Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

1

Temat: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Serwis "Głos Gminny" w artykule "Obowiązkowa służba wojskowa. Powołanie trafi do każdego. To już pewne!" podaje, że rzecznik partii PiS, Elżbieta Witek, w programie "Wstajesz i Wiesz” w TVN24 oznajmiła, że zgodnie z zapowiedziami przygotowywany jest plan obowiązkowej służby wojskowej odbywanej na terenie naszego kraju. Służba ta ma obowiązywać roczniki +1998, a młodzi ludzie po badaniach, jeśli się nie uczą, będą kierowani do koszar. Powołanie trafi nawet do rezerwistów oraz osób, którym dawniej przyznano grupę "D”.
Przypomnę, że obowiązkowa służba wojskowa została zawieszona pięć lat temu i zastąpiona armią zawodową, jej odwieszenie ma służyć stworzeniu silnej armii obronnej, co jednak obecnie budzi sporo kontrowersji. 

To tyle tytułem wstępu, który był konieczny, aby nakreślić tło dla tej dyskusji, dążę bowiem do tego, że - zgodnie z informacją, jaką dodaje wspomniany serwis - wielu ekspertów sądzi, iż powrót obowiązkowej służby wojskowej poprawi sytuację Polski, jeśli chodzi o rozwój osobisty mężczyzn

Jak sądzicie - czy ostatnie lata naprawdę tak wyraźnie pokazują, że brak obowiązkowej służby wojskowej odbija się na postawach i charakterach polskich mężczyzn? Co daje wojsko, że choćby z tego powodu warto byłoby tę służbę przywrócić?




-----------
Z góry zaznaczam, że to NIE jest wątek polityczny i proszę, aby nie iść w tym kierunku - posty prowokacyjne, służące rozpętaniu kolejnej, politycznej dyskusji będą bez ostrzeżenia usuwane. I chyba wszyscy już wiemy dlaczego. Niestety.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez lukas25 (2017-04-05 01:30:57)

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Nieraz (szczególnie wśród starszych ludzi) spotykam się z opinią, typu: "chłopcy teraz stali się tacy niemęscy, delikatnie, zakładają rurki i są nieporadnie. Do woja, to im się to odwidzi".
Pomijam fakt, że to generalizacja, bo nie trzeba iść do wojska, aby być męskim. wink

Czy kilka lub kilkanaście tygodni we wojsku sprawi, że chłopak, który wcześniej był uznany za delikatnego, nagle wpisze się w kanon męskości? Wiele osób myśli tymi kategoriami.

Owszem, pobyt w tego typu miejscu może zmienić nasze postrzeganie na pewne sprawy, moze nas czegoś nauczyć i zmusić do przemyśleń, alee jest to magiczne miejsce, które zmienia osobowość. Jeśli ktoś chce się rozwijać, to zapewniam Cię Olinka że zrobi to tez bez pobytu w wojsku. wink

Oczywiście, nie jestem za obowiązkową służbą wojskową, szczególnie jeśli to wspomniany "rozwój" jest tutaj czynnikiem wprowadzającym taki pomysł.

Ponadto, jesteśmy jednym z bardziej wykształconych narodów świata. Studia są u nas w zasadzie bezpłatne, a poziom na uczelniach spada, dlatego że studiowanie stało się modne. Błędnie założyło się, że bez studiów jesteś nikim.
Co zrobi chłopak, który miał inny plan na życie niż studia? Jeśli czeka go wojsko, a nie chce tam iść, dla świętego spokoju pójdzie na studia, bo będzie wiedział, że przez czas studiow będzie bezpieczny. Studia dalej będą tracić na wartości.

Silna armia obronna? A od kiedy siła jest w ilości, a nie w jakości? Moim zdaniem służby powinny zostań zmodernizowane. Polskie wojsko nie daje wielu możliwości.
Zamiast zmuszać, rząd powinien zachęcić młodych do tego, że wojsko może być ciekawą ścieżką kariery.

Przykładowo, Stany Zjednoczone nie mają problemu z brakiem chętnych do wojska. Dlaczego? Dlatego że oferują dobre warunki, stawki i wiele benefitów. Myślę że powinniśmy iść podobną drogą.

3

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Kiedyś mówiło się, że wojsko jest szkołą życia - młody człowiek uczy się odpowiedzialności, dyscypliny, wyrabia w sobie siłę fizyczną i odporność psychiczną, idą do niego chłopcy, a wychodzą mężczyźni. I coś w tym jest, bo osoby, które miałam możliwość obserwować 'przed' i 'po' zwykle przechodziły prawdziwą metamorfozę, przy czym mam na myśli wojsko trwające dwa lata, potem półtora roku, bo roczna służba, a tym bardziej trzymiesięczne przeszkolenie, już nie dawały takiego efektu.

4

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Olinka napisał/a:

Co daje wojsko, że choćby z tego powodu warto byłoby tę służbę przywrócić?.

Nic nie daje,
przez pokolenia, we wszystkich krajach, propaganda wmówiła ludziom, że wojsko jest dla nich, ale tak na prawdę to oni są dla wojska. Mięso armatnie zawsze było potrzebne.

Nie zaobserwowałem, by mężczyźni, których znam, a którzy odbyli Z.S.W. w zwykłych jednostkach jakoś różnili się na plus i lepiej radzili sobie w życiu od tych, co tego uniknęli.

Ogólnie ciekawe czasy nastały:
W Norwegii ostatnio wprowadzono przymusową służbę wojskową dla kobiet. W Szwecji dla wszystkich mężczyzn. Bundeswehra zbroi się jak nigdy i przebąkują tam coś o konieczności zaopatrzenia się w broń atomową. Trump opierdziela europejskie kraje NAT0, że wydają za mało na zbrojenia.
Na mój nos szykuje się spora wojna, tylko na razie politycy, choć doskonale wiedzą, co się święci, to trzymają mordy na kłódkę.

5

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Oj tam oj tam. W takim Izraelu od wielu, wielu lat jest równouprawnienie w zakresie służby wojskowej. Kobiety po średniej szkole obowiązkowo do woja na dwa lata, a mężczyźni na trzy lata.
Sama służba tam także wygląda zupełnie inaczej bo tam nie ma "szykowania się w razie gdyby co" tylko "szykowanie się do walki na wojnie".
I cóż z tą "szkołą życia" bywa różnie.
Idąc dalej w kierunku Izraela, w tamtejszym wojsku młodzi nastolatkowie naprawdę szybko dorośleją i dojrzewają, ale to jest spowodowane presją i niezwykłą odpowiedzialnością za drugiego człowieka z jednostki czy nawet "wroga".
W Polsce wojsko uczy tylko obrony i dyscypliny, bardziej dopasowania się do surowych zasad. Nie ma w tym jednak żadnej odpowiedzialności i nie ma również praktyki-siłą rzeczy.
W Polsce wojsko to taki bardziej "survival".
...........
Niemniej jednak skoro o mężczyznach mowa, uważam że co poniektórym wojsko by naprawdę pomogło. ChodZi o wyładowanie emocji, testosteronu. Mówię głównie o tych panach co sobie chodzą po ulicach i szukają guza. Zaczepiają i się awanturuja, ale co ma robić facet który np.ledwo nie ma zajęcia i nie ma się gdzie wyładować? Tacy moim zdaniem powinni iść do wojska.
Podobnie jak ci co są do bójki skorzy i nie potrafią opanować emocji, tacy również idealnie się nadają (Nie mówię o osobach chorych psychicznie czy nerwowo). Ulżyło by im i przy okazji otoczeniu, które sterroryzowali.
Niestety jest też druga strona.....facet słabszy psychicznie, któremu po wojsku tylko jeszcze bardziej odbije psychicznie.
W Polsce to póki co mało prawdopodobne bo jakoś aż tak źle nie jest, da się przeżyć w miarę spokojnie. To nie to co za komuny.
Gorzej np.w takim kraju jak Izrael. Niestety niektórym odbija po słuŻbie ale to się chyba nie ma co dziwić wink
Zatem cóż sytuacja się zmienia w zależności od punktu siedzenia tongue

6

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

na pewno by pomoglo - wyladowywac testosteron na słabszych i robic fale

7 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-04-05 15:23:18)

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Olinka napisał/a:

Kiedyś mówiło się, że wojsko jest szkołą życia - młody człowiek uczy się odpowiedzialności, dyscypliny, wyrabia w sobie siłę fizyczną i odporność psychiczną, idą do niego chłopcy, a wychodzą mężczyźni. I coś w tym jest, bo osoby, które miałam możliwość obserwować 'przed' i 'po' zwykle przechodziły prawdziwą metamorfozę, przy czym mam na myśli wojsko trwające dwa lata, potem półtora roku, bo roczna służba, a tym bardziej trzymiesięczne przeszkolenie, już nie dawały takiego efektu.

Chłopcy mają rodziców,którzy rzeczonych powinni wychowywać zamiast zwalać to na:
a)przedszkole-ach ile razy słyszę mamusie mówiące,że nie radzą sobie ze swoimi trzylatkami i dlatego też koniecznie muszą je do przedszkola zapisać bo tam to nauczą  panie zachowania, dzieciaki nie będą wybrzydzać przy posiłkach i generalnie będą grzeczniejsze.
Jaasne...
b} szkołę-bo już nie będzie cmokania,głaskania po główce,pani przywali jedynkę za brak pracy domowej,nakrzyczy jak będzie się źle zachowywał,dzieci nie będą go lubić i takie tam
c) i to nieszczęsne wojsko; no bo gdzie wrażliwy,myslący i nieco oustiderowy chłopak nabierzę męskości jak wśród agresywnych dresów po gimnazjum przebranych w mundury?

Wybaczcie drogie małżonki obecne i przyszłe mundurowych ale moim zdaniem wojsko niszczy indywidualność,samodzielne myślenie,wrażliwość i generalnie człowieczeństwo.
Tak,wiem,że są w wojsku ludzie świetnie wykształceni,inteligentni,zrównoważeni ALE to garsteczka wielkości dłoni niemowlaka.

Hadar napisał/a:

Oj tam oj tam. W takim Izraelu od wielu, wielu lat jest równouprawnienie w zakresie służby wojskowej. Kobiety po średniej szkole obowiązkowo do woja na dwa lata, a mężczyźni na trzy lata.
Sama służba tam także wygląda zupełnie inaczej bo tam nie ma "szykowania się w razie gdyby co" tylko "szykowanie się do walki na wojnie".
I cóż z tą "szkołą życia" bywa różnie.
Idąc dalej w kierunku Izraela, w tamtejszym wojsku młodzi nastolatkowie naprawdę szybko dorośleją i dojrzewają, ale to jest spowodowane presją i niezwykłą odpowiedzialnością za drugiego człowieka z jednostki czy nawet "wroga".
W Polsce wojsko uczy tylko obrony i dyscypliny, bardziej dopasowania się do surowych zasad. Nie ma w tym jednak żadnej odpowiedzialności i nie ma również praktyki-siłą rzeczy.

Jako,że mam sporo rodziny w Izraelu i tam  spędziłam dzieciństwo znam dość dobrze ten temat.Wiesz co grozi za odmówienie obowiązkowej służby wojskowej,która zresztą trwa trzy lata a u kobiet dwa? Więzienie.Większośc młodych ludzi,którzy się kształcą jest przeciwna temu systemowi i nie ma to nic wspólnego z brakiem patriotyzmu-jak się im zarzuca.
A to,że są bardziej dojrzali niż ich równieśnicy z innych krajów,moim zdaniem wynika z wyznawanej religii i wychowania.

8

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
gojka102 napisał/a:
Hadar napisał/a:

Oj tam oj tam. W takim Izraelu od wielu, wielu lat jest równouprawnienie w zakresie służby wojskowej. Kobiety po średniej szkole obowiązkowo do woja na dwa lata, a mężczyźni na trzy lata.
Sama służba tam także wygląda zupełnie inaczej bo tam nie ma "szykowania się w razie gdyby co" tylko "szykowanie się do walki na wojnie".
I cóż z tą "szkołą życia" bywa różnie.
Idąc dalej w kierunku Izraela, w tamtejszym wojsku młodzi nastolatkowie naprawdę szybko dorośleją i dojrzewają, ale to jest spowodowane presją i niezwykłą odpowiedzialnością za drugiego człowieka z jednostki czy nawet "wroga".
W Polsce wojsko uczy tylko obrony i dyscypliny, bardziej dopasowania się do surowych zasad. Nie ma w tym jednak żadnej odpowiedzialności i nie ma również praktyki-siłą rzeczy.

Jako,że mam sporo rodziny w Izraelu i tam  spędziłam dzieciństwo znam dość dobrze ten temat.Wiesz co grozi za odmówienie obowiązkowej służby wojskowej,która zresztą trwa trzy lata a u kobiet dwa? Więzienie.Większośc młodych ludzi,którzy się kształcą jest przeciwna temu systemowi i nie ma to nic wspólnego z brakiem patriotyzmu-jak się im zarzuca.
A to,że są bardziej dojrzali niż ich równieśnicy z innych krajów,moim zdaniem wynika z wyznawanej religii i wychowania.

Cóż niestety wiem jak to wygląda. Często jest tak, że jeżeli ktoś się wymiguje to się wysyłają osoby, które już są na  służbie aby osobę ukrywającą się siłą wyciągnęli z domu i zaprowadzili do jednostki.....to jest dramat. Ostatnio koleżanka mi opowiadała, że był chłopak, który był jedynym żywicielem rodziny no i z tego powodu nie chciał iść na służbę. Ci młodzi ludzie co po niego przyszli....to się im płakać chciało, jak widzieli całą tą rodzinę, warunki w jakich żyją etc. Wszyscy potem o tym w jednostce gadali.Cóż niestety ja nie pochwalam tego faktu, że wszyscy obowiązkowo tam idą do wojska. To jest trochę odbieranie młodości...i najgorsze jest to że tak musi być, bo kto by bronił tego kraju? Mam też koleżanki, które poszły do Yeshivy (szkoły religijnej) tylko po to by sobie skrócić czas służby, a one religijne nie były hihi ale było fajnie przynajmniej wink
Co do więzienia....no trochę się to zaczyna zmieniać jednak. Ostatnio środowiska lewicowe i ngosy zaczęły robić aferę i sporo osób nie poszło do wojska. Mam też znajoma aktywistke, która nie była w wojsku i tak wykombinowala że jej nie zamknęli-obecnie jest tam dość znaną dj-ką.
Co do wychowania ono oczywiście pomaga, ale Izrael to kraj totalnych przeciwieństw i skrajności. Spora część jest jednak areligijna, a dzieci wychowują się tak samo jak na Polskim osiedlu. I młodzi tam sa naprawdę róóóżni...
W przypadku młodych tychże właśnie wojsko ich strasznie kształtuje, strasznie szybko dojrzewają i wyrastają zazwyczaj na ludzi bardzo odpowiedzialnych, wiedzacych czego chcą od życia. Oczywiście sa patologie ale gdzie ich nie ma ///

9

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Olinka napisał/a:

Kiedyś mówiło się, że wojsko jest szkołą życia - młody człowiek [...]wyrabia w sobie siłę fizyczną

Siłę fizyczną wyrabia regularny , progresywny trening o odpowiednio i indywidualnie dobranych obciążeniach.
Zasadnicza służba wojskowa to zmuszanie do ruchu kogoś, kto najczęściej wcześniej nic nie robił ze swoim ciałem i nagle każą mu bez przygotowania biegać, skakać, robić pompki  itp. Po paru miesiącach wychodzi z koszar i znowu nic nie robi, siła i kondycja momentalnie ulatują, zostają tylko kontuzje i awersja do ruchu, bo kojarzy się od razu z głupim kapralem drącym mordę.
Czyli to wszystko było bez sensu w perspektywie dłuższej, niż chwilowa.
Co innego służba zawodowa, nawet w stopniu szeregowego - żeby się tam dostać, należy zdać egzamin ze sprawności fizycznej i stale ją podtrzymywać.

Co do wykuwania przymiotów psychicznych rekruta: należy sobie uświadomić, że tam wszystko jest na rozkaz i bez dyskusji, a przecież w realnej rzeczywistości nieustannie zmagamy się z koniecznością wyboru.
W MON-ie byli czepialscy szweje i był regulamin, który trzeba umieć obejść - no tak, faktycznie można nauczyć się kombinować i oszukiwać.
Jeszcze nikt nie nabył w polskim wojsku z poboru prawdziwie przydatnych w życiu umiejętności, np. dysponowania finansami, szukania pracy, załatwiania spraw urzędowych, opieki nad dziećmi [ wink ], właściwego odżywiania, profilaktyki zdrowotnej, prowadzenia normalnego samochodu w gęstym ruchu ulicznym itd.


Jeszce pozwolę sobie na małą dygresję:
W dawnych, dobrych czasach, kiedy na poligonach chłopiec przymusowo stawał się mężczyzną wink szacunek do munduru właściwie nie istniał w masowej wyobraźni. LWP to był syf, niedoinwestowane wojsko lat 90-tych i początku 2000-nych nie lepsze, poza dosłownie kilkoma jednostkami, będącymi oczkiem w głowie władz.
Ten, którego wzięli w kamasze kojarzył się z nieudacznikiem, któremu nie chciało się uczyć, lub nie umiał zakombinować. Zanim umożliwiono wyjazd na przepustki w cywilnych ciuchach, taki nieszczęśnik paradujący po mieście w mundurze stanowił obiekt drwin  i zaczepek.
A od 2009 roku, kiedy zniesiono pobór, żołnierz to już jest profesjonalista - ktoś, kto dobrowolnie włożył wiele wysiłku, by trafić do armii i dlatego momentalnie zmieniło się jego postrzeganie.
No chyba, że jakiś żartowniś wyskoczy do wojaka z tekstem " a Misiewiczowi parasol trzymałeś? "

10

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Byłem w wojsku. To było 25 lat temu, więc armia była inna, niż teraz. Wtedy jeszcze miała sporo naleciałości z LWP. Była fala. Kadra oficerska nie była najwyższych lotów. Buractwa było co nie miara. Generalnie jednak nie narzekam. Była to jakaś przygoda. Nie określam tego czasu jako stracony.
Czy facetowi może coś przynieść pobyt w wojsku ? To zależy od osobowości. Jeśli do wojska trafiał ktoś oderwany od "cyca" mamusi to wpadał szok. Tak samo było z tymi, którzy doświadczyli w domu zbyt mało dyscypliny. Na pewno wielu współczesnym chłopczykom by się wojsko przydało. Ale nie łudźmy się, że wysyłanie ludzi do wojska wzmocni nasz potencjał obronny. To kompletny mit. Nie te czasy. Nie da się wyszkolić wyspecjalizowanego żołnierza w czasie, który zakłada służba zasadnicza. No chyba, że wrócilibyśmy znów do czasów służby 2-3 letniej, ale już sobie wyobrażam ten płacz big_smile Poza tam technologia w armii poszła tak do przodu, że nikt nie będzie dawał do rąk zwykłego żołnierza sprzętu wartego miliony. Kogo więc miałoby szkolić takie wojsko ? Wartowników ?

11

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Mniej więcej 20 lat temu w wojsku był mój brat. W tamtym czasie w domu sprawiał trochę problemów, a że był jeszcze młody, nieukształtowany, to można było lepić go jak plastelinę. Przydzielono go do jednostki na drugim końcu Polski, dlatego widywaliśmy się relatywnie rzadko, przed przysięgą wcale. Z wojska wrócił zupełnie innym człowikeiem - zmężniał, spoważniał, nauczył się odpowiedzialności, ale chyba przede wszystkim mocno uwierzył w siebie, co potem zaprocentowało. Na falę nie narzekał, zrobił prawo jazdy na ciężarówki i przydzielono go do transportu, był w kompanii reprezentacyjnej, więc ogólnie całkiem nieźle się tam urządził, ale przy okazji nauczył się samodzielności i tego, że samemu trzeba zadbać o własne interesy.

Niemniej zgadzam się, że jest czas przed wojskiem, czas wojska i krótko po wojsku, a to nie daje żadnej gwarancji, że młody człowiek po miesiącach dyscypliny nie wróci do domu i sobie tego nie odbije, idąc niestety w tym niepożądanym kierunku, a w najlepszym wypadku nie robiąc nic więcej niż przed służbą - wtedy rzeczywiście będzie to tylko kilkanaście miesięcy wyjętych z życiorysu. 

Jasne, że od wychowywania są rodzice, szkoła, ale nie wszyscy sobie z tym radzą, za to w wojsku po prostu trzeba się podporządkować, w przeciwnym razie ponosi się określone konsekwencje, które w cywilu ponosi się wcale niekoniecznie.

Mirko_81 napisał/a:

Co do wykuwania przymiotów psychicznych rekruta: należy sobie uświadomić, że tam wszystko jest na rozkaz i bez dyskusji, a przecież w realnej rzeczywistości nieustannie zmagamy się z koniecznością wyboru.

Masz rację, ale są osoby, którym trochę pokory niewątpliwie się przydaje, a ta jest tutaj konieczna. Zresztą chyba jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodziła.   
Reasumując - nie ma jednego, uniwersalnego modelu, wszystko zależy od konkretnej jednostki.

12

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

No kiedyś w wojsku były jeszcze takie bonusy jak możliwość właśnie robienia prawa jazdy np. na ciężarówki.
Z wojskowego punktu widzenia ze służby zasadniczej będzie tyle pożytku co z tej niedzielnej "partyzantki" Macierewicza. To już naprawdę nie te czasy. Nie jesteśmy dużym krajem. Nie potrzebujemy ogromnego wojska, żeby obsadzać dalekie połacie kraju. Potrzebna nam armia świetnie wyposażona i wyszkolona. Niestety mamy ministra MON, który jest idiotą i bawi się wojskiem jak zabawkami. Jednej z najlepszych dywizji pancernych w Europie zabiera najlepsze czołgi i daje najgorsze jakie mamy. Czy jest na sali lekarz ?

13

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
wilczysko72 napisał/a:

Czy facetowi może coś przynieść pobyt w wojsku ? To zależy od osobowości. Jeśli do wojska trafiał ktoś oderwany od "cyca" mamusi to wpadał szok. Tak samo było z tymi, którzy doświadczyli w domu zbyt mało dyscypliny.

Nie tylko.
Szok przezywali również ludzie zbyt inteligentni, uczciwi i wyróżniający się daleko posuniętym indywidualizmem. Żadne maminsynki, ale dobrze radzący sobie w życiu faceci, później odpowiedzialni mężowie i ojcowie, niekoniecznie przysłowiowe punki i metale. Po prostu nie mogli zdzierżyć tych wszystkich patologii, jakie niesie za sobą monopłciowa, dobrana losowo zbiorowość zamknięta pod przymusem w jednym miejscu w celu przerobienia na posłuszną masę. Znam osobiście takie przykłady.

14

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

W Izraelu, państwie 5-krotnie mniej liczebnym niż Polska armia jest prawie 2-krotnie liczebniejsza. Muszą mieć pobór i to dość ostry, bo pobór to nie tylko bieżące funkcjonowanie armii ale budowanie zaplecza rezerwistów na czas wojny. A u nich zagrożenie wojną jest cały czas realne. Roczna służba zasadnicza to w zasadzie fikcja. Jak pisali koledzy wyszkolenie na przyzwoitym poziomie operatora sprzętu już z lat 80-90 tych wymagało 2-3 lat służby. Dziś jest nie inaczej, a nie mówię tu o wysoko specjalistycznej służbie jak piloci, żołnierze wojsk specjalnych itp. 2-3 letnia służba w Polsce obecnie jest nierealna, nawet nie ma co na ten temat dywagować. Krótsza, to tylko udawanie, że problem się rozwiązało. Tym problemem jest brak odpowiedniej ilości przeszkolonych rezerwistów. Częściowym rozwiązaniem tego problemu miała być służba kontraktowa z ograniczeniem jej maksymalnie do 12 lat. Moim zdaniem jest to nawet za długi czas. 6-8 lat góra, może w konkretnych specjalnościach dłużej. To wymusza większą rotację i powiększanie bazy rezerwistów, a chętnych raczej nie brakuje. Niestety teraz wszedł politycznie umotywowany pomysł braku ograniczenia 12 lat. Obrona terytorialna nie jest rozwiązaniem problemu, owszem jest i miejsce dla takiego rodzaju wojsk ale nie zastąpi on wojsk operacyjnych i bazy kadrowej dla nich.
Czy służba zasadnicza była dobra dla mężczyzn? Pewnie w jakiś sposób tak. Sam oczywiście drżałem, że się nie dostanę na studia i trafię do wojska ale nie była to obawa przed wojskiem w ogóle. Wiedziałem mniej więcej jak wtedy wyglądała służba zasadnicza i wiedziałem, że będzie to raczej zmarnowany okres życia, z którego nie wyniosę nic pozytywnego. Gdybym wiedział, że to będą 2 lata prawdziwego szkolenia, przygody, wiedzy, a nie latania z miotłą po rejonach moje podejście byłoby inne. Tak gwoli ciekawostki, na wsiach dość długo, może nawet do końca istnienia poboru panowało dość powszechnie, że jak facet nie był w wojsku, to znaczy coś z nim jest nie tak smile Wybrakowany jakiś... I coś w tym jest bo jak widzę pi.....tość dzisiejszego kwiatu męskiej młodzieży, to flaki mi się przewracają.

15

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

A co dopiero generałów. Praca jak i pieniądze włożone w szkolenie generała to dopiero wyzwanie. Odeszło chyba już 40 generałów oraz setki oficerów. Co do Izraela fakt tam właściwie jest cały czas wojna. Dziwi mnie nasz jednostronny przekaz jak to atakują Palestyńczyków a jak taki atakuje nożem 8 osób inni znów obrzucają  kamieniami nie tylko mundurowych. 6 razy tam byłem w sprawach biznesowych i powiem ci co tam byli zrozumieją czemu ich  ochrona lotniska to niedościgniony wzór a Palestyńczycy są tak traktowani.

16

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Snake&Authority:
Zgadzam się z Wami smile
Ogólnie też warto dodać, że żołnierze i żołnierki w Izraelu jednak mają konkretną praktykę. Ich służba zazwyczaj nie polega tylko na ćwiczeniach tak jak teraz w Polsce, ale na praktyce i to tej najprawdziwszej. Zarówno kobiety jak i mężczyźni pełnią rolę "policjantów" i przy granicach oraz newralgicznych punktach pełnią wartę.
Tak jak Authority słusznie zauważył ci młodzi ludzie, każdego dnia boją się czy to nie ostatni dzień życia, ponieważ Palestyńczycy atakują sztyletami najczęściej, nożami wartowników. W zeszłym roku moja koleżanka była na służbie z taką drugą dziewczyną. Obie były dopiero trzeci miesiąc i od razu dali je na pilnowanie granicy!
Dziewczyny zostały zaatakowane przez nożownika. I znajoma przeżyła bo ta druga rzuciła się w jej obronie. Niestety ratując życie koleżance, zmarła po śmiertelnych ranach nożem. Hadar Cohen miała 19 lat i powtarzam była nowa i nie doświadczona w niczym.
Przytoczylam tę historię, ponieważ tam młodzi sa moim i nie tylko moim zdaniem (sporej grupy mieszkańców Izraela) zbyt szybko rzucani na głęboką wodę, tak być nie powinno...
Na wartę powinni dawać bardziej doświadczonych. Dlatego tam wojsko to coś strasznego.....
W tym roku Izrael żyje historię  Gilada i jego procesu. 19-latek podczas służby zastrzelił już rannego Palestyńczyka. Razem z nim na służbie byli wyżsi rangą. Palestyńczyk leżał tuż przed nim i pomimo, że był ranny nadal  kombinowal coś -miał przy sobie materiały wybuchowe, zatem Gilad strzelił do niego w obawie, że zaraz mimo resztek sił sięgnie po bombę.
I co się stało?
Został aresztowany, grozi mu kilka lat ciupy. Światowe media podawały potem w tym Polskie jaki ten Izraelczyk był bezwzględny, że dobił leżącego.
Pytanie się nasuwa wtedy jedno, gdzie był dowódca? Dlaczego nie dał konkretnego rozkazu? Gilad był takŻe niedoświadczony i nowy i całą odpowiedzialność zrzucono na niego, młodego, nowego chłopaka, a dowódcy byli obok i nie zrobili nic.....
Przez kraj przetoczyły się wielkie protesty w obronie Gilada i znowu pezewijal się temat, dlaczego do najgorszej i najbardziej odpowiedzialnej roboty, daje się nowych, niedoświadczonych i niedojrzalych w pełni, Bogu ducha winnych nastolatków?
Cóż to są kwestię naprawdę ciężkie i od lat w tej kwestii nic się nie robi.
Dlatego tam każdy drży jak ma iść do wojska. Nie wspomnę o tym co rodziny tych dzieci każdego dnia muszą przeżywać sad
Reasumując kwestię Izraela tak doskonale to niestety to tam nie wygląda-naprawdę prawo w tym kraju i porządek w przepisach leży i kwiczy, niemniej jednak porównując do reszty świata to armia i Mossad robi wrażenie.
Także nie rozumie tej stronniczości w Europejskim przekazie, bo to też.np setki rezolucji potepuających Izrael. I najwięcej na poczynania Izraela kręcą nosem ludzie niedouczeni, którzy nigdy tam nie byli. Jak ktoś tam choć raz pojedzie i bynajmniej nie po szlaku turystycznym pójdzie, tylko takim życiowym to wtedy zaczyna rozumieć o co chodzi, a chodzi o zwyczajny spokój i bezpieczeństwo, o którym już dawno tam wszyscy marzą, a tego nie ma i chyba niestety długo nie będzie.
..........
Co do Polski to także niejednokrotnie słyszałam, że facet, który nie był w wojsku to "du..a, ciapa, tchórz".
Tak się utarło bo osoby, które chciały się wymigać od służby szły na studia lub załatwiały lewe papiery o stanie zdrowia. Tak się przyjęło zatem że się bali, a kto się boi to ponoć już nie męski. I niestety do dziś panuje takie przekonanie.
W Izraelu zaś jak ktoś chcę się wymigać to musi iść do szkoły religijnej i stać się ortidojsyjnym wyznawcą judaizmu, ot co cała subtelna różnica tongue

17

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Zanim wątek wymknie się spod kontroli, raz jeszcze przypominam, że pierwszy post wyraźnie nakreślił temat tej dyskusji. Drobne odstępstwa jak najbardziej są dozwolone, ale proszę, aby jednak nie odchodzić od głównego zagadnienia w sposób znaczący - off top stanowi złamanie Regulaminu Forum.
Z pozdrowieniami, Olinka 

18

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Dziwić się że ludzie nie chcieli iść do wojska, ani z tego wiedzy ani pieniędzy więc po co?

Nie pamiętam jak to szło dokładnie "wojsko uczy kłamać, kraść i na dziwki chodzić" coś w tym stylu.

Ja jestem na nie.
Wojsko uczy posłuszeństwa... no cóż jeśli chcemy by ludzie pozbawieni byli wolnej woli to świetny pomysł wink

A to że gro facetów to pierdółki to nie ma z tym moim zdaniem nic wspólnego.

19

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Małpa69 napisał/a:

Dziwić się że ludzie nie chcieli iść do wojska, ani z tego wiedzy ani pieniędzy więc po co?

Nie pamiętam jak to szło dokładnie "wojsko uczy kłamać, kraść i na dziwki chodzić" coś w tym stylu.

Ja jestem na nie.
Wojsko uczy posłuszeństwa... no cóż jeśli chcemy by ludzie pozbawieni byli wolnej woli to świetny pomysł wink

A to że gro facetów to pierdółki to nie ma z tym moim zdaniem nic wspólnego.

No ale przecież teraz nie powinno być chętnych z pójściem do wojska. Na ulicach widać młodzianów w koszulkach "patriotycznych", na stadionach ligowych też pełno "patriotów". No tylko wkładać kamasze i w okopy wink

20

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Polak nie lubi obowiązków wink Na brak chętnych do obecnego wojska, w tym najnowszego pomysłu obrony terytorialnej wojsko nie narzeka.

21

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

STOP! To NIE jest wątek polityczny!
W związku z uporczywym odchodzeniem od głównego tematu wątku (ostatnie posty zostały usunięte), jak również ignorowaniem kolejnych próśb, uprzedzam, że od tej chwili autorzy wypowiedzi stanowiących wyraźny off top będą ponosili określone regulaminem konsekwencje.

22

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Olinka napisał/a:

To tyle tytułem wstępu, który był konieczny, aby nakreślić tło dla tej dyskusji, dążę bowiem do tego, że - zgodnie z informacją, jaką dodaje wspomniany serwis - wielu ekspertów sądzi, iż powrót obowiązkowej służby wojskowej poprawi sytuację Polski, jeśli chodzi o rozwój osobisty mężczyzn

Jak sądzicie - czy ostatnie lata naprawdę tak wyraźnie pokazują, że brak obowiązkowej służby wojskowej odbija się na postawach i charakterach polskich mężczyzn? Co daje wojsko, że choćby z tego powodu warto byłoby tę służbę przywrócić?

Rozwój osobisty mężczyzn?
Nie uważam, że młodym mężczyzną do rozwoju osobistego jest potrzebna przygoda z zasadniczą służbą wojskową.
Silne i dobrze ukształtowane jednostki (tu mam na myśli nie tylko mężczyzn, ale ludzi ogólnie) poradzą sobie bez szoku, który im fundują "szkoły życia". Słabym takie epizody mogą zaszkodzić, a nawet je złamać, wypaczyć ich psychikę.

Jest jeszcze jeden aspekt. Moim zdaniem przymusowe wojsko szkodzi niwelowaniu przepaści pomiędzy mężczyznami i kobietami. Mówi się o tacierzyństwie, równouprawnieniu, większemu zaangażowaniu mężczyzn w wychowanie własnych dzieci, zacieraniu różnic pomiędzy zawodami typowo kobiecymi i typowo męskimi, a tu znowu pomysł na utrwalenie różnic. Faceci na wojnę, a kobiety przy domowym płomyku i znowu "prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze".

23 Ostatnio edytowany przez Excop (2017-05-08 12:03:34)

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Kiedyś, zsw była normalnym, przewidywanym etapem w życiu zdrowego młodego mężczyzny, który nie miał bogatych rodziców, "pleców" w tzw. ośrodkach decyzyjnych w tym zakresie lub bez niego rodzina nie przeżyłaby dwóch lat rozłąki z potencjalnym "mięsem armatnim", jak ktoś raczył się w ten sposób wypowiedzieć wcześniej.
Armia zawodowa nie jest armią na czas wojny. To miał być (ma być) trzon Sił Zbrojnych którejś tam z kolei rzymskimi cyframi oznaczonej RP. To tzw. skadrowanie, które da armii dowódców wszystkich szczebli. Broń i sprzęt, nowszy lub już wiekowy. Bo decyzja o niej,wymaga od obywateli poddania się rygorowi stawienia się w punktach zbornych. Tych zdrowych i tych zdrowych mniej, według papierów.
I wtedy dopiero, gdy otworzy się magazyny zapasów mobilizacyjnych dla wyposażenia rezerwistów sprzed lat, którzy przeszli służbę dwuletnią, roczną lub kilkumiesięczną w ramach modyfikowanych co rusz przepisów ustawy o obowiązku obrony państwa i żandarmeria wojskowa nie będzie wówczas zmuszana do wyciągania powołanych spod pierzyny, wtedy dopiero można mówić o powstawaniu sił zbrojnych na czas zagrożenia wojną.
Zgodnie z prośbą naszej redaktor naczelnej, nie odniosę się do sensu tworzenia sił paramilitarnych poza armią.
Cel ich tworzenia moim zdaniem jest inny. Ale, cicho sza!

24

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
Excop napisał/a:

Armia zawodowa nie jest armią na czas wojny. To miał być (ma być) trzon Sił Zbrojnych którejś tam z kolei rzymskimirzymskimirzymskimi cyframi oznaczonej RP.

Na jakieś małe "wojenki" wystarcza. Takie w rodzaju misji "pokojowych" i stabilizacyjnych choć prawda jest taka, że utrzymywanie 2-3 tys. ludzi na misjach poważnie dezorganizowało normalny proces szkolenia i funkcjonowania jednostek. Bo jak 2-3 ty. jest na misji, to drugie tyle się przygotowuje do zmiany plus kadry zaangażowane w ich szkolenie i obsługę. Tak więc dla ok. 100 tysięcznej armii wysyłanie tych 2-3 tys. ludzi, to było poważne obciążenie. Inna sprawa, że te misje uświadomiły cywilnych decydentów oraz samo wojsko o wielu jej brakach.
Natomiast na wypadek byle poważniejszego zagrożenia ta zawodowa armia jest niewystarczająca. Ludzie przecież nie zdają sobie sprawy, że zdecydowana większość jednostek ma tzw. etaty pokojowe czyli służący w nich żołnierze stanowią np. 1/4 - 1/3 pełnego stanu osobowego jednostki. Reszta ma być uzupełniona w razie potrzeby przez mobilizację rezerwistów. No właśnie a skąd się biorą ci rezerwiści? Kiedyś byli to żołnierze po odbyciu zasadniczej służby wojskowej i dziś też stanowią pokaźny trzon rezerw. Oczywiście ci co jeszcze na ZSW się załapali i są w wieku mobilizacyjnym. Reszta, to byli żołnierze zawodowi i kontraktowi, którzy już nie służą w wojsku ale są właśnie w rezerwie. Tylko, że za jakiś czas jak ostatni rezerwiści po ZSW będą za starzy do mobilizacji, to tych rezerw będzie za mało pozyskiwanych w obecny sposób. Stąd pomysły na jakiś powrót do ZSW lub innej formy szkolenia rezerwistów.

25

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Niech nikomu się nie wydaje, że wprowadzając pobór rozwiąże się "problem niemęskich mężczyzn". To jest sprawa dużo bardziej skomplikowana i nie zależy tylko od poboru. Jak ktoś nie chce być piekarzem, to będzie trudno zmusić go do założenia fartucha, a chleb wyjdzie "na odwal się". I takie jest też wojsko poborowe - oby zrobić minimum byle jak i przetrwać wojnę. A ci bohaterowie wyskakujący pierwsi z okopów, właśnie powinni być w wojsku zawodowym. Oni lubią swój fach i będą chętnie zabijać jak w amerykańskich filmach.
Aha, i jak wróci zsw to mam nadzieję że ci krzykacze będą pierwsi w kolejce do komisji wojskowej? smile

Jak dla mnie jednak, świat po prostu przestaje wojować. Zauważyłem to po swoim dzieciństwie. Jak byłem mały to z bratem biłem się często, a po 18-stce człowiek jakoś zaczął poszukiwać metod dyplomacji do rozwiązywania konfliktów. Pewnie dlatego, że tak jak wielkie wojska - każdy z nas miał swoją niszczycielską broń i w przypadku walki, byłyby same ofiary i żadnych zwycięzców. Dziwna analogia, ale to się sprawdza.

26 Ostatnio edytowany przez Excop (2017-05-08 13:47:36)

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
vundo napisał/a:

Niech nikomu się nie wydaje, że wprowadzając pobór rozwiąże się "problem niemęskich mężczyzn". To jest sprawa dużo bardziej skomplikowana i nie zależy tylko od poboru. Jak ktoś nie chce być piekarzem, to będzie trudno zmusić go do założenia fartucha, a chleb wyjdzie "na odwal się". I takie jest też wojsko poborowe - oby zrobić minimum byle jak i przetrwać wojnę. A ci bohaterowie wyskakujący pierwsi z okopów, właśnie powinni być w wojsku zawodowym. Oni lubią swój fach i będą chętnie zabijać jak w amerykańskich filmach.
Aha, i jak wróci zsw to mam nadzieję że ci krzykacze będą pierwsi w kolejce do komisji wojskowej? smile

Jak dla mnie jednak, świat po prostu przestaje wojować. Zauważyłem to po swoim dzieciństwie. Jak byłem mały to z bratem biłem się często, a po 18-stce człowiek jakoś zaczął poszukiwać metod dyplomacji do rozwiązywania konfliktów. Pewnie dlatego, że tak jak wielkie wojska - każdy z nas miał swoją niszczycielską broń i w przypadku walki, byłyby same ofiary i żadnych zwycięzców. Dziwna analogia, ale to się sprawdza.

Ja akurat, już nie mieszczę się w przedziale wieku mobilizacyjnego do ćwiczeń na trawie z dala od osiedli ludzkich, ale nie mam wątpliwości, że w razie czego i ja takie powołanie dostanę.
Mam wiedzę. Tę, której 30 lat z dużym hakiem nie zdołały wypłukać kolejne, następujące po sobie dziesięciolecia. O możliwościach i wadach uzbrojenia sił lądowych byłego ZSRR, które jest podstawowym sprzętem Federacji Rosyjskiej. Wciąż przecież w lwiej części pozostającego w użytkowaniu na polu walki.
A gdzie szukamy wroga, jeśli nie na Wschodzie, o ile Nord Stream I i II, nie jest dowodem na przyszły, kolejny 17 września, tym razem z Zachodu?
To sarkazm, jakby co.

Niestety, odnoszenie rodzinnych konfliktów z czasów wczesnej i średniej nastoletności jako analogii do ewolucji ewolucji przychodzenia do rozumu rządzących państwami naszego sąsiedztwa nie ma cech adekwatności.
Ponoć wszyscy, od Nysy Łużyckiej i Odry z zachodu,po Sachalin na wschodzie i od Murmańska z północy do granicy państwa mającego w nazwie określenie Macedonia, to bracia Słowianie?
Trochę długo to trwa, kto jest bardziej a kto mniej ważny w tym zestawieniu plemion różniących się od Germanów środkowo-europejskich lub skandynawskich.
O południowej flance, poza państwem o stolicy w Skopje nie wspominam, bo tam, ów bałkański kocioł rządzi się innymi jeszcze prawami.

27

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Kiedyś na wsi mawiali - a co z niego za chłop jak go do wojska nie chcieli?

vundo napisał/a:

I takie jest też wojsko poborowe - oby zrobić minimum byle jak i przetrwać wojnę. A ci bohaterowie wyskakujący pierwsi z okopów, właśnie powinni być w wojsku zawodowym. Oni lubią swój fach i będą chętnie zabijać jak w amerykańskich filmach.

Błąd 1. Wojskowi lubią swój fach.
Wcale niemała część żołnierzy zawodowych zostaje nimi dlatego, że jest to po prostu dość stabilne miejsce "pracy".
Błąd 2. Wojskowi lubią swój fach i będą chętnie zabijać jak w amerykańskich filmach.
Masz na myśli jakichś psychopatów? Zawodowi żołnierze dobrze wiedzą co to jest wojna więc wcale nie palą się aby brać w niej udział. Owszem ten młodszy przedział wiekowy lubi jeszcze hazard, emocje, przygodę ale z wiekiem to przechodzi. Stąd żołnierzy ok. 30-tki najłatwiej skusić udziałem np. w misjach lepszym wynagrodzeniem. Nie chcą ale pół roku może podratować domowy budżet. Gdzie tu chęć zabijania?
Błąd 3. Każdą wojnę muszą zaczynać żołnierze zawodowi ale kończą rezerwiści. To taka stara prawda. Gdyby polska armia musiała brać udział w ograniczonym konflikcie zbrojnym, który angażowałby jakieś kilkanaście tysięcy żołnierzy, to już po miesiącu, dwóch musiałaby zwijać manatki bez rezerwistów. Wystarczy spojrzeć co musi robić Ukraina od czasu zajęcia Krymu i buntu w Donbasie. Żeby postawić na wschodzie jakieś liczące siły, a część z nich używać w walce musi przeprowadzać kolejne fale mobilizacji rezerwistów. A przecież tak naprawdę angażuje bezpośrednio w Donbasie siły liczące kilka - kilkanaście tysięcy ludzi. Tylko ich trzeba zmieniać, bo ile może wytrzymać psychicznie człowiek w okopie?
No i na koniec. Uwielbiam argumenty, że wojny to były kiedyś, a jeśli są teraz, to gdzieś daleko. No to regularny konflikt zbrojny prowadzi teraz nasz sąsiad. Przy tej ilości Ukraińców w Polsce bez trudu można pogadać z ludzi, który brali w nim udział lub ktoś z ich rodziny brał. Daleko to, nie?

28

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Oczywiście, że wojny nie były tylko kiedyś - są teraz, będą w przyszłości i w związku z tym dobrze by było, jakby polskie wojsko było sprawną maszyną. O oczywiste, że sprawność maszyny w tym wypadku zależy też od liczebności - czynnych żołnierzy i rezerwistów, bo ile może wytrzymać psychicznie człowiek w okopie. Tyle, że obowiązkowy pobór to najłatwiejsza metoda, by załatwić sprawę na papierze, ale nie w rzeczywistości.

Mój ojciec był zawodowym żołnierzem, wciąż wspomina czasy służby jako najlepsze w życiu i nie przyplątały się do niego żadne psychologiczne problemy (do których wcale niekoniecznie trzeba wizyty na froncie), jest oczytany, inteligentny, daleko mu do stereotypowego wojskowego trepa, który rozumie tylko siłę i rozkaz.

Mój mężczyzna imał się każdego sposobu, by do wojska nie pójść no i mu się udało. Nie ma deficytu odpowiedzialności i tych wszystkich cnót uznawanych za męskie (organizacja, decyzyjność, sumienność, trzeźwy osąd, itd.), bo tego nauczyło go normalne życie - w wieku 19 lat wyprowadził się z domu za nauką, musiał się zam utrzymać, wydoroślał ekspresowo i w bardzo dobrym kierunku. Natomiast, jakby do wojska poszedł, to na zdrowie by mu to na pewno nie wyszło.

Mój kumpel do wojska poszedł, nawet dość chętnie. Trafił do płetwonurków, bardzo mu się podobała opcja prawdziwego szkolenia, przygody, wiedzy, a nie latania z miotłą po rejonach - tylko on się zupełnie nie nadawał do dyscypliny, wykonywania rozkazów, niekwestionowania zwierzchników, nie rozumiał, że jest moment na wątpliwości i na bezwzględne posłuszeństwo. No i wyleciał z wojska na kopach z syfem w papierach.

Także moim zdaniem obowiązkowy pobór nie jest ani rozwiązaniem problemów kadrowych wojska ani problemów z "niemęskością" młodych mężczyzn. Są ludzie, którzy się do służby nadają i Ci powinni ją pełnić - ich należy do wojska przyciągać przywilejami. Są ludzie, którzy nigdy nie powinni postawić stopy w jednostce i tych nie ma co na siłę do woja ciągnąć, licząc, że spomiędzy nich wyłowi się przy okazji kilku żołnierzy z prawdziwego zdarzenia.

29 Ostatnio edytowany przez Snake (2017-05-09 14:35:35)

Odp: Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?
ruda102 napisał/a:

Tyle, że obowiązkowy pobór to najłatwiejsza metoda, by załatwić sprawę na papierze, ale nie w rzeczywistości.

Nie tyle jest to opcja najłatwiejsza co najtańsza. Żołnierz z poboru dostaje zakwaterowanie i wyżywienie oraz symboliczny żołd. Globalnie nie są to małe koszty ale np. żołnierzami z poboru można opędzić służby wartownicze, bo ktoś jednostek i obiektów wojskowych musi pilnować. Przy małej, zawodowej armii jest za mało ludzi by oprócz zwykłej służby mieli jeszcze stać na wartach. Stąd pilnowanie obiektów wojskowych w całym kraju przez prywatne firmy. To wymierny koszt.
Żeby co roku do rezerwy trafiała odpowiednia ilość przeszkolonych ludzi trzeba zrobić coś co części samych żołnierzy się nie podoba. Wprowadzono razem z likwidacją poboru służbę kontraktową. Żołnierz w tej służbie nie jest żołnierzem zawodowym i nie nabywa np. praw emerytalnych tak jak żołnierze zawodowi. Równocześnie wprowadzono maksymalny okres pełnienia służby kontraktowej tj. 12 lat. Po upływie tego czasu żołnierz albo musiał dostać zgodę na przejście do służby zawodowej albo odejść z armii. Bardzo słuszny mechanizm, który miał po pierwsze wyeliminować zjawisko wiecznych szeregowych około 40-tki. Po drugie wymuszało to właśnie rotację kadr, a więc więcej przeszkolonych ludzi w rezerwie. Tyle, że ostatnio rządzący aby podlizać się tej grupie zawodowej to ograniczenie znieśli. To błąd, bo powinno być wręcz odwrotnie tzn. okres na kontrakcie powinien wynosić maksimum 8-10 lat. Może nawet krócej. Kontrakt w armii powinien być atrakcyjnym zawodowo epizodem w życiu. Atrakcyjnym przez dobre wynagrodzenie oraz możliwość nieodpłatnego zdobycia kwalifikacji i umiejętności, za które w cywilu trzeba płacić. Plus np. jakieś przywileje społeczno-skarbowe przez jakiś czas po odejściu z wojska. Tak to mniej więcej działa w zawodowej armii USA i u nas też mogłoby z powodzeniem działać. Jest tylko ten jeden problem, że to kosztuje wyraźnie więcej niż system oparty na poborze. Pytanie do każdego z nas - czy zapłacilibyście na to więcej podatków? Dziś na obronność Polska wydaje 2% swojego PKB. Ponieważ PKB mało komu coś mówi, a 2 procent nie wydaje się dużą wielkością, to przeliczając to już na pozycje budżetu państwa Polska przeznacza ponad 10 % swoich dochodów na obronność. Jeśli się więc nie chce iść w kamasze, to przyjdzie zapłacić komuś, kto pójdzie...

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Za mundurem panny sznurem, ale... gdzie ten mundur?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024