Dziś poczułem się tak bardzo samotny, zupełnie jak pojedynczy kosmonauta wśród ogromu gwiazd, planet i przestrzeni kosmicznej. Zupełnie jakby nie liczyło się to czy spróbuję wypowiedzieć jakieś słowo, czy też nie. Kosmos jest niemy bo nie ma tam na ogół możliwości przenoszenia fal dźwiękowych. Właśnie tak się czuję obecnie. Czuję wszechogarniający smutek jakbym kogoś stracił. Boję się, że wszystkie rozmowy, które kiedykolwiek będę chciał przeprowadzić to dialogi prowadzone jedynie w mojej wyobraźni. Nigdy nie mogę i nie będę już mógł powiedzieć co jest dla mnie ważne i co mnie dotyka w środku. Gdybym wszystko skończył to byłoby... nie wiem, ale może nie byłoby coraz gorzej. Ciągle staram się unosić tarczę i iść naprzód oglądając się przy tym, czy otaczające wilki nie próbują mnie zaatakować i rozszarpać. Ale ta niesiona tarcza, która mnie chroni przed innymi ludźmi zaczyna mi ciążyć, jak długo jeszcze będę się oglądał za siebie by ktoś mnie nie zaatakował?
Pewien człowiek wiecznie czuł się przygnębiony trudnościami życia. Pewnego razu poskarżył się znanemu mistrzowi życia duchowego.
- Nie mogę tak dłużej. Życie stało się nie do zniesienia.
Mistrz wziął garść popiołu i wrzucił do szklanki z kryształowo czystą woda do picia, która stała przed nim i rzekł:
- To są twoje cierpienia.
Woda w szklance zabrudziła się, zmętniała. Mistrz wylał ją. Następnie wziął garść, tak jak poprzednim razem i wrzucił w morze.
W jednej chwili popiół rozproszył się w morzu, a woda morska pozostała tak samo czysta jak przedtem,
- Widzisz? – Zapytał mistrz – każdego dnia musisz zdecydować, czy chcesz być szklanką wody czy morzem.
Dziś poczułem się tak bardzo samotny, zupełnie jak pojedynczy kosmonauta wśród ogromu gwiazd, planet i przestrzeni kosmicznej. Zupełnie jakby nie liczyło się to czy spróbuję wypowiedzieć jakieś słowo, czy też nie. Kosmos jest niemy bo nie ma tam na ogół możliwości przenoszenia fal dźwiękowych. Właśnie tak się czuję obecnie. Czuję wszechogarniający smutek jakbym kogoś stracił. Boję się, że wszystkie rozmowy, które kiedykolwiek będę chciał przeprowadzić to dialogi prowadzone jedynie w mojej wyobraźni. Nigdy nie mogę i nie będę już mógł powiedzieć co jest dla mnie ważne i co mnie dotyka w środku. Gdybym wszystko skończył to byłoby... nie wiem, ale może nie byłoby coraz gorzej. Ciągle staram się unosić tarczę i iść naprzód oglądając się przy tym, czy otaczające wilki nie próbują mnie zaatakować i rozszarpać. Ale ta niesiona tarcza, która mnie chroni przed innymi ludźmi zaczyna mi ciążyć, jak długo jeszcze będę się oglądał za siebie by ktoś mnie nie zaatakował?
No cóż,
Oby zachciało Ci się krzyczeć ze strachu i samotności i lęk przed własnym głosem nie był silniejszy od tego pragnienia...
90% konwerascji jest w mojej głowie.