ktoś dzwonił z prośbą a ja pomagałem, przez co czasami nie miałem dla niej czasu. W czasie tych 2 tyg to mnie właśnie uderzyło chyba najbardziej, bo w pewnym momencie, mimo że znajomi wiedzieli o mojej sytuacji, nie mieli skrupułów dzwonić i prosić o pomoc, mimo że mówiłem że nie mam czasu, a jak ja potrzebowałem pomocy w jednej prostej sprawie, nikt nie miał czasu dla mnie. Odciąłem się tych ludzi, po prostu mówiąc im że nie szanują mojego czasu i nie będę im wiecznie pomagał. Poczułem się lepiej. W międzyczasie wymieniliśmy kilka życzliwych wiadomości z byłą, po 2 tyg spotkaliśmy się niezobowiązująco i było fajnie. Widziałem że moja postawa zrobiła na niej mega wrażenie, że sytuacja z znajomymi także, że to że w końcu powiedziałem dość, byłem zabawny, nie cisnąłem, byłem męski, wygląd też lepszy, więc widziałem, że zrobiłem dobre wrażenie. Podczas rozmowy już nie było mowy o rozstaniu (mimo że to spotkanie było wcześniej zapowiedziane jako rozliczenie wspólnych spraw i rozstanie się), mówiła nawet o mnie w formie jak o swoim facecie, widziałem, że chce pocałunku (potrafię to rozpoznać) ale nie zrobiłem tego bo nie chciałem wyjść na desperata. Odprowadziłem ją, pomachała mi, wieczorem jeszcze popisaliśmy bardzo miło, umówiliśmy się że w weekend jedziemy razem do znajomych na wesele. Kolejnego dnia znowu wróciła zmęczona, była zimna przez fb, więc nie cisnąłem choć wiadomo, korci żeby ruszyć z tym wszystkim dalej.

I teraz drogie panie, jak to rozegrać dalej, dalej małymi kroczkami do przodu? Pojechać na wesele i się bawić, zobaczyć co będzie dalej, a na razie dać jej spokój? Jej stosunek do mnie jest 100% inny gdy mnie widzi, niż gdy rozmawiamy innymi kanałami, dlatego unikam kontaktu przez fb czy sms. Niestety ciężko ją wyrwać na spotkania osobiste, bo to trzeba się jakoś dogadać wcześniej a ona jest wtedy zimna, często zmęczona, i nie bardzo ma ochotę na to, przynajmniej w tygodniu. Generalnie męczy mnie to trochę, że nie mam nad tym żadnej kontroli, nad tym co się dalej stanie, a to dla mnie na ogół ciężka sytuacja, bo raczej jestem przyzwyczajony do przewodzenia w związku, ale wychodzę z założenia że kropla drąży skałę. Nie mogę też wykluczyć że jest ktoś na horyzoncie trzeci, kto się gdzieś tam kręci i wybór teraz jest między nami dwoma, tego niestety nie wiem, raczej jeżeli ktoś jest to na zasadzie opcji a nie realnego zagrożenia bo na ślub do znajomych miała wcale nie jechać skoro się rozstaliśmy, ale jak wyszła sytuacja że się dogadujemy całkiem fajnie to chętnie podjęła opcję wspólnego wyjazdu.

No i tak stoję w miejscu, i nie wiem co dalej wink

Zobacz podobne tematy :

Posty [ 1 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to rozegrać :)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024