Nie wiem czy dobry dział ale mam nadzieję że tak.
Muszę się podzielić bo łzy trawią mi oczy.
Mam bardzo chorego przyjaciela psa.
Niebawem za dwa trzy dni trzeba będzie go uśpić.
Jest mi tak bardzo przykro się z nim żegnać i zarazem głupio przed ludźmi. Ludzie tyle ciężkich chwil mają w życiu a mnie tak przykro za psem.Może dlatego że ze strony innych spotyka mnie tyle złego a jego strony tylko szczera radość.
Pies jest stary, bardzo chory to dwunastoletni labrador z cukrzycą. Teraz już ma zaatakowane nerki, ma zainfekowany układ pokarmowy cały czas ma odruch wymiotny.
W piątek ma być decyzja ale stan się pogarsza i nie ma szans żeby było lepiej a nie chce żeby cierpiał. Tylko że jest przytomny a tak mi go będzie brakowało.
Wstyd mi ale ogólnie boję się śmierci i zawsze kiedy ktoś umiera przeżywam to bardzo.
Dzięki jeżeli ktoś to przeczyta, to dla mnie ważne.