Witajcie.
Czy znacie albo słyszeliście o osobach, którym udało się definitywnie zamknąć rozdział niespełnionej miłości a może zdarzają się w tym temacie happy-endy?
I najważniejsze pytania: Jak tym ludziom udało się od tego niespełnionego uczucia uwolnić? Ile lat z tego wychodzili?
Ja jeszcze z tego wychodzę. Zdecydowanie to nie jest ogień co kiedyś ale nadal ognisko, choć dogasające. Właśnie tego dogasania się boję najbardziej, gdyż nie wiem co by było gdybym go zobaczyła, gdybyśmy porozmawiali jak ludzie. Może znowu bym powtórzyła historię, a czego nie chcę bo wiem, że ten człowiek się nie zmienił, a ja tak.
Czas jaki poświęciłam temu mężczyźnie to 3 lata, bezowocne lata, bo fizycznie nie zaistniał przy moim boku na dłużej. Nie chcę tego już więcej, nie chce tracić czasu na to, ale wiadomo, w chwilach słabości wracają wspomnienia.
Bardziej szukam tutaj jakiś wzmacniających w wychodzeniu z tego stan u historii, chociaż każda mądra, nawet ta smutna też mile widziana, bo może w końcu czas zacząć uczyć się na błędach innych a nie popełniać kolejne własne.
Pozdrawiam.